GLD Millenium IV
recenzja opublikowana w lipcu 1999
Wymiary: b.d.
Efektywność: 93 dB
Impedancja: 4 omy
Moc: b.d.
Cena (lipiec 1999): 5.600 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP, RS i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: GLD Millenium IV, Heco Mythos 500, JMlab Electra 915, KEF RDM Three, Qba Batory, Thiel CS.5, Vox S-180 Vox Dei
Millenium IV to kolumna, która może przyciągnąć uwagę kilkoma nieczęsto spotykanymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Wynika to w głównej mierze z zastosowania interesującego zestawu głośników - wszystkie one pochodzą z francuskiej firmy Audax (producenta tego prezentowaliśmy w MHF 1/98). Produkowane już od kilku lat membrany aerogelowe wciąż jeszcze zaliczyć można do grona nowocześniejszych w branży. Materiał ten zastosowano zarówno w 10-centymetrowym głośniku średniotonowym, jak również w 21-centymetrowym głośniku basowym Millenium IV. Aerogel (określany też skrótem HDA) to akrylowy żel wypełniony odpowiednio dobraną i zorientowaną przestrzennie mieszaniną włókien kevlarowych i węglowych. Taką mieszankę opracowano by połączyć wysoką sztywność z dużym tłumieniem. Nietrudno zauważyć, że prawie wszystkie nowinki materiałowe i konstrukcyjne spotykane w membranach głośników zmierzają właśnie w tym kierunku - łączenia sztywności i tłumienia wewnętrznego. Audax opracował dla membran z HDA unikatową technologię. W największym skrócie proces produkcyjny wygląda następująco: materiał jest natryskiwany przez zespół dysz na wirujące formy o kształcie profilu membrany, usuwany jest nadmiar materiału, który znalazł się poza zewnętrznym brzegiem formy, a następnie forma z mokrą jeszcze membraną wędruje do długiego tunelu gdzie jest suszona. Na zewnątrz tunelu wychodzi już gotowa membrana, która czasami jest jeszcze malowana by uzyskać taką kolorystykę jakiej życzy sobie producent kolumn.
Głośniki niskotonowy i średniotonowy zastosowane w Millenium IV łączy nie tylko wykorzystanie tego samego materiału membrany, ale także kilka innych wspólnych cech. Oba mają odlewane kosze, cewkę nawiniętą płaskim drutem na karkasie z kaptonu wzmocnionego włóknem szklanym. W głośniku średniotonowym zastosowano stożek fazowy, a w niskotonowym kopułkę przeciwpyłową. Głośnik basowy pracuje w obudowie zamkniętej i umieszczony jest na bocznej ściance. Kolumny sprzedawane są w parach lewa-prawa, możliwe są więc dwa warianty ustawienia, z głośnikami basowymi skierowanymi do środka lub na zewnątrz.
Natomiast głównym elementem przyciągającym uwagę jest wysokotonowy głośnik HD-3P (nazwa pochodzi od słów 'high definition pressurized piezo polymer'). Przetwornik ten ma zupełnie inną zasadę działania niż konwencjonalne głośniki dynamiczne. Membrana pokryta jest z obu stron czystym złotem i przymocowana do eliptycznego pierścienia. Za membraną znajduje się komora ze sprężonym powietrzem. Wystawienie głośnika na działanie bardzo niskich temperatur prowadzi do zaskakującego efektu - objętość zamkniętego w komorze gazu maleje pod wpływem temperatury co powoduje marszczenie membrany, która wraca do normy po ogrzaniu. Biorąc pod uwagę jak drogim głośnikiem jest HD3P widok pofałdowanej powierzchni może jednak przyprawić o zdenerwowanie. Sygnał elektryczny przykładany bezpośrednio do membrany powoduje jej pulsowanie. Układ drgający nie ma żadnych cewek, jest nadzwyczaj lekki. Jego masa to zaledwie 0,007g, podczas gdy dla typowej kopułki jest to zazwyczaj wielkość oscylująca w pobliżu 0,3 g. Wadą HD3P jest stosunkowo niska obciążalność. Stąd potrzebne są dość wysokie częstotliwości zwrotnicy i konieczność zestawienia z głośnikiem średniotonowym o odpowiednio szerokim paśmie przenoszenia. Głośnik ten potrzebuje też specjalnej zwrotnicy z transformatorem. Zwrotnica opracowana przez Audaxa jest już zresztą wbudowana w obudowę głośnika. Zdarzają się jednak przypadki, że producenci zestawów rezygnują z zastosowania standardowej zwrotnicy i stosują własne filtry - jak choćby francuski Vecteur i angielski Heybrook. Kształty Millenium IV są niezbyt foremne, ale jest to uzasadnione dążeniem do redukcji fal stojących wewnątrz obudowy. Tylko górna i dolna ścianka są równoległe. Obudowa może być wykonana i wykończona w różnych wariantach. O ile standardowa wersja kosztuje 5.600 zł (jeszcze w chwili przekazania kolumn do testu sugerowaną ceną detaliczną było 7.900 zł), to za 6.500 można nabyć zestawy okleinowane, a za 7.000 wykonane z litego drewna. Otrzymaliśmy do testu kolumny ze skrzynką z MDF pokrytą farbą strukturalną - ale ten wariant wykończeniowy ma być wycofany z oferty. Od spodu wkręcone są kolce. Zestawy nie są wyposażone w maskownicę.
Elementy zwrotnicy zostały zgrupowane częściowo na dnie obudowy, a częściowo przy terminalach. Terminale są aż potrójne - można więc wykonać tri-wiring.
Millenium IV mają skrzynkę zestrojoną na nieco ponad 40 Hz - dość nisko jak na obudowę zamkniętą. Natomiast bardzo problematyczna może być dla współpracujących wzmacniaczy charakterystyka impedancji tych kolumn. Przy podłączeniu lampowca o dużej impedancji wyjściowej użytkownik jest narażony na różne przykre niespodzianki w postaci zniekształceń tonalnych i przeciążenia stopni mocy, a i w przypadku wzmacniaczy tranzystorowych należy dokładniej sprawdzić ich elastyczność prądową. Między 100 a 300 Hz moduł impedancji oscyluje wokół wartości zaledwie 2 omów. Nieczęsto spotyka się zestawy równie wymagające pod tym względem.
Opinia 1
Zestawy Gdańskiego Laboratorium Dźwięku mieliśmy okazję przesłuchiwać nie po raz pierwszy. W przypadku wielu mniejszych firm charakterystyczne są pewne stałe, powtarzalne cechy brzmienia ich produktów, co jak się wydaje dotyczy też GLD.
Słuchając Millenium IV trudno pozbyć się wrażenia, że dźwięki średnicy generowane są przez głośniki. Wokale, skrzypce, gitary mają charakterystyczne zabarwienie, co przydaje brzmieniu monotonii, i to pomimo sporego zróżnicowania barw w tym zakresie.
Średnica miała wyraźny dołek w swoim środkowym zakresie, z kolei zakres wyższej średnicy do przełomu z górą był nieco wysunięty do przodu. W szczególnie kłopotliwy sposób ujawniało się to przy odtwarzaniu transjentowych fragmentów wokalnych, głos miał zawsze takie samo podbarwienie. Skrzypce miały niewątpliwie bogatszy koloryt niż z półtora raza tańszych Heco, ale ze względu na wspomniane zakolorowania wydawały się mniej przyjemne i naturalne. Gitarom brakowało rześkości i życia, były zbytnio stłamszone. Te nierówności średnicy mają niestety wpływ na całość przekazu. Każdy instrument zahacza bowiem w pewnym stopniu o zakres średnicy, trudno się zatem delektować ich walorami.
W moim przypadku kłopoty ze średnicą przysłoniły nieco odbiór wysokich tonów, które odtwarzane były przez flagowy głośnik Audaxa. Niższe blachy bazujące w znacznym stopniu na średnicy wydawały się lekkie i delikatne, pozbawione właściwej porcji wybrzmień i rewerberacji. Na temat wyższych zanotowałem jedynie zdawkowe informacje o ciekawej kolorystyce i sporej swobodzie dynamicznej. Mikołaj temu zakresowi poświęcił więcej uwagi, chwalił za czystość i klarowność, jego zdaniem były to najładniej i najbardziej naturalnie brzmiące wysokie w całej serii.
Drobne kontrowersje wzbudziła również prezentacja stereofonii. Ani mi, ani Mikołajowi nie udało się osiągnąć w pełni satysfakcjonujących wyników w tej materii. Nie zanotowałem ani ujmującej głębi, ani czytelnej precyzyjnej separacji pojedynczych instrumentów. Najniższe dźwięki rozpływały się w przestrzeni. Prawdopodobnie ze względu na określony sposób prezentacji barw, instrumentom brak bardziej konkretnych konturów, czytelnego wydzielenia i naturalnej obecności. Scena wydała się nie tyle pusta co nieobecna. Transjentowe fragmenty powodowały dodatkowo lekki bałagan.
W Millenium IV wykorzystano obudowę zamkniętą, co ostatnio jest dość rzadko spotykane. Zgodnie z oczekiwaniami niskie składowe podane zostały w sposób raczej powściągliwy, na szczęście nie aż tak bardzo jak w przypadku kolumn Vox. Natomiast nie udało się tu uniknąć drobnego rezonansu na najniższych częstotliwościach. Ogólnie bas nie posiadał ani dużej potęgi i masy, ani nasycenia. Nagrania z kontrabasem nie przyciągały większej uwagi, kolumny je po prostu odgrywały, bez większego wyrafinowania w zabarwieniu czy zróżnicowaniu dynamicznym. W szybkich nagraniach bas dobrze nadążał za muzyką, można natomiast zarzucić jego małą obecność, brak wyraźnych akcentów. Potężnie zrealizowane utwory z silnymi impulsami na basie wypadały raczej przeciętnie, niskim składowym brakowało impetu i mocy. Zastrzeżenia wzbudzała również separacja instrumentów w zakresie niskich składowych, w przypadku bardziej złożonych nagrań jak "Summertime" Ala Jarreau była stopa, ale gitara basowa ginęła w gąszczu innych dźwięków. Swój wpływ na odbiór basu miało wspomniane wycofanie średnicy, wyższe dźwięki gitary basowej były po prostu mniej obecne.
W zestawach Millenium IV głośnik niskotonowy umieszczony jest z boku obudowy. Stwarza to możliwość dwojakiego ustawienia zestawów. Większą część testów przeprowadzałem przy ustawieniu głośników niskotonowych do środka, jak się okazało lepszym rozwiązaniem było ustawienie ich na zewnątrz. Bas wyraźnie zyskiwał wówczas na szybkości i dynamice, był bardziej zwarty i swobodny. Nagranie "Summertime" Ala Jarreau miało lepszy puls i motoryczność. W zakresie przestrzenności zanotowałem również wyraźny postęp. Scena była bardziej obszerna i otwarta, nie występował jak poprzednio efekt braku jej namacalności.
W brzmienia zestawów GLD Milenium IV odnaleźć można szereg drobnych niedociągnięć, za którymi ukryty jest niekwestionowany potencjał głównie górnych składowych, jak również sporego zróżnicowania barw średnicy, którego wydobycie wymaga jednak specjalnych starań. (JD)
Opinia 2
Już w pierwszych minutach odsłuchów dało się odczuć, że są to ciekawe, a zarazem kontrowersyjne i trudne do jednoznacznej oceny kolumny. Z jednej strony obdarzone zostały niepospolitymi zaletami, z drugiej zaś mają też odstępstwa od neutralności nadające niektórym dźwiękom specyficznego charakteru. Oprócz tego nabywców czeka bardzo żmudny (chyba, że komuś dopisze szczęście) proces optymalizacji ustawienia kolumn. Wskazane jest by właściciele Millenium IV mieli dużą swobodę manewru przy wyborze miejsca, w którym staną kolumny, a także by dobrali wysokość siedziska, bo bez tego mogą się znaleźć w kłopocie. Nie zdziwiłbym się też gdyby dotarły do Państwa zróżnicowane opinie o charakterze brzmienia Millenium IV, właśnie z uwagi na zmiany wynikające z ustawienia. Niełatwo było też uzyskać zgodność opinii w naszym własnym gronie i wcale nie jestem pewien czy w czasie przygotowywania recenzji zdołaliśmy wydobyć z tych kolumn ich cały potencjał.
W przeciwieństwie do testowanych równolegle kolumn Qba subiektywny "środek ciężkości" całego przenoszonego pasma został przesunięty w kierunku wyższych częstotliwości, co jednak tylko częściowo związane jest z jaśniejszą barwą górnych rejestrów. Nie mniejsze znaczenia miała też szczuplejsza prezentacja basu. Pomijając samo zrównoważenie pasma, istotne było też to, że uwagę przyciągała większa ilość detali w górnych rejestrach.
Górne oktawy to obszar gdzie Millenium IV pokazały swe szczególne możliwości. Zakres ten był krystalicznie przejrzysty, pełen swobody i powietrza, głośnik piezopolimerowy dał faktycznie wybitną jakość. Jak zauważył Radek, nawet drogie i renomowane kopułki tekstylne w porównaniu z HD3P nienaturalnie szeleszczą. Zaskakująca była transparentność akustyczna. Łatwość z jaką można było penetrować scenę w głąb sięgała zakresu niższych wysokich, ponadto wszystko było wsparte bardzo dobra spójnością akustyczną omawianego pasma.
Ale średnica okazała się trudniejsza w ocenie. Niejednokrotnie można było odnieść wrażenie, że pewne fragmenty widma były szczególnie faworyzowane i uwypuklane - dotyczyło to okolic przełomu wysokich tonów i średnicy. Stąd przy odtwarzaniu trąbki, skrzypiec czy sopranu pojawiły się przerysowania - co zgodnie i szeroko skomentowali zarówno Radek jak i Piotr. W znacznej mierze zgadzam się z opiniami moich partnerów, ale chciałbym też dodać, że to uwypuklenie jest po części pozorne. Chodzi mi o to, że brak prawidłowego wypełnienia dolnej części średnicy był tu nie mniej ważny. Wspomniane wrażenie ofensywności to w znacznej mierze iluzja powstająca poprzez kontrast z ogołoceniem sąsiedniej części pasma. W wyższej części średnicy brzmienie pozostawało czyste mimo wspomnianych zniekształceń. Natomiast w niższej części średnich tonów specyficzny charakter kolumn ujawnił się w sposób dość zaskakujący. Właściwie do końca sesji odsłuchowej nie udało mi się oswoić z brzmieniem niższych wokali, gitary akustycznej czy środkowej części skali fortepianu. Specyficznie odfiltrowany z niektórych składników dźwięk nie był co prawda natarczywy, ale jednak bardzo nietypowy - jakieś ważne składniki umknęły z przekazu, który tracił swój naturalizm. Przyznam, że trudno mi precyzyjnie opisać naturę tego zjawiska, ale właśnie ono było dla mnie kluczowym problemem rzutującym na komfort odsłuchu. Najprawdopodobniej integracja głośnika niskotonowego z średniotonowym nie jest optymalna.
Bas szczególnie dobrze sprawdzał się przy odtwarzaniu sygnałów impulsowych. Co prawda przy odtwarzaniu dużych bębnów ujawniły się już ograniczenia w przenoszeniu najniższych częstotliwości (nasuwało się czasami skojarzenie, że dźwięk jest zbyt skromny w zestawieniu z wielkością skrzynki), ale tak czy tak dobrze oddane zostały takie atrybuty jak szybkość i otwartość ataku. Drugą pozytywną cechą basu była jego zwartość - cechy brzmieniowe dobrze korespondowały pod tym względem ze stereotypową opinią o zaletach zamkniętej skrzynki. Natomiast tonalnie zakres ten pozostał trochę nierówny, co bardziej słyszalne było przy odtwarzaniu instrumentów strunowych (kontrabas z płyty Loussiera, gitara basowa z płyty Dire Straits). Czasami słyszalne było lekkie stłumienie niektórych nut kontrabasu.
W dziedzinie szybkości przekazu dźwięków transjentowych Millenium mają niepospolite możliwości, mogą rywalizować z droższymi zestawami. Dynamika w skali mikro też wspierała muzyczny spektakl, szczególnie w nagraniach akustycznych. Wyżej wspominałem już o kłopotliwych chwilami rejonach basu i niższej średnicy. Przygłuszenie brzmienia w tych zakresach obniżało nieraz subiektywnie postrzeganą żywość muzyki.
Optymalizacja sceny dźwiękowej nie jest w przypadku Millenium IV najprostsza (to był eufemizm, kolumny są bardzo niewdzięczne pod tym względem), ale przy odpowiedniej cierpliwości można uzyskać dobrą lokalizację źródeł pozornych z precyzyjnym odwzorowaniem ich krawędzi i wyraźnym oderwaniem od kolumn, z wyczuwalną atmosferą otaczającej akustyki. Przejrzystość w wyższych rejestrach też potrafi pozytywnie zaskoczyć, choć bas już nie prezentuje takiej precyzji przestrzennej, miałem nieraz problemy z konkretnym umiejscowieniem gitary basowej. Na uwagę zasługuje również separacja wokali w nagraniach z muzyką chóralną - zwłaszcza sopranów - oraz ich pozbawione agresji zogniskowanie, wyraźna namacalność i artykulacja sybilantów z całym mnóstwem szczegółów w przypadku nagrań solo (przykładowo Dawn Upshaw z płyty "I Wish It So"). Sugestywny był też wyraźnie akcentowany i precyzyjny kontakt pałeczki z talerzem oraz czytelne zróżnicowanie uderzeń. W ogóle zdolność do nienatarczywej prezentacji filigranowych szczegółów w zakresie wysokich tonów budziła uznanie.
Millenium IV to jeden z tych zestawów, o których niełatwo jest pisać recenzentom sprzętu. Jak sądzę na wydobycie pełnego potencjału zastosowanych tu głośników jeszcze nam przyjdzie poczekać. Mimo ewidentnych oznak wyrafinowania w kilku aspektach, niezadowalające było scalenie sygnałów z poszczególnych przetworników w spójną całość. Piotr uznał wręcz, że cząstkowe oceny różnych aspektów brzmienia oscylują od fenomenalnej do słabej. W tej sytuacji ciekawa jest zwłaszcza opcja zakupu Millenium IV w postaci kitu (za kwotę niewiele ponad 3.000 zł bez obudowy). Można będzie uzyskać kilka cech brzmienia niespotykanych w kolumnach z przedziału 5.000-6.000 zł (a nawet i droższych), a potem poeksperymentować z lepszym połączeniem głośnika basowego i średniotonowego (jestem głęboko przekonany, że warto). Perspektywa jest całkiem kusząca. Jako gotowy zestaw Millenium jest więc konstrukcją ciekawą, acz zdecydowanie kontrowersyjną, wymykająca się ocenie - bardziej niż w przypadku innych kolumn osobisty odsłuch będzie tu niezbędny by każdy mógł wyrobić sobie własną opinię. Jako kit Millenium IV może zaś być fascynującym punktem startowym dla majsterkowiczów. (GS)