Epos ES 14
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/95
Wymiary:brak danych
Efektywność: 87 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: 100 W
Cena (12/1995): 2.662 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Początek zestawów Epos ES14 sięga roku 1986. Zostały one zaprojektowane przez znanego na wyspach brytyjskich konstruktora Robina Marshalla (jest on m.in konsultantem technicznym w Monitor Audio i Mordaunt Short). Przy odsłuchach próbnych zostały wykorzystane prawdopodobnie tylko wzmacniacze Naim.
Epos ES14 są dużymi zestawami na podstawki. Ścianka przednia prawie w całości pokryta jest metalową płytą, do niej są też przytwierdzone głośniki, ale od wewnątrz (tzn. elementy kosza głośników znajdują się między płytą metalową, a ścianką obudowy). Całość obudowy jest wykonana z płyty MDF. Wewnątrz znajdują się aluminiowe listwy spinające ścianki, a tym samym zwiększają odporność na drgania. Spięte są ściana tylna z przednią.
ES14 jest konstrukcją dwudrożną. Głośnik wysokotonowy to kopułka aluminiowa o średnicy 25 mm, za magnesem przytwierdzono małą komorę obniżającą rezonans mechaniczny kopułki. Kopułka jest chroniona przed uszkodzeniami z zewnątrz metalową siateczką. Głośnik niskośredniotonowy ma membranę wykonaną z czarnego polipropylenu, ma ona średnicę 170 mm i ekspotencjalny profil. Cewka ma średnicę 38 mm, karkas cewki nie jest zamknięty. Z zewnątrz jest to widoczne jako znajdujący się w centrum głośnika "korek fazowy" - nieruchomy, wystający stożek. Jest to bezpośrednio związane z właściwościami akustycznymi głośnika. Otóż ES14 mają bardzo prostą zwrotnicę. Tak naprawdę to jej prawie nie ma. Głośnik nisko-średniotonowy pracuje bez filtra elektrycznego. Jego zaciski załączane są bezpośrednio do kabli, a jednocześnie do wyjścia wzmacniacza. W konstrukcji głośnika niskotonowego dążono do uzyskania naturalnego spadku charakterystyki na średnich częstotliwościach, uzyskano to poprzez odpowiedni dobór zawieszenia mechanicznego, resora, kształtu membrany i wspomnianego "korka fazowego". Głośnik wysokotonowy jest zasilany przez jeden kondensator.
Parametry elektryczne nie mówią zbyt dużo o możliwościach ES 14. Pasmo jest podawane jako 50-20k Hz (bez określenia spadków na krańcach).
ES 14 w większości przypadków powinny pracować bez ochronnej zasłonki na głośniki. Jeżeli ktoś lubi mieć głośniki niewidoczne, to tu także Epos przygotował małe zaskoczenie. Tzw. zasłonka jest tutaj płatem szarej gąbki o grubości około 5 mm przytwierdzanej na taśmy samoprzylepne do ścianki przedniej. Efekt wizualny jest raczej odrażający i akustyczny podejrzewam również. Kto chciałby słuchać ES14 przez gąbkę? Nie spotkałem jeszcze żadnych informacji o odsłuchach ES14 z gąbką ochronną. Firma nie podaje w danych technicznych żadnych informacji na temat przezroczystości akustycznej owej gąbki.
ES14 "muszą" być używane na dedykowanych podstawkach firmy Epos. Podstawki te są bardzo solidne, mają szeroko rozstawione oparcia o podłogę. Stabilność ES14 na firmowych podstawkach jest znakomita. Dolna i górna część podstawki ma regulowane kolce do precyzyjnego wypoziomowania.
Na ściance tylnej znajdujemy kolejną osobliwość firmy Epos. Na jej środku mamy dwie pary małych gniazdek, do których pasują tylko wtyki bananowe. Żadne inne przyłączenie kabla nie jest możliwe. Wskazane jest używanie ES14 w konfiguracji dwukablowej (bi-wire: oddzielne kable łączą wzmacniacz z głośnikiem wysoko i nisko-średniotonowym). Jeżeli ktoś pragnie wykorzystać jeden kabel, ale wyższej jakości, wówczas konieczne jest połączenie par bananków krótkimi zworami (mogą to być po prostu krótkie odcinki kabla głośnikowego lub zwykłego miedzianego drutu). Otwory na bananki są rozmieszczone w małej odległości, zatem przy instalacji należy uważać, aby przypadkowo nie poczynić zwarcia. Do ES14 są dołączone bananki (8 sztuk), ale miernej jakości.
Pod zestawem gniazdek przyłączeniowych znajduje się port wentylujący. W zależności od wymogów dotyczących basu, port można zatkać walcem z gąbki. Wówczas obudowa bas-refleks zamienia się teoretycznie w zamkniętą.
Firma zaleca ustawienie ES 14 w odległości 40 - 50 cm od ścian bocznych i co najmniej 25 cm od tylnej. Okres "rozgrzewania" przed osiągnięciem optymalnego brzmienia wynosi około ośmiu godzin. (MS)
OPINIA 1
Od dawna fascynowały mnie porady przekazywane na łamach czasopism brytyjskich użytkownikom Epos ES14. Jeżeli ktoś miał jakiekolwiek problemy z tymi zestawami głośnikowymi rada była jedna: wymienić aktualną końcówkę mocy Naim na model wyższy, albo do obecnej dodać zewnętrzne zasilanie (także Naim). Wyraz Naim można zamienić na Exposure.
ES14 ustawione na dedykowanych podstawkach, podłączone do solidnej końcówki mocy (niestety, nie Naim) pokazały, że w pewnych dziedzinach brzmienia są nadal trudne do prześcignięcia dla konkurencji. Głośnik niskośredniotnowy nie posiada filtru elektrycznego (cewka o określonej indukcyjności i dodatkowej rezystancji na drodze sygnału), zatem łączy się on bezpośrednio ze wzmacniaczem. Wszystko w rękach kabla głośnikowego - w naszym przypadku XLO Type 0.6. Dzięki takiej konfiguracji głośnik jest idealnie tłumiony, ruchy membrany są kontrolowane. Można w końcu docenić współczynnik tłumienia końcówki mocy. Im wyższy tym lepiej.
Okazuje się, że taka konfiguracja daje bardzo wartki i prężny dźwięk. Począwszy od średniego basu po średnicę, ES14 brzmią nadzwyczaj szybko, bas ma znakomite kontury, każda nuta kończy i zaczyna się z precyzją. Dynamika jest zatrważająco szeroko rozpięta. Scena dźwiękowa roztacza się od ściany do ściany, od sufitu do podłogi. Średnica brzmi wręcz potężnie, wokale wchodzą do pokoju. Na tym głównie polega magia tych legendarnych zestawów głośnikowych. Mało doświadczony audiofil łatwo daje się przekonać do takiego dźwięku w salonie sprzedaży. Aby móc usłyszeć tak brzmiące Eposy rzeczywiście potrzebny jest sprawny wzmacniacz.
Prawdopodobnie, audiofile różnie odbierają brzmienie Eposów. Jedni się zakochują w dźwięku po kilku sekundach, inni nie mogą się przekonać po godzinach słuchania. Dlaczego? ES14 brzmią trochę ciężko, środek jest raczej "tuż przed nosem", barwy nie są słodkie i filigranowe, wysokie rejestry raczej ubogie.
Tak jak to zazwyczaj bywa w naszym przypadku (moim i MK) odbiór basu, rytmu, tempa jest subiektywny. Otóż Eposy ES 14 cechują się bardzo szybką średnicą i basem (tzw. średnim i wyższym). Najniższe dźwięki promieniowane przez ES 14, ich port bas-refleksu, w odczuciu MK są słabo definiowane i potrafią zabrudzić jednolitość i płynność rytmu. Owszem, "mięsko" rzucane przez ES14 nie jest przedniej jakości, można się go łatwo pozbyć zatykając port gąbkami.
Jak już wspomniałem Eposy wywarły na mnie wrażenie dużą skalą dźwięku. Nie widząc zestawów ES14, określiłbym je na podstawie wielkości dźwięku jako kilkudziesięciolitrowe zestawy podłogowe. Bas jest energetyczny i nadaje odpowiedniej wymowy muzyce, z pewnością ES14 nie oferują lekkiego i wątłego dźwięku.
Kontury basu są bardzo dobre, zaliczyłbym je do czołówki tego testu. Sola kontrabasu, bębnów mają wyraźną kontrolę. Rytm jest odmierzany bardzo sprawnie. W nagraniach Ginger Baker Trio, bębny pana Gingera były przetwarzane nadzwyczaj szybko, z dokładnym zakończeniem dźwięków. Nawet kontrabas Charlie Haydena brzmiał bardziej wartko niż zazwyczaj. Tak grały ES14 z gąbkami w portach. Bez gąbek najniższy bas nie dogania szybkiego środka i wyższego basu, co zakłóca harmonię rytmu. Barwa basu jest dość neutralna, kontrabasy miały naznaczone wyraźne wibracje, momenty szarpnięcia strun.
Środek ES14 jest wyraźnie eksponowany do przodu. Nagrania Chesky Records z wokalami Sary K, Any Caram imponują. Głosy były duże, czyste i bardzo obecne. W klasyce blisko też grają instrumenty solowe. Zamiast skrzypiec w oddali, słychać je metr przed twarzą. Czułem się jakbym na koncercie usiadł w pierwszym rzędzie.
Barwy są dobrze nasycone, ale też i ciemne. ES14 nie mają klarownych i jasnych barw tak jak np. Monitor Audio Studio 20. Dźwięki są grube, soczyste, ale i też ciężkie. W połączeniu z szybkością tych zestawów, instrumenty w klasyce brzmią nadzwyczaj przekonywująco, namacalnie, ale i też zbyt przygniatająco.
Scena dźwiękowa jest jedną z najlepszych, nie wiem czy można sobie życzyć więcej w tej klasie cenowej. Wystarczy włożyć do odtwarzacza płytę CD z dobrze zrealizowaną klasyką. Przestrzeń, którą zajmują muzycy jest bardzo homogeniczna i gęstą. Na klasyce wysokie jest też poczucie realizmu i obecności dźwięków. Głębia jest zdecydowana, dobrze oddaje akustykę. Dodając do tego eksponowanie środka ES14 potrafią wręcz olśnić. Wielkość i homogeniczność sceny jest największym atutem zestawów Epos.
Przeciętnie, wypada niestety głośnik wysokotonowy. Posiada on ograniczony zasób barw, w klasyce nie odzwierciedla bogactwa harmonicznych instrumentów, dzięki czemu barwa jest ciemna. W muzyce jazzowej brzmienie jest neutralne, w sensie nie dodawania własnych podkolorowań - nie jest ono słodkie, metaliczne. Z drugiej strony martwi fakt, ilu informacji w brzmieniu różnych talerzy brakuje. Przy ostrych transjentach na perkusji, są pewne oznaki braku czystości i przejrzystości. Ogólnie brzmienie góry odstaje wyraźnie od niższych rejestrów. Wystarczy kilka minut z zestawami Sobieski, aby usłyszeć co się dzieje w najwyższych oktawach nagrania.
Eposy ES14 mają swe własne brzmienie - przypomina mi ono trochę odtwarzacz Arcam Alpha 5. Mnie najbardziej oczarowała przestrzenność brzmienia, szybki i namacalny środek. Wibrujący i kontrolowany bas, oddający tempo utworu. To co odróżnia ES14 od brzmienia monitorowego, to przede wszystkim ciemna i surowa barwa, ubogie brzmienie górnych rejestrów. MK miał też zastrzeżenia do walorów rytmicznych. Przy porcie bas-refleks odetkanym najniższe dźwięki są trochę niefrasobliwe, posuwając się w górę wszystko brzmi coraz szybciej. Zestawy Sobieski pomimo, że były odrobinę wolniejsze, lepiej przekazywały puls, wszystkie dźwięki były w tym samym "czasie".
Polepszenie dźwięku w przypadku ES14 rzeczywiście polega głównie na wykorzystywaniu solidnych końcówek mocy, dobrze kontrolujących dźwięk. Dysponując pewną kwotą na komponenty towarzyszące ES14, zakupiłbym droższy wzmacniacz oraz tańszy odtwarzacz CD niż zestawy głośnikowe.
Pewna mądra osoba powiedziała mi, że rynek zestawów głośnikowych w UK jest "dziwny" - firmy nie projektują lepiej brzmiących modeli, tylko pracują nad obniżeniem kosztów produkcji. Innym razem jedno z brytyjskich czasopism hi-fi ubolewało nad przeciętnością głośników stosowanych w zestawach kosztujących mniej niż 2000 funtów. Tak jak Państwo teraz, byłem zszokowany tymi opiniami. Ale teraz zaczynam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. (MS)
OPINIA 2
Opisując tak dobrze znane, tak popularne i tak dobrze notowane kolumny mam nieco utrudnione zadanie, ponieważ wyzbycie się emocji jest trudniejsze niż zwykle. Od samego początku przesłuchań miałem pewne oczekiwania, zapewne wielu czytelników też z góry przewiduje co dalej napiszę. Jedną z najważniejszych cech recenzenta powinna być zdolność do odrzucania zewnętrznych sugestii, dlatego starałem się słuchać Eposów analitycznie, na zimno oceniać kolejne składniki brzmienia.
Ofensywne brzmienie instrumentów dętych w pierwszym odtworzonym przeze mnie nagraniu ujawniło to, co potem potwierdziło się jeszcze wiele razy: dźwięk Eposów zdominowała żywa, ofensywna średnica. W odpowiednio przeprowadzonej demonstracji ES-14 zapewne mogą zdruzgotać konkurencję, większość innych kolumn zabrzmi w porównaniu z nimi płasko i szaro. Koloryt średnicy jest dosadny, ale na szczęście bez szorstkości. Instrumenty mają wybitną klarowność, są namacalne, istnieje poczucie ich bezpośredniości. Szczególnie efektownie wypadają kameralne nagrania akustyczne, ale moim zdaniem głośne odtwarzanie muzyki rockowej na Eposach może być nieco męczące. Powstaje natłok nadmiernie natarczywych dźwięków.
Wysokie tony to już bardziej konwencjonalne brzmienia. Nie żeby działo się tu coś szczególnie niepokojącego, ale brzmienie było jednak dość schematyczne. Góra kolumn Qba była bardziej klarowna, o ciekawszych, lepiej zróżnicowanych barwach, po prostu różnica klasy.
Bas Eposów brzmi dość oryginalnie, wyłamuje się trochę z typowych schematów (bardziej ograniczony i szybszy jak w JM Lab Point Source 5.1, albo obfitszy i wolniejszy jak choćby w KEF'ach Reference One). Po pierwsze istnieje dość wyraźny limit w rozciągnięciu i niski bas nie jest odtwarzany, ta okoliczność przemawia przeciwko stosowaniu zatyczek do otworu bass-refexu, trochę szkoda byłoby ograniczać bas, którego tak czy tak nie ma za dużo. Ta opcja wydaje się sensowna tylko dla osób użytkujących ES14 w pobliżu tylnej ściany. Generalnie nie ma specjalnej obfitości w dolnych rejestrach, nie ma też typowych rezonansowych dudnień. Uniknięto też zbędnej miękkości. Mimo tak licznych pozytywów wyrazistość i zróżnicowanie barwy basu nie było aż tak dobre jak by można oczekiwać.
Dynamika Eposów to zagadnienie ciekawe. Oczywiście z reguły kolumny te brzmią bardzo żywo i szybko, a przy odpowiednim doborze muzyki nawet potężnie. Problem polega na tym, że średni bas nie zawsze nadąża za bardzo szybką średnicą. Wyniki są silnie zależne od nagrania. Na przykład Heavy Fuel zabrzmiało dobrze (pomijam w tym miejscu samo rozciągnięcie), ponieważ nisko grany riff na basie został mocno stłumiony i prawie nie było go słychać. Utwory Marcusa Millera wypadły dobrze głównie dlatego, że sporo było w nich dźwięków z wyższych rejestrów gitary basowej, ale bębny w utworach Africa i Lua (Fourth World) po prostu nie nadążały za tempem średnicy. Dynamika rozumiana jako możliwość głośnego grania nie jest aż tak dobra jak się to może wydawać w pierwszej chwili, nie ma oczywiście problemów ze średnicą, ale kiedy zaczynają się autentycznie potężne nagrania z rozciągniętym dołem to ograniczenia są już całkiem wyraźne.
Stereofonia jest raczej ofensywna jak i sama barwa, ale w dużej symfonice nie brakuje przyzwoitej głębi sceny. Dobra lokalizacja stawia Eposy w rzędzie czołowych kolumn tej klasy cenowej, ale pewne niuanse jak ustawienie sztabek wibrafonu czy klawiszy fortepianu są już poza zasięgiem ich możliwości. W żadnym wypadku nie chcę by ktoś potraktował poprzednie zdanie jako krytykę Eposów. Chodzi mi tylko o to, że na wyższych poziomach cenowych możliwe są jeszcze lepsze wyniki. Pogłos jest wyraziście zaznaczony, a namacalność źródeł bardzo sugestywna. Średnica ma też dobrą przejrzystość.
Niektórzy ludzie lubią niebezpieczeństwa, lubią wcisnąć do oporu pedał gazu albo jechać na nartach szusem po stromym stoku. Projektant Eposów to dla mnie taki właśnie ryzykant, ktoś, kto lubi stawiać wszystko na jedną kartę: albo słuchacz będzie zauroczony, albo zdezorientowany, albo rozczarowany. ES-14 to kolumna, która musi znaleźć swojego wyznawcę, człowieka, który hołduje właśnie takiej, a nie innej filozofii brzmienia.
Na marginesie jeszcze jedna uwaga ogólniejsza. ES-14 daje nam pewną lekcję. Zastosowanie oryginalnego rozwiązania w postaci bezpośredniego połączenia głośnika niskośredniotonowego ze wzmacniaczem, bez pośrednictwa zwrotnicy, jest jednym z tych rozwiązań technicznych, które prowokują wiele osób do ferowania jednoznacznych opinii i mają stanowić dowód klasy zestawu, czy też są traktowane jako recepta na dobrą konstrukcję. Ale przesłuchanie Eposów jest dla mnie kolejnym dowodem na to, że "nie ma magicznych odpowiedzi na temat konstruowania sprzętu" (cytat z Philipa Swifta). Eliminacja zwrotnicy przyniosła spodziewane korzyści, ale też i dodatkowe problemy. Znowu zostaliśmy z trudnym wyborem pomiędzy różnymi kompromisami.
Tak czy inaczej zachęcam do zapoznania się z ES14. Być może przeżyjecie zawód. Ale niewykluczone, że będzie to dla Was prawdziwe olśnienie. (GS)