Terminologia audio - audiofil
O audiofilach napisano mnóstwo artykułów i komentarzy, zwykle w konwencji raczej swobodnej. Osoby, które dłużej interesują się audio mają już wyrobione zdanie na ten temat, swoje podejście do tematu i swój sposób rozumienia samego słowa audiofil. Jeśli spojrzymy na sprawę z dystansu, z punktu widzenia osoby, która audio się wcześniej nie interesowała, to sprawa wygląda zupełnie inaczej. Zamieszanie jest spore i wcale nie jest oczywiste jak do oceny audiofilizmu należy podejść. Warto więc przeanalizować stosowanie tego terminu bardziej metodycznie i wyciągnąć praktyczne wnioski. Po pierwsze chodzi o precyzyjne rozumienie cudzych wypowiedzi. Po drugie o pewne wskazówki dotyczące wiarygodności autorów opinii dotyczących sprzętu audio.
Słownikowa definicja audiofila
Według internetowej wersji słownika PWN audiofil to osoba szczególnie zainteresowana wysoką jakością odtwarzanego dźwięku i kolekcjonująca sprzęt odtwarzający najwyższej klasy. Defninicja jest krótka i pozornie może się wydawać całkiem konkretna, ale w rzeczywistości jest ona dość problematyczna.
Po pierwsze słownikowa definicja nie zyskała powszechnej akceptacji, nie jest dominująca. Wiele osób stosuje inne definicje, o czym napiszemy dalej. Po drugie definicja ze słownika PWN jest nieprecyzyjna, a przez to mało funkcjonalna. Pojawia się tu kwestia ustalania granicy dla sprzętu wysokiej klasy, a do tego dochodzi aspekt kolekcjonerski. Stosując tą definicję nie za bardzo można ustalić gdzie leżą granice audiofilstwa. Trudno określić kto jest audiofilem i czy dane urządzenie powinno być określane jako audiofilskie czy też nie. Kłopotliwa staje się odpowiedź na proste pytanie o to czy kolumny za kilkaset złotych mogą być audiofilskie, bo przecież nie jest to sprzęt wysokiej klasy.
Uściślona definicja audiofila
Można też stosować defnicję podobną do tej ze słownika, ale zawężoną, bardziej precyzyjną. Chodzi o to aby usunąć warunek dotyczący kolekcjonowania sprzętu wysokiej klasy i ograniczyć się do samego zainteresowania jakością dźwięku odtwarzanego w domowych systemach audio. Weźmy pod uwagę przykładowe sytuacje. Mniej zamożny audiofil być może kupi sprzęt średniej klasy, bo tylko na taki będzie go stać. Jeśli jednak sprzęt zostanie wybrany pod kątem uzyskania jak najlepszej jakości dźwięku, to zgodnie z tą definicją będzie jak najbardziej audiofilski. Można też spotkać osoby, kóre nie mają żadnego poważnego sprzętu audio, ale mimo to uważające się za audiofilów. Ktoś może z przyczyn osobistych być przejściowo pozbawiony sprzętu hi-fi, co wcale nie oznacza zaniku zainteresowań. Audiofilizm w tym rozumieniu polega na określonym podejściu do zagadnienia, nie jest związany ze stanem posiadania i nie ogranicza się do drogiego sprzętu. To podejście skupia się na osiągnięciu pojedynczego celu jakim jest optymalizacja jakości dźwięku i nie zawiera dodatkowych warunków.
Takie zdefiniowanie terminu jest wygodne funkcjonalnie, pozwala na ściślejsze określenie audiofilskich kryteriów oceny, samej granicy audiofilizmu i klasyfikacji sprzętu jako audiofilskiego.
Ta konwencja jest stosowana w praktyce, nie tylko w środowisku audifilskim, ale też poza nim. Można przecież spotkać wypowiedzi o następującym znaczeniu:
Drobna różnica między modelem A oraz modelem B nie jest dla mnie istotna bo nie jestem audiofilem.
Jakość brzmienia modelu X jest dla mnie wystarczająca bo nie jestem audiofilem.
