Energy C-6
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/95
Wymiary: 910,240,380 mm
Efektywność: 89 dB
Impedancja: 8 omów (min. 4,5)
Moc: 30-225 W
Cena (12/1995): 2.560 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Energy i Mirage są produkowane przez kanadyjską firmę API (Audio Products International). Montaż obu marek odbywa się w tej samej fabryce, w dzielnicy Toronto - Scarborough. Marketing w Ameryce Północnej odbywa się niezależnie (obie marki mają niezależne sieci dealerów), projekty powstają w dwóch oddzielnych zespołach inżynierskich. Kluczową rolę przy konstruowaniu Energy odgrywa John Tchilinguirian. Programy komputerowe wspomagające projektowanie w zespole Johna są tworzone przez Polaka - pana Stefana Hlibowickiego, który uzyskał swoje wykształcenie jeszcze w Polsce.
Podłogowe kolumny C-6 należą do serii "Connoisseur" zawierającej cztery modele zestawów głośnikowych (trzy podłogowe i jeden na podstawki). Jak twierdzi producent prace nad nią trwały cztery lata.
W materiałach Energy znajdujemy kilka firmowych nazw rozwiązań konstrukcyjnych. Ścianka przednia zawiera trzy głośniki, nie są one przytwierdzone do niej bezpośrednio. Zamontowano je na płycie wykonanej z kompozytów różnych materiałów. Płyta ta tworzy sztywne, pozbawione rezonansów zawieszenie dla głośników. Gdyby głośniki zamontowano na ściance, drgania mogłyby się łatwiej przenosić na obudowę. Mechaniczne izolowanie głośników miedzy sobą i od obudowy nosi firmową nazwę: Spherex TM Baffle.
Rezonanse obudowy są dodatkowo eliminowane poprzez połączenie (spięcie) pionowych ścian czterema poziomo ułożonymi płytami. To rozwiązanie z kolei ma nazwę Interlock TM Bracing.
C-6 zawiera dwa głośniki nisko-średniotonowe. Ich membrany o średnicy 16.5 cm są wykonane technologią wtryskową - materiał jest połączeniem aluminium i polipropylenu. Zawieszenie jest wykonane z gumy.
Głośnik wysokotonowy posiada bardzo lekką kopułkę (średnica: 25.4 mm) wykonaną z aluminium. Zawieszenie tym razem to tkanina. Bezpośrednio za magnesem głośnika umieszczono niewielką komorę, uzyskano w ten sposób niską częstotliwość rezonansową.
C-6 jest zestawem typu bas-refleks posiadającym dwa porty. Rozmieszczono je na tylnej i przedniej ściance. Najprawdopodobniej oba otwory są zestrojone na różnych częstotliwościach.
Materiały firmowe mówią, że C-6 są zestawami trójdrożnymi, aczkolwiek podana jest tylko jedna częstotliwość podziału - 1800 Hz. Pasmo 3-decybelowe według danych producenta wynosi 30-25k Hz.
Obudowa prezentuje się elegancko i sprawia wrażenie solidności. Ścianki są pokryte okleiną drewnopodobną. Energy C-6 z okazałym wyglądem i wysoką technologią wykorzystaną do budowy głośników powinny dać klientowi poczucie, iż pieniądze zostały dobrze wydane.
C-6 mogą być podłączone w konfiguracji dwukablowej. Zalecana minimalna odległość od ścian wynosi 30 cm. (MS)
OPINIA 1
Energy C-6 kojarzą mi się z dźwiękiem kalifornijskim prezentowanym przez wytwórnię JBL. W brzmieniu słychać tłusty, mięsisty, ale i jednocześnie szybki bas oraz lekko wysunięte do przodu wysokie tony. W trakcie odsłuchu w redakcji zestawy znajdowały się w odległości około 1.5 m od ściany tylnej i 0.5 m bocznej. Spodziewam się, że w trakcie demo w sklepie te odległości będą mniejsze, zatem należy oczekiwać basu kojarzącego się z trzęsieniem ziemi. Sądzę, że ten efekt akustyczny ma swych miłośników i C-6 nie powinny mieć problemu ze znalezieniem nabywców. Przyznaję, że czasami oglądam MTV i jestem świadom rosnącej stale generacji słuchaczy takich dźwięków jak Massive Atack, Tricky, Shaggy. C-6 tu właśnie powinny znaleźć swoje miejsce.
Cały zakres basu (powiedzmy od 300 Hz w dół) jest tłusty. Brzmiał on potężnie na materiale muzycznym wykorzystanym przez nas do odsłuchu. Tak silnie wybudowany bas wpłynął na reprodukcję dźwięków fortepianu. W nagraniu "Nevermind" z płyty B&W, gdy Herbie Hancock wydobywał najniższe basy, oprócz dźwięku zasadniczego pojawiał się dodatkowy efekt. Określę go jako otulanie w watę - słyszalne to było jako miękkie "umpfff", obok ostrego zderzenia młotka ze struną. Przy kontrabasach z różnych płyt zestawy emitowały ten sam dźwięk - zaokrąglony, pozbawiony krawędzi, a przy tym obfity i miękki. Inne słowa kluczowe przychodzące na myśl, a mogące pomóc w zrozumieniu problemu to: parowóz, poduszkowiec, miś. W większości przypadków bas nie jest spowalniany. Gdy linia basu nie jest zbyt skomplikowana, to Energy C-6 dzielnie odmierzają rytm. Jedynie przy szybkich pochodach linia melodyczna zaczyna umykać kontroli.
Energy C-6 są w stanie z łatwością wypełnić duże pomieszczenie dźwiękiem. Przy niewielkim odkręceniu wzmacniacza, z głośników wylewała się fala miękkiego i dużego dźwięku. Właściwości dynamiczne są tu bardzo dobre, C-6 z dużym poziomem dźwięku grają czysto i witalnie. Wprawdzie nie korzystałem z muzyki rockowej, podejrzewam jednak, że Beavies &ButtHead z pewnością by stwierdzili - to kołysze!
Średnica i wysokie tony są już dobrane w rozsądnych proporcjach. Barwy w klasyce są żywe, aczkolwiek niezbyt wygładzone. Skrzypce i wokale były odrobinę chropowate. Niektóre partie solowe wokali były zbyt mocno wycofane do tyłu, w przypadku tych zestawów głośnikowych nie ma wyraźnej projekcji przed zestawy. Ogólnie średnica we wszystkich utworach była lekko wycofana. Michał z kolei określa środek jako brzmiący swobodnie, selektywnie i melodyjnie.
Góra jest bardzo szybka i także żywa. Głośnik ten był niezbyt spójny ze środkiem. Talerze perkusji były wyraźnie wysunięte do przodu, z przekazaniem metaliczności brzmienia nie było najmniejszych problemów. Brzmieniu rzadko przypisałbym przymiotniki: słodkie lub delikatne. Wysokie tony sprawiały, iż dźwięk był często odbierany jako zbyt bezpośredni. Pomimo wspomnianych oznak, góra jest bardzo dobrej jakości, transjenty były zdecydowane, krótkie i pod ścisłą kontrolą. Barwa górnych rejestrów zmieniała się wraz z nagraniem, dobrze nasycając instrumenty takie jak fortepian, saksofon. Trąbka Milesa był tu nawet bolesna i głośna. Chcąc być do końca szczerym, góra może się wydać części odbiorców zbyt uwypuklona i mocna. Pamiętając jak obfity jest bas, próba słuchania muzyki dla relaksu poprzez Energy nie musi zakończyć się sukcesem.
Scena dźwiękowa jest zdeterminowana obszernym basem ścielącym się po podłodze. Obraz przy klasyce odebrałem jako zbyt mglisty, głębia jest uszczuplona kosztem wyraźnie zaznaczonego planu bliskiego. MK także potwierdza to spostrzeżenie, twierdząc, że bardziej czuć szerokość niż głębokość sceny. Ważne jest ustawienie tych zestawów głośnikowych dla uzyskania homogenicznego obrazu stereofonicznego. Gdy są zbyt odkręcone na boki, to brzmią wówczas jak podwójne mono, czyli słychać dźwięki z prawej i lewej strony. Gdy natomiast krzyżują się trochę przed twarzą, wówczas środek sceny się wypełnia i nie ma tzw. dziury. C-6 na szerokim wachlarzu programu muzycznego grają z dużą skalą, zbliżając dźwięk do słuchacza.
Energy są ogólnie analityczne, głównie dzięki głośnikowi wysokotonowemu. Jak już wspomniałem pewne detale okupujące średnicę są przykrywane. Nie mogę powiedzieć, aby bas był analityczny. Zrezygnowano tu z przekazania konturów, czy też bogactwa barw.
C-6 w brzmieniu odzwierciedlają nazwę firmy: energia w dużej ilości. Zestawy te odebraliśmy jako produkt przeznaczony dla młodego słuchacza, na którego świadomość wpływ wywierają takie programy telewizyjne jak MTV, VIVA, a przy tym będącego fanatykiem obfitego basu. Rock, muzyka rozrywkowa w szerokim słowa znaczeniu to żywioł zestawów Energy. Chociaż z drugiej strony spora grupa audiofili także słucha rocka, zatem najlepiej pasuje tylko słowo: muzyka rozrywkowa. Fani zespołu Primus, nie byliby zachwyceni gitarą basową Lesa Claypoola.
C-6 prezentują się korzystnie, jeżeli przeliczymy ilość dźwięku na złotówkę. Osoby dysponujące dużym pomieszczeniem, lubiące dynamiczny dźwięk, a kładące mniejszy nacisk na aspekty czysto audiofilskie powinny zainteresować się tą propozycją z Kanady. (MS)
OPINIA 2
Poprzednikiem Energy C-6 był model 5.1e, który też mieliśmy okazję recenzować. Po zakończeniu przesłuchań odnotowałem kilka wyraźnych podobieństw charakterystycznych dla obu tych kolumn. Mimo sporych zmian w głośnikach piętno konstruktora jednak pozostało.
Na tle nieźle zrównoważonego dźwięku, który ma dobry poziom w wielu aspektach, zbyt mocno wysuwa się średni i niższy bas (przypominam, że pewne kłopoty z nadmiarem i powolnością basu zaobserwowałem też u poprzednika). W tym zakresie brzmienie jest mięsiste i dosadne. Brzmienie basu jest trochę zbyt ciepłe, choć nie aż tak miękkie jak w przypadku Mirage M-890. Nie wystąpiły problemy z ostrymi rezonansami, można natomiast mówić o braku równomierności niskich tonów. Na szczęście nie zabrakło wyższego basu, nie było dziury między niskim basem a średnicą. Uwypuklenie dołu nie było aż tak duże by zakres ten narzucał się przy odtwarzaniu lżejszych nagrań kameralnych.
Średnica jest zrównoważona i wolna od poważniejszych zakolorowań. Wokale, fortepian, wibrafon czy saksofon były odtwarzane przyzwoicie, bez drażniących dodatków. Pełnego naturalizmu barwy jednak nie osiągnięto. Odniosłem wrażenie, że na średnicy jest szereg drobnych podbarwień (a często niedobarwień), które są porozrzucane w szerokim spektrum częstotliwości. Są na tyle małe, że trudno uchwycić którekolwiek z nich, ale jednak pozbawiają one barwy pełnej autentyczności. Wysokie tony oceniłbym podobnie jak średnicę, przyzwoite, aczkolwiek nie wybitne brzmienie. Trudno się doszukać czegoś co by istotnie raziło, ale też i nie ma czegoś co by zauroczyło.
Kolejnym podobieństwem do 5.1e jest spory zakres dynamiki, C-6 prześcigają pod tym względem typowe kolumn klasy średniej dość wyraźnie. Symfonika czy elektroniczne ekstrawagancje odtworzone zostały bez problemów, ze sporą swobodą, powstawało wrażenie obfitego, dużego dźwięku. Troszkę słabiej było z zachowaniem rytmiki i tempa. W tej dziedzinie rezultaty były niezłe, lecz nie aż tak wybitne by pozytywnie wyróżnić C-6 na tle konkurencji. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę tylko kolumny o obfitym basie i potraktujemy je jako osobną grupę, to w tej kategorii szybkość C-6 oceniłbym jednak wysoko. Choć duże bębny miały charakterystyczną, trochę zbyt tłustą barwę, nadążanie za rytmem było niezłe i jedynie w najbardziej wymagających utworach możliwości C-6 zostały przekroczone. Pod tym względem C-6 niewiele się różniły od droższych kolumna KEF'a.
Analityczność i stereofonia to obszary, gdzie kolumny sprawują się nieźle. Nie było tu większych anomalii czy niespodzianek, ani negatywnych, ani pozytywnych. Oprócz uwypuklenia basu drugim poważniejszym problemem jest brak lepszej przejrzystości brzmienia. W tym przedziale cenowym nie jest to jeszcze powód do poważniejszej krytyki, choć C-6 odstają od najlepszych konkurentów.
W sumie jest to kolumna, która oferuje dość dobrze zrównoważone brzmienie o przyzwoitym poziomie w wielu aspektach, a jedynym poważniejszym zniekształceniem jest uwypuklenie basu. Przy okazji chciałbym wspomnieć, że nadmiar średniego basu zauważyli też recenzenci amerykańscy przy odsłuchu droższych Veritasów, a więc jest to dodatkowy argument przemawiający za teorią o powiązaniu brzmienia kolumn Energy z gustem ich projektanta. Jeśli to odstępstwo jest dla Państwa akceptowalne, a wiem że wielu odbiorców poszukuje silnego basu, to pozostałe osiągi powinny być zadowalające, inne cechy brzmienia prezentują dość konsekwentnie zachowany niezły poziom. (GS)