GLD Bryza/Tornado
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/98
"Bryza"
Wymiary: brak danych
Efektywność: 91 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: brak danych
Cena (6/1998): 5.000 zł
"Tornado"
Wymiary: brak danych
Efektywność: 91 dB
Impedancja: 4 omy
Moc: brak danych
Cena (6/1998): 7.000 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M
Ten model testowany w grupie wraz z: GLD Bryza/Tornado, Gradient Evidence, JMlab 808LE, Jean Marie Reynaud Offrande, Phonar P20, Tannoy D-700, Totem Tott, Visaton Experience V20
Gdańskie Laboratorium Dźwięku używające dla swych zestawów handlowej marki G"O"LD jest firmą działającą od niedawna. Szerszej publiczności GLD pokazało swe produkty po raz pierwszy w Warszawie na Audio Show w listopadzie ubiegłego roku. Firma nie jest jednak całkowicie nowym bytem na naszym rynku. Jeden ze wspólników tworzących GLD wcześniej pracował w firmie Qba. Zanim powstało GLD i zanim powstał pomysł opracowania własnej gamy produktów, pierwotnym zamysłem była produkcja ekskluzywnej wersji Sobieskiego. Wówczas inna miała być też nazwa firmy. Jak widać wraz z upływem czasu koncepcja działania uległa zasadniczej zmianie.
W swym nazewnictwie GLD lubi różne tematyczne skojarzenia. Pierwsza seria zestawów wiąże się z morzem i wiatrem. Najmniejsza kolumna serii to Zefir - a więc łagodny wietrzyk. Im większa kolumna, tym mocniejszy wiatr - największy subwoofer to Huragan. Przy okazji dodam, że słowo Millenium w nazwie najnowszej serii GLD jest nawiązaniem do niedawno obchodzonego tysiąclecia Gdańska.
Niniejszy test to właściwie dwa testy w jednym, producent znalazł metodę obejścia naszego formalnego limitu - od dłuższego czasu do recenzowania przyjmujemy tylko jeden zestaw jednej marki. Natomiast kompletu Bryza/Tornado nie trzeba użytkować w całości. Bryza jest bowiem samodzielną kolumną, której można słuchać bez subwoofera.
Dwudrożna Bryza opiera się na głośnikach produkcji francuskiej, ale z dwóch różnych źródeł. Niskośredniotonowy wyprodukowany został przez firmę Davis, na naszym rynku wcześniej został spopularyzowany w kolumnach Radmora (LS30 i LS40). Ma on kevlarową membranę z charakterystycznej grubej plecionki i stożek fazowy o prostym profilu. Do centralnej części membrany okalającej stożek fazowy przyklejony jest tekstylny pierścień. Bardzo solidnie wykonano odlewany kosz tego przetwornika. Głośnik wysokotonowy to popularna odwrócona kopułka Focala TC90tdx. Zawieszenie tioxidowej (tytan powleczony tlenkiem tytanu) membrany utworzono w postaci pierścienia z gąbki. Przed membraną znajduje się stożek utrzymywany przez poprzeczkę.
Zastosowano obudowę typu bass-reflex. Płaski tunel ma ujście z tyłu obudowy. Materiałem wykorzystanym do budowy skrzynki jest lite drewno. Przednia ścianka nie jest płaska, uformowano na niej owalne wybrzuszenie wokół głośników. Element jak się wydaje pełni tylko funkcje wzornicze.
Subwoofer Tornado pod względem technicznym można ocenić jako urządzenie proste i eleganckie. Spory głośnik Dynaudio, obudowa zamknięta z Varioventem praktycznie dają gwarancję uzyskania całkiem nisko schodzącego, a zarazem dobrze kontrolowanego basu. I to bez konieczności wykonania skomplikowanych analiz na etapie projektowania. Przy konstrukcji tego typu wręcz trudno popełnić poważniejszy błąd. Jak zwykle jest też druga strona medalu i rozwiązanie takie ma swoje wady - koszt zastosowanego głośnika jest niestety wysoki, a objętość skrzynki musi być spora. Variovent to element stratny obniżający dobroć układu mechanicznego, nie jest jego zadaniem promieniowanie energii akustycznej i nie jest on odpowiednikiem tłumionego tunelu bass-reflex. Jego stosowanie jest uzasadnione głównie w przypadku wykorzystania głośników o dużej dobroci Qts.
Dość oryginalny jest sposób podłączenia subwooferów. Nie mają one żadnej zwrotnicy dla sekcji niskośredniotonowej, tylko filtr dla głośnika niskotonowego. Tornado podłączany jest po prostu równolegle z Bryzą. Jedyną zmianą jest zatkanie otworów bass-reflex w Bryzie. Zaletą tego rozwiązania jest uproszczenie całego układu. Z drugiej strony nie jest wykorzystana typowa dla subwooferów ze zwrotnicą dla sekcji średnio-wysokotonowej możliwość elektrycznego odciążenia głośnika od niskich tonów.
Rzut oka na zestawy G"O"LD wystarcza aby stwierdzić, że ich wygląd nie jest tuzinkowy. Nie ulega też wątpliwości, że ambicje producenta są spore. Kolumny są adresowane do klientów, którzy lubią określony styl, czerpią przyjemność z posiadania rzeczy o nietypowym wzornictwie, ręcznie robionych w małych ilościach. Natomiast odpowiedź na pytanie czy to się będzie Państwu podobać jest już trudna do przewidzenia. Z własnego doświadczenia zdążyłem już poznać różnorodne reakcje. Charakterystyczną cechą jest wykorzystywanie litego drewna na materiał do produkcji obudów. Druga kwestia to lakierowanie. Stosowana jest politura - a to oznacza sporo ręcznej pracy przy produkcji zestawów. Uzyskana powierzchnia jest elegancka ale i dość delikatna. Wykończenie drobnych szczegółów też ma cechy ręcznego wykonawstwa w postaci drobnych niedokładności. Nie ma tu takich idealnie płaskich powierzchni jakie znamy z kolumn robionych fabrycznie. Na górnej ściance Tornado naklejona jest cienka warstwa korka. Takie rozwiązanie bardzo ułatwia wykonywanie wszelkich eksperymentów z przesuwaniem głośników i kierowaniem ich osi, a eksperymenty takie są niezbędne, o czym więcej w relacjach z odsłuchów. Bryza użytkowana samodzielnie może być zaopatrzona w dedykowane do niej, dopasowane wzorniczo podstawki, niestety dość kosztowne.
Jeden element oceniam krytycznie - chodzi mi o ozdobny, srebrzysty pierścień wokół głośnika wysokotonowego. Uzyskano pewien efekt wizualny, który za bardzo mi nie odpowiada, ale nawet nie to jest tu najważniejsze. Obawy budzi działanie akustyczne tego elementu. Odbicia dźwięku od pierścienia mogą niekorzystnie wpływać na dźwięk.
Pomiary elektryczne dokonane zostały przed zmianą zwrotnicy w Bryzie. Częstotliwość rezonansowa Tornado wynosi 32 Hz, a minimum impedancji około 4,3 oma w zakresie średniego basu. Natomiast Bryza ma bass-reflex zestrojony na 46 Hz. Minimum impedancji pierwszej wersji przypadało na przełomie średnich i wysokich tonów. Strojenie skrzynki obu wersji Bryzy było takie same. Tornado i Bryzę z osobna można zakwalifikować jako łatwe obciążenia cztero-omowe. Wbrew temu czego można by się obawiać, ich równoległe połączenie nie utrudni aż tak bardzo współpracy ze wzmacniaczem. Korzystną okolicznością jest to, że zakresy niskiej impedancji obu elementów się nie pokrywają, w szczególności warto zwrócić uwagę na stosukowo wysoką impedancję Bryzy w zakresie basu. W rezultacie cały komplet już połączony równolegle ma minimum impedancji wynoszące niespełna 3,7 oma. Nawet jeśli w drugiej wersji wartość ta jest inna, to fakt ten nie budzi większych obaw. W zakresie basu przekonstruowanie zwrotnicy nie mogło wnieść zbyt wiele. Natomiast z uwagi na bardzo szybki wzrost impedancji subwoofera w funkcji częstotliwości, dla średnich i wysokich tonów przebieg impedancji jest w praktyce określony wyłącznie przez Bryzę. (GS)
Opinia 1
Gdańskie Laboratorium Dźwięku dostarczyło nam spory zestaw komponentów, oprócz zestawów głośnikowych (satelity + subwoofer), w redakcji znalazła się również ambitna elektronika, zalecana do współpracy z głośnikami. Zestawy można traktować jako dwie odrębne propozycje zajmujące inne przedziały cenowe.
Same "satelity" Bryza wydają się odrobinę niedopracowane, równowaga tonalna jest zachwiana, dużo lepiej jest w kompletnym zestawie, producent bardziej nastawia się chyba na sprzedaż kompletów, a szkoda. Najmocniej wyeksponowana została wyższa średnica i to w raczej nieprzyjemny dla ucha sposób, początkowo trudno to zauważyć, jednak w miarę słuchania zakres ten staje się nieco dokuczliwy i zawsze nadmiernie obecny. Efekt zachwiania ogólnej równowagi dodatkowo pogłębiony jest przez odchudzenie przełomu tonów średnich i niskich. Sam bas jest zupełnie przyjemny, w połączeniu z nieco ocieplonymi i obfitymi w tym zakresie wzmacniaczami B&S wydawał się mieć właściwą masę, nie za bardzo obfity, ani nie za mało. Niskie składowe są dobrej jakości - nie wymykają się spod kontroli, dźwięk kontrabasu był obecny, namacalny i plastyczny, miał dużo wibracji i oddechu, jedynie transjenty mogły pozostawić niewielki niedosyt. Te dobre cechy niestety nie odnoszą się już do wyższego basu, przesłuchanie gitary basowej Millera ujawniło wyraźne odchudzenie tego zakresu. Mamy bardzo obecny dźwięk najniższych składowych, a później swego rodzaju dziura - dźwięk jest odchudzony, niewiele się tam dzieje. Dynamiczne utwory z silną stopą również nie były do końca satysfakcjonujące - brak właściwego wykopu. Wysokie tony, oprócz tego że wydawały się odrobinę wycofane w stosunku do średnicy, były bardzo dobrej jakości (głośnik wysokotonowy Focala). Blachy były dobrze nasycone, miały wyraźnie zaznaczone zmiany barw, siły uderzenia, dużo informacji na temat kontaktu pałki z talerzem. W powietrzu unosiło się dużo charakterystycznych wibracji związanych z ich wybrzmiewaniem. Nawet drażniąca zazwyczaj trąbka Davisa posiadała miły koloryt. Średnica jest odrobinę problematyczna, gdyby udało się zapomnieć (nie zauważać) podbarwienia w pewnym jej zakresie to barwy byłyby zupełnie przyjemne - dobrze nasycone (dobrze można na przykład śledzić i rozróżniać głosy w chórkach).
Na duże uznanie zasługuje tu właściwe oddanie akustyki wnętrz i klimatu nagrań. Praktycznie wraz z każdą nową płytą, czy nagraniem uzyskiwany był inny obraz przestrzenny inny klimat panował w nagraniach. Na przykład nagrania z Cheskyego były bardzo przejrzyste, instrumenty świetnie odseparowane, jazz z Telarca był otulony w zawiesinę powietrza, a ECM bardziej zimny i twardy. Świetnie zaprezentowana została scena w symfonice (E. Kunzel - Williams: "Olympic Fanfare") ściany pomieszczenia były namacalne - łącznie ze ścianą znajdującą się za muzykami. Lepsze jeśli chodzi o te efekty są w tej klasie chyba tylko P.S. 5.1 JM Lab. Radek na sprawy stereofonii spogląda chyba mniej przychylnym okiem stwierdził, czego mi nie udało się zauważyć, że przy silnych wybuchowych dźwiękach powstaje harmider i zlewanie się źródeł.
Dynamika GLD w połączeniu z monoblokami B&S nie była specjalnie porywająca, ani w zakresie mikro ani makro. Dźwięk był odrobinę zbyt spokojny, dodatkowo mała obecność wyższego basu powodowała że czasami wręcz brakowała silnego uderzenia, pozostawał wyraźny niedosyt.
Po dołączeniu subwooferów dźwięk wyraźnie nabrał potęgi, a co ważniejsze równowaga pasma została dużo lepiej zachowana, przejście między basem, a średnicą było bardziej płynne, zniknęła wcześniejsza pustka w tym zakresie - dzięki temu i podbarwienie średnicy nie było tak jaskrawe. Bas zyskał znacznie na masie i obfitości, na szczęście nie odbyło się to kosztem jakości, wciąż był dobrze kontrolowany i schodził bardzo nisko (w niedługim czasie po słuchaniu GLD odsłuchiwałem elektronikę na P.S. 5.1 - miałem wrażenie że niższe składowe zostały po prostu odcięte - w porównaniu z GLD jest to bardzo wyraźne). Dźwięk kontrabasu, gitary basowej był niesłychanie obfity i tłusty, w powietrzu unosiło się mnóstwo pomruku, wibracji, instrumenty były bardzo obecne. Równowaga i przejrzystość została dobrze zachowana, jedynie w tym przypadku Radek był w pełni usatysfakcjonowany możliwością śledzenia stopy i gitary basowej jednocześnie. Do pełni szczęścia zabrakło tylko większej szybkości i rozmachu przy silnych uderzeniach. Duże utwory wypadały potężnie, monumentalnie, ale silne uderzenia w kotły czy stopę nie zmiatały jeszcze z powierzchni ziemi.
Dzięki sugestii GS podłączyłem do zestawów GLD elektronikę redakcyjną, faktycznie było warto. Bas stracił część swoich wibracji i obecności, ale zyskał znacznie na szybkości i dynamice, myślę że pod tymi względami nie ma już powodów do narzekań. To co uległo równie dużej zmianie to prezentacja wysokich i detaliczności. Kolumny stały się wyraźnie bardziej detaliczne mniej ciepłe, blach straciły odrobinę ze swojej klarowności i kolorytu, trąbka Davisa stała się mniej miła - bardziej przenikliwa.
Trudno pokusić się tu o jednoznaczną konkluzję, Radek był raczej rozczarowany stosunkiem jakości do ceny tych zestawów - główne jego zarzuty dotyczyły satelitów - ostrej i przenikliwej średnicy z pierwszą wersją zwrotnicy. Osobiście uważam że można tak ustawić kolumny żeby maksymalnie to ograniczyć - zestawy są bardzo czułe na zmiany położenia (odbija się to niestety kosztem stereofonii), a z drugiej strony wydaje się że dźwięk jest już bliski całkiem rasowego brzmienia, może jakaś nowa wersja konstrukcyjna (typu SE - na przykład) okaże się warta tych pieniędzy. (JD)
Opinia 2
Z góry uprzedzam, że ta recenzja nie skończy się jednoznaczną konkluzją. Kolumny G"O"LD można bowiem oceniać w różnych kontekstach. Po pierwsze mamy tu do czynienia z oczywistym podziałem na dwudrożny zestaw i na komplet z subwooferem. Mieliśmy też okazję zapoznać się z dwoma generacjami konstrukcji i wreszcie słuchać kolumn z różnymi kompletami elektroniki. Raz był to system redakcyjny, a oprócz tego wykorzystany był też następujący zestaw: transport Audiomeca Mephisto, konwerter CA mbl 1511, symetryczne monobloki B&S Soundcraft i okablowanie własnego wyrobu GLD. Skala różnic pomiędzy różnymi wariantami była znaczna, stąd trudności w jednoznacznej ocenie.
Najmniej ciekawy był pierwszy wariant konstrukcyjny odsłuchiwany wraz z redakcyjną elektroniką. Niezależnie od tego czy Bryza była wykorzystany samodzielnie czy też razem z Tornado, pierwsza trudność pojawiała się na etapie ustawienia. Znalezienie optimum było trudne i czasochłonne. Konsekwentnie ujawniały się też dwie cechy brzmienia: silnie forsowany zakres górnej średnicy oraz szczupły zakres niższego środka i basu. Wypełnienie niższych rejestrów poprawiało się po dołączeniu subwoofera, ale jednak nadal nie dawało to właściwych proporcji poszczególnych zakresów. Mimo godnej pochwały jakości skrajów pasma wspomniane zachwianie równowagi tonalnej przesądzało o sporej natarczywości brzmienia. Dźwięk dość szybko nużył i często był zbyt agresywny. Przenikliwość wokali, wyeksponowane sybilanty, metaliczność - takie uwagi pojawiały się w komentarzach. Ze strony KK taka prezentacja wzbudziła silną krytykę - trudno o inną reakcję przy odsłuchu ostrzejszej muzyki rockowej. Uwagę zwracała natomiast wyjątkowa zwartość i szybkość impulsów. Dynamiczny rozmach impulsowych dźwięków budził uznanie.
Druga wersja zwrotnicy przyniosła szereg zmian - po pierwsze ułatwiła proces ustawiania kolumn. Ich brzmienie nie zmienia się już tak znacznie przy drobnych korektach położenia względem słuchacza. Znacznie poprawiony został też ogólny balans tonalny. Coś z natarczywości wyższego środka pozostało, ale zjawisko to objawiało się już w znacznie subtelniejszy sposób. Lampowa elektronika skutecznie korygowała tą cechę kolumn, wypchnięcie przełomu średnica/góra pozostało jedynie w formie lekkiej przenikliwości barwy, ale i ze wzmacniaczem tranzystorowym można się było przyzwyczaić do tego zachwiania równowagi.
Wykorzystany przez GLD głośnik wysokotonowy jest często spotykany (w różnych wersjach) zarówno we własnych produktach JMlab jak też w wyrobach innych firm. Jakkolwiek popularne nie byłyby wszelkie obiegowe opinie o "wbudowanym na trwałe" dźwięku głośników, w najlepszym wypadku są one co najwyżej częściowo prawdziwe. Zarówno teoria jak i doświadczenie praktyczne uczy, że większość cech brzmienia zmienia się w zależności od sposobu aplikacji głośnika. Bryza dobrze eksploatuje walory wysokotonówki Focala, choć na swój sposób jest to aplikacja dość specyficzna. Jak zwykle w przypadku TC90 słychać dobrą metaliczność i szybkość impulsów, jednak tym razem uzyskano dość łagodne brzmienie górnego skraju pasma i to może stanowić niespodziankę. W połączeniu z elektroniką mbl/B&S wręcz brakowało mi ostrości, swobody brzmienia talerzy.
Wygląd subwoofera obiecuje imponujące możliwości w dziedzinie reprodukcji basu. Biorąc pod uwagę, że bas z Bryzy pozostaje szczupły niezależnie od wariantu konstrukcyjnego, dodatek subwoofera wydaje się jak najbardziej na miejscu. W znacznej mierze rzeczywistość potwierdza oczekiwania. Bas rozciąga się całkiem nisko, ale zarazem równomiernie. Obfity jest tylko w tych nagraniach, które tego wymagają i nie narzuca się przesadnie wskutek nadmiernego przerysowania czy rezonansów. Natomiast co ciekawe, nie jest on jednak zbyt szybki. W brzmieniu basu pozostaje pewna miękkość, której nie należy jednak mylić z rozwlekłością. Zdecydowanie preferowałem brzmienie subwoofera w połączeniu z naszą redakcyjną elektroniką dającą lepszą zwartość, wyrazistość i kontrolę.
Niezależnie od wariantu konstrukcyjnego kolumny te oferowały niezłe możliwości dynamiczne. Słyszalna była spora swoboda przy odtwarzaniu głośnych impulsów. Choć generalnie wykorzystanie subwofera daje wielostronne korzyści, to samodzielne użytkowanie Bryzy w jednej dziedzinie przynosi lepsze wyniki. Uzyskuje się w tym wariancie lepszą szybkość. Warto też dla pełnej eksploatacji możliwości kolumny posłużyć się elektroniką tranzystorową (choć podłączony na krótko Pocahontas też wytworzył bardzo szybkie impulsy, ale to jest jednak lampowiec o mało lampowym brzmieniu). Motoryczne rytmy, szybkie impulsy, dobra żywość całości to oczywiste zalety. Podłączenie Tornado daje dźwięk pełniejszy i obfitszy ale też i bardziej powolny, bardziej majestatyczny. Różnica ta jest szczególnie istotna przy odtwarzaniu szybszych nagrań rockowych.
Jakkolwiek druga wersja zwrotnicy wyraźnie ułatwiła ustawianie kolumn, to jednak jakość lokalizacji nie przekroczyła przyzwoitej średniej. Nie odnotowałem przestrzennego rozmycia czy nadmiernego powiększania źródeł, ale można wśród konkurentów znaleźć zestawy o precyzyjniejszym ogniskowaniu. Natomiast ciekawie wypadły zjawiska przestrzenne, kreowanie akustyki. Dźwięk miał niezłą przejrzystość, akustyka pomieszczeń została nieźle naświetlona. Rekonstrukcja przestrzenności bardziej podobała mi się przy wykorzystaniu naszego redakcyjnego kompletu elektroniki. W połączeniu z 1511/B&S obraz był cieplejszy i bardziej mglisty, na swój sposób interesujący, ale chyba jednak mniej neutralny. Podobne były też różnice w analityczności. Z lampami dźwięk był bardziej miękki, płynny. Brakowało trochę wyraźnego konturu. Odsłuchy z LFD LS0/PA2M pokazały jednak, że Bryza i Tornado nieźle radzą sobie z prezentacją subtelniejszych szczegółów.
Jak mi się wydaje głównym problemem jest odpowiednia konfiguracja systemu dla wydobycia maksimum możliwości tych kolumn, które powstały jako część konkretnego zestawu audio o dość silnie zaznaczonym charakterze. Chyba zbyt mało brano pod uwagę klientów słuchających muzyki rockowej i korzystających z tranzystorowych wzmacniaczy. Ale dla osób przygotowanych na poszukiwanie odpowiednich kombinacji sprzętu, w kilku dziedzinach Bryza i Tornado dają spory potencjał. Jednoczesna optymalizacja wszystkich cech brzmienia nie jest jednak łatwa i z tym muszą się liczyć potencjalni klienci. (GS)