Audiolab 8000CD
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1-2/97
Wymiary: 445,74,335 mm
Wyjścia: standardowe, koncentryczne BNC
Cena (2-4/1997): 5.195 zł
Zestaw testowy 1: LFD PA2 + potencjometr Penny&Giles, Mission Cyrus 3, LFD LS0/PA2M, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: LFD LS0/PA2M, Rogers Studio 7
Testowano w grupie wraz z: Audiolab 8000 CD, Denon DCD-825, Myryad MC 100, Pioneer PD-F905, Rotel RCD 950, Sony CDP-XA3 ES
Opisywany tu komponent jest pierwszym zintegrowanym odtwarzaczem CD powstałym w zespole Cambridge Systems Technology Ltd. Mowa tu o marce Audiolab z Huntingdon (jedynie w Niemczech dystrybucja Pullmanns GmbH używa nazewnictwa Camtech).
Do tej pory Audiolab posiadał w ofercie dwa produkty cyfrowe: transport CD i przetwornik C/A, który doczekał się już kilku wersji Mk. Zintegrowany odtwarzacz 8000CD jest o ponad połowę tańszy od kombinacji 8000 CDM i DAC. Nadal jednak cenę odtwarzacza 8000CD należy zaliczyć do sektora high-end, nie tylko w Polsce.
W materiałach reklamowych o odtwarzaczu 8000CD Audiolab informuje nas, iż w jednym urządzeniu zostały połączone technologie wykorzystane w urządzeniu dzielonym - przetworniku i transporcie. W rzeczywistości odtwarzacz 8000CD nie łączy w jednej obudowie dwóch droższych urządzeń firmy. Podstawowa różnica leży w sekcji konwerterów. W modelu 8000DAC będącym samodzielnym przetwornikiem C/A wykorzystano moduł DAC7 (tworzą go dwa układy scalone SAA 7350 jako filtr cyfrowy oraz konwerter TDA 1547). Jest to technologia pochodząca od Philipsa.
W odtwarzaczu 8000CD mamy natomiast konwerter Delta Sigma firmy Crystal - jednobitowy model 4329. Jest to następca popularnego ostatnimi laty układu 4328, znanego z większości cyfrowych produktów brytyjskich. Konwerter 4329 cechuje się 20 bitową rozdzielczością, w przypadku odtwarzacza Audiolab sygnał cyfrowy przed konwersją jest poddany 128-krotnemu nadpróbkowaniu.
W odtwarzaczu 8000CD użyto napędu Philips CD-ROM serii 12 z liniowym przesuwem trójwiązkowej głowicy lasera. Audiolab w materiałach firmowych oznajmia, iż do obsługi tego napędu został przygotowany przez firmę specjalny software. W tym przypadku przyspiesza on dostęp do poszczególnych ścieżek, indeksów. Wspomniany napęd wymaga oprogramowania, muszą je też przygotowywać inne firmy z niego korzystające. CD-ROM serii 12 nie widzi indeksów, musi to być ujęte w oprogramowaniu. Napędy serii CDM-9 (Pro) miały fabrycznie zaprogramowany dostęp do indeksów, gdyż były specjalnie dedykowane do zastosowań w audio. W obecnej chwili napędy serii CDM-9 nie są już produkowane i wiele wytwórni zmuszonych jest brać to co jest dostępne w ofercie dostarczycieli podzespołów. Przez wiele wytwórni high-end CDM-9 Pro jest uważany za najlepszy napęd z uwagi na użycie w nim wielu metalowych części. Nowe mechanizmy są bardzo lekkie gdyż wykonywane są głównie z plastyku. Napędy serii 12 dla zastosowań audio high-end ponoć występują w lepszej odmianie zwanej "industrial".
Z zewnątrz odtwarzacz 8000CD jest identyczny jak transport 8000CDM. Z całą pewnością oba urządzenia wykorzystują te same obudowy (co ma na pewno wpływ na obniżenie kosztów produkcji). Na panelu czołowym dostępne są tylko podstawowe funkcje obsługi. Wyświetlacz jest dość nietypowy, jest to duży ekran LCD, podświetlany od środka trzema małymi żarówkami. Wyświetlacz można wyłączyć przyciskiem "display" z pilota, funkcjonowanie urządzenia jest wówczas sygnalizowane małą, czerwoną diodą LED znajdującą się w pobliżu szuflady. W tym miejscu wyrażę słowo krytyki pod adresem firmy Audiolab jak i Mission (w drugim przypadku chodzi mi o transport Cyrus DiscMaster). Zgaszony wyświetlacz jest natychmiast załączany wyborem dowolnej funkcji. Słuchając muzyki w ciemnym pokoju, wciskamy np. next, pause stop itp., i wyświetlacz zostaje uaktywniony na stałe. Czy nie można go po prostu ponownie włączyć przyciskiem "display", gdy mamy na to ochotę. Szczególnie często użytkuję funkcję przeskoku do innych utworów, wiąże się to z użyciem w sumie dwóch klawiszy (drugi to oczywiście - display off). Wyświetlacze w urządzeniach Audiolab i Mission są w sumie bardzo jaskrawe i często wolałem, aby były wyłączone. Mission twierdzi iż dla uzyskania optymalnej jakości dźwięku wyświetlacz powinien być zgaszony, odciąży to wówczas zasilacz. Audiolab nie podaje takiej informacji w swych materiałach. Myryad idealnie rozwiązał opisany tu problem z wyłączaniem wyświetlaczy (czytaj: recenzja Myryad MC100).
Pilot dostarczony w komplecie z 8000CD zawiera nie tylko obsługę odtwarzacza, ale też i wzmacniaczy 8000 S i Q (regulacja głośności i wybór źródeł). Na marginesie - pilot od 8000CD steruje prawie wszystkimi funkcjami wzmacniacza Mission Cyrus 3 i transportu DiscMaster.
Wewnątrz odtwarzacza 8000CD uwagę zwraca solidne mechaniczne wykonanie obudowy. Napęd płyty jest w całości zaekranowany, zapewne chodzi o minimalizację zakłóceń generowanych przez silnik mechanizm przesuwu lasera. Całość elektroniki mieści się na dużej płytce PCB w kształcie "wyprostowanej" litery Z. Prawa część urządzenia mieści zasilacz, tworzy go zaskakująco duży transformator toroidalny oraz kondensatory Elna dwa 6800 µF (35 V) i jeden 10000 µF (16 V). Stabilizacja zasilania jest realizowana poprzez kilka trójnóżkowych układów scalonych przytwierdzonych do małych radiatorów. Środkowa część urządzenia jest zajmowana przez metalowe pudełko (pełniące rolę ekranu dla zawartej elektroniki) zatytułowane przez firmę "CD engine". Co to jest? Podejrzewam, iż mieści się tam dekodowanie sygnału z płyty, filtr cyfrowy, sterowanie servo. Po lewej stronie tego pudełka, w głębi urządzenia za napędem płyty, znajduje się część płytki PCB z konwerterem Crystal CS 4329 KP i stopniami wyjściowymi. Rodzi się pytanie, dlaczego scalak konwertera został umieszczony poza metalowym pudełkiem noszącym też napis "single bit D-A conversion". W stopniu wyjściowym pracują cztery wzmacniacze operacyjne NE5534 N wyprodukowane przez Philipsa (dwa w filtrze analogowym i dwa w stopniu wzmocnienia napięcia). Scalaki NE5534 są wykorzystane też na wyjściu w przetworniku DPA Enlightenment oraz tańszych produktach Sony ES. Audiolab podaje, iż stopień wyjściowy jest Direct Coupled (sprzężenie bezpośrednie), innymi słowy nie ma kondensatorów w torze. W sumie z oględzin 8000CD wyniosłem wrażenie, iż jest to bardzo starannie i precyzyjnie wykonane urządzenie. Tak jak w przypadku urządzeń Myryad MC100 i Sony CDP-XA3ES szczególną uwagę zwrócono na minimalizację wzajemnych zakłóceń pomiędzy poszczególnymi blokami. Audiolab 8000CD jest też najbardziej upakowanym (zintegrowanym) odtwarzaczem w tej grupie testowej - ma największą masę i stosunkowo niedużą obudowę.
Jak natomiast wyglądał kontakt organoleptyczny. Tutaj spotkało mnie śladowe rozczarowanie. Szuflada (klasyczny kształt pochodzący od Philipsa w kolorze szarym) na płytę wysuwa się bardzo powoli, po zatrzymaniu okazuje się, iż nie jest możliwe położenie na nią płyty ruchem pionowym w dół. Szuflada nie wysuwa się w całości (chodzi tu dosłownie o kilka mm). Płytę należy zatrzymać w dłoni kilka milimetrów nad szufladą, a następnie skośnie w dół (w kierunku odtwarzacza) położyć ją na szufladzie. Wyjmując płytę szybko, ruchem do góry, zaczepimy o górną krawędź obudowy. Po pięciu płytach przyzwyczaiłem się do małej niedogodności.
Napęd płyty jest zgodnie z zapewnieniami firmy bardzo szybki, przeskoki między utworami odbywają się bezgłośnie i prawie natychmiastowo. Mechanizm z DiscMastera jest tutaj wolniejszy i głośniejszy. Szuflada zamyka się sama automatycznie po 3 minutach, jeżeli po wyjęciu płyty zostawiliśmy ją na zewnątrz odtwarzacza.
Panel tylny zawiera wyjście cyfrowe SPDIF 75 omów. Zrealizowane jest ono na gniazdku BNC. Firma zapewnia polepszenie jakości dźwięku przy wykorzystaniu przetwornika C/A 8000 DAC. Nie jest to chyba rozsądne rozwiązanie ekonomiczne. Nie sprawdziłem jak się sprawuje 8000CD jako transport z przetwornikiem MBL 1511, gdyż nie miałem dostępu do kabla na wtykach BNC. Wyjście analogowe to dwie pary złoconych gniazdek Cinch. Na mój gust rozmieszczone w zbyt małej odległości. (ms)
Opinia 1
Odtwarzacz Audiolab 8000CD najdłużej gościł w moim pokoju odsłuchowym (prawie dwa tygodnie). Po wniesieniu z zewnątrz (temp. +5 stopni) do pomieszczenia i zaaklimatyzowaniu, 8000CD został podłączony do sieci o godzinie 13. W okolicy godziny 19 dźwięk przybrał akceptowalną formę (jak na urządzenie w tej klasie cenowej).
Nie wiem jak długo Audiolab był używany przez dystrybutora przed dostarczeniem do MHF. Na przestrzeni dwóch tygodni testu, odnotowywałem subtelny, ale permanentny wzrost jakości dźwięku. Przypomnę Państwu o takim urządzeniu CD jak DPA Enlightenment. W instrukcji producent podawał, iż nawet po pół roku użytkowania następuje polepszanie brzmienia. Dla osób patrzących na hifi przez pryzmat czysto naukowy, takie pouczenia to voodoo. Audiolab 8000CD i DPA Enlightenment mają na wyjściu wzmacniacze operacyjne NE 5534. Nie potrafię powiedzieć, czy to właśnie one są tak czułe na okres wygrzewania. W przypadku 8000CD całkiem zauważalnym modyfikacjom w czasie ulegały wysokie tony.
Przez sześć godzin od momentu włączenia Audiolab miał zbyt świeże i jasne górne rejestry. Był to efekt bardzo poważny jak na klasę urządzenia. W ciągu kilku dni zaczął powoli zanikać i chyba trwa nadal... Po trzech dniach trzymania Audiolaba podłączonego do sieci (i przepuszczeniu kilkunastu płyt CD) postanowiłem dokonać rozpoznania sonicznego celem napisania recenzji.
8000CD słuchany zarówno po kombinacji MBL 1511/Cyrus DiscMaster jak i odtwarzaczach tańszych tego testu - za każdym razem bardzo mnie radował. Dźwięk był znacząco lepszy od przedstawicieli "budżetowych" jak i niezbyt odległy od brzmienia mego systemu referencyjnego za 20 kzł. Nie wiem na ile mam wierzyć różnym takowym opiniom o przetwornikach Crystal Delta Sigma, wszystkie one mówią, że ten DAC brzmi: analogowo i nie-analitycznie.
Brzmienie firmy Audiolab było do tej pory złośliwie nazywane "Cambridge sterile". Nie 8000CD! Ten odtwarzacz brzmi zupełnie inaczej niż by to sugerował obiegowy stereotyp. 8000CD bardzo mocno wyłamuje się z dotychczasowego kanonu brzmieniowego firmy z Huntingdon. Poprzednio napisałem pozytywną (taki przynajmniej przyświecał mi cel) recenzję wzmacniacza 8000S. Tym razem zamierzam Wam powiedzieć, iż dźwięk 8000S tylko podobał mi się, natomiast 8000CD "prawie ubóstwiam".
Dźwięk 8000CD należy do tej samej szkoły co MBL1511. W obu przypadkach mamy nowy konwerter Crystal. Nie wiem czy do tej kategorii należą też nowe konstrukcje Meridian, także na Crystalu. 8000CD podobnie jak 7511 brzmi bardzo ciepło, homogenicznie, bez typowej dla CD analityczności.
Do tej pory CD kojarzyłem zawsze z "koniecznymi" ostrościami, problemami w nawiązaniu kontaktu emocjonalnego z zawartością płyty CD. 8000CD brzmi bardzo gładko, barwy są bardzo lampowe, słodkie i kapitalnie nasycone harmonicznie. Dźwięk tworzy jedną całość, bez efektu poszarpania na milion malutkich cząstek. Maciej brzmienie instrumentów akustycznych określił jako wręcz karmelowe, a jednocześnie bardzo różnicowane barwowo.
Firma Audiolab podaje w katalogu, iż 8000CD został skonstruowany z myślą o rywalizowaniu z urządzeniami droższymi. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. 8000CD ma bardziej wygładzoną średnicę, jest mniej ostry niż poprzednia seria Meridian (508, 563). Audiolab 8000CD oferuje dzisiaj prawie to samo, co dwa lata temu komponenty dwukrotnie droższe.
Średnica i zakres basu na 8000CD dają dźwięk wysokiej próby. Bas ma dużo substancji, jest bardzo płynny, gęsty. Wokale Manhattan Transfer zostały cudownie pobudzone do życia.
8000CD jest niewiarygodnie otwarty. Początkowo byłem tym wręcz zdumiony. Obrazy instrumentów zostały stworzone blisko i jako bardzo namacalne. Po ostudzeniu emocji, odbieram, iż 8000CD ma lekko przesuniętą do przodu scenę. MBL1511 ma więcej "tam", zaś 8000CD więcej "tutaj". Maciej także odnotował bliższą prezentację dźwięku (w stosunku do Myryada). 8000CD brzmi bardzo przestrzennie, scena jest szeroka, ale płytsza niż w innych urządzeniach znajdujących się pod ręką. W stosunku do Myryada MC 100, Audiolab generuje dźwięk będący bardziej w pokoju, MC 100 raczej za zestawami, z dystansem. Którą prezentację wolę? Podobają mi się obie. 8000CD ma też złagodzone kontury dźwięków - jak wspomniałem nie jest to ostry konturowy, precyzyjny obraz CD. Maciej nawet pisze w swych notatkach, że ostrość lokalizacji nie jest zbyt precyzyjna. Takie mamy przyzwyczajenia po kilku latach słuchania typowego CD. Ogniskowanie źródeł w 8000CD (i MBL1511 ) przypomina to co robią rasowe wzmacniacze lampowe.
Emocje? LSD? Mnóstwo! Nagranie Claire Martin wypadło na 8000CD eksplodująco. Dynamika, czystość wokalu znakomita. Jazda basu w Nardis z płyty Standards (and other songs) Mike Sterna? Wgniatająca! Na 8000CD bardzo dobrze brzmi płyta Paint the World - Chick Corea Elektric Band 2. Jest na niej dużo ciężkiego i rytmicznego mięcha. Polecam wszystkim utwór 6 i 10 - jest tam doprawdy śliczna i nisko zawieszona linia basu. Paint the World to w tej chwili mój referencyjny krążek do testowania obszarów poniżej 100 Hz.
W ten sposób dotarłem do punktu w opisie brzmienia, który nie wzbudził we mnie entuzjazmu. Pomimo bardzo długiego rozgrzewania, uważam, ze wysokie tony w 8000CD nie są do końca czyste. Ich barwa jest trochę syntetyczna. Rozdzielczość planktonu - umiarkowana. Zabrzmi to zdumiewająco. Ale jakość wysokich tonów wydała mi się bardziej doskwierająca, gdy słuchałem muzyki dla przyjemności (Dire Straits - Communique). Gdy brałem do ręki notatnik, wkładałem do odtwarzacza ograne płyty używane do testów, wysokie rejestry były całkiem akceptowalne. Jakość wysokich tonów jest zapewne odpowiedzialna za separację (tu skromniejszą w porównaniu z 1511) instrumentów w klasyce (skrzypce, dęciaki). Na 8000CD słychać jakby uderzenie w talerz składało się z kilku faz, elementów (na płycie Chick Corea - Paint The World). Do pełni komfortu sonicznego brakuje moim zdaniem właśnie czystych wysokich rejestrów. Wysokie tony są też otulone w tajemniczy, wysokoczęstotliwościowy szum słyszalny na każdej płycie. "The best of" Manhattan Transfer na MBL1511 brzmiało jak nagranie z taśmy analogowej odtworzone na magnetofonie Revox. 8000CD rozjaśniał i dzielił na czynniki najwyższe rejestry. Wszystkie zjawiska opisane miały miejsce przy odsłuchu poprzez LFD PA2/Penny&Giles jak i na wzmacniaczu Cyrus 3.
8000CD zasługuje na gorącą rekomendację. Osoby kupujące komponenty tańsze powinny posłuchać 8000CD, aby mieć świadomość co tracą. Osoby robiące zakupy w wyższych sektorach także być może przepłacają. 8000CD jest jednym z najlepszych odtwarzaczy w swej klasie cenowej. Niestety nie miałem możliwości porównania go z kilkoma innymi nowymi konstrukcjami o także wyrafinowanym dźwięku. Jeżeli macie 5 kzł na nowy odtwarzacz CD, nie wydajcie ich na nudne hifi. Warto, abyście posłuchali Audiolaba 8000CD przed wypisaniem czeku. (ms)
Opinia 2
Barwa wydobywająca się z najnowszego kompaktu Audiolaba wzbudziła u nas lekkie kontrowersje, choć nie oznacza to, że wystąpiły jakieś poważne zachwiania całościowej równowagi lub poważniejsze podbarwienia. Ocena niektórych zjawisk nie była zupełnie jednoznaczna. Krzysztof podkreślił dość obfite brzmienie basu, choć moje wrażenia były trochę odmienne. Intensywność basu odebrałem bardziej jako zjawisko dynamiczne, a nie jako cechę barwy. Owszem w niskich rejestrach czuło się sporą energię, ale nie narzekałem na nadmierne ocieplenie. Średnica nie brzmiała ani zbyt ostro, ani przesadnie łagodnie. Przeglądając notatki KK i swoje odnalazłem sporą ilość różnych i silnie subiektywnych określeń, ale całościowo nie sumuje się to w żaden konkretny typ charakteru brzmienia. Teoretycznie wydaje się to równoznaczne z dobrą neutralnością, ale jednak zabrakło nam jakiegoś trudno uchwytnego składnika potrzebnego aby stworzyć bardziej sugestywne złudzenie naturalizmu. Może to nie była wina odtwarzacza tylko kolumn? W notatkach zebraliśmy sporo uwag odnośnie dobrego brzmienia wokali. Wysokie tony miały właściwą jasność, ale ich barwa pozostawała trochę zbyt sucha i schematyczna.
8000CD wyróżniał się dobrymi możliwościami dynamicznymi, moim zdaniem to jego największa zaleta, choć KK nie potwierdził w pełni moich obserwacji plasując możliwości Audiolaba w pobliżu Sony CDP-XA3ES. Muszę przyznać, że w prostszych nagraniach wyniki były konwencjonalne, szczególnego ożywienia nie udało się uzyskać (choć w takich fragmentach o żywości decyduje głównie barwa, ewentualnie szybkość transjentów). Ale już nagranie takie jak Nevermind pokazały zdolność 8000CD do stworzenia dźwięku o sporej skali. Jednak dopiero mocne i szybkie utwory rockowe mogły zaimponować rozmachem oraz niezłym tempem.
Audiolab pokazał dobre możliwości analityczne. Separacja poszczególnych wydarzeń dźwiękowych nie budziła zastrzeżeń, w akustycznych nagraniach wszystko zostało porządnie poukładane, słychać było dokładnie różne odgłosy z sali, nawet w gęstszych fragmentach rockowych uchwytny był studyjny pogłos towarzyszący wokalowi. Ciekawie wypadły bardziej bogato zinstrumentowane nagrania elektryczne, gdzie wszystko było konturowo zaznaczane. Nie wkradł się chaos, odtwarzacz panował nad całością.
Liczne komplementy dotyczyły stereofonii. Co prawda precyzja w różnicowaniu akustyki poszczególnych sal koncertowych nie była w pełni satysfakcjonująca, ale szczerze mówiąc wątpię, czy takie niuanse są w zasięgu możliwości Rogersów Studio 7. Lokalizacja była precyzyjna, scena rozłożona raczej obszernie niż głęboko, ale bez przesady. Pomimo braków w przekazie akustycznej otoczki, źródła były pewnie zawieszone w przestrzeni. Dobre wyniki tej materii odnotowywaliśmy niezależnie od rodzaju muzyki, jej rozpiętości dynamicznej czy stopnia skomplikowania.
Całościowo 8000CD sprawia korzystne wrażenie, choć wydaje mi się, że Sony 3ES nie jest aż tak znacznie gorszy jak by to sugerowała różnica w cenie. W przedziale cenowym około 5.000 zł jest już sporo udanych odtwarzaczy (Sony CDP-XASES, Meridian 506), z którymi trzeba się zmierzyć i 8000CD jest na pewno w stanie stawić czoła konkurentom, co oceniam jako sukces Audiolaba. Moim zdaniem trudno będzie tu wyłonić lidera, czołówka jest stosunkowo szeroka i wyrównana, a porównania poszczególnych urządzeń bardziej dotyczą zróżnicowania charakteru niż jakości. Zapewne warto przy zakupach w tej klasie cenowej pamiętać o 8000CD. (GS)
PS: Po zakończeniu testów otrzymaliśmy od dystrybutora informację, że w Audiolabie 8000CD dokonana będzie poprawka konstrukcyjna. W odtwarzaczach tego typu pojawiały się niekiedy problemy mechaniczne. Były one związane z konstrukcją transportu Philipsa, a konkretnie z budową docisku płyty. Przy zdarzającym się niekiedy niedokładnym spasowaniu elementów mogło się to objawiać przeskakiwaniem ścieżek, jak również pogorszoną jakością dźwięku. Wersja transportu, w której spotykane były wspomniane problemy jest już wycofana z produkcji przez Philipsa, a nowe egzemplarze 8000CD będą wyposażone w inną wersję transportu od tego samego producenta.
Wspomniane problemy nie dotyczą 8000 CDM, w którym stosowano inne podzespoły.