Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Wady i zalety minimonitorów

Minimonitory to dość licznie reprezentowana kategoria kolumn. Wydaje się też, że zainteresowanie klientów takimi zestawami jest spore i że rynek pozytywnie zweryfikował wartość tej koncepcji projektowej. Wielkość sprzedaży nie jest jednak dowodem, że dane rozwiązanie jest zawsze technicznie optymalne. Miniaturyzacja ma swoje zalety, ale ma też całkiem poważne wady, czego nie należy ignorować.

Samo stworzenie listy głównych wad i zalet minimonitorów jest łatwe. Natomiast wartościowanie tych wad i zalet nie jest oczywiste. Trzeba przyjąć pewne techniczne założenia wstępne, uwzględnić sposób użytkowania kolumn w danym przypadku i trzeba też zastosować pewne kryteria czysto subiektywne.

Chociaż będziemy uwypuklać ograniczenia minimonitorów, to nie podważamy ich użyteczności, a jedynie stawiamy tezę, że powinny być stosowane rzadziej. Trzeba też wspomnieć, że samo określenie minimonitor jest niejednoznaczne. Nie ma żadnych powszechnie przyjętych granic pomiędzy minimonitorami, małymi monitorami, średnimi monitorami i dużymi monitorami. W dalszej części artykułu odniesiemy się do tego zagadnienia.

Techniczne konsekwencje miniaturyzacji

Punktem wyjścia do oceny minimonitorów jest omówione szerzej w innym artykule (link) powiązanie objętości obudowy, dolnej granicy pasma przenoszenia i sprawności. Żeby poprawić jeden z tych trzech parametrów trzeba zawsze pogorszyć jeden lub dwa pozostałe. Niestety nie ma od tego ucieczki, nawet kosztowne rozwiązania konstrukcyjne nie uwalniają nas od ograniczeń wynikających z tej zasady. Miniaturyzacja kolumn zawsze rodzi problemy z pogorszeniem rozciągnięcia pasma i/lub zmniejszeniem sprawności. Co ważne, ma to swoje dalsze uboczne konsekwencje.

Na etapie definiowania technicznych założeń projektowych każdy konstruktor ma wybór, może różnie dobrać parametry. Oczywiście dotyczy to też minimonitorów. Mogą one być optymalizowane na różne sposoby i tak też się faktycznie dzieje.

Zacznijmy od przypadku, gdy zachowana jest niezła sprawność, a poświęcone zostało pasmo przenoszenia. Takie kolumny nie będą zbyt wymagające dla wzmacniaczy i mogą zachować pewne walory dynamiczne, ale będziemy mieli mało basu. Stosuje się czasami małe oszustwo i tak dobiera się parametry skrzynki aby charakterystyka przenoszenia miała wzgórek, zanim zacznie się jej opadanie na niskich tonach. Uwypuklony średni bas w jakimś stopniu zamaskuje realne ograniczenia kolumn. Tak czy inaczej niższego basu nie będzie, a może się przy okazji pojawić podbarwienie, które zostanie negatywnie ocenione przynajmniej przez część słuchaczy.

Można też odwrócić priorytety i zachować przyzwoite pasmo przenoszenia na basie kosztem obniżenia sprawności. Właśnie ta koncepcja zyskała na rynku większe powodzenie. W tym przypadku bilans wad i zalet jest bardziej skomplikowany, co umyka wielu osobom. Jeśli nie godzimy się na poważniejsze ograniczenie poziomu maksymalnej głośności to potrzebna będzie większa moc ze wzmacniacza. Na rynku nie brakuje mocniejszych wzmacniaczy w umiarkowanych cenach, tak więc ten dodatkowy wymóg zwykle nie budzi większych obaw, a koncepcja małej, niskosprawnej kolumny nadal wydaje się wielu osobom kusząca. Zwróćmy jednak uwagę, że nie tylko wzmacniacz musi być mocniejszy, ale i sama kolumna też powinna być przystosowana do pracy z większymi mocami. Większa moc to wyższe temperatury cewek głośników i w konsekwencji dodatkowe efekty kompresji dynamiki. Idźmy dalej. Osiągnięcie założonego poziomu głośności to nie tylko kwestia mocy elektrycznej. Kiedy przy danej głośności poszerzamy w dół pasmo przenoszenia, to konieczne staje się zwiększenie ilości przetłaczanego przez głośnik basowy powietrza. Już widać pojawiajace się sprzeczności. W minimonitorze jesteśmy skazani na nieduże głośniki. Trudno w tej sytuacji zapewnić skuteczne odprowadzanie dużej ilości ciepła i zdolność przetłaczania dużej ilości powietrza. Oczywiście jakieś wysiłki w tym kierunku można podjąć i producenci często tak robią, starają się zwiększać zakres wychyleń membrany i poprawiać chłodzenie cewki. Jeśli zrezygnują z tych zabiegów będziemy mieli kolumny o poważnie ograniczonym poziomie głośności maksymalnej. Zabiegi pozwalające małym głośnikom pracować z dużymi mocami i wychyleniami membrany też generują jakieś koszty, a fundamentalne ograniczenia wcale nie znikają, tylko są nieco złagodzone. A w sensie brzmieniowym konsekwencje są takie, że bardzo trudno z małosprawnego minimonitora uzyskać dobrą dynamikę.