Rynkowo-środowiskowa definicja audiofila
Istnieje też środowisko, które samo się określa jako audiofilskie, ale de facto nadaje ono słowu audiofil jeszcze inne znaczenie. Co prawda w sferze deklaracji nadal mowa jest o dążeniu do jak najlepszego dźwięku, ale w tym przypadku deklaracje nie pokrywają się z rzeczywistością. Łatwo można bowiem dostrzec, że czystość koncepcji polegającej na optymalizacji jakości dźwięku jest zaburzona w wielu punktach. Okazuje się, że znaczenie nabierają marki sprzętu, sposób autopromocji firm, audiofilskość rozwiązań technicznych. Występuje też tendencja do podkreślania środowiskowej elitarności i odrębności. Sposób uwzględniania tych dodatkowych czynników nie jest w żaden sposób doprecyzowany i dokonuje się całkowicie subiektywnie. W tej konwencji audiofilizmu bardzo daleko idzie też subiektywizm w zakresie kluczowej oceny jakości brzmienia, jest ona często dokonywana bez dbałości o poziom organizacji wszelkich eksperymentów odsłuchowych. Występuje tu też tendencja do pomniejszania roli warstwy czysto technicznej, co jest o tyle łatwo zrozumiałe, że stosowanie technicznych reguł kłóci się ze wspomnianym relatywizmem i subiektywizmem wszystkich ocen dotyczących tego co jest audiofilskie.
Pomimo braku konkretnej definicji tak rozumiany audiofilizm zachowuje swą spójność dzięki ucieraniu popularnych w środowisku zwyczajów i poglądów. Istotnym spoiwem jest też pozytywny walor emocjonalny związany z przynależnością do grona uważającego się za elitarne.
Definicja krytyków audiofilizmu
Kolejna wersja rozumienia audiofilizmu jest stosowana przez osoby, które deklarują, że nie są audiofilami, choć z reguły interesują się audio. Ludzie ci sami siebie najczęściej określają mianem obiektywistów, choć jest to bezpodstawne i nieadekwatne do rzeczywistości. Z braku lepszego określenia takie osoby nazwiemy antyaudiofilami, choć można zgłaszać zastrzeżenia co do braku ścisłości tego terminu. Antyaudiofile definiują audiofili przy pomocy kilku cech. Zwykle jako cechy audiofila/audiofilizmu wymienia się:
- Wiarę w fałszywe teorie sprzeczne z wiedzą naukową.
- Skrajny subiektywizm, brak rozsądku i nieracjonalne postępowanie.
- Sprzedaż urządzeń w oparciu o kłamliwy marketing.
- Wyższe ceny sprzętu audiofilskiego od nieaudiofilskich urządzeń zapewniających taką samą lub lepszą jakość.
Według radykalnych antyaudiofili sytuacja wygląda następująco: audiofile to grupa dziwaków obsługiwana przez grupy oszustów produkujących i sprzedających sprzęt audiofilski czyli innymi słowy sprzęt bezsensownie drogi, a w funkcjonowaniu tego rynku pomaga audiofilska prasa służąca branżowym interesom i publikująca opisy nieistniejących różnic brzmieniowych aby zachęcać do zakupów klientów podatnych na manipulacje.
Podobnie jak w poprzednim przypadku funkcjonowanie tej definicji audiofilstwa też opiera się na środowiskowym utarciu pewnych konwencji. Też występuje tu zabarwienie emocjonalne wobec audiofilizmu, tylko że w tym przypadku jest ono negatywne.
Prawdziwe realia rynkowe
Każdy kto interesuje się audio doskonale wie, że nabywcy sprzętu zachowują się czasami w sposób nierozsądny, a sprzedawcy rozmijają się z prawdą by zachęcić do zakupu swoich towarów. Producenci audio całkiem często posługują się w swych działaniach promocyjnych dyskusyjną argumentacją, czy nawet manipulacją. A i jakość pracy wielu branżowych redakcji budzi zastrzeżenia.
Negatywne zjawiska występujące na rynku audiofilskim nie są jednak niczym unikatowym i to trzeba dobitnie podkreślić. Dokładnie takie same problemy występują powszechnie na wielu innych rynkach, jak choćby motoryzacyjny, spożywczy, medyczny, komputerowy czy finansowy. Znajdziemy tam mnóstwo mylących informacji marketingowych, stronniczych publikacji prasowych, kryptoreklamy, czy nieracjonalnych zachowań klientów. A i na samym rynku audio nieaudiofilski sprzęt do odtwarzania dźwięku też jest często promowany przy pomocy technik bazujących na zwodzeniu klientów. Anomalie pozostaną anomaliami, niezależnie od tego czy dotyczą urządzeń audiofilskich czy innych towarów. Biorąc pod uwagę znaczenie sprzętu hi-fi w naszym życiu, to po prawdzie negatywne zjawiska na rynku audio są mniej ważne i mniej szkodliwe niż analogiczne problemy na pięciu przykładowych rynkach wymienionych wyżej.
Trzeba też dostrzec fakt, że w środowisku audiofilskim znajdziemy osoby z dużą wiedzą, z dużą dozą zdrowego rozsądku, autorów nowatorskich rozwiązań technicznych, osoby uczciwie wykonujących pracę związaną z produkcją czy dystrybucją sprzętu audio. Duże rozdrobnienie na rynku audiofilskim daje nawet większą szansę na znalezienie uczciwego kontrahenta niż na wielu innych rynkach zdominowanych przez duże firmy.
Wynika z tego dość prosty wniosek. Dwie ostatnie definicje audiofilizmu, te utarte w części środowisk audiofilskich i w środowiskach antyaudiofilskich są sztuczne i niefunkcjonalne. Ich sens sprowadza się raczej do środowiskowego samookreślenia oponentów w dyskusji, a sama dyskusja jest najczęściej miałka.
Praktyczna wnioski dotyczące definicji audiofilizmu
Trudno oczekiwać by kiedykolwiek doszło do powszechnego ujednolicenia sposobu używania terminu audiofil. Wersja ze słownika PWN jest wewnętrznie spójna i logiczna, ale w zestawieniu z realiami rynkowymi niepraktyczna. Dwie wersje środowiskowe są jeszcze bardziej wadliwe. Jedyna sensowna definicja to ta podana wyżej w wariancie najbardziej uściślonym. Warto tą definicję stosować. Polecamy ją Państwu i sami też staramy się jej trzymać.
Przyjęcie tej najściślejszej definicji rodzi też nieco zabawny paradoks. Otóż wśród osób odżegnujących się od audiofilstwa w zasadzie mamy wielu audiofilów, bo przecież są to osoby jak najbardziej żywo zainteresowane optymalizacją jakości dźwięku.
Chociaż wyciąganie dalej idących wniosków jest nieco ryzykowne, mimo wszystko podejmiemy taką próbę. Jeśli do omówionych wyżej rozważań dodamy wieloletnie obserwacje dotyczące środowiska związanego z audio, to podejście do sprawy audiofilizmu jest orientacyjnym wskaźnikiem wiarygodności. Wypowiedzi, które audiofilizm utożsamiają bądź to z elitarnym klubem wysublimowanych zainteresowań bądź to z różnymi anomaliami należy traktować jako sygnał ostrzegawczy. Jak już to opisaliśmy wyżej taki sposób definiowania audiofilizmu jest niefortunny. A oprócz tego doświadczenie pokazuje, że osoby, kóre te dwie definicje stosują częściej niż inni wykazują skłonność do nieracjonalnych ocen i interpretacji, a także do narzucania własnego punktu widzenia, z pominięciem cudzych potrzeb i priorytetów.
Większość ludzi o elektroakustyce wie niewiele i nie zna też rynku audio. Kiedy takie osoby przymierzają się do zakupu sprzętu audio, zwykle poszukują jakichś wskazówek i porad, chętnie studiują cudze zalecenia. Dla takich osób cudze podejście do audiofilizmu może być wstępną wskazówką dotyczącą wiarygodności źródła. To oczywiście nie jest ścisła reguła. Z każdego środowiska związanego z audio wypływają zarówno informacje pomocne jak i mylące. Ale tak jak opisaliśmy to wyżej, stosunek do zjawiska audiofilizmu daje pewne wskazówki co do wiarygodności źródła informacji.