Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Pioneer PDS-603


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2/95
Wymiary: 420,110,286 mm
Wyjścia: optyczne, standardowe, regulowane, słuchwakowe
Cena (04/1995): 1.092 zł
Zestaw testowy 1: JMlab Point Source 5.1, YBA Integre
Zestaw testowy 2: Monitor Audio Studio 20SE, YBA Integre

Od kilku lat Pioneer konsekwentnie stosuje dwa firmowe rozwiązania: Legato Link i Stable Platter Mechanism. Obydwa można też spotkać w PD-S603. Stabilny mechanizm ma za zadanie zmniejszyć zniekształcenia sygnału wynikające z pasożytniczych drgań płyty względem odczytującego lasera. Z tego względu i płytę kładziemy na specjalnym talerzu odwrotnie niż zwykle, czyli etykietą do dołu. Natomiast Legato Link ma za zadanie pokonać barierę wynikającą ograniczenia pasma na płytach CD i zamiast typowego filtrowania łączy w odpowiedni sposób próbki przy pomocy specjalnie dobranych krzywych. Jak zwykle w tego typu przypadkach nie może być jednak mowy o odzyskaniu informacji, która została stracona w momencie przygotowania nagrania na CD i obcięcia zawartości informacyjnej nie obejmowanej przez format CD.

Jakość wykonania, wzornictwo i koncepcja użytkowa nie odbiega od tego co znamy z poprzednich serii modeli Pioneer'a. Centralne miejsce zajmuje szuflada z talerzem i dość rozbudowany wyświetlacz. Na wyświetlaczu jest dwudziestopozycyjny kalendarzyk wskazujący poszczególne utwory. Możliwe jest by odtwarzacz pokazywał czas biegnący od początku utworu, lub od początku płyty, albo czas do końca płyty. Oprócz tego sygnalizowane jest uruchomienie różnych funkcji dodatkowych. Wyświetlacz można też wyłączyć, wówczas pali się jedynie mały napis "DISP OFF".

Włącznik sieciowy przełącza odtwarzacz pomiędzy stanem uśpienia (standby) a pełną gotowością do pracy. Z funkcji dodatkowych trzeba wymienić odtwarzanie w losowej kolejności, wyszukiwanie najgłośniejszego miejsca na płycie, układanie programów odpowiednio do długości kasety magnetofonowej, dwa tryby powtórzeń i programowanie. Jest też możliwość szybkiego przeglądu, odtworzenia dziesięciosekundowych fragmentów utworów. Standardowo fragmenty są odtwarzane poczynając od końca pierwszej minuty utworu, użytkownik może też uruchomić przeglądanie od dowolnego innego punktu czasowego.

Do realizacji podstawowych funkcji służą dwa zestawy po trzy klawisze każdy. Większe klawisze pozwalają na obsługę szuflady, rozpoczęcie odtwarzania i włączenie pauzy. Trzy mniejsze to stop i dwa klawisze o podwójnych funkcjach przeszukiwania i przeskoku. Pojedyncze krótkie naciśnięcie powoduje przeskok, a trwały nacisk pozwala na przeszukiwanie.

Na przedniej ściance jest gniazdo słuchawkowe o regulowanym poziomie, pokrętło do regulacji znajduje się tuż przy nim. Zaś na tylnej jest wyjście cyfrowe optyczne, gniazdo do połączenia z innymi komponentami Pioneer'a do synchronizacji sterowania, wyjście o stałym poziomie i wyjście o poziomie regulowanym.

Do odtwarzacza jest też dołączony pilot, zdublowano na nim prawie wszystkie funkcje.

DŹWIĘK, OPINIA 1
Odtwarzacz Pioneer'a zajmuje sektor rynku okupowany przez wiele takich samych urządzeń - czarnych skrzynek z napisem "made in Japan". Niestety, niewiele z nich zaspokaja potrzeby osób interesujących się dobrą jakością reprodukcji płyt CD. PDS-603 należy do grupy sprzętu, która nie zapisze się złotymi literami w historii hi-fi.

Pioneer był odsłuchiwany w sąsiedztwie Diory uzbrojonej w elektronikę Philipsa. Jednomyślnie z MK uznaliśmy "603" za przykład przeciętności.

Bas uzyskał słabe noty. Impulsy były szybko urywane, zakończenie lub wybrzmiewanie było skąpe. Najniższych składowych brakowało, podkreślany był bas wyższy. Kontrabas był odgrywany bez zaangażowania. Różnicowanie brzmienia jest cechą, która może bronić tego zakresu. Brzmienia tzw. "jednej nuty" na szczęście uniknięto.

Rytm był przyzwoity, może nie najszybszy, ale pozwalał muzyce płynąć. Wiązało się to też z melodyjnością. Gdy jednak w odtwarzaczu znajdowała się płyta ze skomplikowanym i szybkim rytmem, PDS-603 tracił płynność, czuć było forsowanie rytmu. Odtwarzacz nie miał jedynie problemów z muzyką rockową.

PDS-603 dysponował "stałym" zakresem dynamiki, który nie zmieniał się wraz ze zmianą płyty. Wszystkie nagrania brzmiały podobnie. Taki sposób prezentacji nadawał muzyce twardego charakteru.

Wokale na PDS-603 brzmią przyzwoicie. Przykładem jest np. Laverne Butler. MK wytknął tu pewną niechlujność i brak emocji. Barwy były poprawne, dęciaki i skrzypce grały z werwą, ale ostro zabarwionym brzmieniem. Środek ogólnie był dość przestrzenny, na tańszym sprzęcie mogącym zamaskować wymienione niedociągnięcia ogólna ocena byłaby wyższa. Selektywność instrumentów, ich namacalność nie były trudne do uchwycenia.

MK konstrukcję sceny dźwiękowej ocenił wyżej niż ja. Według mojej opinii obraz dźwiękowy budowany przez PDS-603 jest jego najsłabszym punktem. Brak przejrzystości, jednolitości stawia urządzenie w moich oczach w niekorzystnej sytuacji, pomimo poprawnych innych składników dźwięku. Podczas, gdy wymiar wgłąb był akceptowalny, to szerokość i wysokość sceny była słaba. Owszem, pierwszy plan sprawiał wrażenie obszernego, ale wydarzenia dźwiękowe odbywały się w zasadzie w dwóch ograniczonych płaszczyznach. Przy delikatnych nagraniach z Song X dźwięk stawał się wręcz mały. Skala się powiększała przy "smooth jazzie" z płyty Joe Sample obfitującej w ogromną ilość syntetycznych, gęsto ułożonych dźwięków. Jak wspomniałem obraz zawieszony przed zestawami był nieostry i nieprzejrzysty. Przy dobrze zrealizowanych nagraniach jazzowych czy klasycznych, z wieloma warstwami dźwięku trudne było dostrzec co się dzieje w głębi. Jedynie przy prostych nagraniach "603" radził sobie z precyzyjnym ogniskowaniem instrumentów. Wypełniane sali koncertowej charakterystyczną atmosferą było poza zasięgiem możliwości odtwarzacza Pioneer'a.

Trudno spotkać w tej klasie cenowej urządzenie o dobrej jakości górnego zakresu. Prawda jest taka, że tanie odtwarzacze CD brzmią jasno i ostro. Ogólnie górne rejestry pasma nie nadawały muzyce nieprzyjemnego charakteru. Rozdzielczość szczegółów była słaba, różnicowanie brzmienia talerzy przeciętne. Wiele szczegółów zostało utraconych na nagraniach "Mob Job" i "Video games" z Song X. MK stwierdził, że góra potrafi zabrzmieć ostro. Ja sądzę, że niewielka ilość informacji w tym zakresie nie wyostrzała brzmienia. Jeśli się weźmie pod uwagę samo brzmienie talerza to rzeczywiście było ono nieczyste i ostre. Ale dźwięk jako całość, w połączeniu ze środkiem i basem miał raczej równowagę neutralną.

Słowa, które padły wyżej nie są łaskawe dla PDS-603. Odtwarzacza tego należy po prostu używać w tanim systemie, który nie uwypukli wymienionych wad. Stosunek jakość dźwięku do ceny jest przeciętny. Jeśli pieniądze nie stanowią ograniczeń, warto posłuchać dwóch droższych odtwarzaczy Pioneer'a PDS - 703 i 802, które to oferują o klasę lepszy dźwięk i są wysoko oceniane w swej klasie cenowej. W grupie tu testowanej warto zwrócić uwagę na model JVC lub też na urządzenie Diory, o połowę tańsze i o znacznie lepszych walorach dźwiękowych. (MS)

DŹWIĘK, OPINIA 2
Pioneer to jeden z tych odtwarzaczy, których brzmienie jest trudno przewidywalne, tzn. spostrzeżenia po przesłuchaniu czterech znanych płyt nie chronią słuchacza przed zaskoczeniem po przesłuchaniu płyty piątej. Ogólnie jednak można określić jego charakter jako nieco rozjaśniony i dość lekki, bez przytłaczającej siły basowych uderzeń. Bas z reguły nie przyciąga uwagi, jest jednak przyzwoitej jakości i trudno mówić o jego niedoborze, pozostaje też z reguły wyrazisty i dobrze kontrolowany. Wysokie tony są stosunkowo ostre, nieraz objawia się to lekko szklistą barwą, lecz urozmaicone - potrafią zabrzmieć delikatnie (Prokofiew - "Peter Und Der Wolf"), ale też metalicznie lub surowo (Elastica). Na największą pochwałę zasługuje natomiast wysoka jakość środka pasma. Średnie tony są w pewnym stopniu wyeksponowane, dźwięki z tego przedziału są niekiedy wyraźnie przesunięte na pierwszy plan, co przy bardzo dobrej neutralności daje całkiem interesujący efekt (np. saksofon tenorowy w "Havana Cafe" lub wokal w "Red").

Pioneer pod względem ogólnej dynamiki i potęgi brzmienia nieco ustępuje liderom testu, plasując się na podobnym poziomie do JVC i Diory. Zwłaszcza nagłe skoki dynamiki brzmią zbyt płasko. Mimo wszystko nie można go nazwać anemicznym. Mimo drobnych, występujących okazjonalnie problemów, dźwięk jest zazwyczaj całkiem szybki, bas dobrze kontrolowany, a lekkie rozjaśnienie wysokich częstotliwości zwiększa poczucie żywości. Niejednorodność wrażenia dynamiki jest jedną z głównych przyczyn niespodzianek o jakich wspominaliśmy na wstępie.

Analityczność można określić jako zmienną, zależną od przesłuchiwanej właśnie płyty. Pod tym względem Pioneer potrafi niekiedy wręcz zauroczyć słuchacza bogactwem szczegółów (Paquito D'Rivera - "Havana Cafe"), a innym razem - pozostawia go całkowicie obojętnym (P.J.Harvey - "Down To The Water", Belly - "Now They'll Sleep"). Separacja poszczególnych instrumentów i ogólna przejrzystość dźwięku jest co najmniej dobra, lecz w obecnej grupie właściwie nie było w tych konkurencjach wyraźnych słabeuszy.

Stereofonia jest prawidłowa, przy czym muzyka jest czasami nieco uprzestrzenniona (w różnym stopniu na różnych płytach), jednak bez przesady. Lokalizacja poszczególnych wokali i instrumentów nie sprawia trudności, przy czym w porównaniu do pozostałych odtwarzaczy ma bardziej punktowy charakter. Budowanie wieloplanowej sceny udaje się temu odtwarzaczowi całkiem przekonywująco.

Pioneer to dobry odtwarzacz o żywym, lekko rozjaśnionym brzmieniu, nieco zróżnicowanym w zależności od konkretnych przesłuchiwanych nagrań. Uznanie KK zdobył przede wszystkim za prezentację środkowych częstotliwości, moje za całokształt. Urządzenie godne polecenia, a przynajmniej warte posłuchania. Gdyby nie nadspodziewanie dobre wyniki tańszej Diory, nasza ocena byłaby jednoznacznie pozytywna. Nacisk ze strony tańszego konkurenta musi jednak wpłynąć na ocenę. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl