Mała wojna standardów w bezprzewodowym audio
Bezprzewodowe audio jest dostępne już od wielu lat. Podchodząc do sprawy formalnie można uznać, że daty debiutów najważniejszych rozwiązań to przełomowe punkty w rozwoju tego rynku. A jednak nigdy nie miałem takiego poczucia, że w tej dziedzinie kiedykowiek miał miejsce jakiś przełom. Teraz też tego poczucia nie mam. Mimo wszystko wydaje mi się, że stoimy u progu ważnego okresu w historii bezprzewodowego audio.
Na wstępie muszę podkreślić, że biorę tu pod uwagę tylko bezstratną transmisję wysokiej jakości, tak więc z założenia pomijam Bluetooth. Ilość dostępnych rozwiązań jest niemała, ale do niedawna liczyły się tylko dwa z nich: Sonos i Apple AirPlay. Są to firmowe, zamknięte systemy. W przeciwieństwie do Sonosa, Apple wspiera jednak rozwój rynku urządzeń odtwarzających AirPlay. No ale ostatnimi czasy konkurencja bardzo się ożywiła. Denon, Samsung, a także inne firmy, wprowadziły systemy, które przypominają Sonosa. Pojawiły się Play-Fi i WiSA, lansowane jako standardowe, otwarte rozwiązania dostępne dla wszystkich firm na jednolitych, przystępnych warunkach.
W poprzednich dziesięcioleciach byliśmy świadkami wielu wojen standardów na rynku audio. Kiedy wybór najlepszego rozwiązania robił się skomplikowany to zawsze marzyliśmy o sensownej standaryzacji. W przypadku bezprzewodowej transmisji sygnału audio na unifikację i standaryzację się jednak nie zanosi. Apple zapewne będzie twardo obstawać przy AirPlay. Z wcześniejszego doświadczenia doskonale znamy upór z jakim ta firma broni swoich rozwiązań, a w zasadzie swoich marginesów zysku. Trudno się dziwić tej polityce, bo jest ona logiczna. W perspektywie najbliższych lat duża popularność AirPlay wydaje się przesądzona. Polityka Apple niejako wymusza istnienie analogicznych rozwiązań dla sprzętu przenośnego z systemami Windows czy Android. Jak sądzę przypadek Sonosa jest pouczający. Oferta Sonosa w mojej ocenie jest zbyt zamknięta i przez to słabo zoptymalizowana. Można przecież stworzyć system bardziej uniwersalny, bardziej otwarty, z bogatszym wyborem współpracujących urządzeń. Pomimo tego, dostarczona funkcjonalność okazała się wystarczająco dobra by Sonos zyskał dużą popularność. Jak się wydaje sukces Sonosa zachęcił inne firmy do naśladownictwa, ale mnożenie podobnych, a przy tym wzajemnie niekompatybilnych urządzeń wydaje się na dłuższą metę kiepskim pomysłem.
Wzrost ilości systemów bezprzewodowej transmisji interpretuję jako zaostrzenie rywalizacji. Zanosi się więc na okres zamieszania i starć pomiędzy firmami/formatami. Mam jednak nadzieję, że nieco później nastąpi też selekcja i wyłonienie liderów. W tej chwili dość trudno zalecać zakup jednego czy drugiego systemu. Dużo osób zakupi sprzęt, który będzie wybrany na podstawie zupełnie innych kryteriów, ale przy okazji będzie też zdolny do obsługi transmisji bezprzewodowej. Użytkownicy smartfonów i tabletów Apple najprawdopodobniej będą skłonni bez większego zastanawiania postawić na AirPlay, choć moim zdaniem to wcale nie jest taki oczywisty wybór. Na rynku jest mnóstwo urządzeń zgodnych z DLNA i wielu klientów zadowoli się funkcjami dostępnymi w tej specyfikacji. Sytem Sonosa powszechnie jest uważany za sprawdzone i niezawodne rozwiązanie, co też ma swoją wartość. Z kolei Play-Fi daje szansę ogólnobranżowej standaryzacji, ale to nie jest przesądzone. Z audiofilskiego punktu widzenia faworytem wydaje się być WiSA, gdzie poczyniono największe wysiłki by zapewnić wysoką jakość sygnału w wysokich rozdzielczościach, no ale funkcjonalność tego systemu jest skromniejsza.
Na razie nie podejmuję się jeszcze określenia jakichkolwiek zaleceń dotyczących wyboru rodzaju transmisji bezprzewodowej. Zachęcam tylko do ostrożności i przestrzegam przed pośpiechem przy zakupach. Mam nadzieję, że z czasem wybór optymalnego rozwiązania do transmisji bezprzewodowej będzie co najmniej tak łatwy jak obecnie łatwy jest wybór formatów do archiwizacji naszych plików audio. Tak czy inaczej spodziewam się, że nawet za wiele lat nie doczekamy się pełnej unifikacji. (GS)