Praktyczne znaczenie OLED-ów
Wróciłem do swoich poprzednich wpisów o ekranach OLED, ponownie przeglądnąłem też artykuły o OLED-ach zamieszczone na innych witrynach i doszedłem do wniosku, że trzeba kilka spraw uściślić.
Sam fakt, że napisałem o OLED-ach w tym blogu nie jest niczym szczególnym. Inne redakcje też często poruszają ten temat. Relacjonowane są bieżące wydarzenia, przytaczane są prognozy producentów i analityków. Przykładowo możecie się Państwo dowiedzieć, że po osiągnięciu w roku ubiegłym obrotów na poziomie ośmiuset kilkudziesięciu milionów dolarów, obroty w roku 2010 mają wyraźnie przekroczyć miliard dolarów, w roku 2011 mają przekroczyć 2 miliardy, w roku 2012 zbliżyć się do 3 miliardów, a następnie przekroczyć tę barierę w roku 2013.
Większość czytelników prawdopodobnie dojdzie do wniosku, że sens moich dwóch poprzednich wpisów jest taki sam jak sens doniesień innych mediów. Chciałem podkreślić, że jest inaczej. Uważam, że rozpoczęte zmiany są niedoceniane. Jestem skłonny przypuszczać, że prognozowane wielkości sprzedaży - zwłaszcza w roku 2011 i latach późniejszych - są oszacowane zbyt nisko. Ten pogląd nie wynika zresztą z moich oczekiwań błyskawicznego rozwoju produkcji telewizorów OLED, lecz z oceny kategorii mniejszych ekranów. Swoją opinię opieram na kilku przesłankach. Po pierwsze na skali inwestycji w park do produkcji OLED. Głównie chodzi o Samsunga i LG, ale nie tylko. Po drugie wciąż niski jest odsetek telefonów z ekranami OLED, zaś różnica w cenach pomiędzy LCD a OLED w sektorze małych ekranów jest już nieduża. Istnieje więc chłonny rynek, na którym można szybko kilkukrotnie zwiększyć obroty. Po trzecie widać kolejne możliwe zastosowania dla ekranów większych niż w telefonach, lecz mniejszych niż w telewizorach. A co do wpływu telewizorów na całkowitą wielkość produkcji OLED, to jak już pisałem, kluczowe znaczenie będzie miała konkurencja LG oraz Samsunga. LG zdradza bojowe nastawienie. Samsung raczej będzie musiał odpowiedzieć. Niewykluczone, że Sony i Panasonic też się przygotowują do rywalizacji z Samsungiem i LG, lecz robią to w sposób bardziej skryty.
Całkiem niedawno jeden z dziennikarzy specjalizujących się w tematyce telewizyjnej zdecydowanie odradził czytelnikom czekanie na OLED-y i polecił kupowanie telewizorów wyłącznie w oparciu o ocenę aktualnej oferty na rynku. Uzasadnieniem dla takiego stanowiska były dwa argumenty. Po pierwsze prognoza, że telewizory OLED zaczną konkurować cenowo z LCD w roku 2016. Po drugie opinia, że nie warto czekać sześciu lat na nowy telewizor. Faktycznie odkładanie decyzji o zakupie przez kilka lat to mało rozsądna koncepcja. Mimo wszystko uważam, że tak sformułowana porada jest błędna. Radził bym już teraz brać pod uwagę OLED-y jako czynnik wpływający na decyzje o zakupach telewizorów, choć zaledwie kilka miesięcy temu miałem odwrotne zdanie. Moje podejście opiera się na kilku przesłankach. Telewizor to nie drobiazg, który się wymienia raz na 2-3 lata. Zwykle kupujemy go z myślą, że posłuży około 10 lat. Dla zamożniejszych klientów utrata na wartości rzędu kilku czy nawet kilkunastu tysięcy złotych nie ma pewnie istotnego znaczenia, ale nie każdy jest na tyle bogaty by łatwo pogodzić się z taką stratą. Są i mniej zamożne osoby, skłonne uzbierać oszczędności na zakup wyższej klasy telewizora czy też kupić go na raty. A wszystko to w nadziei, że telewizor posłuży wiele lat, a oprócz tego będzie przez cały ten czas dawał dużą satysfakcję. Dla tych osób perspektywa pojawienia się OLED-ów może mieć znaczenie. Całkiem możliwe, że ktoś, kto musi się liczyć z pieniędzmi jednak zrewiduje swe plany mając na względzie spodziewaną ekspansję OLED-ów. Zamiast inwestować teraz w droższy telewizor, można wydać mniej pieniędzy na tańszy model. Mógł by to być typowy sprzęt przejściowy, wybrany z myślą o minimalizacji strat przy odsprzedaży za kilka lat. Mógł by to też być odbiornik, który docelowo stanie się drugim domowym telewizorem. Gdybym był w sytuacji nabywcy, taką taktykę bym przyjął. A skoro już zacząłem pisać o osobistych odczuciach to dodam, że obecnie nie ma na rynku telewizorów, które by odpowiadały moim oczekiwaniom. Nie wiedzę też żadnej szansy aby odpowiadające mi telewizory pojawiły się przed rozpowszechnieniem OLED-ów. A przecież trudno zachęcać do kupowania rzeczy, które nie odpowiadają wstępnym, elementarnym założeniom nabywcy. No i dodajmy jeszcze, że osoby zamożne, gotowe zapłacić wyższe ceny, będą prawdopodobnie mogły kupić OLED-y w większych wymiarach już za 2-3 lata.
Póki co najważniejsza jest jednak ekspansja OLED-ów na tych rynkach, gdzie stosuje się ekrany o mniejszych przekątnych. Chciałbym dobitnie podkreślić jedną kwestię. Uważam, że ekrany OLED są w pewnym sensie podobne do takich rozwiązań jak MP3 czy CD-R. Powszechne wykorzystanie MP3 i CD-R w sektorze konwencjonalnego sprzętu audio-video było w obydwu przypadkach poprzedzone dużym sukcesem w innych zastosowaniach. Popularyzacja telewizorów OLED również będzie poprzedzona sukcesem tej technologii w innych segmentach rynku. Swoją uniwersalnością OLED góruje nad konkurentami i to jest ogromny atut.
Mam nadzieję, że po tych wyjaśnieniach OLED-y mogą opuścić nasz blog na jakiś czas. Jak by nie było, hifi.pl to witryna poświęcona audio i nie będziemy na bieżąco relacjonować sytuacji na rynku telewizyjnym. (GS)