Skoro mała objętość zmusza do takich kompromisów, to zastanówmy się jak wypadnie porównanie minimonitora z kolumną o większej objętości. Większy litraż pozwoli połączyć przyzwoite rozciągnięcie basu z przyzwoitą sprawnością, ale za to pojawią się negatywy innego rodzaju. Większa skrzynka będzie więcej kosztować. Większa skrzynka może wypromieniować więcej energii przez ścianki, co jest zjawiskiem pasożytniczym i powoduje wzrost podbarwień w zakresie średnich tonów. No i oczywiście większa skrzynka zajmie więcej miejsca.

Podane powyżej zestawienie wad i zalet poszczególnych wariantów to wciąż zbyt mało żeby ocenić sytuację. Trzeba zdecydować o jakich wartościach litrażu mówimy żeby porównania nabrały praktycznej wartości. Tu nieunikniony jest wspomniany wcześniej subiektywizm. Naszym zdaniem minimum potrzebne aby w kilkunastometrowym pomieszczeniu osiągnąć satysfakcjonujące z audiofilskiego punktu widzenia osiągi to około 10 litrów. Wyznaczenie tej granicy nie wynika z poszukiwania okrągłej liczby, ale z praktycznego doświadczenia z odsłuchem wielu kolumn.

Minimonitor kontra kolumna 10-litrowa

Przyjmując wspomniane 10 litrów jako punkt odniesienia można uściślić oceny. W systemach audiofilskich minimonitory pracują zwykle na podstawkach. W takim przypadku użytkowa różnica pomiędzy kolumną 10-litrową a minimonitorem jest praktycznie pomijalna. Kilkucentymetrowe zwiększenie poszczególnych wymiarów nie wpłynie ani na ustawność, ani funkcjonalne walory pomieszczenia. Chyba tylko oddziaływanie na naszą podświadomość daje złudzenie, że mamy jakąś znaczącą różnicę.

Przejdźmy do oceny kosztów. Przy zastosowaniu głośników tej samej wartości i takiej samej technologii budowy skrzynki przejście od objętości na poziomie kilku litrów do 10 litrów będzie nas kosztować bardzo mało. Nieznacznie zwiększy się ilość zużytego materiału, a pracochłonność wykonania obudów będzie też prawie taka sama.

Pozostała kwestia akustycznych negatywów większej skrzynki. Gdybyśmy rozważali konstrukcję skrzynki 20-litrowej to minimalizacja jej wad akustycznych byłaby sprawą bardziej złożoną. Dla 10 litrów optymalizacja akustyczna w dalszym ciągu nie jest zadaniem trudnym. W ambitnych, wysokojakościowych projektach minimalizacja pasożytniczych efektów związanych z obudową wymusi dodatkowe koszta, ale nie jest to ani bardzo drogie, ani skomplikowane.

Kiedy stosować minimonitory

Jedna sprawa jest oczywista. Gdy kolumny są ustawiane w ciasnych przestrzeniach, na półkach, na biurku w systemach komputerowego audio, ogólnie wszędzie tam gdzie minituryzacja jest koniecznością to potrzebne są minimonitory.

Druga zbliżona sytuacja to systemy, w których mała jest odległość między kolumnami a słuchaczem. Zazwyczaj jest to połączone ze wspomanianymi ograniczeniami dostępnego miejsca, ale nie jest to związek ścisły. Tak czy inaczej w tej sytuacji znaczenia nabierają dwie inne okoliczności. Zmniejsza się wymagany poziom mocy akustycznej z kolumn, a małe wymiary przydają się do tego by uzyskać prawidłowe sumowanie sygnałów z głośników w mniejszej odległości od kolumn.

