Einbacher BR Three
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2-3/96
Wymiary: 1000,307,300 mm
Efektywność:brak danych
Impedancja:brak danych
Moc:brak danych
Cena (06/1996): 500 DM
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Małe zdjęcie towarzyszące recenzji być może tego nie odda, na samym początku chciałbym więc poinformować, że dostarczone przez Einbacher Audio kolumny - mimo małej ceny - do maluchów nie należą. Po prostu zaskakujące jest, że tak tani produkt wygląda tak potężnie. Kiedy chwycimy kolumnę do ręki również odczujemy jej wagę. Nie jest to jeden z tych dużych zestawów o cieniutkich ściankach i małych głośniczkach z mikroskopijnymi magnesami. Przednia ścianka wykonana została z 18-milimetrowej sklejki, pozostałe z 25-milimetrowej płyty wiórowej.
Kolumny pana Jarosława Einbachera są z reguły oparte na modyfikowanych głośnikach Tonsilu. Pozwala to utrzymać finalną cenę na niskim poziomie. W stosunku do standardowych wersji głośniki różnią się nasączeniem membrany. W kolumnach Einbacher membrany głośnika niskotonowego i średniotonowego są ręcznie pokryte winacetem. Pokrywanie ręczne jest przez konstrukotora preferowane w stosunku do natryskowego ze względu na lepszą penetrację winacetu wgłąb membrany.
Choć na zewnątrz nie widać żadnego otworu, to BR Three jest kolumną bass-reflex. Tunel o średnicy 6 cm umieszczono w dolnej ściance. Z tego względu wykorzystanie kolców jest sprawą o zasadniczym znaczeniu, postawienie kolumny bezpośrednio na podłodze doprowadziłoby do częściowego przynajmniej zatkania otworu. Trzy grube kolce wkręcone w solidne gniazda skutecznie spełniają swą podwójną rolę.
Kable Monitor Cobra mogą być na życzenie klienta zastąpione innymi. Zmiana kabla to oczywiście drobna modyfikacja w porównaniu z całym projektem, ale skoro jesteśmy przy zagadnieniu specjalnych wersji to chciałbym dodać od siebie jedno zdanie komentarza. Odnoszę wrażenie (jest to moja czysto subiektywna opinia), że opracowywanie kolumn na indywidualne zamówienie klienta jest ulubionym rodzajem działalności Einbacher Audio.
Filtry zwrotnicy są pierwszego rzędu. Choć zestawy są wykonane z polskich podzespołów to cena została mimo wszystko ustalona w markach. Dzięki temu udaje się zachować jej stabilność i nie zachodzi konieczność przeliczania z powodu inflacji.
Opinia 1
Wydaje mi się, że zrozumiałem wizję pana Einbachera (konstruktora opisywanych tu zestawów głośnikowych) na reprodukcję dźwięku. Stosując klasyczne, audiofilskie kryteria, ocena nie była by zbyt pozytywna. Tym razem pojawiły się jednak pewne czynniki, które pomogły spojrzeć na zestawy bardziej przychylnie. Po pierwsze cena jest już akceptowalna. W teście uczestniczyły też zestawy, które po prostu nie oferowały nadzwyczajnego brzmienia.
Zestawy Einbacher z całą pewnością nie były projektowane z myślą o przezroczystości dźwięku. Powstały one, aby zapewnić zabawę, radość, wyskokowy czad słuchaczowi. Prezentowany tu model, tak jak poprzednik (testowany w MHF, Edycja Beavies&ButtHead) ma bas zza piekieł.
Model BR Three jest samotnym liderem w tej grupie, jeżeli jako kryterium weźmiemy ilość basu. Jest go bardzo dużo, jest silny, energetyczny. W trakcie odtwarzania odpowiednich nagrań Michał porównał efekty akustyczne do tąpania powstającego przy chodzeniu słonia. W parze z ilością idzie także całkiem sensowna rytmiczność. Przy popisach wirtuozów gitar basowych jak Marcus Miller, analityczność basu z zestawów Einbacher jest za słaba, aby przekazać pełną informację o zapisie na płycie. Natomiast przy muzyce rozrywkowej (Prince - "Graffiti Bridge"), rockowej (Nirvana - "Bleach"), detaliczność, konturowość basu są zadowalające.
Teraz przejdę na drugi kraniec pasma. Pan Einbacher nie dysponując w tej klasie cenowej możliwościami wykorzystania dobrego głośnika wysokotonowego, zastosował prawdopodobnie pewien "trick". Wysokie tony w mym odczuciu są bardzo inteligentnie wycofane i wyciszone. Nie można jednak o tych zestawach powiedzieć, aby były bardzo ciemne. Wysokie tony po prostu tworzą dyskretny akompaniament gdzieś w tle. Zatem ich mierna jakość (poważne uszczerbki w strukturze harmonicznej, czystości, detaliczności) nie razi i nie przeszkadza.
Środek ma dobrą prezencję. Jest obfity, namacalny, gęsty. Ale też i mało przejrzysty, z nie najlepszą separacją instrumentów. Wziąłem na odsłuch bardzo wymagające nagranie z Harmonia Mundi (Handel - "Messiah"). Wszystkie zestawy w rozpatrywanej klasie cenowej mają zakolorowania, tak też jest z modelem BR Three. Należy tylko powiedzieć czy są one przykre, czy przyjemne w odbiorze. Zestawy Einbacher należą do drugiej grupy - przy odsłuchu klasyki barwy instrumentów określiłem jako grzeczne. Wokale także niczym nie rażą. Są dobrze ogniskowane na środku sceny, stabilnie zawieszone w przestrzeni.
Bezpośrednie porównanie zestawów Einbacher z małymi miniaturkami np. Radmor LS-10 (mój faworyt testu) z całą pewnością jest szokujące. Pierwsze wymienione zestawy grają ciężkim, przytłaczającym dźwiękiem o bardzo dużej, estradowej skali. LS-10 z kolei to przedsmak znakomitej stereofonii, przezroczystości. Zestawy Einbacher powinny zadowolić miłośników rytmicznego, ciężkiego basu, niestety pozbawionego detali. Średnica i góra nie są zbyt neutralne i przejrzyste, ale przy odpowiedniej muzyce można się nimi cieszyć. (MS)
Opinia 2
Odstępstwa od neutralnej barwy są wyraźne, ale nie drastycznie duże i zwykle nie są też nieprzyjemne. Ogólna równowaga barwy jest ocieplona, akcent jest położony na niższe rejestry. Wysokie tony z głośnika Tonsilu chyba nie mają szczególnie dobrej barwy. Użyłem słowa "chyba" ponieważ górne rejestry zostały stłumione i zwykle trudno dokładnie wniknąć w niuanse ich brzmienia. Jak wiadomo w ten sposób wielu producentów unika kłopotów związanych z zastosowaniem niedrogich głośników wysokotonowych. Nawet w nagraniach z bardzo agresywną górą (P.J. Harvey - Victory), BR Three wcale nie brzmiały jasno ani ostro. Średnica i bas mają pewne cechy wspólne. Chodzi mi o zaokrąglanie i ocieplanie brzmienia. Nie jest to w pełni poprawne, ale mimo wszystko nie jest to jeszcze tak złe jak występujące niekiedy rozmycie dźwięków. Bas nie był wyrównany, jego barwa została ocieplona, ale na szczęście uniknięto przebrzmiewających rezonansów. Mimo sporej siły, bas zwykle nie przytłaczał wokali.
Największe trudności sprawiało tym kolumnom odtwarzanie fortepianu. Matowa barwa i kłopoty z wiernym odtwarzaniem transjentów skumulowały się przy tym instrumencie dając w rezultacie dźwięk mało naturalny.
Według KK brzmienie BR Three było zadziwiająco mało efektowne i zbyt spokojne. Faktycznie połączenie opisanego wyżej charakteru barwy ze złagodzeniem fazy ataku dźwięków osłabia poczucie dynamiki. Na przykład na płycie La Folia dynamicznie uderzane instrumenty perkusyjne wcale nie brzmiały zbyt swobodnie. Z drugiej strony nagrania takie jak Sledge Hammer Petera Gabriela czy fragmenty Sun don't Lie Marcusa Millera wypadły okazale, dźwięk był duży, a na basie wyczuwało się silny puls. Poczucie potęgi brzmienia mogło się podobać. BR Three potrafią po prostu stworzyć dźwięk duży i obfity, ale nie są zbyt szybkie, nie nadążają za wartkimi rytmami i gwałtownie narastającymi transjentami.
Stereofonia miała trochę własnego charakteru. Mimo ewidentnego stłumienia pogłosu, mimo ograniczenia przejrzystości udało się zachować pewną namacalność, co było dla mnie przyjemnym zaskoczeniem. Ostrość lokalizacji była na średnim poziomie, ale za to dość równomiernie zachowano ją w całym paśmie. Nie wystąpił na przykład problem polegający na tym, że poszczególne rejestry fortepianu mają różne zogniskowanie. Poza tym przestrzeń ma też dość dużą skalę, na przykład fortepian był szeroko rozłożony, a i pomieszczenie wydawało się duże.
Jak już pewnie się Państwo domyślają, w górnych rejestrach ilość szczegółów jest niewielka. Łagodzenie transjentów utrudnia śledzenie niuansów takich jak kontakt pałeczki z membraną czy uderzenia młoteczków w szybkich pasażach fortepianowych. Miękkość w niższych rejestrach też prowadzi do pewnego ujednolicenia w charakterze dźwięku. Na szczęście zachowana jest ogólna selektywność źródeł.
Kolumny te nie są wzorem neutralności, ale koncepcja ich brzmienia tworzy spójną całość. Określenie ich atrakcyjności dla klienta jest tu utrudnione. Gdyby rozbić ocenę na części, każde zagadnienie przeanalizować w izolacji, następnie dokonać podsumowania i obliczyć według przyjętej z góry metody liczbę punktów lub gwiazdek, to potencjalny nabywca zupełnie nic by się nie dowiedział o BR Three. Te kolumny mają swój własny wyrazisty charakter i konieczne jest by pokrywał się on z gustem ewentualnego nabywcy. Innymi słowy uważam, że są to dość udane kolumny, ale zarazem zbyt nietypowe by je jednoznacznie polecać. Dodatkową przestrogą powinna też być bardziej krytyczna od mojej ocena KK. Mam nadzieję, że recenzja zawiera dość informacji, aby każdy z Państwa indywidualnie zdecydował czy akurat w Jej/Jego przypadku warto się zainteresować najnowszą propozycją Einbacher Audio. (GS)