Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Blog - wpisy o audio

2022.10.17

Co zrobić z 1000 sztuk sprzętu vintage?

Od czasu do czasu w mediach pojawiają się informacje o sprzedaży różnego rodzaju dużych, prywatnych kolekcji. O ile dobrze pamiętem kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych oferowana była kolekcja płytowa licząca grubo ponad milion tytułów. Tysiąc urządzeń audio nie robi aż tak wielkiego wrażenia, ale to jednak dużo. A właśnie tak duża jest polska kolekcja, o której się niedawno dowiedzieliśmy.

Jak mówi przysłowie od przybytku głowa nie boli. Trafność tego powiedzenia wydaje się jednak dyskusyjna. Ile miejsca zajmuje tysiąc sztuk sprzętu audio? Według informacji, które do nas dotarły w opisywanym przypadku jest to kilka pomieszczeń. Ile czasu potrzeba na inwentaryzację takiej ilości sprzętu? Co ze sprawdzeniem stanu poszczególnych egzemplarzy? Nie znam odpowiedzi na te pytania. Zasadniczy dylemat polega na podjęciu decyzji co można z taką kolekcją zrobić. Sprzedać w całości? Sprzedawać poszczególne egzemplarze? Może część lub wszystko oddać? Może zająć się kolekcją i przedłużyć jej istnienie? Może podzielić ją na części i zastosować kombinację różnych rozwiązań? Nie będę próbował odpowiadać na te pytania bo są one zależne od wielu okoliczności. Długo można snuć rozważania nad zaletami i wadami poszczególnych wariantów oraz ich potencjalnym zastosowaniem w konkretnym przypadku. Z tego względu losy wspomnianej kolekcji nie są dla nas aż tak istotne, bo poruszamy się tu w sferze, gdzie kluczowe znaczenie mają indywidualne preferencje i możliwości.

Słowo kolekcjoner budzi pozytywne skojarzenia, co możemy obserwować choćby wtedy gdy w prasie czy w telewizji pojawiają się materiały o kolekcjach i kolekcjonerach. Osobiście już od dłuższego czasu mam jednak mieszane uczucia wobec tego zjawiska. Nie chodzi o negowanie sensu kolekcjonowania w ogóle, ale o sposób w jaki jest to robione.

Doświadczenie uczy, że kolekcjonerzy są często zbyt niefrasobliwi. Jeżeli kolekcja przez wiele lat leży i zbiera kurz, a ostatecznie w całości lub części trafia do utylizacji odpadów to pojawia się pytanie jaki był sens jej tworzenia. Pozostaje nam wówczas wierzyć, że samo kolekcjonowanie przynosiło kolekcjonerowi dużo radości i uznać to za wystarczający argument. Mimo wszystko sensowne wydaje się zalecenie, żeby kolekcje były tworzone z naciskiem na jakość, a nie na ilość. Jeśli kolekcja się rozrasta, w pewnym punkcie powinno się zadbać o odpowiedni opis i inwentaryzację. Niestety ten aspekt jest często całkowicie ignorowany. Kiedy tylko pojawiają się jakieś istotne informacje dotyczące przedmiotu będącego częścią kolekcji, warto je możliwie szybko utrwalić. W przeciwnym razie ponowne zdobywanie lub odtwarzanie tych informacji może być znacznie utrudnione lub nawet niemożliwe. Istotne jest też zapewnienie odpowiedniej obsługi i/lub zabezpieczenia kolekcji, żeby nie ulegała ona degradacji. Trzeba się liczyć z tym, że każda kolekcja prędzej czy później będzie musiała zmienić właściciela i/lub miejsce przechowywania. Warto pomyśleć zawczasu o tym czy kolekcja będzie kiedyś sprzedana, czy oddana, czy zachowana w całości, czy podzielona i kto będzie się nią zajmował w dalszej przyszłości. W niektórych przypadkach należy omówić temat ze spadkobiercami.

