ESA Trillo
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/96
Wymiary:brak danych
Efektywność: 86 dB
Impedancja: 8 omów
Cena (02/1996): 1.680 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Poznańska ESA należy do pionierów w gronie prywatnych firm krajowych, które powstały w latach dziewięćdziesiątych. Równolegle z Audiowave dostarczyła do naszych testów pierwsze rodzime, niepaństwowe konstrukcje. Dwa z trzech przesłuchanych wówczas przez nas modeli uzyskały przychylne oceny. Wszystko wskazywało na to, że z niedrogimi, udanymi zestawami dopasowanymi do skromnych możliwości naszych portfeli ESA rozwinie sprzedaż na większą skalę. Jednak zdobywanie rynku okazało się trudniejsze niż samo opracowanie udanych konstrukcji.
Nadszedł cichszy okres, kiedy nie mieliśmy żadnych nowych informacji o działalności firmy. W tym czasie ESA przeszła duże zmiany. Częściowo zmienił się skład osobowy firmy, zmodyfikowano też koncepcję działania. Obecnie inny jest zarówno charakter oferty produkcyjnej jak i sposób dystrybucji. Podstawowym założeniem jest zapewnienie wysokiej kultury sprzedaży. Wprowadzone właśnie na rynek kolumny są dostępne tylko w sklepach zapewniających warunki do demonstracji. Nowe modele są też sporo ambitniejsze niż poprzednicy i należą do wyższych klas cenowych, nastąpiło wyraźne przestawienie na bardziej zaawansowaną klientelę.
Dwie sprawy świadczą o znaczącej zmianie w koncepcji działania: sposób opracowywania konstrukcji i zastosowane głośniki.
Według informacji od pana Michała Gogulskiego, prace nad konstrukcją dwóch nowych kolumn (równolegle z Trillo wprowadzono też model Basso continuo, informacja w Audio Sygnałach) trwały około roku. Przy projekcie posłużono się konsultacją z konstruktorem pracującym w jednej z firm amerykańskich.
Jeśli zaś chodzi o głośniki, to wcześniej ESA opierała się głównie na produktach Tonsilu. Tym razem zastosowano wyroby ścisłej światowej czołówki. Takie głośniki jak w Trillo można spotkać w zestawach wielu czołowych producentów amerykańskich, niemieckich czy brytyjskich. Niskośredniotonowy 14-centymetrowy Seas MT14 ma membranę z XP (stosuję tu nazwę materiału używaną w niemieckich katalogach głośników Seasa, w materiale informacyjnym firmy ESA i w niektórych czasopismach niemieckich spotkałem też nazwę TPX). Jest to tworzywo sztuczne zewnętrznie przypominające nieco polipropylen. Membrany z XP są jednak bardziej przezroczyste i mają według Seasa lepsze właściwości mechaniczne, czyli większą sztywność przy jednoczesnym zachowaniu dobrego tłumienia wewnętrznego materiału. Głośnik MT14 zastosowany w Trillo to model bliźniaczy w stosunku do WT171, który pracował w bardzo udanych kolumnach Qba Sobieski. MT14 ma w centralnej części stożek fazowy zamiast typowej kopułki ochronnej. Cewka ma średnicę 26 mm, a magnes 93 mm.
Wysokotonowy głośnik produkcji duńskiego Scanspeaka to znana 19-milimetrowa tekstylna kopułka D2010. Ma ona niską częstotliwość rezonansową wynoszącą 800 Hz i spory zakres liniowych wychyleń. Przy zewnętrznym brzegu kopułki ukształtowane jest łagodne lejkowate ujście, a przednia płytka pokryta jest miękką gąbką. Jest to głośnik z powodzeniem wykorzystywany przez kilku znanych producentów brytyjskich i ogólnie ma już status klasyka. Porównywanie głośników na podstawie samej tylko znajomości typu jest jednak trochę niebezpieczne. Często spotyka się wersje modyfikowane, na zewnątrz nie różniące się niczym od standardowych. Z drugiej zaś strony nie uważam, by modyfikowane wersje głośników różniły się klasowo od wersji podstawowych. Korekty wprowadzane do głośników nie tyle służą zmianie klasy komponentów, co zwiększeniu swobody działania projektanta mogącego dzięki modyfikacjom dopasować parametry do konstrukcji całego zestawu.
Zwrotnica działa na częstotliwości 3200 Hz. Podane przez producenta pasmo przenoszenia wynosi 46-24000 Hz (+/-3dB). O warunkach pomiaru nic nie wspomniano. Zwykle pasmo kolumn podaje się dla pomiaru bezechowego na osi, a z tego co mi wiadomo o zastosowanym głośniku niskośredniotonowym taki wynik jest niemożliwy do uzyskania. ESA nie jest jedynym producentem stosującym praktykę upiększania parametrów pomiarowych. Powstała na rynku dość paradoksalna sytuacja. Otóż nagminne naciąganie parametrów drukowanych w katalogach firmowych powoduje, że producenci podający rzetelne dane przy ewentualnych porównaniach parametrów mierzalnych wypadają bardzo słabo. Powstaje też presja by podawać przesadnie optymistyczne parametry w celu "dorównania" konkurencji. Ogólnie radzę by zawsze zachować sporą ostrożność w odniesieniu do efektywności i dolnej granicy pasma przenoszenia.
Symbolicznym podkreśleniem zmian, które zaszły w działalności ESA jest nazewnictwo modeli. Nie ma już oznaczeń cyfrowych, nazwy zaczerpnięto ze zbioru terminów muzycznych, zwłaszcza tych charakterystycznych dla okresu baroku.
Trillo jest kolumną przeznaczoną do niewielkich pomieszczeń i do umieszczenia na podstawkach. Producent zaleca niezbyt szerokie rozstawienie zestawów i skierowanie ich w stronę słuchacza. Głośnik wysokotonowy jest trochę przesunięty względem środka ścianki i zestawy wykonane są jako lustrzana para. W instrukcji nie podano czy zaleca się umieszczenie głośników do wewnątrz czy też na zewnątrz - najwidoczniej optymalny wariant użytkownik ma ustalić eksperymentalnie.
Przednia ścianka pokryta jest korkiem. Korek nie jest szczególnie efektywnym materiałem pochłaniającym, sądzę więc, że jego zastosowanie służy głównie podniesieniu walorów estetycznych. Ścianki są okleinowane naturalnym fornirem i lakierowane. Maskownica rozpięta jest na ramce z MDF.
Umieszczony na tylnej ściance tunel bass-reflex ma wymiary 5x9 cm. Skrzynka ma wytłumienie na ściankach.
Patrząc na najnowsze kolumny ESA, czy na wcześniej recenzowane Qba, nie sposób się oprzeć wrażeniu, że najnowsze konstrukcje krajowe pod względem zastosowanych komponentów przypominają zestawy takich firm jak ProAc czy Spendor.
Obudowa jest zestrojona na około 65 Hz. Impedancja ma minimum w wyższym basie i tylko nieznacznie spada w tym miejscu poniżej 8 omów. Trillo nie będzie więc pobierać ze wzmacniacza szczególnie dużych prądów. Minusem jest jednak duży wzrost impedancji na średnich tonach. Charakterystyka częstotliwościowa ma jedną swoistą cechę - szeroką i płytką dolinę pokrywającą znaczną część górnego zakresu średnicy i niższej części wysokich tonów od ok. 1 kHz do 6 kHz. Poza tym krzywa jest stosunkowo gładka.
Opinia 1
Gdy kilka tygodni temu do MHF dotarły materiały reklamowe o nowych zestawach ESA, ich treść bardzo mnie ożywiła. Zestaw głośnikowy Trillo projektowano bardzo długo, wykorzystano znakomitej klasy głośniki. Pomyślałem sobie: "nareszcie mamy na rynku polskie zestawy do wokali, dla wymagających audiofili o małych pomieszczeniach odsłuchowych". Będę szczery, Trillo odebrałem jako próbę powielenia takich klasyków z rynku brytyjskiego jak ProAc Response One S, Tablette. Oczekiwałem, iż Trillo będą znakomitymi zestawami, z jednym ograniczeniem - uszczuplony bas.
Pewnego dnia wieczorem w redakcji pojawili się dwaj panowie. Wyrazili zainteresowanie zestawami Trillo, podłączyliśmy je do wzmacniacza na króciutki odsłuch. Reakcja była następująca: przyjemnie brzmiący głośnik.
Jest to jedyny pozytywny komentarz o zestawach Trillo w niniejszej recenzji!!! Trillo brzmią tak nietypowo, iż niezwykle obfite notatki wygenerował Michał. A długie i szczegółowe notatki to zły znak. W trakcie pierwszego odsłuchu od razu okazało się, że średnica jest mglista, wycofana, nieuchwytna. I to w takim stopniu, iż wyraziłem obawę iż dwa głośniki (niskośredniotonowy i wysokotonowy) są połączone "nie w fazie" i na częstotliwości podziału filtru następuje wykasowywanie emitowanych dźwięków. Na drugim odsłuchu wyjąłem zwory z gniazda głośnikowego i "tweeter" podłączyłem izolowanymi kablami w przeciwfazie. W takiej konfiguracji Trillo brzmiały jeszcze gorzej. Średnica była wyraźnie z anomaliami. W trakcie tego eksperymentu okazało się, że głośnikowi wysokotonowemu odpowiadają dolne pary gniazdek (chyba powinna być górna para). Jak więc brzmią Trillo?
Bardzo mgliście, a jednocześnie spokojnie, łagodnie. Prawdopodobnie usiłowano w Trillo zasymulować ultra czyste i gładkie - bez żadnych granulacji i chropowatości - brzmienie znanych mi ProAc Response Two. Zamierzony cel nie został osiągnięty w pełni. Słuchanie Trillo chciałbym porównać do próby ujrzenia muzyków grających w klubie na żywo (najlepiej jazzowym), przez gęste kłęby dymu papierosowego. Wyższy bas, a głównie średnica w Trillo są po prostu wycofane i nienamacalne. Dwa wymienione zakresy brzmią za miękko. Michał twierdzi: "żadnego instrumentu akustycznego nie można dotknąć, treści harmonicznej także brak".
Ja odebrałem strukturę harmoniczną jako przytłumioną w całym widmie, brakowało ciepła jak i jasności - żywości. Skrzypce były bardzo wątłe, zamknięte, ubogie barwowo. Trąbka Davisa była najbardziej zaskakującym zjawiskiem dźwiękowym jakie udało mi złowić w produkcie audio, który bardzo pragnąłem traktować z szacunkiem i powagą. Niestety tak jak na Trillo trąbka nie brzmi. Przez dwa lata mieszkałem w akademiku z muzykiem, który ćwiczył grę na klarnecie w pokoju o powierzchni 12 m kw. Pokój na czas prób opuszczałem, aby oszczędzić sobie bolesnych cierpień dźwiękowych. Wibrafon Mike'a Mainieri ze Steps Ahead, trąbka Milesa - instrumenty o bardzo bogatej strukturze harmonicznej, na Trillo były wygaszone. Nie było to brzmienie papierowe i suche, ale przetłumione. Gitara Billa Frisella (z Ginger Baker Trio) to kolejny przykład deformacji barw. Dla potwierdzenia spostrzeżeń szybko sprawdziłem brzmienia na Monitor Audio Studio 20 i JMlab PS5.1. - po Trillo mogłem je odebrać tylko jako fenomenalne. Szczególnie gitara Frisella na PS5.1 brzmi spektakularnie. Podsumowując temat barw, zestawy ESA usiłują zagrać szlachetnym, pastelowym, relaksującym dźwiękiem. Ja i Michał odebraliśmy to tak jak nakreśliłem wyżej.
Wysokie tony, to także ciekawy temat. Górne rejestry pokrywa kopułka ScanSpeak, nie wiem czy jest to model D2010 - na rynku istnieje wiele wersji modyfikowanych, wykonywanych na zamówienie firm. ProAc pobiera głośniki od ScanSpeak, ale nie są to te same głośniki co w katalogu. GS sprawdził to u źródła. Chyba takie stwierdzenie zabrzmi poprawnie: "tweeter" wyglądający z zewnątrz jak D2010 jest stosowany z ogromnymi sukcesami w zestawach nawet za 15.000 zł. Prywatnie uważam, że kopułka ta jest tak chętnie stosowana z uwagi na soczyste i łagodne brzmienie. W Trillo ponownie wyeksploatowano zbyt mocno efekt "łagodnego brzmienia". Michał uważa, że góra brzmi zbyt słodko (nareszcie), miękko. Ja dodałbym, iż nie brak tam jednakże zawartości harmonicznych. Niestety w aplikacji ESA, góra w Trillo nie skłania się ku transparentności. Zmiana barw przy różnych nagraniach jest niewielka, brakuje mikrodetali (szczególnie odpowiadających za szum sal koncertowych). Najbardziej jednak odczuwalny jest brak transjentów. Uderzenia w talerze perkusyjne na Trillo są bardzo wygładzane i wytłumiane. Dużo informacji o sekcji perkusyjnej w jazzie po prostu jest maskowanych przez zestawy ESA.
Basu subiektywnie jest sporo, nie spodziewałem się, aż takiej ilości z małej obudowy i 14 cm głośnika niskośredniotonowego. Trillo są przykładem, iż odpowiednie operowanie wyższym basem (80 - 200 Hz) może łatwo wywrzeć wrażenia obfitości. Jakość jest przeciętna. Ponownie chodzi o barwę. Struny basu elektrycznego Stanleya Clarka zabrzmiały bardzo miękko, zbyt łagodnie, bez dźwięczności w wyższych zakresach. Trillo nie nadają się zupełnie do słuchania elektrycznych gitar basowych, obsługiwanych techniką slapowania. Nie ten drive, emocje, uderzenie, zacięcie. Fani Marcusa Millera, Stanleya Clarka wiedzą o co chodzi. Przy "Bright Size Life" pojawiły się także problemy z separacją barwową bębnów, gitary basowej Jaco i gitary Pata. Przez nagranie z 1976 roku Trillo nie przebrnęły. Tak jak wzmacniacz ArtLine odfiltrowano "feeling".
Walory rytmiczne Trillo są poprawne. Sekcja bębnów na koncercie Milesa Davisa z Montreux brnęła do przodu nadzwyczaj szybko, w innych nagraniach również nie odnotowałem spowolnień. Dynamika w mega skali nie jest zbyt obszerna, ograniczenia wynikające z wielkości głośników basowych są ewidentne. Brak dynamiki na średnicy (bardzo szeroki jej zakres) wynikał po prostu z wycofania tego zakresu.
Scena dźwiękowa jest szeroka, ale ma skromny wymiar pionowy. Dźwięki były porozkładane na płaszczyźnie przebiegającej poziomo. Lokalizacja była przeciętna. Trudno jest mi się tu wypowiedzieć, gdyż wiele instrumentów było wycofanych i bardzo zamglonych. Wokal Any Caram był rozpostarty szeroko pomiędzy zestawami. Radmor LS-30 pokazał lokalizację punktową w przypadku tego samego nagrania.
Czy Trillo nas rozczarowały. Nie wiem. Być może nie chodziło projektantom o skonstruowanie zestawów do wiernej reprodukcji muzyki. Może przyjęliśmy nie ten punkt widzenia. Słuchając Trillo natychmiast przy każdym utworze odnotowywaliśmy: gładki, pluszowy, dźwięk - wycofany środek, brak transjentów. Trillo teoretycznie powinny być kapitalnymi zestawami. Wykorzystane głośniki to przecież pierwsza liga przemysłu - nawet to słychać w ich brzmieniu! (MS)
Opinia 2
Już od pierwszych taktów z czwartej symfonii Mahlera słychać było to, co okazało się w przypadku Trillo głównym wyróżnikiem brzmienia - łagodność. Wokale był bardzo czyste, nawet dość słodkie, ale jednak zbyt ciepłe i za mało ekspresyjne. To samo dotyczyło też większości instrumentów dętych i smyczkowych. Nie było w brzmieniu żadnych drażniących składników, nie było przerysowań ani szorstkości, ale cały czas brzmienie było zbyt miękkie i zbyt spokojne. Miało to też swój wpływ na brzmienie instrumentów basowych. Elektryczny bas był zbyt ciepły, a wyższe składowe jego brzmienia, zwłaszcza te powstające przy energicznym uderzeniu struny, były przytłumione. Posuwając się od środka pasma w górę brzmienie trochę nabierało kolorytu, ale w żadnym wypadku nie było zbyt jasne. Pełniejsze i mniej stłumione brzmienie miał na przykład flet piccolo. Instrumenty perkusyjne też nie były zbyt ofensywne, choć przy bardziej nasyconych dźwiękach jak silnie uderzony tamburyn czy talerz pojawiało się trochę naturalnej metaliczności. KK stwierdził, że Trillo "lubi ostrzejsze pobudzenia" - wówczas się ożywia.
Jak na miniaturkę Trillo zaskakująco śmiało poczyna sobie z basem. W ogóle nie odczuwałem, że brzmienie jest szczególnie lekkie lub ma mocno ograniczone pasmo częstotliwości. Oczywiście ESA nie zmienia praw fizyki. Na basie są wyraźne ograniczenia, ale w tym przypadku są one mniejsze niż by się można spodziewać. Jeszcze przy średnich poziomach odsłuchu Trillo całkiem dobrze radzi sobie z nagraniami o naprawdę obfitym basie. Wszędzie tam, gdzie potrzeba, Trillo zapewnia odtworzenie basowych akcentów. Przy odtwarzaniu kontrabasu czy kotłów obcinanie najniższych składowych nie jest aż tak drastyczne jak by można oczekiwać, zachowano nawet namiastkę mięsistości brzmienia tych instrumentów! Poza tym bas jest też całkiem równomierny.
Piętą achillesową miniaturek jest prawie zawsze dynamika, a im niższe częstotliwości, tym większe pojawiają się problemy. Zwykle konstruktorzy braki możliwości przetłoczenia większych ilości powietrza rekompensują żywą średnicą, dobrym tempem, a czasami wręcz wyostrzeniem brzmienia. Tu było zupełnie odwrotnie. Właśnie brak tempa i przygaszona średnica jest tym co spłaszcza subiektywnie odbierane wrażenie ogólnej dynamiki. Natomiast z przetłaczaniem powietrza jest całkiem nieźle. Obfite basowe impulsy odtwarzane na dużych poziomach (Marcus Miller - Funny, 10.000 Maniacs) oczywiście doprowadzały do zniekształcenia dźwięku, jednak bez żadnych drastycznych efektów. Zaś w bardziej normalnych nagraniach (Peter Gabriel - Sledge Hammer) dynamika sprawiała całkiem dobre wrażenie. Opisane wyżej brzmienie wydawało mi się zbyt wolne i przygaszone dla rocka. KK był jednak całkiem zadowolony z odtwarzania takiej muzyki, co było dla mnie pewnym zaskoczeniem.
Imponująco dużej ilości basu niestety nie udało się połączyć z jego wyrazistością. Szybkie sekwencje grane na gitarze basowej zaczynały się zlewać, a w ogólnej masie miękkiego dźwięku ginęły szczegóły. Mimo wszystko nawet przy dość obfitym basie, kiedy występowała słyszalna kompresja dynamiki, nie powstawał bałagan na wyższych częstotliwościach. ESA daje dźwięk uporządkowany, instrumenty pozostają ładnie odseparowane. Złagodzenie średnicy w łatwy do przewidzenie sposób ogranicza subiektywnie odczuwaną analityczność, wszystkie dźwięki transjentowe są po prostu trochę zbyt zgaszone.
Stereofonia była ogólnie poprawna i ładnie uporządkowana. Znowu muszę wrócić do kwestii złagodzenia barwy. Odbiło się to również na pogłosie, który jest zbyt delikatnie zaznaczony. Z tego samego powodu zabrakło też przejrzystości.
Trillo postrzegam jako kolumny dla wąskiej klienteli. Jeśli ktoś z Państwa przesłuchał kilka różnych par kolumn i uważa, że prawie wszystkie brzmią zbyt ostro, zbyt agresywnie, jeśli złagodzenie postrzegacie jako zaletę, Trillo mają spore szanse by zdobyć Wasze uznanie. Jeśli lubicie usłyszeć od czasu do czasu ostrą, skrzeczącą trąbkę lub przybrudzone zniekształceniami solówki rockowych gitarzystów, to ESA nie ma u Was większych szans.
Z ciekawości sprawdziłem też jeszcze jedną opcję - wykorzystanie Trillo w konfiguracji NFM (monitor bliskiego pola). Oczywiście nie chodzi mi o potencjalne wykorzystanie w studiach, zawodowcy potrzebują lepszej analityczności. Miałem na myśli użytkowników słuchających muzyki w skrajnie małych pomieszczeniach. Łagodne brzmienie Trillo nieźle sprawdza się przy odsłuchu z bardzo bliskich odległości. Z jednej strony nic nie razi ucha, a z drugiej, przy bardzo małej odległości słuchacza od kolumny, dźwięk zyskuje się na bezpośredniości, której normalnie brakuje. Nie oczekujecie jednak cudów, nawet w tej sytuacji są to nadal zbyt łagodnie brzmiące kolumny. (GS)