Co dalej z MP3, MD i CD-R
22 września 1999
Nie dalej jak w lutym tego roku pokusiłem się o kilka prognoz dotyczących perspektyw rozwoju różnych standardów - głównie MD i CD-R. Trochę później - w maju - pisałem o błyskawicznej popularyzacji plików MP3 oraz sprzętu, który pozwala na ich odtwarzanie bez komputera. Minęło raptem kilka miesięcy, a już napłynęła cała masa informacji, które pozwalają zweryfikować przynajmniej część ówczesnych przewidywań. Tempo zmian jest więc niezwykle szybkie. Jeszcze w latach 80-tych, kiedy na rynku pojawiła się płyta kompaktowa, rozważanie rozwoju sytuacji w tak krótkich odstępach czasu nie miało by większego sensu. Teraz jest inaczej.
MiniDisc
W maju otrzymaliśmy kolejny komunikat prasowy Sony, w którym przedstawiono dane odnośnie dynamiki rozwoju MD. Znalazłem w nim niespójność, która dotyczy sprzedaży MD w 1997 roku. Według szacunków Sony opublikowanych rok temu liczba ta wynosiła 6 mln urządzeń. A tegoroczny komunikat mówi o 5 milionach. Różnica niebagatelna. Kiedy więc obok znajduje się szacunek sprzedaży za rok 1998 na poziomie 9,3 miliona, to rodzi się pytanie jak dokładne są te dane. Szacunki mają to do siebie, że mogą ulegać korektom, ale w tym przypadku błędy są jednak niepokojąco duże. Liczby te jednak przytaczam, bo tak czy inaczej przydadzą się do dalszych rozważań.
Komunikat prasowy z maja sformułowany został w optymistycznym tonie. MiniDisc przedstawiono jako standard, który już odniósł na rynku znaczący sukces i nadal się dynamicznie rozwija.
Cóż oznacza słowo sukces? W przypadku standardów elektronicznych o sukcesie możemy bez wątpienia mowić wówczas gdy dany format zajmie pozycję dominującą. MD był reklamowany jako następca kasety magnetofonowej, ale oczywiście była to duża przesada - na tak duże rozpowszechnienie standard ten nie może liczyć, a dysproporcja między ilością użytkowanych na świecie magnetofonów kasetowych (ponad miliard!) a MD jest zbyt duża by czynić jakiekolwiek porównania.
To jednak nie jest jeszcze dowodem porażki. Czasami pewne rozwiązania już z założenia są przeznaczone na bardziej ograniczony rynek. Miarą powodzenia może być też spełnienie oczekiwań twórcy. Właśnie tu pojawia się moja największa wątpliwość. Nie trzeba wiele trudu by porównać dane z publikowanych corocznie komunikatów prasowych. Według prognozy sprzed 3 lat na rok 2000 przewidywano osiągnięcie pułapu sprzedaży 30 milionów urządzeń. Natomiast aktualna prognoza to 20 milionów urządzeń w roku 2001. Liczby te dobitnie wskazują, że optymizm planistów Sony znacznie zmalał skoro przewiduje się osiągnięcie poziomu o jedną trzecią niższego i do tego o rok później.
W 1996 roku powątpiewałem w realność planów Sony co do wielkości rynku na MiniDisc. Mamy rok 1999 i jak widać, moje ówczesne wątpliwości były uzasadnione. Minęły trzy lata i plany sprzedaży zostały skorygowane dość znacznie w dół. A teraz wydaje się, że nawet te mniej ambitne cele mogą się okazać trudne do spełnienia. A powód jest prosty - pojawili się poważni konkurenci. Jeden to CD-R, drugi to MP3.
CD-R
Felieton, który Państwo teraz czytają mógłby się ukazać kilka tygodni wcześniej, ale przez dłuższy czas miałem problemy ze skompletowaniem danych liczbowych odnośnie sprzedaży nagrywarek CD audio. Szukałem w przeróżnych publikacjach, korzystałem z internetowych wyszukiwarek, ale bez powodzenia. Było to o tyle dziwne, że bez trudnu można znaleźć takie dane odnośnie nagrywarek komputerowych. Dopiero przy okazji berlińskiej IFA Philips ujawnił interesujące mnie liczby, pojawiły się także prognozy na rok przyszły.
W czerwcu bieżącego roku ilość sprzedanych nagrywarek audio przekroczyła milion. Podsumowano wyniki sprzedaży za 21 miesięcy. W interpretacji tych danych liczbowych pojawia się pewien problem. Nagrywarki CD audio właściwie nigdy nie miały swej prawdziwej inauguracji w takim sensie w jakim inaugurację miała płyta CD, MiniDisc czy DCC. Urządzenia te pojawiły się w 1992 roku, ale produkowane małoseryjnie, ze znikomą promocją i wygórowaną ceną w ogóle nie były widywane w sklepach. Kilka lat później Pioneer zaprezentował urządzenia w atrakcyjniejszych cenach, ale wciąż zbyt drogie by próbować zdobyć masowe rynki. Dopiero w ubiegłym roku Philips dokonał przełomu - rozpoczął produkcję wielkoseryjną, obniżył ceny urządzeń i zaczął je intensywniej promować. Można więc spytać, który punkt w czasie należy uznać za inaugurację CD-R na rynku audio? Jeśli za punkt startu przyjęlibyśmy początek kampanii promocyjnej Philipsa, to wynki są wręcz fantastyczne. Jeśli przyjmiemy te 21 miesięcy wstecz od czerwca, to też są znacznie lepsze niż w przypadku MD czy CD. Według szacunków do końca przyszłego roku liczba sprzedanych urządzeń ma osiągnąć łącznie 3 miliony.
Ilość sprzedanych w ubiegłym roku komputerowych napędów CD-R szacuje się na około 6 milionów. Według wiosennych prognoz firmy Ricoh (jest to jeden z potentatów rynku CD-R) w 1999 roku sprzedaż tych urządzeń ma osiągnąć około 15 milionów, choć widziałem też inne prognozy - na poziomie 12 milionów. Fakt ten nie jest bez znaczenia dla rynku hi-fi. Prawie wszystkie znane mi nagrywarki komputerowe są przynajmniej od czasu do czasu wykorzystywane do kopiowania płyt audio. Podstawowym zastosowaniem jest zazwyczaj nagrywanie płyt CD-ROM, ale nawet kompletni ignoranci w sprawach audio z czasem doceniają korzyści jakie daje wykorzystanie CD-R w roli "magnetofonu" do nagrywania muzyki.
Natknąłem się niedawno na ciekawy wywiad Xavierem Weegerem, dyrektorem wyspecjalizowanej w produkcji czystych nośników firmy Hi-Space (jest to oddział MPO). Oto kilka danych i opinii zaczerpniętych z tego artykułu. Jeszcze niedawno prognozowano, że europejski rynek płyt CD-R (oczywiście głównie w zastosowaniach komputerowych) osiągnie 200 mln sztuk, a potem zaniknie do 2002 roku. A ostatnie dane już mówią o osiągnięciu pułapu 330 milionów! Za prawdziwy początek CD-R na rynku audio Weeger uważa jesień ubiegłego roku kiedy Philips po sprzedaży Polygramu (ten związek czasowy został uznany za nieprzypadkowy!) rozpoczął intensywnie promować nagrywarki. Wyniki sprzedaży są ponoć bardzo różne w różnych krajach. Przykładowo w UK całkiem słabe. Natomiast we Francji sprzedaż płyt CD-R już zrównała się ze sprzedażą czystych MD. Co ciekawe, Weeger nie spodziewa się zbyt szybkiego wyparcia CD-R przez odpowiednik z rodziny DVD. Możliwość odtwarzania materiału nagranego na CD-R na około 800 milionach urządzeń (200 milionów CD-ROM i 600 milionów CD-Audio) to pierwszy argument przemawiający za CD-R. Drugi to stopień zaspokojenia potrzeb klienta. Przeskok od zwykłych dyskietek do CD-R to przepaść w pojemności nośnika. Przeskok z CD-R do DVD-RAM to już tylko wzrost kilkukrotny. Zdaniem Weegera rynek na CD-R może się utrzymać nawet do 20 lat.
Jeszcze inną informację zasłyszałem na berlińskiej IFA. Ponoć rozważana jest koncepcja wprowadzenia na rynek przez jedną z dużych sieci detalicznych komputerów bez stacji dyskietek, a jedynie z nagrywarką CD-R! Pomysł wydaje się szokujący. Ciekaw jestem czy faktycznie będzie on zrealizowany.
Na rynku CD-R mamy też nowe zjawisko - szybki wzrost ilości producentów nagrywarek audio. Jeszcze kilka mięsiecy temu był Philips, potem długa przerwa, potem Pioneer, a potem to już właściwie pustka, bo trudno rozwodzić się nad rynkowym znaczeniem grupki różnych urządzeń dedykowanych do użytku profesjonalnego. A ostatnio swe urządzenie zaprezentował harman/kardon, plany ujawniły firmy takie jak Onkyo, Denon, Kenwood, Teac i Yamaha. Oczekuje się, że niebawem będzie 15 producentów CD-R do audio!
Wszystko to prowadzi do prostych wniosków. Sprzedaż nagrywarek CD-R (zarówno komputerowych jak i audio) rośnie błyskawicznie. Działania podejmowane przez przemysł dowodzą, że wśród producentów sprzętu i wśród producentów nośników panuje powszechny optymizm co do wielkości rynku na CD-R w najbliższych latach. Mamy mnóstwo nowych inwestycji w ten standard, czyli inaczej mówiąć bardzo szerokie poparcie przemysłu. CD-R to najrozsądniejszy wybór - jest już tak tani, tak powszechny, a przy tym tak dobrze zaspakaja potrzeby użytkowników, że chyba nie ma wątpliwości co do dalszej ekspansji tego medium. Dodatkowym elementem sprzyjającym jest brak następcy z rodziny DVD. Otóż nagrywalne wersje DVD nie są tak ustandaryzowane - mamy już kilka propozycji. Jak zwykle podział w przemyśle nie sprzyja popularyzacji nowych rozwiązań. Wcale bym się nie zdziwił gdyby firma Sony również skorygowała swą politykę i rozpoczęła produkcję CD-R do audio - powiedzmy w przyszłym roku.
MP3
W maju zastanawiałem się czy zobaczymy na rynku stacjonarne odtwarzacze MP3, które pod względem wyglądu i cech funkcjonalnych przypominałyby zwykłe odtwarzacze CD. Kiedy snułem te przypuszczenia zapewne już trwały zaawansowane prace nad uruchomieniem produkcji tego typu urządzeń. W tej chwili są już one dostępne na rynku. Ich sprzedażą zajmują się firmy kompletnie nieznane jako producenci sprzętu audio, na przykład Macpower czy Netdrives. Zapowiedzino też produkcję czegoś w rodzaju Discmana - przenośnego odtwarzacza CD-Audio i CD-ROM z MP3.
Początki przypominają więc wcześniejszą sytuację z przenośnymi-półprzewodnikowymi odtwarzaczami MP3. W pierwszych miesiącach zajmowały się nimi głównie dwie firmy zupełnie nieznane na rynku hi-fi: Saehan i Diamond. A potem dołączyli do tego grona niektórzy spośród potentatów (m.in. Thomson, Samsung, a niebawem także Philips). Zobaczymy czy schemat się powtórzy. Może takie uniwersalne odtwarzacze CD-Audio/CD-ROM zaczną niebawem w ogóle wypierać zwykłe odtwarzacze CD? Posuńmy się w naszych spekulacjach trochę dalej. Załóżmy, że chcemy zaprojektować coś co mogłoby przyciągnąć uwagę nabywcy, który w tej chwili poszukuje lepszego zestawu wieżowego. I wyobraźmy sobie następujące urządzenie: w jednej obudowie zintegrowany wzmacniacz, tuner, jeden napęd odtwarzający CD/CD-ROM i jedna nagrywarka CD-R, do tego jeszcze złącze pozwalające na komunikację z komputerem i dołączony jakiś program dla ułatwienia obsługi takiej transmisji. Czyż nie jest to w istocie optymalna koncepcja? Gdybym zasiadał za dyrktorskim biurkiem w jakiejś wielkiej firmie elektronicznej, która w tej chwili zajmuje się produkcją zestawów wieżowych, to poleciłbym swoim inżynierom pracować właśnie nad takim produktem. Gdyby takie urządzenia zdobyły sobie szerszą popularność, to nietrudno przewidzieć, że miało by to ogromny wpływ na rynek audio i rynek fonograficzny.
Inną ciekawostką jest umożliwienie odtwarzania CD-ROM z MP3 właścicelom konsol PlayStation (których jest już na świecie 60 milionów, tu sukces Sony jest bezdyskusyjny). Pojawili się producenci kart, które pozwalają na wykorzystanie konsol do odtwarzania płyt CD-ROM z plikami MP3. Dla porządku trzeba jeszcze dodać, że konsole są fabrycznie przystosowane do odtwarzania CD audio.
Najmocniejszym chyba argumentem przekonującym o wadze MP3 jest rekacja przemysłu fonograficznego. Tempo i zakres prac prowadzonych w celu znalezienie nowych sposobów zabezpieczania plików i płyt przed kopiowaniem wskazuje, że w kręgach tych powstała panika. Jaki będzie owoc tych starań to zupełnie inna sprawa i temat na inny felieton.
Co dalej
MiniDisc ma zalety takie jak łatwość użytkowania, wygoda, a dla wielu odbiorców bardzo satysfakcjonująca jest także sama jakość dźwięku. Natomiast jego wadą kardynalną jest niekompatybilność. Standard ten jest zdany całkowicie na własne siły, nie korzysta z popularności innych urządzeń. Moim zdaniem w najbliższych latach będzie cechą wręcz anachroniczną na rynku masowym. Wszystko wskazuje na to, że dla zdobycia szerszej popularności każdy nowy standard zapisu/odtwarzania dźwięku będzie musiał skorzystać z efektu zazębiania - będzie się musiał oprzeć cudzej sile. MP3 korzysta z internetowego boomu, CD-R z popularności CD i CD-ROM (łacznie 800 milionów urządzeń) i z naturalnych potrzeb ogromnego rynku komputerowego. W przyszłości jeszcze jedną podporą może też być DVD.
MiniDisc będzie naciskany z wielu stron i jak sądzę nawet obniżony do 20 milionów urządzeń pułap sprzedaży może być trudny do osiągnięcia w 2001 roku, a właściwie to może on być w ogóle trudny do osiągnięcia kiedykolwiek. Nie byłbym zdziwiony gdyby MD zbliżał się już do szczytu swej popularności, gdyby od 2000 lub 2001 roku jego sprzedaż zaczęła maleć. Uważam, że jest to standard bez przyszłości, a jego popularność tak czy tak osiągnęła relatywnie wysoki poziom tylko dlatego, że zbyt późno podjęto kroki zmierzające do umasowienia CD-R (co miało przyczyny pozatechniczne). Można spekulować, co by było, gdyby masową produkcję CD-R do audio rozpoczęto rok wcześniej.
CD-R i MP3 - które nie są przecież nowinkami - wypłynęły na fali naturalnych tendencji rozwojowych rynku komputerowego, a także dzięki lawinowo rosnącej popularności Internetu. Choć może się to wydawać dziwne, to jednak rynek audio już przestał być rynkiem autonomicznym. Rozwój dystrybucji muzyki w postaci komputerowych plików jest nieuchronny, tak samo jak nieuchronny jest rozwój pojemnych, nagrywalnych i tanich nośników informacji, które przy okazji można też wykorzystywać do zapisu dźwięku. (GS)