Audiomeca Talisman
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 5/97
Wymiary: 430,125,325 mm
Wyjścia: standardowe, koncentryczne, tube extension
Cena (10/1997): 6.800 zł
Zestaw testowy 1: YBA Integre, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: LFD LS0/PA2M, Rogers Studio 7
Testowano w grupie wraz z:
Ponieważ niedawno publikowaliśmy wywiad z Pierrem Lurne - właścicielem i projektantem firmy Audiomeca - nie ma potrzeby dodatkowej prezentacji jego poglądów. Jeśli jesteście Państwo zainteresowani poznaniem fimy bliżej, odsyłam do poprzedniego wydania MHF. Od razu przejdę do opisu urządzenia.
Audiomeca prezentuje się na tle innych odtwarzaczy dość nietypowo. Po pierwsze Talisman dostarczany jest w dwóch pudełkach. Jedno mieści sam odtwarzacz a drugie zasilacz (a właściwie to tylko transformatory i bezpieczniki). Zasilacz połączono z resztą urządzenia przy pomocy przewodu zapożyczonego z komputerów. Wynika z tego, że transformatory zostały uznane za szczególnie szkodliwe źródło zakłóceń, bowiem w odtwarzaczu jest wystarczająco dużo miejsca by je tam zainstalować.
Charakterystyczne jest też wzornictwo. Audiomeca specjalizuje się w eleganckich czarnych obudowach z akrylu. Nie inaczej jest tym razem. Samą swą bryłą i wykończeniem powierzchni Talisman wyróżnia się zdecydowanie. W sprzedaży jest też specjalny zestaw do czyszczenia sprzętu.
Odtwarzacz spoczywa na trzech regulowanych nóżkach. Dzięki temu można go wypoziomować, na przykład przy pomocy poziomnicy lub kładąc na nim piłeczkę czy inny kulisty przedmiot. Wypoziomowanie ma zarówno ułatwić pracę zawieszenia jak też i ruch obrotowy mechanizmu.
Płytę kładzie się ręcznie bezpośrednio na mechanizm, a następnie dociska się ją niezbyt ciężkim krążkiem. Mechanizm zakrywa się przesuwaną płytką. Płytka ta też jest poruszana całkowicie ręcznie i przesuwa się w prowadnicy uformowanej w obudowie. Aby nie poruszała się niepotrzebnie w czasie transportu należy ją zablokować odpowiednio dopasowaną tekturką. W prowadnicy znajduje się też niewielki przełącznik, który pozwala na odtwarzanie dopiero po zasunięciu płytki.
Na płycie czołowej znajduje się kilka przycisków, które dają dostęp do podstawowych funkcji. Natomiast przeszukiwanie, wprowadzanie utworów z klawiatury numerycznej, programowanie i zmiana trybu pracy wyświetlacza są dostępne tylko z pilota.
Oprócz gniazda do połączenia z zasilaczem i standardowych wyjść Cinch (z poziomem wyjściowym 2,40 V, czyli trochę wyższym niż standard), Talisman ma też wyjście cyfrowe do sterowania zewnętrznego przetwornika (gniazdo Cinch) i specjalne wyjście opisane jako "tube extension". Korzystając z tego wyjścia można pominąć zastosowany w Talismanie tranzystorowy stopień wyjściowy i zastąpić go osobnym stopniem lampowym pracującym w klasie A. Standardowy stopień wyjściowy oparty jest na wzmacniaczu operacyjnym OP176. Zastosowanie lampowego rozszerzenia to spory wydatek - 3.000 zł.
Talisman nie tylko wygląda inaczej niż większość odtwarzaczy konkurencyjnych, ale też jest trochę nietypowo skonstruowany. Otwierając urządzenie odnosi się wrażenie, że jest to typowa ręczna produkcja, że technologia tu wykorzystana różni się znacznie od tej w produktach marek takich jak Rotel czy Anthem. Część elektroniczna prezentuje się skromnie. Płytki o różnych rodzajach laminatu są porozrzucane jakby trochę przypadkowo. Zastosowano przetworniki 18-bitowe i 8-krotne nadpróbkowanie.
Natomiast konstrukcja mechaniczna jest bardziej wyszukana niż u konkurentów. Na dnie obudowy spoczywa płyta z MDF. Do niej przymocowane są dwa wsporniki biegnące od przodu do tyłu obudowy. Do tych wsporników przymocowano metalowe szyny. Na nich spoczywają miękkie podkładki, i dopiero na tych podkładkach spoczywa transport. W samym mechaniźmie zmieniony jest rozkład masy i wyważenie. (GS)
Opinia 1
W urządzeniach hi-fi z Francji na początku uwagę zwraca analogowa, nieagresywna barwa. Tak odebrałem wzmacniacz YBA Intégré, podobnie jest też z odtwarzaczem Talisman. Czy mogłoby być inaczej skoro główny projektant w Audiomeca - Pierre Lurne - posiada tylko 100 płyt CD i tysiące LP!
Dźwięk w każdym calu jest pozbawiony natarczywości, szczególnie wygładzony jest w wyższych rejestrach. Barwa jest całkiem neutralna, chociaż więcej tu mamy odcieni pastelowych, niż soczystych i jaskrawych. W efekcie skrzypce chwilami były wręcz zbyt wygładzone i lekkie. W rejonie najbardziej czułym dla ludzkiego ucha - zakres wyższej średnicy - Talisman brzmi higienicznie i bez szczypty przykrych w odbiorze granulacji. Dźwięki brane pod uwagę pojedynczo, nie mają w sobie zbyt silnego nasycenia masą. Talisman oferuje przekaz raczej filigranowy, w przeciwieństwie do Mephisto/Meridian 566, które brzmią solidnie i masywnie.
Dynamicznie Talisman jest całkiem satysfakcjonujący. Jednak najdroższa kombinacja testu wyraźnie pokazuje co jest do wykrzesania w dziedzinie uderzenia. Bas jest szybki i rytmiczny, ale nie najgłębszy. Na dużych systemach Talisman może zostać odebrany jako zbyt szczupły - z uwagi na krótki i suchy cały zakres basu.
Scena jest wyraźnie wycofana za zestawy, po odsłuchu Talismana prezentację kombinacji Rotel odebrałem wręcz jako wypchniętą lekko do przodu. Dźwięki były na tyle przesunięte za linię zestawów Imagination, iż chwilami odczuwałem niedosyt w dziedzinie namacalności i otwartości (na przykład saksofon na Jazz Ballads Enja).
Talisman to całkiem udana próba symulacji dźwięku gramofonu analogowego. Na myśl przychodzi mi słuchana nie tak dawno Rega Planar 3/RB 300. Chociaż w dziedzinie barwy analog jest zdecydowanie bardziej obfity i dojrzały. Talisman warto połączyć z ciepło i soczyście brzmiącym wzmacniaczem. Na mój gust Talisman jest odrobinę szczupły tonalnie i chwilami zbyt łagodny - jest to w zasadzie jedyna wyraźniej zarysowana cecha w brzmieniu. Warto posłuchać. (ms)
Opinia 2
Odsłuchy odtwarzacza Audiomeci były wykonywane w sąsiedztwie kompletu Rotela i kombinacji Mephisto/566.
Talisman posiada sporo naturalnego kolorytu barw. Skrzypce (Cztery Pory Roku) były momentami liryczne, ale przy energicznych pociągnięciach smyczka stawały się ostre i żywe. Wokale damskie również poprawne, były przenikliwe, zwracały na siebie większą uwagę niż zazwyczaj, również w czasie słuchania fortepianu (D.Brubeck) zakres przełomu średnicy i góry był bardzo nieznacznie wyeksponowany, mimo tego instrument wypadł realistycznie i przekonywująco. Do żywych barw średnicy dobrze pasowały skraje pasma. Wysokie tony dość świeże i jasne, trochę mniej ciekawe niż średnica, ale bez szorstkości i natarczywości. W subiektywnej ocenie rozciągnięcie i potęgę brzmienia basu odebraliśmy jako średnią. Barwa dolnych zakresów cechowała się umiarkowaną ilością ciepła i też - podobnie jak wysokie tony - mniejszym bogactwem niż średnica, zachowywana była dobra zwartość i kontrola wybrzmień.
Z pewnością na pochwałę zasługuje dynamika. Co prawda Talisman nie ma takiej obfitości i skali brzmienia jaką się zwykle przypisuje amerykańskim super wzmacniaczom ważącym po kilkadziesiąt kilogramów i nie mógł też równać się z przetwornikiem Meridian 566, ale wcale nam to specjalnie nie przeszkadzało. Kiedy tylko potrzeba, brzmienie jest żywe. Bas cechuje się dobrą szybkością, nawet jeśli nie jest bardzo obfity, to jednak energetyczny. Nieźle wypada rytmika. Sporo w ożywieniu brzmienia pomagają barwy średnicy. Korzystną cechą jest reprodukcja zmian dynamiki - dla stworzenia korzystnego wrażenia potrzebny jest bowiem kontrast. A taką gradację Talisman nam zapewnił przechodząc zgrabnie pomiędzy fragmentami cicho-subtelnymi a dynamicznie-ostrymi. Takie elementy jak szybkość transjentów drapieżność gwałtownych skoków dynamiki zostały nieźle zaprezentowane.
Stereofonia Talismana wzbudziła drobne kontrowersje. Wspólnie odnotowaliśmy pozytywne komentarze odnośnie ostrości i stabilności lokalizacji. Dobrze była też reprodukowana głębia sceny, nie narzekaliśmy na szerokość planu stereofonicznego. Na niezłym poziomie był też przekaz akustyki, wokół instrumentów zaczynała się zarysowywać przestrzeń zmieniająca się z nagrania na nagranie. Efekty w tej dziedzinie nie były do końca satysfakcjonujące, JD zwrócił uwagę, że mimo wszystko trudno było uchwycić konkretną wielkość pomieszczeń, ja zaś odniosłem wrażenie, że pogłos nie jest wyartykułowany do końca, a tylko jakby częściowo. Niezgorsza była też namacalność źródeł. Natomiast JD stwierdził, że z powodu dominacji głośniejszych źródeł instrumenty cichsze w tyłach sceny (Uwertura do Cyrulika Sewilskiego) nie były tak łatwe do śledzenia jak w przypadku komponentów Rotela, czego nie odnotowałem w swoich spostrzeżeniach.
Ilość informacji na basie i średnicy była bez zarzutu. Skrzypce i wokale obfitowały w szczegóły, można było również śledzić ruchy palców na klawiaturze fortepianu (choć według JD nie przychodziło to tak łatwo jak u Roteli). Na klasyce scena była dobrze wypełniona dźwiękiem. Zabrakło odrobiny informacji o konturach instrumentów, powietrza ich otaczającego, również szczegóły związane z kontaktem pałek z talerzami mogłyby być lepszej jakości, choć drażniąco dużych ograniczeń w tym zakresie nie odnotowałem.
Podsumowując, Talisman prezentuje żywy i czytelny dźwięk, sugestywny zwłaszcza w odniesieniu do głośniejszych źródeł. Potrafi wydobyć z utworów muzycznych zarówno lirykę jak i agresję, co zapewnia spory realizm przekazu. Model wart zainteresowania. (GS)