Sound Project Model 3
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/97
Wymiary:brak danych
Moc: 20/8, 38/4
Cena (12/1997): 3.000 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, Rogers Studio 7
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, Zoller Design Metropolis Imagination
Grupa krajowych producentów sprzętu hi-fi ciągle ewoluuje i nieustannie się rozwija. O ile w pierwszej kolejności rozkwitło wytwórstwo kolumn, to w drugim etapie zwiększona aktywność pojawiła się w dziedzinie projektowania wzmacniaczy (co oczywiście nie oznacza, że wśród producentów kolumn nastąpił regres). Sound Project może tu być jednym z przykładów ilustrujących to zjawisko. Wydaje się, że czeka nas trzeci etap tego procesu - powstanie grupy rodzimych producentów produktów cyfrowych. Pierwsze konwertery CA już są, a z nieoficjalnych rozmów wiadomo mi, że w gronie producentów wzmacniaczy czyni się dalsze przymiarki do uruchomienia sprzedaży kolejnych konwerterów jak również odtwarzaczy.
Jeśli zaś chodzi o Sound Project, to właścicielem tej działającej już z górą półtora roku firmy jest pan Dariusz Mierzwiak, a konstruktorem pan Dariusz Kulesza. Zespół ten ma już w dorobku kilka wzmacniaczy i przetworniki CA. W planach jest kolejny wzmacniacz (z wejściami cyfrowymi) i odtwarzacz CD. Trzeba przyznać, że aktywność konstrukcyjna firmy jest spora.
Wzornictwo Sound Project ma swój zindywidualizowany charakter. Surową bryłę czarnej skrzynki wzbogacono kilkoma złocistymi płytkami. W naszym zespole wygląd Modelu 3 nie spodobał się zanadto, ale to fakt bez większego znaczenia. Natomiast za zbędne udziwnienie uważam ozdobne napisy na tylnej ściance wzmacniacza. Opisy gniazd powinny być przede wszystkim czytelne, a tego o literach na tylnej ściance (stylizowanych tak samo jak napisy z przodu) nie można powiedzieć. Jest to tym bardziej niefortunne, że rozmieszczenie gniazd na tylnej ściance nie zachowuje jednolitej konwencji lewy-prawy.
Model 3 ma czułość wejść mniejszą niż to się spotyka zazwyczaj. Przy współpracy ze źródłami o niższym poziomie (rzędu kilkuset mV) mogą więc pojawić się kłopoty z pełnym wykorzystaniem mocy wzmacniacza. W szczególności ten problem może dotyczyć magnetofonów. Bezproblemowa będzie natomiast współpraca z odtwarzaczami CD.
Zaglądając do wnętrza zobaczymy zaskakująco prosty układ elektroniczny, Sound Project podkreśla zastosowanie krótkiego toru fonicznego bez filtracji i kondensatorów - nazywanych zmorą urządzeń audio. Na wejściu zastosowano układ przedwzmacniacza pasywnego. Układu ścieżek nie śledziłem, ale wygląda na to, że zastosowano tylko stopień napięciowy na układzie scalonym i stopień wyjściowy na tranzystorach. Wszystkie elementy są zamalowane. Dociekliwy obserwator będzie jednak w stanie odczytać wartości niektórych elementów - choćby z kodu paskowego na niezamalowanych, spodnich częściach rezystorów. Z załączonego przez producenta opisu wynika, że pracujące w pierwszym stopniu scalaki to specjalizowane układy Burr Brown. Całkiem pokaźny, toroidalny transformator o mocy 200W umieszczono na gumowej podkładce. Pojemność kondensatorów w zasilaczu to 44.000 µF - sporo jak na wzmacniacz tak małej mocy. Tranzystory wyjściowe przymocowano do dna obudowy, nawiasem mówiąc dość ciężkiej. Choć nie znam kabli wykorzystanych do połączeń wewnętrznych (Cordial i Audiotechnik Dietz) wygląda na to, że zostały one specjalnie wybrane, no i wyglądają też całkiem imponująco. Zastosowano też dobrej jakości gniazda połączeniowe.
W firmowej ulotce podkreślono rolę testów odsłuchowych. Wymienione zostały nawet niektóre z towarzyszących komponentów wykorzystywanych przy odsłuchach. Były to kolumny ESA Pulsar i własny przetwornik CA Sound Project DAC 1 Delta. Nie oznacza to jednak by zignorowano parametry pomiarowe, te również są poprawne.
Ostatnią sprawą wartą omówienia jest dystrybucja. Od producenta dotarły do nas informacje o tym, że niektórzy dealerzy są zainteresowani sprzedażą wyrobów Sound Project. Jak będzie się kształtować sieć sprzedaży trudno nam powiedzieć, natomiast pierwotnym założeniem producenta jest samodzielna sprzedaż swoich wyrobów. W razie potrzeby najlepiej dowiadujcie się Państwo u źródła. (GS)
Opinia 1
Podstawę brzmienia tworzą tu dolne oktawy nadając charakteru swą dominacją. Bas jest ciepły, obecny i namacalny, ale mało konkretny i za wolny. Cały dźwięk ma charakter raczej ciemnawy i ociężały. Jak określił to JD, nagrania nabierają charakterystycznego pomruku. Dolna część pasma staje się przez to mało czytelna. Kontrabas był jednak nieźle kontrolowany.
Średnica wydaje się być prezentowana w sposób równy, jej barwy nie wzbudzają większych zastrzeżeń. Brakowało pewnej namacalności, o ile w przypadku Quada słychać tu było naprawdę rzetelny przekaz, to Sound Project jest mniej zdecydowany. Takie utwory jak "You Got Me" straciły na swojej szorstkości i dynamice, nabrały za to pewnej powagi, ciepła, zniknęła frywolność i beztroska. Takie przedstawienie utworu może się podobać. Przysłuchując się uważniej skrzypcom łatwo zauważyć pewną ociężałość, brak swobody, dynamiki. Podobnie inne instrumenty były lekko ocieplone, właściwie nie stanowiło to przykrego efektu, ale ostatecznie pomimo braku jakichś konkretnych wad, pozostawało wrażenie, że dźwięk nie jest do końca naturalny.
Charakterystyczne ocieplenie góry powoduje efekt matowienia blach, którym brakuje witalności i światła. Model 3 brzmi zatem bardzo spokojnie i stonowanie. Przy dłuższym słuchaniu staje się to mało atrakcyjne. JD był jednak usatysfakcjonowany dużą dozą poprawności i przyjemnym charakterem barwy górnych rejestrów.
Pewne zastrzeżenia budzi nieznacznie spowolnione tempo, dotyczy to z resztą nie tylko basu. Mikrodynamika instrumentów została zaznaczona, choć w tej materii można pokazać dużo więcej. Podobnie w skali makro, wzmacniacz nie był w stanie odtworzyć z odpowiednim atakiem dużych skoków dynamiki, wrażenie pewnej potęgi sprawia obfity i energetyczny bas połączony z wolniejszym tempem. Niestety nie wystarcza to aby oddać właściwą ekspresję szybkich i wybuchowych utworów. Swoboda i rozmach nie są atutami Modelu 3.
Generalnie scena dźwiękowa miała poprawne wymiary, może nieznacznie została pomniejszona, lekko wysunięta do przodu, trochę spłycona. Na uznanie zasługuje jednak sugestywne wydzielenie poszczególnych planów. W nagraniu "You Got Me" wyraźnie został wyodrębniony pierwszy plan z gitarami, niedaleko znalazła się wokalistka, natomiast wyraźnie za nią chórki.
Separacja poszczególnych instrumentów nie była szczególnie sugestywna, zajmowały więcej miejsca w przestrzeni, mimo wszystko śledzenie źródeł nie stanowiło większego problemu. Niestety jej wypełnienie przestrzeni dźwiękiem budziło pewne zastrzeżenia, w nagraniach symfonicznych można było odnieść wrażenie, że więcej się dzieje po bokach, natomiast środek sceny został lekko upośledzony - szczególnie w dalszych planach, zabrakło większej przejrzystości i czytelności. Pierwszy plan był całkiem analityczny, słuchając wokali czy fletu można wręcz odnieść wrażenie, że informacji jest zbyt wiele, zaciemniają właściwy dźwięk. Wchodząc w głąb sceny ilość informacji jednak stopniowo maleje. Śledzenie rąk na klawiaturze fortepianu nie było już tak oczywiste, ilość mikrodźwięków związanych z wybrzmiewaniem również nie była przytłaczająca.
Wzmacniacz jest urządzeniem całkiem poprawnym, trudno mu zarzucić jakieś poważne błędy czy niedociągnięcia, brakuje mu jednak szczypty finezji. Poważnym niedomaganiem jest również moc wzmacniacza Sound Project. Niejednokrotnie udało się go przesterować i to nie słuchając bardzo głośno. Jedynym partnerem dla tego wzmacniacza wydają się więc być kolumny o bardzo dużej skuteczności. (JD+RS)
Opinia 2
Przy pierwszym kontakcie dominujące było u mnie wrażenia czystego, schludnego dźwięku, bez szorstkości czy wyostrzeń. Przy dłuższym słuchaniu doszedłem do wniosku, że Model 3 jednak wnosi od siebie lekkie zabarwienie, jak przypuszczam mające na celu podniesienie muzykalności brzmienia.
Choć chwilami miałem takie wrażenie, to po podsumowaniu całości notatek nie powiedziałbym, że wysokie tony są zbyt przytłumione. Ale na pewno w kolorycie górnych rejestrów czegoś brakuje. Trochę zbyt mało jest klarowności i blasku - ograniczenie do wybaczenia w przypadku wzmacniacza średniej klasy. Trochę za mało też w górnych rejestrach otwartości. Model 3 lepiej sprawdzał się z ostrzej zrealizowanymi nagraniami, gdzie jego łagodny charakter doprowadzał brzmienie do równowagi. Dość podobny był też charakter średnicy. Stosunkowo najlepiej zachowana była żywość wokali. Troszkę gorzej prezentowały się instrumenty z zaznaczoną fazą ataku - na przykład gitary czy fortepian - które były w bardziej oczywisty sposób złagodzone.
Najwięcej rozterek dostarczył mi bas. Nie jest to przykład wzorcowej neutralności, ale charakter tego zakresu na swój sposób może się podobać. Wzmacniacz daje charakterystyczne ocieplenie i zaokrąglenie, swoistą miękkość. Z drugiej strony nie powoduje to jednak przesadnej rozwlekłości czy przykrej dominacji. W szczególności dobrze wypada to w przypadku muzyki elektrycznej, gdzie naturalność barwy instrumentów basowych jest trudniejsza do jednoznacznej oceny.
Wszystkie powyższe komentarze jednoznacznie wskazują, że Model 3 ma skłonność do ocieplania i łagodzenia brzmienia i faktycznie tak to odebrałem. Muszę jednak powiedzieć, że mimo wszystko odczuwałem subiektywnie istotnego zaburzenia całościowej równowagi tonalnej.
Możliwości mocowe wzmacniacza Sound Project warto omówić szerzej. Kiedy przed dostarczeniem sprzętu rozmawiałem z panem Kuleszą zwracał on uwagę, że Model 3 ma swoje ograniczenia. Z zachowania tego wzmacniacza w czasie testów wysnułem wniosek, że jest on zaprojektowany w ten sposób, że nie ma nadwyżki mocy impulsowej nad mocą nominalną. Rozmowa z producentem potwierdziła, że tak jest w istocie. Aby objaśnić o co mi chodzi posłużę się przykładem. Załóżmy, że mamy wzmacniacz o mocy 30W. Jeśli dokładnie sprawdzimy schemat stopnia wyjściowego i zasilające napięcia, to okaże się, że stopień ten mógłby dostarczyć do obciążenia nie 30, ale 45 czy też 60W. I faktycznie w przypadku sygnałów impulsowych, chwilowo będzie w stanie dostarczyć takiej mocy. Jednak zasilacz czy też sam stopień wzmacniający nie będzie w stanie tej większej mocy oddawać w sposób ciągły, choćby ze względów termicznych. Tej nadwyżki mocy chwilowej Model 3 nie posiada. I żeby nie było już żadnych niedomówień dodam jeszcze jedną uwagę. Braku zdolności do wytworzenia większej mocy chwilowej (a więc zwiększenia napięcia na wyjściu ponad to co wynika z mocy nominalnej) nie należy mylić z brakiem elastyczności prądowej, ta bowiem jest według danych producenta całkiem dobra. Inaczej mówiąc lepsze będą w tym przypadku kolumny o wysokiej efektywności z niską impedancję niż mało efektywne kolumny z wysoką impedancją.
Myślę, że układ sceny jest bliski równowagi. Chwilami odnosiłem tylko wrażenie, że wystąpiło lekkie przybliżenie źródeł do słuchacza. Na scenie panuje porządek, jest dość czysty i schludny obraz, bez problemów z lokalizacją czy zamgleniem źródeł. Natomiast jako średnie oceniam wypełnienie przestrzeni aurą. W tej dziedzinie dźwięk jakby nie do końca rozwinął skrzydła, pozostawał zbyt spokojny i za mało sugestywny.
Choć Model 3 nie uderza lawiną dosadnych szczegółów to jednak raczej nie ma też poważniejszych kłopotów z zachowaniem selektywności poszczególnych źródeł. Całość nagrania pozostaje z reguły dość czytelna. Analityczność nie jest jednak cechą, która wyróżniałaby wzmacniacz Sound Project na tle konkurentów.
Model 3 odbieram jako produkt silnie specjalizowany. Wydaje mi się, że koncepcja tego urządzenia zmierza do wejścia w pewną niszę na rynku. Dźwiękowo wzmacniacz Sound Project ma zbyt wiele własnego charakteru by zdobył powszechne uznanie, użytkowo i wzorniczo też nie stara się przypodobać maksymalnie dużej liczbie audiofili (oczywiście o rynku masowym nie ma nawet co wspominać). Do przeciętnego konkurencyjnego wzmacniacza Model 3 ma się mniej więcej tak jak lampowiec do wzmacniacza tranzystorowego. Czy to źle czy dobrze? Osobiście wolę wzmacniacze tranzystorowe, ale jak wiadomo zwolenników lampowców nie brakuje. Jeśli ktoś interesuje się lampowym brzmieniem, ale odstręczają go użytkowe cechy lampowych wzmacniaczy, to chyba warto zwrócić uwagę na Model 3. Na tym opiera się istnienie rynkowych nisz. (GS)