Na podstawie informacji, które do nas dotarły wiemy, że we wspomnianej kolekcji znalazły się między innymi urządzenia takich firm jak Aiwa, Beomaster, Dual, Grundig, Hitachi, ITT, Mitsubishi, NAD, Nordmende, Panasonic, Pioneer, Reloop, Saba, Sanyo, Siemens, Sony, Telefunken, Universum. Przynajmniej część urządzeń w tym zbiorze zapewne ma jakąś wartość rynkową. Jest to dużą zaletą, bo można liczyć, że możliwa jest sprzedaż kolekcji.

Napisałem ten tekst z dwóch powodów. Po pierwsze informacja o kolekcji liczącej tysiąc sztuk sprzętu audio jest ciekawa sama w sobie. Sam byłem zaskoczony, że w Polsce powstał tak duży, prywatny zbiór. Ale chciałem też skorzystać z okazji, aby skłonić do refleksji wszystkich kolekcjonerów. Nie zamierzam nikogo odciągać od tego hobby, ale chciałem wyczulić Państwa na problemy, które mogą powstać gdy kolekcja wymknie się spod kontroli, gdy będzie zaniedbana lub gdy nie zaplanujemy jej losów w dłuższej perspektywie. (GS)

2022-10-17 Stały adres dla tego wpisu (Co zrobić z 1000 sztuk sprzętu vintage?)

2015.06.5

Debiut monitorów Xavian z udziałem Roberto Barletty

Może się ktoś obruszy na takie stwierdzenie, ale na krajowej mapie rynku audio Trójmiasto jest trochę prowincjonalne. Branżowe wystawy czy premiery produktów to jednak domena miast z centralnej i południowej Polski. Osobiście wcale nie cierpię z tego powodu - wręcz przeciwnie, cenię sobie spokój pracy nieco na uboczu. No ale kiedy lokalny dealer (Premium Sound), importer (Moje Audio) i sam producent wybrali Gdańsk na miejsce premiery najciekawszych bodaj modeli kolumn w historii Xaviana, a do tego jeszcze przyjechał Roberto Barletta, to nie sposób było pominąć takiej sposobności i spędziłem kilka godzin w Premium Sound, gdzie zorganizowano polską premierę Perli i Orfeo.

Zestawy głośnikowe Xavian Orfeo (z prawej, cena 25.900 zł/para) i Xavian Perla (z lewej, cena 6.790 zł/para).

Suche dane techniczne nowych kolumn znajdą Pańswo w naszym dziale Nowości, także nie będę ich tu powtarzał. O brzmieniu też niewiele napiszę. Z założenia nie nastawiałem się na wnikliwe odsłuchy. Jakby nie patrzeć znalazłem się nieznanym (akustycznie) pomieszczeniu, w obecności większej ilości innych osób. Poza tym wciąż trwały jeszcze różne zmiany w ustawieniu kolumn, doborze podstawek, a także doborze współpracującej elektroniki i kabli. No i kolumny były nowe, kolokwialnie mówiąc niewygrzane. Więcej czasu spędziłem słuchając droższych Orfeo. Jeśli ktoś ma duży budżet na zakup kolumn i szuka zaawansowanych monitorów to na pewno warto te zestawy wypróbować. Jak na moje wyczucie w piątek nie udało się jeszcze uzyskać zoptymalizownego rezultatu. Mimo wszystko odniosłem wrażenie, że pomieszczenia demonstracyjne Premium Sound mają potencjał do zorganizowania dobrego odsłuchu. Same kolumny też pokazały szereg interesujących walorów. O tyle niecelowe wydaje mi się rozwijanie tych wątków, że wszyscy zainteresowani zakupem kolumn bez wątpienia będą chcieli ich posłuchać osobiście, a moje skromne doświadczenia zebrane przy okazji wizyty w Premium Sound nie uprawniają do pisania czegoś w rodzaju mini-recenzji. Roberto Barletta najbardziej lubi muzykę klasyczną, ale jego nowe kolumny na pewno mają też szanse na uznanie wśród osób słuchających jazzu czy rocka, co mogłem sprawdzić między innymi przy pomocy płyt Patricii Barber i Led Zeppelin.

System w mniejszym pomieszczeniu z zestawami Xavian Perla.

Orfeo i Perla to pierwsze zestawy Xaviana, które mają obudowy z litego drewna, konkretnie z włoskiego orzecha. Zamieszczone wyżej zdjęcie nieźle oddaje jakość wykończenia. Myślę, że obydwa modele zbiorą wiele pochwał za swe walory estetyczne, zwłaszcza wśród tych osób, które lubią tradycyjną elegancję. No ale estetyka nie była głównym powodem, dla którego wybór padł na orzech. W trakcie prac projektowych powstały też wersje obudów wykonane z MDF. Lite drewno dało według Roberto lepszy efekt brzmieniowy. Ten wybór wpisuje się zresztą w pewną filozofię projektowania kolumn przez Roberto Barlettę. W skrócie streściłbym ją jako dobór elementów, które są ze sobą nawzajem dobrze zharmonizowane i przy tym wolne od sztucznych sygnatur brzmieniowych. Dotyczy to doboru głośników, materiałów membran, obudów czy podstawek. Wpisuje się w to też podejście do projektowania filtrów. Dość popularne podejście, według którego satysfakcjonującym antidotum na rezonanse membran są odpowiednio nastrojone pułapki nie jest według Roberto najlepszą metodą projektową. Wstępnym testem membrany jest dla Roberto dźwięk wydawany po zwykłym stuknięciu palcem. Przeszliśmy wzdłuż szpaleru kolumn wystawiony na ekspozycji w Premium Sound, Roberto uderzał w membrany i komentował usłyszany wynik. W kolumnach Xavian używane są miękkie, tekstylne kopułki oraz głośniki (nisko)średniotonowe z membranami polipropylenowymi lub papierowymi, co nie jest przypadkiem.


Demonstracje zestawów Xavian Orfeo w większym pomieszczeniu i w różnych konfiguracjach sprzętowych.

Nie tylko sposób wykonania obudów jest nowością w całej historii Xaviana. O ile Perla (cena 6.790 zł za parę) sytuuje się gdzieś w pobliżu środka stawki wśród firmowych monitorów, to Orfeo (cena 25.900 zł za parę) odbieram jako dowód na wzrost aspiracji producenta. Co prawda Xavian ma w ofercie jeszcze droższe modele, ale są to spore podłogówki. Wśród dwudrożnych monitorów Orfeo znacznie odbiega w górę od pozostałych Xavianów. Drugi najdroższy monitor w ofercie firmy jest ponad dwa razy tańszy. Ewidentnie Orfeo ma większe ambicje niż poprzednicy. Jednym z elementów, które to ilustrują są zwrotnice Orfeo. Mogłem je zobaczyć tylko na zdjęciu, ale faktycznie jest to układ wykonany na bazie bardzo kosztownych komponentów.


Głośnik AudioBarletta zaprojektowany
i wyprodukowany specjalnie do kolumn Orfeo.

Kolejny aspekt dotyczy zastosowanych tu głośników, sygnowanych marką AudioBarletta. W kolumnach Xaviana od lat często spotykaliśmy zmodyfikowane modele pochodzące od skandynawskich producentów. Tym razem Roberto Barletta jeszcze bardziej się usamodzielnił w tej dziedzinie. Jest to poniekąd związane ze wspomnianym wzrostem aspiracji - głośniki oferowane standardowo, czy też zmodyfikowane wersje głośników standardowych przestały wystarczać. Układ magnetyczny w basowym głośniku Orfeo jest ponoć wyjątkowo duży jak na dwudrożne monitory. Szczerze mówiąc nie dziwię się nowej polityce Roberto Barletty. Moje skromne doświadczenie w konstrukcji kolumn też wskazuje, że czasami warto zaprojektować od nowa głośniki po to by zrealizować jakieś bardziej ambitne założenia projektowe.

Ciekaw jestem co będzie oznaczał debiut Orfeo i Perli w nieco dłuższej perspektywie. Roberto Barletta był najwyraźniej bardzo zadowolony z obudów wykonanych w nowej technologi z litego orzecha. Nowe możliwości otwiera też produkcja głośników własnej konstrukcji. No a poza tym według bieżącej informacji Perla należy do serii Natura, zaś Orfeo należą do serii Epica. Chociaż żadne nowe modele nie zostały zapowiedziane, to jednak dostrzegam tu sugestię, że się one z czasem pojawią.

Na prezentacji w Premium Sound można było posłuchać sprzętu, poznać innych hobbystów interesujących się audio, a i dobrej kawy nie zabrakło. No ale największą atrakcją prezentacji była bez wątpienia obecność konstruktora. Jeśli traficie Państwo na podobne okazje do rozmowy z twórcami sprzętu audio, to warto z nich korzystać. Z pozoru może się wydawać, że najlepszym miejscem na takie rozmowy są specjalistyczne wystawy, ale nie do końca tak jest. O ile można liczyć, że na wystawie porozmawiamy z krajowymi konstruktorami, to dostępność gości z zagranicy jest często ograniczona - zwykle mają oni nadmiar obowiązków i kontrahentów do obsługi. Natomiast taka prezentacja jaką zorganizowano w Premium Sound ułatwia bardziej osobisty kontakt. Można spędzić czas miło i jednocześnie pouczająco. A dla mnie dodatkową korzyścią była też garść ciekawych, zakulisowych informacji. (GS)

2015-06-05 Stały adres dla tego wpisu (Debiut monitorów Xavian z udziałem Roberto Barletty)

2014.11.14

Mała wojna standardów w bezprzewodowym audio

Bezprzewodowe audio jest dostępne już od wielu lat. Podchodząc do sprawy formalnie można uznać, że daty debiutów najważniejszych rozwiązań to przełomowe punkty w rozwoju tego rynku. A jednak nigdy nie miałem takiego poczucia, że w tej dziedzinie kiedykowiek miał miejsce jakiś przełom. Teraz też tego poczucia nie mam. Mimo wszystko wydaje mi się, że stoimy u progu ważnego okresu w historii bezprzewodowego audio.

Na wstępie muszę podkreślić, że biorę tu pod uwagę tylko bezstratną transmisję wysokiej jakości, tak więc z założenia pomijam Bluetooth. Ilość dostępnych rozwiązań jest niemała, ale do niedawna liczyły się tylko dwa z nich: Sonos i Apple AirPlay. Są to firmowe, zamknięte systemy. W przeciwieństwie do Sonosa, Apple wspiera jednak rozwój rynku urządzeń odtwarzających AirPlay. No ale ostatnimi czasy konkurencja bardzo się ożywiła. Denon, Samsung, a także inne firmy, wprowadziły systemy, które przypominają Sonosa. Pojawiły się Play-Fi i WiSA, lansowane jako standardowe, otwarte rozwiązania dostępne dla wszystkich firm na jednolitych, przystępnych warunkach.

W poprzednich dziesięcioleciach byliśmy świadkami wielu wojen standardów na rynku audio. Kiedy wybór najlepszego rozwiązania robił się skomplikowany to zawsze marzyliśmy o sensownej standaryzacji. W przypadku bezprzewodowej transmisji sygnału audio na unifikację i standaryzację się jednak nie zanosi. Apple zapewne będzie twardo obstawać przy AirPlay. Z wcześniejszego doświadczenia doskonale znamy upór z jakim ta firma broni swoich rozwiązań, a w zasadzie swoich marginesów zysku. Trudno się dziwić tej polityce, bo jest ona logiczna. W perspektywie najbliższych lat duża popularność AirPlay wydaje się przesądzona. Polityka Apple niejako wymusza istnienie analogicznych rozwiązań dla sprzętu przenośnego z systemami Windows czy Android. Jak sądzę przypadek Sonosa jest pouczający. Oferta Sonosa w mojej ocenie jest zbyt zamknięta i przez to słabo zoptymalizowana. Można przecież stworzyć system bardziej uniwersalny, bardziej otwarty, z bogatszym wyborem współpracujących urządzeń. Pomimo tego, dostarczona funkcjonalność okazała się wystarczająco dobra by Sonos zyskał dużą popularność. Jak się wydaje sukces Sonosa zachęcił inne firmy do naśladownictwa, ale mnożenie podobnych, a przy tym wzajemnie niekompatybilnych urządzeń wydaje się na dłuższą metę kiepskim pomysłem.

Wzrost ilości systemów bezprzewodowej transmisji interpretuję jako zaostrzenie rywalizacji. Zanosi się więc na okres zamieszania i starć pomiędzy firmami/formatami. Mam jednak nadzieję, że nieco później nastąpi też selekcja i wyłonienie liderów. W tej chwili dość trudno zalecać zakup jednego czy drugiego systemu. Dużo osób zakupi sprzęt, który będzie wybrany na podstawie zupełnie innych kryteriów, ale przy okazji będzie też zdolny do obsługi transmisji bezprzewodowej. Użytkownicy smartfonów i tabletów Apple najprawdopodobniej będą skłonni bez większego zastanawiania postawić na AirPlay, choć moim zdaniem to wcale nie jest taki oczywisty wybór. Na rynku jest mnóstwo urządzeń zgodnych z DLNA i wielu klientów zadowoli się funkcjami dostępnymi w tej specyfikacji. Sytem Sonosa powszechnie jest uważany za sprawdzone i niezawodne rozwiązanie, co też ma swoją wartość. Z kolei Play-Fi daje szansę ogólnobranżowej standaryzacji, ale to nie jest przesądzone. Z audiofilskiego punktu widzenia faworytem wydaje się być WiSA, gdzie poczyniono największe wysiłki by zapewnić wysoką jakość sygnału w wysokich rozdzielczościach, no ale funkcjonalność tego systemu jest skromniejsza.

Na razie nie podejmuję się jeszcze określenia jakichkolwiek zaleceń dotyczących wyboru rodzaju transmisji bezprzewodowej. Zachęcam tylko do ostrożności i przestrzegam przed pośpiechem przy zakupach. Mam nadzieję, że z czasem wybór optymalnego rozwiązania do transmisji bezprzewodowej będzie co najmniej tak łatwy jak obecnie łatwy jest wybór formatów do archiwizacji naszych plików audio. Tak czy inaczej spodziewam się, że nawet za wiele lat nie doczekamy się pełnej unifikacji. (GS)

2014-11-14 Stały adres dla tego wpisu (Mała wojna standardów w bezprzewodowym audio)

2014.10.02

Zapytaj zanim kupisz, czyli serwisowe absurdy

Kupując sprzęt audio zazwyczaj koncentrujemy się głównie na brzmieniu, wyglądzie i cenie. Czasami mamy też wymagania dodatkowe, na przykład dotyczące możliwości funkcjonalnych, parametrów technicznych czy jeszcze inne. Nie pamiętem jednak by ktokolwiek z moich znajomych przed zakupem sprzętu audio analizował możliwości i koszty naprawy ewentualnych usterek. Sam też z reguły się tym nie interesowałem. A to błąd. Jeśli kupujemy urządzenie, które z naszego osobistego punktu widzenia nie jest tanie i planujemy owe urządzenie użytkować po upływie gwarancji, to sprawdzenie możliwości i warunków serwisowania powinno być rutyną.

Oczywiście są kategorie wyrobów technicznych, których serwisowanie pogwarancyjne jest nieopłacalne, niezależnie od tego jakiej marki sprzęt kupimy. Szczęśliwie dla nas, polityka serwisowa firm działających na rynku audiofilskim jest zróżnicowana, co daje możliwość wyboru.

Jak łatwo zgadnąć inspirację dla tego tekstu przyniosło samo życie. Własne doświadczenia oraz doświadczenia znajomych pozwoliły na przestrzeni lat zebrać sporo informacji o działaniu serwisów. Zetknąłem się z różnymi zachowaniami, zarówno bardzo budującymi, mieszczącymi się w ramach normy, jak i zupełnie niepoważnymi. Przytoczę trzy szczególnie jaskrawe przykłady negatywne:
- Prymitywny głośnik wysokotonowy z miniwieży. Cena w serwisie 200 złotych. Tego typu głośniki w detalu kosztują nie więcej niż 20 złotych.
- Transport CD z odtwarzacza, który kosztował powyżej 4 tysięcy. Cena w serwisie 2.000 złotych. Transport CD w normalnym handlu zazwyczaj nie kosztuje więcej niż kilkadziesiąt Euro, powiedzmy dwieście kilkadziesiąt złotych.
- Głośnik wysokotonowy z kolumn, które kosztowały nieco ponad 6 tysięcy. Cena w serwisie 1.800 złotych. Bardzo podobne technicznie głośniki dostępne w handlu kosztują około 400 złotych. Układ drgający do takiego głośnika to około 100 złotych w detalu.
Szkoda czasu by rozwodzić się nad absurdalnością podanych wyżej cen serwisowych. Z obowiązku trzeba jednak wspomnieć, że w takiej polityce widoczny jest brak elementarnego szacunku dla klientów. Zresztą sformułowanie brak szacunku jest jak sądze zbyt delikatne w tych okolicznościach. Jest kilka firm, które straciły w moich oczach swoją reputację, właśnie ze względu na politykę serwisową.

Przejdźmy do konkretnych wniosków. Przede wszystkim przed każdym poważniejszym zakupem sprzętu audio warto zadać sprzedawcy lub dystrybutorowi kilka pytań dotyczące napraw i serwisu.
W przypadku odtwarzaczy płyt optycznych warto zorientować się w cenie wymiany transportu, czy też jego wyregulowania. Najlepiej aby możliwa była bardziej ekonomiczna wymiana samego lasera.
W przypadku kolumn warto zapytać o ceny głośników. Ala sama tylko możliwość zakupu głośnika w rozsądnej cenie to nie jest wcale szczególna atrakcja. W gruncie rzeczy poważna firma powinna sprzedawać zestawy naprawcze (czyli same układy drgające), zwłaszcza do wysokotonówek, a w miarę możliwości także do głośników nisko/średnio-tonowych. O dostępność takich zestawów naprawczych należy pytać.
Najlepiej jeśli sprzęt jest zbudowany z części swobodnie dostępnych na rynku. Niektóre podzespoły - jak nietypowe tranzystory, unikalne lampy, czy wykonane samodzielnie przez producenta sprzętu wyjściowe transformatory sygnałowe we wzmacniaczach - mogą być kłopotliwe w przypadku awarii.

Generalnie odradzam zakup sprzętu tych firm, które nie zapewniają uczciwego serwisu. Pomijając już kwestię ryzyka, na które będziemy narażeni, warto przyjąć taką praktykę działania dla zasady. Dajmy zarobić ludziom uczciwym i odpowiedzialnym, a podziękujmy za współpracę tym, którzy nie szanują klientów i nie mają poczucia elementarnej odpowiedzialności. Rynek audio daje duże możliwości w zakresie wywierania konsumenckiej presji na producentów - warto z tego korzystać.

Poza tym nie osądzajmy zbyt pośpiesznie sprzedawców sprzętu. Zwykle jest tak, że w tej dziedzinie to producent ustala obowiązującą politykę, a importer - czy tym bardziej sklep - o niczym nie decyduje.

Na koniec jeszcze kilka porad dla tych osób, które osobiście zetknęły się, lub zetkną się z omawianym problemem. Jeśli w Waszym sprzęcie wystąpi usterka, a sprzedawca lub oficjalny serwis zaproponuje Wam coś równie absurdalnego jak w podanych wyżej przykładach, nie kupujcie takich podzespołów i nie zlecajcie naprawy. Po pierwsze nie warto wyrzucać pieniędzy w błoto. Po drugie lepiej nie wzbogacać ludzi nieuczciwych. Po trzecie niemal zawsze znajdzie się dużo lepsze i tańsze wyjście z sytuacji. Oczywiście kiedy ktoś złoży Wam nieprzyzwoitą propozycję macie prawo być oburzeni. Opanujce wówczas emocje i na spokojnie poszukajcie rozsądnego rozwiązania. Każda ze spraw wymienionych powyżej miała swój finał, dużo szczęśliwszy niż zakup podzespołu w podanej cenie serwisowej. (GS)

2014-10-02 Stały adres dla tego wpisu (Zapytaj zanim kupisz, czyli serwisowe absurdy)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl