Einbacher Audio
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 3/95
Wymiary:brak danych
Efektywność:brak danych
Impedancja: 8 omów
Moc: 100 W
Cena (06/1995): 1.500 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, Artline
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, YBA Integre
Odbiór tych kolumn z gdyńskiego dworca na pewno pozostanie w mojej pamięci na dłuższy czas, a to z powodu dużego ciężaru i sporego wysiłku jaki kosztowało przeniesienie tych kolumn do samochodu.
Komplet zastosowanych głośników to mieszanka elementów bardzo typowych i dość oryginalnych. Niskotonowy głośnik produkcji Tonsilu w swej podstawowej wersji nie jest wart specjalnej uwagi. Na potrzeby tych kolumn dokonywane są jednak modyfikacje. Po pierwsze papierowa membrana jest ręcznie nasączana winacetem, a magnes jest dublowany. Oryginalny jest też sposób pracy głośnika niskotonowego. Za głośnikiem znajduje się duża komora. W swej dolnej części zajmuje ona cały przekrój skrzynki. Ku górze komora się zwęża dzięki przechyleniu górnej ścianki. Dźwięk może się wydostać na zewnątrz poprzez szczelinę, którą tworzy ścianka tylnia i pochylona ścianka przednia. Pochylenie ścianki przedniej tworzy też tubę i właśnie ta tuba widoczna w górnej części obudowy tworzy ostateczne ujście dla dźwięku opuszczającego szczelinę. Rozwiązanie takie było wcześniej zastosowane przez niemiecką firmę Hans Deutsch. Do tych kolumn zostało wybrane, ponieważ pozwala uzyskać dużą ilość basu.
Przy szczelinie łączącej komorę z tubą umieszczana jest przesuwna listwa. Można dzięki niej regulować wielkość szczeliny i w konsekwencji charakter basu. Właśnie dlatego na tylnej ściance widoczne są duże śruby. W egzemplarzu dostarczonym do redakcji nie było tej możliwości regulacji, śruby zostały wkręcone na stałe. Normalnie przy śrubach widoczne są szczeliny, wzdłuż których można je przesuwać wraz z listwą.
Średniotonowy głośnik to zwykły produkt z Wrześni, tyle tylko, że głośniki są przed montażem selekcjonowane i parowane. W jego bezpośrednim otoczeniu ścianka pokryta jest tkaniną, co w niewielkim stopniu wpływa na walory estetyczne, a zasadniczo ma służyć pochłanianiu dźwięku, albo mówiąc inaczej, tłumieniu odbicia od ścianki.
Głośnik wysokotonowy firmy Soundcraft ma stożkową membranę. Przed nim zamocowany jest rozpraszacz akustyczny. Zamocowanie głośnika wysokotonowego ma za zadanie odizolować go od drgań pochodzących od pozostałych głośników, zwłaszcza zaś niskotonowego, przenoszonych przez obudowę. Z tego względu zastosowano specjalne podkładki.
Wykonawstwo nie jest zbyt wysokiej jakości jeśli weźmiemy pod uwagę samo wykończenie powierzchni drewnianych. Jednak od strony konstrukcyjnej kolumny są bardzo solidne. Przednia ścianka wykonana jest szczególnie masywnie. Pozłacane gniazda do połączenia dwukablowego umieszczono w plastikowym zagłębieniu. Do kompletu załączone są metalowe stożki i krążki na których należy posadowić zestawy. Na każdą kolumnę przypadają po trzy sztuki. Stożki nie są przykręcane do obudowy.
Każdy egzemplarz tych kolumn wykonuje się na indywidualne zamówienie. Stąd możliwe są różnice w wykonaniu i wykończeniu. Wypróbowana została na przykład wersja z głośnikiem niskotonowym KEF B200, ale wariant taki wiąże się ze znaczną podwyżką ceny. Nabywca ma też na przedniej ściance tabliczkę z napisem oznajmiającym, że dana para została wykonana właśnie dla niego.
OPINIA 1
Hhhe... ghhe... ghhe... it sucks! Tak jak dwie postacie rysunkowe z MTV o godz. 22.30, zareagowaliśmy z MK po usłyszeniu dźwięku wydobywającego się z zestawów głośnikowych Einbacher Audio. Kolumny te to jeden z najbardziej dziwnych produktów jaki trafił do redakcji MHF.
Cechą charakterystyczną tych zestawów głośnikowych jest bas - potężny, zawsze obecny, odczuwalny fizycznie. Niestety tak jak reszta pasma akustycznego, o czym napiszę parę linii dalej, jego jakość bardzo daleko odbiegła od kryteriów, według których zwykliśmy oceniać sprzęt hi-fi. Według słów Michała dolne rejestry brzmią jakby były pobudzane generatorem nastrojonym na jedną, zadaną częstotliwość. Zaaplikowanie mini-tuby jako obciążenie głośnika niskotonowego dało rezultat w postaci basu Jednej Wielkiej Nuty. Na wszystkich nagraniach wykorzystanych w teście dół zawsze grał tym samym rezonującym dźwiękiem. Gdyby pomierzono charakterystykę przenoszenia, na basie widoczna by była z pewnością "górka". Brzmienie basu nie chciało się ani razu wychylić poza tą jedną, zaprogramowaną częstotliwość. Różnicowanie brzmienia, niuanse dźwięków gitar basowych, kontrabasów w jazzie nie leży w polu możliwości tych zestawów głośnikowych. Górny bas był ledwo namacalny, związane z tym artykulacje gry, prawie nieuchwytne.
Teraz przejdę do sceny dźwiękowej. Instrumenty, wokale zazwyczaj były rozmieszczane kilkadziesiąt cm za linią łączącą zestawy. Głębia zatem była tu wbudowana na stałe. Jej rozpiętość była niewielka. Można w zasadzie mówić o braku głębi w porównaniu chociażby do sceny budowanej przez Rogers'y LS6. Plan składał się z pionowej płaszczyzny opartej o zestawy. Tu też były ogniskowane pozorne źródła dźwięku. Odległości wgłąb nie były wyczuwalne, instrument, który winien się znaleźć daleko za zestawami, był nadal blisko, tylko, że grał ciszej.
Środek cechował się brakiem otwarcia. Wszystkie dźwięki były lekko wycofane i przymglone, tak zwany efekt kurtyny. Wokale były ciemne i pogrubione, saksofon został podbarwiony działaniem tuby. Górne częstotliwości nie przekazywały zbyt wielu szczegółów, w zasadzie grały tak jak prosty akompaniament dla reszty pasma.
Pomimo powyższych uwag, zestawy te mają pewne cechy pozytywne, o których nie sposób nie wspomnieć. Dźwięk na średnicy i górze jest dość łagodny. Integracja głośnika średniotonowego i wysokotonowego jest bardzo dobra. Nie ma tu ostrych przerysowań i agresji brzmienia. Sensownie przekazywana jest dynamika nagrań. Jest to oczywiście zasługą energetycznego basu. Brzmienie nazwałbym klubowym, słuchając jazzu lub rocka czułem się jak w pubie, w którym unosi się papierosowy dym i gdzieś z głośników płynie muzyka. Ostatecznie opisywany zestaw głośnikowy powinien być chyba rozpatrywany jako przeznaczony do miejsc, gdzie spotykają się znajomi przy piwie. Słuchając Living Colour czy Elastica pomyślałem, że kolumny te grają wyśmienicie w porównaniu ze sprzętem jaki można spotkać w studenckich klubach Trójmiasta. Nawet przy głośnym odsłuchu dźwięk zachowywał swój ciepły charakter. Mocnym atutem jest też dość szybki i żywy dźwięk, nie mający na pewno wiele wspólnego z leniwym "drive'm".
MK usiłował porównać filozofię, która przyświecała prawdopodobnie powstaniu tych kolumn z zestawami pochodzącymi od Cerwing Vega i JBL. Ostatecznie skojarzył je z zestawami estradowymi.
W kategoriach hi-fi ten model jest całkowicie nieprzezroczysty dla podłączonych do niego urządzeń (wzmacniacz i źródło). Nie można tu też mówić o analityczności, ani o neutralności barw. Pomimo dobrego spisywania się jako zestaw estradowo-klubowy, nie możemy z MK znaleźć usprawiedliwienia dla wysokiej ceny. Chyba jedynie tacy audiofile jak Beavies & Butt-Head powiedzieliby o tych zestawach "this is cool!" (MS)
OPINIA 2
Każdy kto będzie słuchał tych kolumn zapewne szybko stwierdzi, że pod względem ilości basu są one w swej klasie cenowej w ścisłej czołówce. Krótko mówiąc, basu jest po prostu za dużo i niestety jego jakość jest gorsza od ilości. Obecność niskich tonów często przytłacza całą resztę pasma. Bogato zinstrumentowane nagranie Fourth World z masą basowych bębnów i różnych perkusyjnych instrumentów metalowych charaktertyzowało się przygaszoną górą i stałą obecnością potężnej basowej poduszki, na której opierał się dźwięk. Dokładne przeciwieństwo Celestion 5. Organy Hammonda grały mięsiście, bez ataku w wyższych rejestrach, w brzmieniu wibrafonu też bardzo brakowało klarowności i uwypuklenia górnego zakresu. Pewne podbarwienia średnicy zwykle nie przyciągają uwagi ponieważ nadmiar basu i brak wysokich znacznie bardziej absorbują słuchacza. Co ciekawe, mimo ogólnie przygaszonej góry zdarza się nieraz, że brzmienie bywa ostre w zakresie średnicy, jak choćby w niektórych partiach skrzypiec. KK zwrócił też uwagę na obfite, ale podbarwione brzmienie trąb we fragmentach klasyki.
Natomiast dla osób lubiących powiew powietrza na klatce piersiowej kolumny te oferują sporo. Jeśli ktoś chce, to może się ogłuszyć bez większych obaw o kolumny. Jeśli chcielibyśmy znaleźć optymalne zastosowanie dla tych kolumn to byłyby one zdatne do odtwarzania muzyki rockowej z pseudo koncertową manierą. Niestety duża głośność nie idzie w parze z szybkością. Fazy ataku nie są dostatecznie szybkie. Uderzenie pałeczki w bęben jest zbyt zmiękczone, jakby membrana była pokryta warstewką filcu. Skomplikowane rytmy też nie są zbyt przekonujące.
Zdolności analityczne nie imponują niczym szczególnym. W zakresie wysokich tonów po prostu brak odtworzenia wielu informacji, niektóre cichsze partie pozostają prawie niezauważone.
Stereofonia poprawna w ogólnych zarysach jest jednak w sumie mało przekonywująca z powodu tylko średniej jakości lokalizacji. KK również zwrócił uwagę na występującą niekiedy nadmierną obszerność źródeł. Wieloplanowość jest też przekazana w ogólnym zarysie. Przy tak stłumionym brzmieniu wysokich tonów trudno jest uniknąć efektu przymglenia obrazu dźwiękowego. Faktycznie przejrzystość jest słaba i między słuchaczem a muzykami rozciąga się kurtyna.
Kolumny są nietypowe brzmieniowo i odbiegają od neutralności, co jak stwierdził konstruktor było efektem zamierzonym. Ich mocną stroną jest fizyczna siła głośnego dźwięku, ale to niestety nie usprawiedliwia sporej ilości niedociągnięć. Właścicielem egzemplarza wykorzystanego w testach jest muzyk zadowolony z uzyskanych rezultatów. Ten fakt trzeba uznać za znaczący, bo kolumny te będą chyba w stanie znaleźć odbiorców tylko wśród osób pragnących skopiować efekty typowe dla sprzętu nagłośnieniowego. Stosunkowo najlepsze wyniki uzyskaliśmy dla muzyki rockowej (Elastica). KK porównał charakter brzmienia tych kolumn do starych "czterdziestek" z membraną bierną produkcji Tonsilu. Dla typowej audiofilskiej klienteli nie będzie to atrakcyjna propozycja. (GS)