Celestion Impact 30
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/96
Wymiary: 820,261,290 mm
Efektywność: 90 dB
Impedancja: 4 omy
Cena (02/1996): 2.070 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Trochę wbrew panującym obecnie tendencjom Impact jest kolumną trójdrożną. Częstotliwości podziału przypadają na 700 i 3000 Hz. Bas i niższą część zakresu średnich tonów odtwarza głośnik o średnicy 15,5 cm z papierową membraną i gumowym zawieszeniem. Resztę tonów średnich odtwarza 7,5 centymetrowy głośnik z nasączaną membraną, a wysokie tony 25-milimetrowa tekstylna kopułka pokryta grubą powłoką.
Zaskakująco duży jest otwór bass-reflexu u dołu przedniej ścianki, ma aż 7 cm średnicy i 9 cm głębokości. Ma on łagodnie wyprofilowane ujście, co zapobiega powstawaniu słyszalnych szumów turbulencyjnych powstających na ostrych krawędziach tuneli BR. Niestety, tunel jest zamocowany w Impactach mało solidnie. Normą jest, że w kolumnach BR można wykorzystać tunel jako uchwyt przy przenoszeniu. Jednak w tym przypadku tunel można bez trudu i bez użycia większej siły po prostu wyjąć.
Wszystkie głośniki mają wokół siebie plastikowe obwódki. Efekt wzorniczy pozostawiam Państwa ocenie. Efekt akustyczny tego typu zabiegów może być dwojaki - zmiana charakterystyk kierunkowych i efektów dyfrakcyjnych. Co do dyfrakcji, to nie sądzę by zastosowane wytłoczki miały istotny wpływ, krawędzie ścianek są tak czy inaczej wykonane konwencjonalnie. Natomiast w zakresie wyższych częstotliwości korekta kierunkowości na pewno występuje.
Wzornictwo, dość typowe w obecnych czasach, nie wzbudziło u nas zbyt pozytywnych wrażeń. Plastikowe wytłoczki i kolorowe elementy zdobnicze jakoś nie sprawiają wrażenia elementów zbyt solidnych, ani (naszym zdaniem) gustownych. Natomiast trzeba przyznać, że wkręcane w dolną ściankę kolce są wyjątkowo grube i solidne, podobnie jak i kontrujące nakrętki. Zastosowano pojedynczą parę uniwersalnych złoconych gniazd.
Kolumny mają ekranowanie magnetyczne. Sama skrzynka wykonana została z płyty wiórowej i ma w środku pionowo umieszczone wzmocnienie.
Na skrzynkach i kartonie widnieje skrót CE, co oznacza, że Imapcty mają nowy certyfikat obowiązujący w Unii Europejskiej. Dostosowanie do nowych przepisów objawia się na przykład tym, że gniazda bananów są zaślepione plastikowymi korkami. O tej kompromitującej sprawie pisano dość obszernie. Banany są "zabronione" ponieważ ktoś wpadł na "genialny" pomysł, że wtyki te można pomylić z wtyczkami sieciowymi i przewód od kolumn włączyć bezpośrednio do gniazdka, doznając w ten sposób porażenia prądem. Nigdy nie słyszałem by gdzieś znalazł się człowiek, który zrobił coś takiego. Natomiast wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że wiele osób będzie używać banany niezależnie od obowiązujących przepisów, ponieważ są to lepsze połączenia od proponowanych zamienników. Dopiero teraz powstaną problemy. Zapewne niejeden użytkownik się skaleczy usuwając z gniazd plastikowe zatyczki (polecam zaopatrzyć się w kombinerki). Być może w nowej sytuacji jakiś techniczny analfabeta mający kable z wtykami bananowymi faktycznie podłączy je do gniazdka sieciowego, bo w kolumnach zamiast odpowiednich otworów znajdzie zaślepki. Jest w takim zachowaniu pewna logika. Może uznacie Państwo, że się czepiam, że rozwodzę się nad trzeciorzędnymi szczegółami. Trudno jednak nie być rozdrażnionym. Najpierw wydaje się masę pieniędzy na opłacanie biurokracji w Brukseli, a potem płodzi ona różne dziwaczne bzdury egzekwowane pod groźbą kar finansowych. Najbardziej zaś drażni mnie fakt, że w miarę postępującej integracji z UE też będziemy musieli zapłacić swoją część za tą całą biurokrację i też będziemy musieli się stosować do jej idiotycznych zaleceń. Mogę żyć z zaślepianymi gniazdami bananowymi, ale obawiam się, że ten mechanizm ma dużo szerszy zakres działania. Przepraszam firmę Celestion, że ta dygresja pojawiła się akurat przy okazji testu jej kolumn. Zapewniam, że nie miałem zamiaru nikogo wprowadzać w zły nastrój przed częścią opisującą wyniki testów odsłuchowych.
Jak widać na charakterystyce impedancji, bas refleks zestrojono na częstotliwość ok. 45 Hz. Impedancja spada tylko minimalnie poniżej czterech omów w zakresie wyższego basu, kolumna została słusznie określona przez producenta jako 4-omowa. Można ją sklasyfikować jako średnio trudne obciążenie, większość współczesnych wzmacniaczy nie powinna mieć poważniejszych trudności z jej wysterowaniem.
Opinia 1
Celestion Impact są znakiem czasu - sygnalizują, iż do lamusa odeszła epoka brytyjskich miniaturek. Na początku lat 90 wszyscy pragnęli mieć miniaturki. W pamięci pozostały wspomnienia o takich klasykach jak Ruark Swordsman, Mission 780, 760i, Wharfedale Diamond, Monitor Audio 9, itd. Łączyło je bardzo dobre brzmienie w stosunku do ceny.
Teraz konieczny jest obfity bas. Na Zachodzie nastała moda na kino domowe. Celestion proponuje nam w tej klasie cenowej (w UK niskiej, w Polsce powyżej średniej) zestaw trójdrożny. Podczas, gdy wszyscy wiedzą, iż w takim przedziale cenowym najlepiej się sprawdzają zestawy dwudrożne. Celestion Impact są dość duże. Zawsze, gdy na nie spojrzymy, przypomnimy sobie na co wydaliśmy prawie 2000 zł. Są tak duże, iż uznamy nasz zakup za bardzo rozsądny.
W trakcie przenoszenia z miejsca na miejsce Celestion Impact stałem się ofiarą - nieudacznikiem. Lewą ręką chwyciłem za górny narożnik, prawą wsunąłem do obszernego portu bass-reflex. Gdy już zamierzałem ustawić Impact na podłodze, w prawym ręku została mi krótka plastykowa rura, zaś zestaw powędrował w dół w sposób niekontrolowany. Na spodniach w okolicy kolana pozostała mi czarna smuga (ślad po czarnej okleinie zestawu, zestaw usiłowałem przytrzymać kolanem), zaś jedna sztuka Impact ma wgnieciony dolny narożnik. Okazuje się, że rurę portu w zestawach Celestion Impact 30 można z łatwością wyjąć, wymienić ją na inną, dłuższą, krótszą. Można wręcz samemu stroić bas. Co mnie martwi, dystrybutor po tym wydarzeniu z Impact nie przekaże do testowania w MHF Celestion Kingston. Zaprzepaściłem szansę posłuchania Kingstonów!
Papierowe membrany w głośniku nisko- i średniotonowym wraz z tekstylną kopułką teoretycznie mogą dać naturalny, niepodbarwiony dźwięk. Te same materiały były wykorzystane w zestawach AudioNote J.
Celestion Impact 30 grają mniej żywym dźwiękiem niż Kef Coda 9. Z drugiej strony odniosłem wrażenie lepszego wygładzenia. Instrumenty ogólnie brzmiały zbyt sucho, zbyt mało otwarcie. Szczególnie dęciaki i wibrafon Mike'a Mainieri mogłyby być bardziej soczyste i otwarte w górnych rejestrach. Michał zwraca uwagę na brak różnicowania brzmienia między nagraniami. Obaj też nie mamy powodów do radości po usłyszeniu wokali żeńskich. Swobody i emocji Impact nie są w stanie wykreować. Wysokie tony przypominają brzmienie z modelu Coda 9. Trochę zdziwił mnie fakt, iż tekstylna kopułka nie generuje obficie wyższych harmonicznych. Wysokie tony nie były też zbyt przestrzenne.
Na brzmieniu Impact 30 swe piętno najmocniej odciska bas. Jest go dość dużo, jest suchy w swej naturze, wyższe jego zakresy dość szybkie. Ma także coś ekstra. Jest to zabarwienie, łatwo słyszalne jako twarde "thum, thum". Bas we wszystkich nagraniach jest wypychany do przodu. W klasyce zbyt blisko słyszalne było dudnienie kotłów, w jazzie linia basu była zbyt natarczywa i pogrubiona.
Najbardziej w Celestion podobała mi się przestrzenność. Scena jest szeroka, wysoka, ale ze skromną głębią. Źródła dźwięku odebraliśmy jako duże, Ogólnie Celestion Impact grają większym dźwiękiem niż Coda 9.
O brzmieniu tylko tyle. Jeżeli, ktoś jest zainteresowany zakupem serii Impact, powinien jej posłuchać osobiście. Aby sprzedać taki produkt jak Impact 30 zapewne należy się skoncentrować na psychologii marketingu. (MS)
Opinia 2
Wśród różnych możliwych tłumaczeń angielskiego słowa "impact" jest między innymi wpływ i uderzenie. Na opakowaniach znajduje się też slogan "101% sound", a w reklamach powtarza się motyw stłuczonych szkieł okularów. W tym przypadku nazwa i reklama nie kłamie. Niewątpliwie celem było stworzenie efektownego brzmienia, które uderzy słuchacza.
Celestion grają dźwiękiem ofensywnym, dosadnym i dynamicznym. Przysłuchując się uważnie średnicy i wysokim tonom nie odnotowałem silnych podbarwień, tylko szereg drobniejszych. Wszystkie one mają to do siebie, że wspomagają się nawzajem w tworzeniu ofensywnego brzmienia. W górnych partiach średnicy słychać lekką przenikliwość, na wysokich tonach cień metaliczności. Takie instrumenty jak trąbki są ofensywnie podane, skrzypce też są dosadne, a instrumenty perkusyjne w wysokich partiach mają zdecydowane wybrzmienie. Przy wybuchowych transjentach instrumentów perkusyjnych zauważyłem pierwsze oznaki przesadnej ostrości. Takie brzmienie wzbudziło duże obiekcje KK, który uznał że natarczywość dźwięku jest po prostu męcząca.
Być może nie będzie to od razu łatwo zauważalne, ale kolumny mają dość wyraźne podbarwienie na wyższym basie, co w sumie jest najbardziej wyraźnie zaakcentowanym zabarwieniem w całym paśmie. Bas Impactów jest zresztą dość nietypowy. Według informacji producenta kolumny można ustawić w pobliżu tylnej ściany ponieważ obniżono poziom basu tak by wyrównał się po dodaniu odbicia. Przesłuchując Impacty w większej odległości od ściany uzyskaliśmy wyraźnie suchy bas, ale za to wyrazisty i szybki, a przy tym całkiem silny. Powszechnym problemem, zwłaszcza w kolumnach bass-reflex, są tłuste rezonansowe podbarwienia w niższych rejestrach. Tego typu problemy akurat nie wystąpiły, pewne nierównomierności jakie miały Imapcty w niższym basie były w stosunku do większości konkurentów niewielkie. Natomiast wystąpiło zniekształcenie w wyższych rejestrach gitary basowej. Daje ono nie tylko deformację przy odtwarzaniu instrumentów strunowych, ale również zabarwienie dźwięków perkusyjnych. KK znowu był niezadowolony z przesadności basu w niektórych nagraniach.
Dynamika jest faktycznie duża - starano się o te 101% dźwięku. Impacty cały czas brzmią bardzo żywo i ofensywnie, dobrze radzą sobie z szybkimi, a nawet z bardzo szybkim rytmami, bas niczego nie spowalnia. Gwałtowne, dynamiczne dźwięki faktycznie brzmią głośno, powstaje wrażenie dużego kontrastu dynamicznego. Przy odstawieniu kolumn dalej od ściany brakuje obfitości w niskim basie, ale to jeszcze nie ta klasa cenowa by narzekać na tego typu niedostatki.
Pozytywne wrażenie robi selektywność w bardziej skomplikowanych nagraniach orkiestrowych. Przy odtwarzaniu co lepszych nagrań akustycznych słychać było pewną przejrzystość. Przestrzeń wypełniał już pogłos, tylne plany nie ginęły w akustycznej próżni, a wokół nich rysowała się jakaś sala. Nie było też kłopotów z lokalizacją. Zresztą w niektórych nagraniach czysto elektrycznych też słychać było dodaną w czasie produkcji aurę.
Jest to nowoczesna kolumna podążającą za rynkowym trendem - kluczowym słowem w opisie jej charakteru jest efektowność. W moich notatkach z przesłuchań znajduje się szereg pozytywnych uwag, ale mimo to ogólne wrażenia były gorsze niż by to wynikało z cząstkowych ocen. Biorąc jeszcze pod uwagę zdecydowaną krytykę ze strony Krzysztofa muszę stwierdzić, że w brzmieniu Impactów jest zbyt dużo przesady. (GS)