Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

GLD Dedykacje V


recenzja opublikowana w październiku 1999
Wymiary: b.d.
Efektywność: 93 dB
Impedancja: 4 omy
Moc: b.d.
Cena (październik 1999): 3.800 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: Audiowave Solidus, Canton Ergo 32DC, Celestion A Compact, GLD Dedykacje V, Heco Odeon 600, JMlab Cobalt 807, Minima Audio Talisman Three, Monitor Audio Silver 5i, System Audio 1150, Token SP50

Gdańskie Laboratorium Dźwięku już na dobre zadomowiło się na naszym rynku, choć wciąż jeszcze zalicza się do grona młodszych firm. Obecna oferta GLD jest zaskakująco bogata i obejmuje kilka serii zestawów. Nowością jest rodzina o nazwie Dedykacje. Obejmuje ona aż dziesięć modeli, w tym również zestawy dla kina domowego. Charakterystyczne dla kolumn z tej serii są głośniki pochodzące od francuskiego Audaxa - niskośredniotonowe z membranami wykonanymi z aerożelu (HDA) i włókna węglowego oraz wysokotonowe kopułki tytanowe (w jednym przypadku piezopolimerowy HD-3P, w środowiskowej gwarze zwany złotym jajkiem). Dedykacje to konstrukcje dedykowane komuś, i tak recenzowane tu piątki dedykowane są Henrykowi Wieniawskiemu.

Egzemplarz przekazany do recenzji wykończony był w charakterystyczny dla GLD sposób, szarawą farbą strukturalną. Ten rodzaj pokrycia jest jednak wycofywany z oferty firmy, osiągalne są natomiast inne warianty, wykończenie w naturalnych okleinach drewnianych czy lakierowanie na wysoki połysk.

Dedykacje V to spora kolumna podłogowa, głośniki zostały zamontowane w układzie d'Appolito. Jako niskośredniotonowe pracują Audaxy HM130C0. Kosze głośników odlewane są z metalu. Układ magnetyczny posiada z tyłu otwór wentylacyjny, który przysłonięty jest metalową siatką. Głośnika wysokotonowego nie udało nam się wydostać z obudowy gdyż jego przednia część jest przykryta dodatkową płytą, bez jej usunięcia nie jest możliwe wydobycie go na zewnątrz.

Dość ciekawą konstrukcją jest sama skrzynka zestawów. Wykonana z MDF o grubości 24 mm, nie pokryta ani nie wypełniona niczym w środku. Obudowa wewnątrz nie posiada też żadnych dodatkowych wzmocnień, jedynie małą półkę na wysokości dolnego głośnika nisko-średniotonowego wykonaną z płyty wiórowej. Na półce owej opiera się zwrotnica, która przyklejona jest do tylnej ścianki. Obudowa stopniowo rozszerza się ku dołowi. Od dołu skrzynka przykręcona jest śrubami do szerszej podstawy. Między dołem obudowy a podstawą jest wolna przestrzeń wysokości około 7 mm. Obudowa w swojej dolnej części ma wycięty otwór. Objętość skrzynki oraz otwór wraz z przestrzenią między dołem obudowy a podstawą tworzy układ rezonansowy bass-reflexu. Od spodu do podstawy przykręcane są śruby o regulowanym wysunięciu z zaokrąglonymi końcówkami służące do ustawiania i poziomowania zestawów. Głośniki wmontowane są w dodatkowe dwie płyty przykręcone do przedniej ścianki, przy czym głośnik wysokotonowy znajduje się nieco głębiej, zapewne dla poprawy synchronizacji fazowej. W zwrotnicy zastosowano dwie cewki, trzy kondensatory Audyn-Cap i jeden rezystor. Terminale to standardowe, pozłacane gniazda na plastykowej płytce. Można podłączyć dwie pary przewodów. Kable połączeniowe to typowe kable głośnikowe o różnej średnicy. Użyto min. kabla firmy Rocar, oraz innych nie oznakowanych. Co ciekawe, grubszy kabel podłączony jest do górnych gniazd terminala, a cieńszy do dolnych. Kable mają końcówki wciskane (nie złocone) na pozłacane końcówki terminala.

Skrzynka zestrojona została na 48 Hz. Impedancja ma przez większą część pasma wyrównany przebieg i wartość około 4 omów. Minimum wynosi co prawda nieznacznie poniżej 3 omów, ale przypada dla 8 kHz, w rejonie, gdzie zazwyczaj moc sygnału muzycznego jest już niewielka. (JD)

Opinia 1
Mikołaj oceniając Dedykacje V już na wstępie stwierdził, że to ponownie nietypowa konstrukcja. Osobiście zaczynam odnosić wrażenie jakby celem GLD nie było tworzenie neutralnych, przezroczystych zestawów, ale raczej kolumn o zaznaczonym własnym charakterze, takich, które są od razu rozpoznawalne.

Dedykacje V nie podlegają łatwym ocenom. Słuchałem ich kilkukrotnie, za każdym razem w towarzystwie innych zestawów, dodatkowo zmieniałem kąt dogięcia osi głośników do ucha i poziom głośności, ciągle było coś nie tak.

W zależności od poziomu mocy dostarczanej do zestawów zmieniał się charakter ich brzmienia, im było głośniej tym bardziej agresywny stawał się przełom średnicy i góry i tym bardziej jednostajna dynamika zestawów. Ci z Państwa którzy czasem lubią posłuchać nieco głośniej muzyki, nie znajdą satysfakcji w czasie jej reprodukcji przez Dedykacje V. Liczne próby i eksperymenty pozwoliły mi znaleźć optymalne ustawienie tych zestawów: nie za duży poziom ze wzmacniacza, osie głośników lekko dogięte do środka. Ustawienie na uszy było nieco drażniące ze względu na natarczywy zakres wyższej średnicy. Z kolei odgięcie osi głośników na boki powodowało kompresję przestrzeni (głównie głębi) oraz dla odmiany wycofanie zakresu wyższej średnicy, w tym ustawieniu wokale i instrumenty brzmiały zbyt telefonicznie i mało obecnie, wysokie tony były ucięte od dołu.

Przy optymalnym ustawieniu obraz przestrzenny jest całkiem obszerny, a barwy w miarę satysfakcjonujące. Mimo wszystko słuchając GLD zawsze miałem wrażenie słyszenia wielu małych podbarwień, zwłaszcza w zakresie średnicy. Równowaga tonalna była nieznacznie zachwiana przez odchudzenie niższej średnicy. Instrumentom trochę brakowało wypełnienia od dołu, były zbyt lekkie, natomiast instrumentom na basie brakowało wyższych składowych. Kontrabas czy gitara basowa, miała wyraźnie odchudzone swoje wyższe rejestry. W rezultacie średnica, choć zbyt lekka, mogła zabrzmieć całkiem delikatnie i barwnie ze zróżnicowaną dynamiką. Niestety w transjentach brzmienie stawało się jednorodne i monotonne, paleta barw ulegała ograniczeniu, wydzielenie pojedynczych instrumentów stanowiło już pewien problem. Przy zbyt głośnym odtwarzaniu energetycznych utworów, na pierwszy plan wysuwała się wyższa średnica, na scenie brakowało porządku i selektywności, ginęły niskie częstotliwości.

W utworach akustycznych bas był na dobrym poziomie, całkiem równy i ze zróżnicowanymi barwami. Niskim tonom brakowało jedynie masy, siły przebicia. Szarpane struny gitary mogłyby być też nieco bardziej dynamiczne. Mikołaj zauważył że niskie, szybkie dźwięki nie nadążały za tempem średnicy, ale ogólnie ocenił pozytywnie ten zakres częstotliwości. Tony wysokie to zwykła przeciętność, były na tyle poprawne, że nie drażniące, ale trudno by je było też pochwalić za blask czy bogatą paletę barw. Podobnie jak Mikołaj odnosiłem wrażenie, że we wszystkich utworach góra brzmiała podobnie. Blachy perkusyjne były metaliczno-rynnowate, brakowało im swobody dynamicznej i przestrzennej.

GLD osiągały przyzwoite wyniki jeśli chodzi o detaliczność, słuchając fortepianu miałem wrażenie obcowania z całym instrumentem, wraz z jego pudłem rezonansowym i strunami. Głosy miały sporo składowych syczących i szeleszczących, sporo pogłosu. Niestety musze po raz kolejny zaznaczyć, że nie dotyczyło to momentów transjentowych. Podobnie wygląda sprawa ze stereofonią. Źródła były w miarę stabilne i czytelne do momentu skoku dynamiki, wówczas plany ulegały spłyceniu a separacja instrumentów rozmazaniu. Niezależnie jednak od poziomu głośności obraz nigdy nie był nadzwyczajnie przejrzysty czy konturowy. Scena miała sporo mikroszczegółów, ale zabrakło jej oddechu i przejrzystości, nie miała namacalnych, wydzielonych źródeł.

Dedykacje V są najdroższymi zestawami w tej serii testów. Pomijając jakość użytych tam elementów, trudno mi zaakceptować taką cenę. Moim zdaniem zestawy GLD nie wybijały się ponad średnią, a przy tym miały jeszcze wyraźne ograniczania. (JD)

Opinia 2
Dwa zestawy GLD recenzowane przez nas wcześniej mogły wzbudzić wiele sprzecznych uczuć. Z jednej strony miały pewne niepospolite zalety, ale też i spore odstępstwa od neutralności (na marginesie chciałbym dodać, że dotarła do nas informacja od producenta o zmianach w konstrukcji Millenium IV, ponoć scalenie sygnałów z głośnika niskotonowego i średniotonowego jest już znacznie lepsze). Trudno było o jednoznaczne konkluzje. W odniesieniu do Dedykacji V nadal można zgłaszać pewne zastrzeżenia, ponownie mamy tu przykład konstrukcji zaopatrzonej w nietypową mieszankę wad i zalet, z wyraźnym piętnem własnego charakteru. Mimo wszystko uważam, że tym razem wykonano jednak krok we właściwym kierunku, przynajmniej jak chodzi o globalną równowagę tonalną.

Ten postęp nie jest jednak od razu zauważalny. Dedykacje V wymagają ostrożnego i pieczołowitego ustawienia. Trzeba się liczyć z dużą pracochłonnością procesu instalacji, nietrudno też o błąd w tej materii. Według moich doświadczeń za szczególnie ważny parametr uznałbym odległość od słuchacza - dopiero po jej zwiększeniu dotarłem do interesujących wyników. Przy pierwszych eksperymentach wydawało się, że zarówno precyzja lokalizacji jak i równowaga średnicy są niemożliwe do uzyskania. Ostatecznie wyniki były już niezłe.

Ponownie dała się odczuć dość charakterystyczna maniera w prezentacji barw, które były suche i niezbyt soczyste, a z kolei akustyka w jaką zostały spowite wokale i instrumenty miała nieco sterylny charakter, co zwłaszcza w przypadku muzyki klasycznej dawało wrażenie nieznacznie surowego kolorytu. Jednak na plus w stosunku do droższych Millenium IV (których głównym rysem charakteru było silne wypchnięcie górnej części średnicy i wycofanie dolnej części tego zakresu) należy zaliczyć poprawę równowagi średniego zakresu. Owszem, słyszalne było czasami przenikliwo-świdrujące uwypuklenie w górnych rejestrach wokali skrzypiec czy instrumentów dętych, ale tym razem miało ono mniejszą skalę i bardziej wąskopasmowy charakter. Odzywało się ono tylko czasami i całkiem jednoznacznie wiązało się też z określonymi nutami. W dolnych rejestrach wokali też słyszalne było czasami lekkie uwypuklenie, ale i to zjawisko nie miało charakteru stałego pierwiastka brzmienia, a tylko od czasu do czasu pojawiało się dość delikatnie. Neutralność średnicy nie była może zbyt dobra dla tego przedziału cenowego, ale mieściła się w ramach przyzwoitości. Większość dźwięków tego zakresu brzmiała dość poprawnie, ze średnim nasyceniem barw.

Na temat wysokich tonów odnotowałem najmniej uwag. Zazwyczaj były to dość ogólnikowe stwierdzenia w rodzaju, że brzmienie jest spokojne, poprawne, że nic nadzwyczajnego nie przyciąga uwagi. Chyba nie ma sensu doszukiwać się jakiś szczególnych cech wysokich tonów GLD, chociaż nie zaliczały się do ścisłej czołówki testowanej grupy. Solidna poprawność prezentacji po prostu nie wzbudziła poważniejszych zastrzeżeń w czasie odsłuchów.

Trudno wypowiedzieć się jednoznacznie odnośnie jakości basu. Poszczególne fragmenty tego zakresu zaprezentowały różną klasę. Sporo dobrego można było powiedzieć o wyższych rejestrach basowych. Zwarte, plastyczne, wyraziste, z dość dobrze oddaną jędrnością brzmienia i z czytelnym przekazem barwy - mogły się podobać. Okazjonalnie pojawiały się nieco dudniące podbarwienia w przypadku harfy. Zbliżając się jednak do najniższych dźwięków kontrabasu i gitary basowej można się było natknąć na problemy. Zwartość już nie była tak dobra, częściej przytrafiały się przydługie wybrzmienia, a i śledzenie nisko granych riffów nie było łatwe. Przy dłuższym obcowaniu z muzyką bazującą na obfitym basie pojawiało się wrażenie pewnej monotonii wynikającej z niezbyt pełnego zróżnicowania tonalnego niskich częstotliwości. Dedykacje V trudno by nazwać kolumnami o nisko schodzącym basie, w pełnym znaczeniu tego słowa. Trzeba im jednak oddać, że rozciągnięcie pasma pozwalało odtwarzać niższe nuty kontrabasu, a i niżej obcięcie nie było zbyt gwałtowne. Przy odtwarzaniu basowych bębnów zabrakło co prawda autentycznego wypełnienia najniższych składowych, ale jednak pozostała jeszcze jakaś informacja, że te składowe w ogóle zostały nagrane - co przy tych gabarytach głośników i cenie kolumn jest już wystarczającym osiągnięciem by zasłużyć na pochwałę.

Wspomniane przeciąganie basu może niekiedy wpłynąć na obniżenie walorów rytmicznych nagrań. Tego typu przypadki zdarzały się GLD stosunkowo rzadko (P.J. Harvey). Dynamika należy bowiem do mocnych stron Dedykacji. Kolumny zabrzmiały szybko, dynamicznie i witalnie. Całkiem imponujące wyniki uzyskaliśmy przy odtwarzaniu perkusji. Impulsy były suche, krótkie i swobodne. Żywiołowo zabrzmiało zmasowane forte orkiestry i chóru. Żywo toczyły się także prostsze nagrania akustyczne. Co więcej, wysoka efektywność pozwalała uzyskać te wszystkie efekty bez pobierania większych mocy ze wzmacniacza. Położenie pokrętła głośności było zaskakująco niskie.

Zwężenie przedniej ścianki wykonano tu w ściśle określonym celu - uzyskania dobrej stereofonii. Można stwierdzić, że z powodzeniem. Co prawda kolumny te odcisnęły swoje piętno na prezentacji stereofonicznej, ale całościowy efekt cechowała znaczna sugestywność. Specyfika stereofonii polegała na tym, że wybudowanie głębi i przejrzystość powietrza między słuchaczem a dalszymi instrumentami nie była wcale nadzwyczajna, a ponadto przedni plan był dość ofensywnie wypchnięty do przodu. Za to namacalność źródeł i ich oderwanie od głośników były zaskakująco sugestywne. Dedykacje należą do tych kolumn, które tworzą spektakl w pokoju słuchacza.

Swoboda dynamiczna to zaleta, która bardzo często pomaga w zachowaniu selektywności dźwięku w trudniejszych momentach. Tak też było w przypadku GLD. Zarówno rozbudowane partie orkiestrowe jak i zgiełkliwe nagrania rockowe brzmiały całkiem wyraziście. Ale i w subtelniejszych nagraniach wyniki były niezłe - choćby w odniesieniu do głosów męskiego chóru towarzyszącego Paulowi Simonowi na płycie Graceland.

Dedykacje V to kolumny, których całościowa równowaga tonalna nie jest zła, ale za to poszczególne podpasma mają swoje uszczerbki. Podbarwienia miał niski bas i skraje średnicy. Szybkość i spora swoboda dynamiczna dźwięku, a także namacalna i dająca wrażenie obecności scena dawały jednak brzmienie na swój sposób ekscytujące. Jak się wydaje są to najlepsze zestawy GLD jakie mieliśmy okazję testować. Chociaż i tym razem trzeba jasno powiedzieć, że są ekstrawaganckie i trudne w ustawianiu. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl