Płatny czy bezpłatny serwis hifi.pl - omówienie wyników i wnioski płynące z sondażu
3 lipca 2003
Na hifi.pl przeprowadziliśmy już kilka sondaży, ale jak dotąd wszelkie redakcyjne komentarze do uzyskanych wyników były bardzo zdawkowe. Ponieważ ostatnia ankieta dotyczyła działalności naszej witryny, chciałbym się wypowiedzieć szerzej na temat uzyskanych wyników.
Wyniki w szczegółach
Ilość oddanych głosów była tym razem znacznie mniejsza niż w poprzednich sondażach, co wydaje mi się bardzo istotne. Jak widać, dla czytelników bardziej interesujące są pytania, które ich bezpośrednio dotyczą. Natomiast kulisy działania witryny pozostają poza sferą zainteresowań odbiorców. Ten brak ambicji poznawczych nie jest zjawiskiem korzystnym, no ale takie są typowe postawy konsumentów i trudno mówić o niespodziance.
Niektórzy respondenci wykazali skłonność do pochopnych sądów, które nie mają związku z rzeczywistością. Otóż w komentarzach znalazły się głosy oburzenia wobec "propozycji wprowadzenia opłat". Każdy kto zechciał przeczytać treść ankiety w miarę uważnie zapewne dostrzegł, iż nigdzie nie wspominaliśmy o naszej woli wcielenia w życie takiego planu. Na łamach Forum taki pomysł przedstawił jeden z czytelników, a w odpowiedzi obiecałem przeprowadzić ankietę na ten temat. Już na Forum wypowiedziałem się sceptycznie o koncepcji wprowadzenia płatnego serwisu. Generalnie w chwili rozpoczęcia sondażu miałem taką samą opinię jak większość respondentów (ponad 54%), że sprzedaż przestrzeni reklamowej na witrynie powinna zapewnić jej sprawne funkcjonowanie. Taki był mój pogląd, lecz mogło się okazać, że byłem w błędzie. Mogło się okazać, że koncepcja płatnego serwisu spotka się z zainteresowaniem. Po przeprowadzeniu sondażu mój pogląd się jednak nie zmienił.
W tym miejscu ktoś mógłby jednak spytać czy 14-procentowe poparcie dla płatnego serwisu nie stanowi wystarczająco mocnego argumentu. Muszę tu wrócić do sprawy niskiej frekwencji. Wysoki odsetek osób chętnych do opłacenia abonamentu tak czy tak dał w liczbach bezwględnych bardzo skromną wielkość. Czy rozsądne jest przyjęcie założenia, że ktoś kto nawet nie zainteresował się sondażem zechciał by płacić abonament? Wydaje się, że nie. W rezultacie nie mam ani przekonania do samej koncepcji płatnego serwisu, ani nie widzę ekonomicznego sensu dla takiej formuły działania. Krótko mówiąc: nie będziemy tworzyć płatnego serwisu hifi.pl.
Przyznam, że sondaż przyniósł też jedno rozczarowanie. Wśród możliwych odpowiedzi zaproponowaliśmy następującą: "Uważam, że właściwe by było inne rozwiązanie niż te, które zostały zaproponowane powyżej". Niestety żaden z respondentów, którzy wybrali tą opcję nie opatrzył swego głosu dodatkowym komentarzem. No cóż, wielka szkoda. Wydawało mi się, że właśnie te osoby, które mają jakieś własne pomysły zechcą skorzystać z okazji i się nimi podzielić.
Bardzo miło, że znalazła się grupka chętnych na dobrowalne wsparcie witryny. Dziękujemy za zaufanie i dowód symaptii, ale oczywiście na takim modelu nie możemy się oprzeć.
Bodaj największą niewiadomą pozostaje kwestia możliwości stworzenia wśród czytelników listy odbiorców mailingu reklamowego. Mam świadomość, że sformułowanie zawarte w sondażu było dość enigmatyczne, ale niestety nie było możliwości aby szerzej przedstawić tam proponowane przez nas warunki mailingu. A więc głos oddany na tą opcję był po trosze oddany w ciemno. O ile w przypadku osób chętnych do opłacenia abonamentu założyłem, iż deklaracje uczestników ankiety nie będą reprezentatywne dla pozostałych czytelników, to w przypadku gotowości do odbioru mailingu reklamowego sprawa jest dużo trudniejsza do oszacowania. Udostępnienie adresu e-mail to jednak mniejsze zobowiązanie aniżeli wpłata żywej gotówki za abonament, a co więcej można się z niej wycofać. Tak więc być może wśród pozostałych czytelników też znalazło by się odpowiednio wielu chętnych. Gdyby rzeczywiście aż 19% naszych czytelników było gotowych odbierać mailing reklamowy byłby to fakt o dużym znaczeniu.
Jak mi się wydaje wiele osób żywi przekonanie, iż można w sposób niekomercyjny, bezinwestycyjny, przy pomocy wkładu pracy wolontariuszy, albo w ramach działalności hobbystycznej stworzyć produkty równie dobre jak te tworzone komercyjnie. Owszem, nieraz tak bywa. Istnieją przecież znakomite, niekomercyjne serwisy internetowe. Niejeden amator wykonał wspaniałe kolumny, itd, itp. Ale z reguły na profesjonalną jakość potrzebny jest wkład profesjonalnej pracy i dotyczy to również internetowych webzinów, które wymagają stałej opieki. Powodzenie woluntarystycznych i/lub hobbystycznych serwisów internetowych opiera się zwykle na splocie korzystnych okoliczności i nie daje się łatwo powielić w innych warunkach. W przypadku audio są dwie okoliczności, które nie sprzyjają formule witryn niekomercyjnych. Po pierwsze trudno się oprzeć na dobrowolnym wkładzie amatorów, a to ze względu na wymogi fachowe. Proszę choćby zapoznać się z tzw. recenzjami konsumenckimi, które w odniesieniu do sprzętu audio mają niestety mierną wartość. Krąg osób przygotowanych do pisania o sprzęcie audio nie jest wcale zbyt duży, bo relatywnie mało osób ma odpowiednio dużą wiedzę. Natomiast środowisko profesjonalne nie ma istotnej motywacji do woluntarystycznego wkładu pracy, a wręcz przeciwnie, istnieje tendencja by swoją wiedzę raczej zachować w tajemnicy przed światem.
Potrzebna jest więc profesjonalna prasa i potrzebny jest budżet dla utrzymania redakcji. Jednak ogłoszeniodawcy nadal preferują media papierowe. Aby zyskali Państwo właściwe poczucie proporcji oto garść danych z naszej własnej praktyki. Kilka lat temu drukowaliśmy Magazyn Hi-Fi w nakładzie około 6.000 egzemplarzy i wydawaliśmy 4-5 numerów rocznie. W tej chwili witryna hifi.pl notuje miesięcznie dwadzieścia kilka tysięcy odwiedzin. Mimo to roczne wpływy z reklamy kształtują się na poziomie podobnym jak wpływy z jednego numeru Magazynu Hi-Fi kilka lat temu. Zróbmy bilnas: przy audytorium mniej więcej dwukrotnie większym, kilkukrotnie wyższej częstotliwości dotarcia do czytelników notujemy kilkukrotnie mniejszy roczny obrót z reklamy.
Kiedy analizujemy sprawę teoretycznie, to zarówno dane statystyczne jak i logiczne rozumowanie przekonują, że reklamodawcy powinni bez trudu zapewnić odpowiedni budżet dla funkcjonowania witryny. Z drugiej strony obserwujemy ogromny rozdźwięk pomiędzy teorią a praktyką. Jaka jest przyczyna tego stanu rzeczy? Mogę zapewnić, że nasza akwizycja sprzedaży reklamy na witrynie jest nie mniej aktywna niż akwizycja reklamy drukowanej kilka lat temu. W naszej codziennej praktyce obserwujemy natomiast brak elementarnej wiedzy na temat internetu w ogóle, co przekłada się nieumiejętność wykorzystnia reklamy internetowej. Sprzedaż reklamy w internecie wciąż przypomina trochę sprzedaż samochodów klientom, którzy nie mają prawa jazdy. Trudno aby sprzedawcy samochodów najpierw uczyli prowadzić wszystkich swoich potencjalnych klientów. Tą umiejętność musza oni posiąść zanim przyjdą do salonu na zakupy.
Czas na wnioski
Sytuacja wydaje się patowa. Koncepcja pobierania abonamentu od czytelników nie spotkała się z zainteresowaniem, a potencjalni ogłoszeniodawcy wciąż nie są przygotowani by wykorzystać dostępną ofertę reklamową. Środków na przyspieszenie rozwoju witryny nie widać.
No ale jakieś sposoby poprawy sytuacji jednak istnieją. Zapewne z czasem wiedza o praktycznym wykorzystaniu internetu wzrośnie, także w środowisku osób związanych z audio. Jest to proces, który będzie postępował samoistnie, ale w miarę naszych możliwości staramy się go przyśpieszyć. Od dawna prowadzimy stosowne działania. Ale jak już pisałem, branża bardzo powoli przyswaja nowinki jakie przynosi nowoczesna technologia i trzyma się tradycyjnych rozwiązań w zakresie reklamy. A więc ten proces może trwać znacznie dłużej niż byśmy tego chcieli.
Możemy też zmienić naszą ofertę reklamową. Tu mamy jeszcze większe pole manewru. Do tej pory opieraliśmy się na ofercie bannerów reklamowych. Jest to forma powszechnie akceptowana przez czytelników i zarazem może być skuteczna z punktu widzenia ogłoszeniodawców. Natomiast konsekwentnie unikaliśmy mailingu reklamowego. Samo sformułowanie budzi zwykle odruchową niechęć. Dlatego też mieliśmy wewnętrzny opór przed skierowaniem takiej oferty względem naszych czytelników. A jednak....
Ankieta pozwala domniemywać, że czytelnicy byli by gotowi zaakceptować taką propozcyję. Poza tym przy spełnieniu odpowiednich warunków mailing może być całkiem "łagodną" formą reklamy. Oferty, które dotyczą towarów/usług, które nas rzeczywiście interesują, wcale nie muszą być utrapieniem. Jeśli na dodatek forma reklamy spełnia pewne elementarne, zdroworozsądkowe wymogi, nie nadwyręża pojemności pocztowej skrzynki, a częstotliwość przesyłek jest utrzymana w rozsądnych granicach, to sytuacja przestaje być straszna. Bardzo ważne jest też zaufanie do nadawcy, że nie spłata nam figla i dotrzyma tych warunków techniczno-organizacyjnych które obiecał, nie sprzeda adresu jakiejś innej firmie, no i zagwarantuje możliwość rezygnacji z otrzymywania mailingu. Myślę, że ze względu na nasz długi staż na rynku prasowym - zarówno w druku jak i w internecie - mamy prawo do pewnego kredytu zaufania ze strony czytelników.
Tak więc zdecydowaliśmy się rozpocząć tworzenie listy odbiorców mailingu reklamowego. Być może w ten sposób będziemy w stanie dać nowy impuls dla rozwoju witryny. Szczegółowe warunki na jakich działa nasz mailing reklamowy znajdą Państwo tutaj. Zaproponowana przez nas formuła jest tak pomyślana aby zapewnić Państwu zachowanie maksimum prywatności i bezpieczeństwa. Trudno zgadywać jak długo będzie trwało tworzenie listy odbiorców mailingu i jakie będą owoce jej działania. No ale tu trzeba koniecznie podkreślić jedno: bodaj największą zaletą naszej inicjatywy jest brak ryzyka. Nie trzeba angażować żadnych środków finasowych, każda ze stron może się wycofać bez jakichkolwiek przykrych konsekwencji dla partnera. Zachęcamy więc do rejestracji. Jeśli inicjatywa przyniesie owoce, to za kilka miesięcy my będziemy mieli więcej pracy, a Państwo więcej recenzji i wszelakich innych artykułów na hifi.pl. A jeśli zechcą Państwo wypowiedzieć się na ten temat, zapraszamy na Forum. (GS)