Czasami trudne akustyczne otoczenie w pomieszczeniu odsłuchowym powoduje, że ograniczenie pasma przenoszenia staje się zaletą. Chodzi głównie o ustawienie kolumn blisko ściany tylnej, ustawienie blisko naróżnika lub o zmniejszenie pobudzenia jakiegoś kłopotliwego rezonansu pomieszczenia. Minimonitory o ograniczonym paśmie przenoszenia w takich warunkach mogą się sprawdzać lepiej niż większe kolumny z obfitszym basem.

We wspomnianych wyżej przypadkach stosowanie minimonitorów ma konkretne użytkowe i techniczne uzasadnienie.

W pewnym zakresie minimonitory są też wspomagane przez politykę cenową producentów kolumn. Oferta niektórych firm jest konstruowana w ten sposób, że różnica ceny pomiędzy minimonitorem a nieco większą kolumną danej marki jest duża. Nie wynika to jednak z konieczności technicznej, ale z celowego pozycjonowania modeli na rynku, gdzie większy model jest robiony drożej, z wyższymi aspiracjami co do ogólnej jakości brzmienia. Jeśli spotkamy się z taką sytuacją to należy porównywać interesujące nas minimonitory z większymi kolumnami w podobnej cenie, nawet jeśli są to kolumny innych marek.

Kiedy lepiej rozważyć zakup większych kolumn

Użytkownicy nastawieni na słuchanie z umiarkowanymi poziomami głośności nieraz kierują uwagę ku minimonitorom, nawet gdy jest do dyspozycji miejsce na większe kolumny. Chociaż w takich zastosowaniach minimonitory mają szanse dobrze spełnić swe zadanie, to jednak kolumny o objętości powyżej 10 litrów mimo wszystko mogą być lepszym wyborem. Jeśli mamy do czynienia z kolumną o niskiej sprawości samo tylko złagodzenie wymogów dotyczących wzmacniacza z reguły zrekompensuje większy koszt skrzynki. No a w razie potrzeby większe kolumny zapewnią większe możliwości funkcjonalne, choćby przy przeprowadzce do większego pokoju czy po prostu przy zmianie gustów i pojawieniu się zapotrzebowania na wyższe poziomy głośności.

Zwolennicy minimonitorów nieraz podnoszą też ich zalety brzmieniowe, zwłasza w zakresie stereofonii i redukcji podbarwień. Ale to jest tylko obiegowa opinia bazująca raczej na tym co podpowiada intuicja, a nie na ocenie rynkowych realiów. Nieco większe kolumny, przekraczające 10 litrów wcale nie muszą być pod tym względem gorsze i przykładów nie brakuje.

Część osób skupia się w gruncie rzeczy na wyglądzie, a miniaturyzacja może być postrzegana jako zaleta czysto estetyczna. Nie będziemy oczywiście negować znaczenia tego kryterium, bo to kwestia do indywidualnej oceny. Warto jednak zawsze pamiętać, że w tym przypadku uzyskanie preferowanego wyglądu ma swój koszt techniczny.

Podsumowanie

Dzięki zwiększeniu objętości obudowy możemy uzyskać lepszą sprawność i/lub lepsze pasmo przenoszenia, co zwykle da też lepszą dynamikę. Przy okazji uzyskujemy też możliwość ułatwienia pracy wzmacniacza, a wszystko to kosztem nieznacznego wzrostu ceny obudowy i czasami kosztem małego wzrostu podbarwień na średnich tonach. Tam gdzie miniaturyzacja nie jest konieczna większa objętość zwykle da nam lepszy kompromis.

W audiofilskich systemach audio, gdzie kolumny są ustawiane na podstawkach, z zachowaniem co najmniej kilkudziesięciocentymetrowych odległości od ścian zalecamy ostrożne podejście do kolumn o objętościach poniżej 10 litrów.

Na sam koniec warto jeszcze przypomnieć, że jeśli w specyfikacji technicznej minimonitora deklarowana jest niska częstotliwość dolnej granicy pasma przenoszenia oraz wysoka efektywność, to takie dane nie są wiarygodne.

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl