Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Philips CDR-760


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2/1999
Wymiary: 435,88,305 mm
Wyjścia: standardowe, koncentryczne
Wejścia: liniowe, koncentryczne, optyczne
Cena (lipiec 1999): 1.599 zł
Zestaw testowy 1: LFD LS0/PA2M, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: LFD LS0/PA2M, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan Speak Revelator i 18W8545
Testowano w grupie wraz z: Onkyo DX-7211, Philips CDR-760, Pioneer PD-S707

Kiedy w 1996 roku mieliśmy okazję przetestować nagrywarkę CD-R Pioneera, w naszym redakcyjnym zespole wywoływało to większe emocje niż zwykle. Chodziło przecież o coś więcej niż tylko test kolejnego odtwarzacza CD czy też kolejnego magnetofonu. Nasuwało się wówczas pytanie, czy nie mamy do czynienia z urządzeniem wytyczającym nowe trendy. W 1999 roku odpowiedź na to pytanie jest już znana. Co prawda urządzenia Pioneera nie dokonały przełomu na rynku, nie zyskały masowej popularności, ale bez wątpienia wytyczyły nowy trend. Prawdziwym popularyzatorem CD-R okazał się jednak Philips, który w ubiegłym roku reklamował swe nagrywarki bardzo intensywnie, głównie w telewizji, i do tego w skali międzynarodowej. Dzięki tej firmie urządzenia tego typu stały się szeroko dostępne w relatywnie przystępnych cenach. Czy pamiętacie Państwo jak oparte na komponentach Philipsa nagrywarki (Marantza, Meridiana, Revoxa) kosztowały kilka lat temu z górą 3.000 funtów? W przeliczeniu na złotówki jest to około 20 tysięcy - jak widać ceny spadły kilkanaście(!) razy. Zrobiłem też krótki sondaż w kilku pobliskich sklepach. Według opinii sprzedawców, na krajowym rynku CD-R zdystansował MiniDisc w sposób zdecydowany, mając kilkukrotną przewagę zarówno pod względem ilości sprzedawanych urządzeń jak i nośników do nagrywania. Zdaje się jednak, że w innych krajach proporcje są korzystniejsze dla MD.

Zaglądając do środka CDR-760 w pierwszej chwili zobaczymy dużo pustej przestrzeni. Tak jak zwykle przy przedniej ściance urządzenia znajduje się płytka z układami sterującymi. Z tyłu umieszczono płytkę zasilacza i małą płytkę przy gniazdach wejść/wyjść. Większość układów elektronicznych znajduje się natomiast na płytce umieszczonej pod transportem i właśnie stąd bierze się wrażenie pustego wnętrza. Dość intensywnie stosowany jest tu montaż powierzchniowy. Oględziny CDR-760 nasuwają jeden prosty wniosek - stopień integracji układu świadczy, że nie jest to urządzenie małoseryjne, ale produkt wytwarzany masowo.

Nagrywać można na kilka sposobów. Po pierwsze w sposób ręczny, wybierając moment rozpoczęcia i zakończenia nagrania, a także miejsca, w których będą się znajdować początki poszczególnych utworów. W przypadku dokonywania nagrań analogowych w praktyce będziemy się mogli posługiwać CDR-760 tak jak magnetofonem, choć trzeba się tu bardziej pilnować by nie doszło do przesterowania. Przy nagraniach analogowych możliwe jest też uruchomienie automatycznego numerowania utworów przy natrafieniu na przerwę czyli po prostu ciszę. Przy nagrywaniu cyfrowym można natomiast wprowadzić pewien stopień automatyzmu, korzystając z funkcji sync. W praktyce jest to bardzo prosta i wygodna metoda wykonywania kopii. Wystarczy tylko wcisnąć klawisz sync, odczekać chwilę aż nagrywarka zgłosi gotowość do pracy, a potem włączyć źródło. CDR-760 zacznie nagrywać wraz z pojawieniem się sygnału na wejściu zaznaczając początki-końce utworów zgodnie z tym co dociera na wejście.

CDR-760 ma też typowe funkcje spotykane w odtwarzaczach CD, a więc dwa tryby powtarzania (utwór, cały dysk lub program), programowanie do 30 utworów.

CDR-760 może pracować z dwoma rodzajami nośników: CD-R i CD-RW. Pierwszy to płyta do jednokrotnego zapisu, drugi można zaś wielokrotnie nagrywać i kasować. Płyty CD-RW nie są odczytywane przez większość wyprodukowanych w latach ubiegłych odtwarzaczy CD, ale coraz więcej nowych urządzeń radzi już sobie z tego typu nośnikiem. Trzeba też zwrócić uwagę, że CDR-760 jest urządzeniem do użytku domowego i wymaga zastosowania płyt autoryzowanych do tego typu zastosowań. W wielu krajach nośniki CD-R do domowego audio są obłożone dodatkową opłatą. Różnice w cenie płyt CD-R uległy jednak w Polsce znacznemu spłaszczeniu. CD-R komputerowy to zazwyczaj około 6-8 zł, zaś CD-R audio 10-13 zł. Można powiedzieć, że nośnik jest już całkiem tani.

CDR-760 ma wejście i wyjście analogowe, wyjście koncentryczne i dwa wejścia cyfrowe (koncentryczne i optyczne).

Żeby płyta CD-R stała się zwykłym kompaktem czytanym przez wszystkie odtwarzacze CD trzeba dokonać tak zwanej finalizacji. Dopóki nie jest ona wykonana, zapisany materiał można odczytać wyłącznie na nagrywarce. Dotyczy to w takim samym stopniu płyt CD-R jak i CD-RW.

W instrukcji obsługi podano informację, że urządzenia tego wolno używać tylko do wykonywania nagrań do osobistego użytku, natomiast nie wolno kopiować materiału z naruszeniem praw autorskich. No cóż, to są wymogi politycznej poprawności, a co na ten temat myślą nabywcy CD-R łatwo się domyślić. Przypomnę też przy okazji, że Philips najpierw znalazł kupca na Polygram, a dopiero potem ruszył z intensywną promocją CD-R.

Opinia 1
Philips CDR-760 to nie tylko odtwarzacz CD, to również nagrywarka, i z tego względu wymaga chyba nieco innego podejścia do oceny. Pewnie dręczy Państwa to samo pytanie co mnie. Możliwość narywania własnych płyt CD jest nader kusząca, ale czy jakość samego odtwarzacza zadowoli moje oczekiwania? Pytanie to nie dotyczy oczywiście czytelników którzy mogą sobie pozwolić na niezależny odtwarzacz. Moja odpowiedź jest następująca: brzmienie jest na tyle nie drażniące, że słuchanie muzyki odbywa się bez większego dyskomfortu, jednak zwolennicy odrobiny niuansów, barw, namacalności znajdą ciekawsze odtwarzacze już za 1.100 złotych, między innymi jeden z recenzowanych w tym numerze.

Philips bez wątpienia bardziej przypadnie do gustu słuchaczom preferującym ostrzejsze, bardziej dynamiczne i zdecydowane brzmienie. Trudno mu zarzucić jakieś większe odstępstwa od neutralności czy zachwianie równowagi tonalnej. Moje główne zastrzeżenia wzbudziła tu jakość barw. Pod względem nasycenia i klarowności barw, CDR-760 w każdym zakresie częstotliwości wypadł gorzej niż konkurencja. Brzmienie instrumentów na średnicy i górze było jednostajne i ubogie, odfiltrowane z niższych składowych, pozbawione ciepła i delikatności. Rozróżnienie pojedynczych instrumentów w grupach, czy głosów w chórkach, było utrudnione. W zakresie niskich tonów również trudno o separację pojedynczych instrumentów. Mimo że przekaz był szybki i zwarty, nie ulegał przeciąganiu ani spowolnieniu, to oddzielenie gitary basowej od stopy w nagraniu Ala Jarreau "Summertime" było utrudnione. Natomiast brzmienie pojedynczych instrumentów sprawiało bardziej korzystne wrażenie. Kontrabas był co prawda zbyt twardy i suchy, ale za to dynamiczny. Gitara basowa wypadła nawet całkiem interesująco, miała sporo koncertowego brudu, ostrości, zdecydowany atak w przypadku szarpania jej strun. Stopa była zwarta, szybka, energetyczna, mogła się podobać. Generalnie zdecydowanie najlepiej wypadały utwory dynamiczne i mało skomplikowane, miały bardzo dobrą motorykę, wyraźnie zaznaczone akcenty rytmiczne.

Nie odnotowałem kompresji w nagraniach o dużych skokach dynamiki. Mikrodynamika instrumentów niestety została już wyraźnie ograniczona. Chociaż odtwarzacz potrafił zagrać głośno i ze sporym rozmachem, to jednak z większym trudem przychodziło mu różnicowanie poziomów dźwięku.

CDR-760 nie wypełniał sceny dużą ilością mikrodźwięków. Chociaż sprawił wrażenie urządzenia analitycznego, to detale pozostały domeną jedynie pierwszych planów, tam znalazło się sporo dodatkowych dźwięków, pogłosu. Im głębiej, tym scena gorzej wypełniona. Prezentacja przestrzenna uległa minimalnemu rozmyciu i spłyceniu, zwłaszcza w dynamicznych fragmentach. Źródła nie były konturowo stabilne, ulegały mikro-drganiom, z większym trudem przychodziło określenie położenia niskich składowych w przestrzeni. Przekaz stereofonii był jednak o tyle ciekawy, że mimo słabszej namacalności głębi, pojedyncze źródła pozostały dobrze odseparowane, łatwiej je było wydzielić niż w przypadku odtwarzania z Pioneera.

Philips jako odtwarzacz CD ma akceptowalne brzmienie (w miarę równe i niedrażniące) niestety nie będzie w stanie zadowolić słuchaczy lubiących zróżnicowane barwy i poszukujących odrobiny ciepła w muzyce. Wiadomo natomiast dobrze co zyskają miłośnicy bardziej ostrego i dynamicznego brzmienia - jeśli zdecydują się na zakup CDR-760. (JD)

Opinia 2
Poważniejszych odstępstw od równowagi w przypadku Philipsa nie dostrzegłem. Jeśli odczują Państwo istnienie jakiegoś charakteru tonalnego, najprawdopodobniej będzie to związane z pojawiającymi się gdzieniegdzie uszczerbkami barw w poszczególnych podpasmach. Najogólniej mówiąc barwy średnicy i wysokich tonów odebrałem jako mało wyrafinowane. W przypadku najwyższych oktaw dość trudno by mi było zdefiniować konkretne podbarwienia czy braki, co ciekawe konkretnych uwag nie podał też Piotr. Żadne popularnie stosowane określenie nie wydawało mi się adekwatne. Słowa takie jak jasny, ciemny, błyszczący czy szary nie za bardzo pasują do opisu naszych wrażeń. Koloryt barw nie miał jednak przekonywującego nasycenia. Zbliżając się do średnich częstotliwości można odnaleźć nieduże wyostrzenia zauważalne choćby przy odtwarzaniu skrzypiec czy wokali. W porównaniu z testowanym wcześniej Pioneerem dało się odczuć, że w niższym i średnim zakresie średnicy barwy były bardziej chłodne, a ich zróżnicowanie mniej wyszukane i naturalne w odcieniach. Z kolei w najwyższych rejestrach barwy sprawiały wrażenie nieco przesadnie sterylnych i przenikliwych. Barwy instrumentów basowych były nieco uszczuplone i suche. Zubożony koloryt tego zakresu miał też swe pozytywne konsekwencje, wpłynął bowiem na praktyczną eliminację podbarwień typu bumienie lub dudnienie.

W pierwszych chwilach możliwości dynamiczne Philipsa trochę mnie zawiodły, ale z czasem ocena uległa jednak znaczącej poprawie. Co do zdolności tego urządzenie do reprodukcji subtelniejszych odcieni dynamicznych oceny Piotra były wysokie, ale nie mogę przyłączyć się do tej opinii. W kilku kolejnych sesjach, słuchając Philipsa w towarzystwie różnych odtwarzaczy, nie dopatrzyłem się niestety powodów do pochwały - w tej materii nie było między nami zbieżności opinii. Trochę lepsze noty otrzymał Philips (i w tej materii nasze oceny były już zgodne) za swe zachowanie przy odtwarzaniu dźwięków transjentowych. Choć czasami trochę zbyt delikatne i pozbawione pełnego rozmachu pozostawały jednak w miarę szybkie. Natomiast całkiem sensownie wypadł CDR-760 kiedy przyszła pora na materiał elektryczny, z instrumentarium spotykanym w muzyce pop/rock itp. Nieco odchudzony bas cechowało dobre trzymanie rytmu oraz dość wyczuwalne kołysanie. Suchy, ale zwarty sposób prezentacji w przypadku kotła potęgował wrażenie szybkości. Tempo przełomu średnich i wysokich tonów - zwłaszcza w przypadku perkusyjnego charakteru średnich oktaw fortepianu lub w kontakcie pałeczki z blachami - posiadało właściwą punktualność, wprowadzając wrażenie przekonywującego realizmu w stosownych nagraniach. Niestety potęga i wiarygodność przekazu oraz dynamika najniższych oktaw fortepianu, pozostawiały nieco do życzenia. W skali makro w większości przypadków panowało wrażenie spontaniczności i właściwej rytmiki zarówno w zakresie tonów wysokich, średnich, jak również w wyższym basie.

Tak jak to było z detalem dynamicznym, tak też i w przypadku szczegółów przestrzennych znowu niezłe oceny Piotra nie były spójne z moimi - bardziej krytycznymi - odczuciami. Nie wzbudziły w naszym zespole kontrowersji zdolności CDR-760 do precyzyjnej lokalizacji źródeł - w szczególności te bliższe, na pierwszym planie, miały zarysowane kontury, stabilne miejsca na scenie. Sama scena też wydała się nam prawidłowo skonstruowana. Natomiast wypełnienie sceny detalem, akustycznym szczegółem, pogłosem wzbudzanym przez poszczególne instrumenty to już bardziej kłopotliwy obszar. Piotr i w tej materii ocenił Philipsa niezgorzej. Mi zaś ciągle brakowało wspomnianych składników w przekazie. Nie tylko przy odtwarzaniu nagrań akustycznych, ale nawet przy produkcjach typowo studyjnych muzyka wydawał mi się zbyt sucha, ze zbyt skromnie wyartykułowaną otoczką pogłosu.

Piotr dość obficie chwalił zdolności reprodukcji szczegółów, zwłaszcza w odniesieniu do solowych instrumentów. W tym zakresie faktycznie odczucia były pozytywne. Przy prostszych nagraniach i w odniesieniu do głośniejszych źródeł Philips podawał muzykę w selektywny sposób wzbudzając poczucie pewności, panowania nad dźwiękiem. Jednak zatopione gdzieś w cichszych warstwach instrumenty, pracujące w głębi sceny szczotki przesuwane po talerzach nie miały wyrazistej artykulacji, pozostawały trudno uchwytne i jakby w cieniu głównych wydarzeń.

Cokolwiek nie sądzilibyśmy o różnicach brzmieniowych pomiędzy Philipsem a odtwarzaczami osiągalnymi za podobne pieniądze, to trzeba wziąć pod uwagę, że to jest nagrywarka. Być może przedstawione powyżej oceny brzmienia wydają się być surowe, ale w sumie mam jak najlepsze zdanie o CDR-760. Osobiście widzę to w ten sposób: niewielka strata na jakości odtwarzania (w porównaniu z czołówką klasy cenowej) jest doprawdy małą wadą w zestawieniu z możliwością nagrywania własnych płyt. Gdybym poszukiwał odtwarzacza CD za tysiąc kilkaset złotych do codziennego, prywatnego użytku, to bez wahania kupiłbym Philipsa - możliwość nagrywania jest bowiem fantastyczną zaletą. Żeby zachwiać mą pozytywną ocenę tego urządzenia, ktoś musiałby przedstawić konkurencyjny produkt zapewniającą lepsze brzmienie przy tej samej cenie. Ale póki co Philips samodzielnie króluje na rynku niedrogich nagrywarek CD-R. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl