Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Audiowave 171SE


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 5/97
Wymiary: 390,230,280 mm
Efektywność: 87 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: 90 W
Cena (10/1997): 1.600 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, YBA Integre DT
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M

Audiowave 171 SE to aktualnie najdroższa kolumna tej zabrzańskiej firmy. Mimo wszystko nie jest to produkt szczególnie drogi. Jak widać idea produkcji kolumn dostosowanych do skromnych możliwości lokalowych i finansowych nadal przyświeca konstrukcjom tej marki.

Nazwa modelu jest według mnie trochę myląca. Litery SE - czyli "special edition" - sugerują, że jest to wersja specjalna modelu 171. Można by się więc spodziewać, że występuje ścisłe podobieństwo konstrukcyjne z 171, a poprawie uległy na przykład niektóre podzespoły czy standard wykończenia. Odnoszę zaś wrażenie, że jest to zupełnie odrębna konstrukcja.

Zewnętrznie 171SE nie różni się w większym stopniu od tańszych krewniaków, ale właściwie tylko na tym polegają podobieństwa do 171. Boczne ścianki pokryto okleiną winylową dobrej jakości. Natomiast pozostałe ścianki oklejono materiałem. Niektóre krawędzie są zaokrąglone, ale w stopniu, który nie wpłynie poważniej na redukcję dyfrakcji. Kolumna nie ma maskownicy na przednią ściankę. Na przykładzie Audiowave widać, że w polskich realiach kluczem do lepszej jakości wykończenia jest wykonywanie małych serii. Brzmi to może trochę paradoksalnie, ale w praktyce tak jest. Przy produkcji masowej lepsze, czy też po prostu mniej typowe, materiały wykończeniowe nie są osiągalne bez znaczącego zwiększenia kosztów. Natomiast przy mniejszej skali produkcji wybór pomiędzy skromniejszym a lepszym gatunkiem okleiny nie rodzi tak poważnych konsekwencji finansowych.

Choć wygląd zewnętrzny jest podobny jak w modelu 171, to zastosowane tym razem głośniki są ciekawsze. Zwłaszcza chodzi tu o niskośredniotonowy - Seas WT-171. Jest to jeden z nielicznych głośników wykorzystujących materiał XP (nazywany też TPX) do wykonania membrany. To tworzywo sztuczne ma charakterystyczną, bardziej przezroczystą niż polipropylen barwę. Kosz WT-171 jest odlewany. System magnetyczny jest wentylowany. W centralnej części znajduje się stożek fazowy. Mocowanie głośnika do obudowy jest bardzo solidne, zastosowano aż 8 śrub.

Głośnik wysokotonowy to również produkt Seasa. Miękka kopułka z materiału tekstylnego ma średnicę 25 mm.

Skrzynka została wykonana z MDF i ma objętość 16 litrów. Dolna część obudowy jest wypełniona tłumiącą watą. Między bocznymi ściankami wstawiona została poprzeczka usztywniająca. Tunel BR ma średnicę 5 cm.

Częstotliwość podziału wynosi 3.000 Hz. Dwie płytki z elementami zwrotnicy zostały przymocowane do terminala. Nachylenia filtrów poszczególnych głośników są zróżnicowane, przynajmniej pod względem elektrycznym. Dla obu głośników zastosowano układy kompensacji wzrostu impedancji. Właściwe filtry to układy pierwszego rzędu dla głośnika niskośredniotonowego i trzeciego rzędu dla wysokotonowego. Oprócz tego efektywność toru wysokotonowego jest obniżona przez szeregowy rezystor.

Pomiar charakterystyki impedancji nie przynosi większych niespodzianek. Strojenie bass-reflexu przypada na 52 Hz. Na 200 Hz przypada minimum impedancji wynoszące nieco powyżej 6 omów. Jest to nieznacznie mniej niż pozwala specyfikacja dla kolumn 8-omowych, ale 171SE nie powinny sprawiać większych kłopotów wzmacniaczom.

Według danych producenta pasmo przenoszenia rozciąga się w zakresie 40-20k Hz a moc znamionowa wynosi 90 W. (GS)

Opinia 1
Zestawy Audiowave słuchane w izolacji wywołują niezmiernie korzystne wrażenie. Gdy ustawiłem ja na podstawki - jako pierwsze zestawy odsłuchiwane w teście - odnotowałem silny fundament basowy, ogólnie miękki i duży dźwięk.

Posuwając się dalej ze słuchaniem, już po kilkunastu minutach zaczęły uwagę absorbować odstępstwa od neutralności. Model tu prezentowany to najbardziej ambitna konstrukcja Audiowave - mamy tutaj całkiem wyborne głośniki. Niestety, moim zdaniem, pomimo, iż brzmienie jest łatwe i przyjemne, charakteryzuje się słyszalnymi zniekształceniami spektralnymi na szerokim zakresie średnicy.

Na wszystkich nagraniach odnotowałem, iż średnica brzmi ciemno, nie jest otwarta. Wokale jakby były ukryte w niszy, wysoce jest prawdopodobne, iż 171SE mają jakieś problemy z charakterystyką przenoszenia. Bardzo podejrzanie wypadły nagrania klasyczne z płyty Mission. Soczystości i nasycenia w barwie pozostało niewiele, instrumenty dęte miały wyraźnie zdeformowaną barwę - brakowało w nich masy.

Główny problem zestawów Audiowave to niższe zakresy średnicy i wyższe basu. Wokal Cassandry Wilson stracił charakterystyczne oparcie basowe i ciepło. Brzmiał chudo, wręcz z manierą "filtrowania" składowych basowych. Pojawiło się więcej niż zazwyczaj syczących sybilantów.

Podbarwienia dotyczą także fortepianu. Zdecydowanie utracona została faza ataku. Pozostawał tylko element barwy, wybrzmiewania. W fortepianie, tak jak i na wokalach, odnotowałem braki w solidności i oparciu na basie w dźwięku. Ogólnie fortepian brzmiał chudo, niedynamicznie. Zestawy 171SE wyraźnie deformują zakres niższej średnicy (spekuluję, iż jest: 200 - 500 Hz).

Gdy pogodzimy się z wymienionymi podbarwieniami i skupimy uwagę na ogólnej równowadze tonalnej słychać, iż brzmienie jest bardzo świeże i schłodzone. Głośnik wysokotonowy na mój gust wnosi w całokształt równowagi zbyt dużo charakteru. Audiowave nie są ciepłe tonalnie, wręcz przeciwnie są odchudzone na średnicy i rozjaśnione w wyższych zakresach.

Jak wspomniałem bas sprawia niezłe wrażenie, jak na konstrukcję audiofilską. Jest bardzo obszerny, aktywny. Po aklimatyzacji dostrzegłem, iż zestawy nie są zbyt dynamiczne, rytm jest raczej spowolniony i mało angażujący. Ogólnie Audiowave nie brzmią zbyt precyzyjnie i konturowo.

Rozmiary sceny są bardzo duże. W tej materii 171SE potrafią zaimponować. W nagraniach klasycznych uchwycono sporo głębi. Gorzej natomiast wygląda sytuacja z lokalizacją. Na płycie "New Moon Daughter" odnotowałem modulowane przełączanie wokalu między kolumnami.

Wbrew temu co napisałem, 171SE nie jest konstrukcją, w której skupiły się same nieszczęścia. Jest to zestaw brzmiący kompetentnie. Według mego partnera, wspomagającego odsłuchy - Krzysztofa - Audiowave jest w zasadzie najciekawszym modelem tu testowanym. Chodzi tu głównie o stosunek ceny do jakości dźwięku. Akurat w tej ocenie zgadzam się z KK. Zauważam jednak, iż audiofile często wolą brzmienie przyjemne, niż precyzyjne i monitorowe. Też ulegam takim pokusom. Szkoda, że jeszcze nie wymyślono żadnych dowcipów o audiofilach wzorowanych na dowcipach o blondynkach. Pomimo, iż KK entuzjastycznie rekomenduje Państwu zestaw 171SE, ja nie mogę się do tego przyłączyć. Cena nie powinna być jedynym usprawiedliwieniem. Cena to nie tylko materiały, ale i też dźwięk, który kreuje konstruktor. Polskie zestawy Sobieski i Radmor LS40 pokazują jak wygląda trochę bardziej zaangażowana inżyniera przy konstrukcjach zestawów głośnikowych. (ms)

Opinia 2
Audiowave 171SE słuchane bezpośrednio po szczupłych w barwy Energy wypadły po względem ilości harmonicznych korzystnie. Skrzypce i wokale żeńskie były co najmniej poprawne, miały nieźle zróżnicowane i nasycone barwy. JD zauważył, że przy ustawianiu kolumny konieczny jest pewien kompromis, optymalne ustawienie ze względu na stereofonię powoduje pojawienie się granulacji w wyższych składowych wokali (R. Pidgeon) efekt ten można skutecznie ograniczyć lekko je odkręcając (tak by osie krzyżowały się z tyłu głowy). Osobiście przy ustawianiu kolumn w pierwszej kolejności dążę do uzyskania dokładnej lokalizacji centralnych źródeł i faktycznie odnotowałem ślady lekkiej piaszczystości. Ogólnie średnica - choćby przy odtwarzaniu fortepianu - jest jasna i otwarta, chcąc się przyczepić można zarzucić brak ciepła, mikroklimatu i rozmachu. W miarę poprawnie prezentują się również krańce pasma. Blachy mogłyby być bardziej nasycone i mieć bardziej zróżnicowane zabarwienie. Gitara basowa (M. Miller) była zbyt zwiewna nie miała właściwego ciężaru i bardziej szczupłe barwy (przodownikiem były tu Energy). Pomimo tych niedociągnięć można całkiem przyjemnie śledzić linię basu, jest on szybki i sprężysty, choć nie udało się uniknąć lekkiego podbarwienia rezonansowego.

Oceniając dynamikę 171SE na tle konkurencji, trzeba powiedzieć, że nie jest ona najmocniejszą stroną tych kolumn. Kompresja jest jednak wprowadzona w inteligentny sposób, bez przykrych efektów ubocznych. Tempo, poczucie żywości, swoboda średnicy i wyższego basu nie są złe, powiedziałbym, że prezentują przyzwoity poziom. Symfonika o dużej skali (Olympic Fanfare - E. Kunzel/Cincinnati Pops, Troilus and Cressida - Richard Hickox/Opera North) i nagrania elektryczne z silną linią basu (Marcus Miller) są jednak pozbawione obfitości w niższych rejestrach. Gdyby ktoś nie wiedział, że te płyty powinny brzmieć potężniej mógłby uznać, że 171SE radzą sobie z nagraniami, bo dynamika dolnego zakresu jest usunięta dyskretnie. Przy bardzo szybkich impulsach ograniczenia też są zauważalne, atak nie zawsze ma swoją właściwą prędkość i swobodę. Koncepcja zastosowana w Audiowave przypomina mi trochę konwencję stosowaną chętnie w wielu tańszych komponentach brytyjskich (zarówno w kolumnach jak i w elektronice), kiedy pomimo braków w szybkości i makrodynamice zachowana jest niezła żywość.

Wspomniane wyżej problemy ze stereofonią wymagają poświęcenia większej ilości czasu na optymalne ustawienie zestawów. Wówczas otrzymujemy jednak całkiem satysfakcjonujący efekt, przyzwoita lokalizacja na pierwszym i w tylnych planach. Śledzenie źródeł w głębi sceny (Uwertura do Cyrulika Sewilskiego - Omnibus Wind Ensemble) nie nastręcza większych trudności, są odseparowane i czytelne. Przestrzenność nagrań została oddana. Zastrzeżenia wzbudziła u nas głębia sceny. Osobiście odnotowałem, że była ona trochę zredukowana. Odczucia JD nie różniły się zbytnio od moich, zarzucił on, że brak było zdefiniowana konkretnego zakończenia sceny (Olympic Fanfare).

Nie odnotowaliśmy żadnych skrajnych ocen co do analityczności, wydała się nam po prostu średnia - nie odznaczała się niczym szczególnym. Ilość informacji o wybrzmiewaniu instrumentów nie budzi zastrzeżeń, ale nie ma tu mowy o konturach kontrabasu czy szczegółach brzmienia fortepianu, na wysokich tonach też pewne subtelności są poza zasięgiem 171SE. Ogólnie nie jest to przedstawiciel szkoły ostrego, konturowego podkreślania szczegółów.

Audiowave 171SE pozostawiły po sobie całkiem przyjemne wrażenia - zrównoważone, otwarte brzmienie, może odrobinę niepozorne, niczym szczególnym nie przyciąga uwagi, ale na pewno może przypaść do gustu. Konkurencyjność 171SE względem innych kolumn z tego przedziału cenowego jest dobra. Mimo wszystko moja sympatia dla 171 (bez SE) jest jednak nieco większa. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl