Heco Odeon 600
recenzja opublikowana w październiku 1999
Wymiary: 1150,224,415 mm
Efektywność: b.d.
Impedancja: 4 omy
Moc: 180/300W
Cena (październik 1999): 3.198 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: Audiowave Solidus, Canton Ergo 32DC, Celestion A Compact, GLD Dedykacje V, Heco Odeon 600, JMlab Cobalt 807, Minima Audio Talisman Three, Monitor Audio Silver 5i, System Audio 1150, Token SP50
Poprzednio mieliśmy okazję recenzować inne kolumny Heco - Mythos 500. Tym razem czas na prezentację nieco tańszych zestawów Odeon 600. Odeony są co prawda tańsze od Mythosów - ale większe i wyposażone w większą ilość głośników. Jak widać ilość nie zawsze przechodzi w jakość, a przynajmniej nie przekłada się na wyższą cenę. Kto jak kto, ale audiofile powinni być dobrze oswojeni z taką sytuacją.
W tym przypadku samo wykonawstwo wskazuje już, że Odeony są produktem mniej wyrafinowanym niż Mythosy. Skrzynka Odeonów 600 wykonana jest z płyty wiórowej i pokryta winylową okleiną. Tylko górna ścianka została polakierowana. Pomiędzy komorą głośników basowych w dolnej części a resztą obudowy znajduje się skośna przegroda. W środku znajdują się niewielkie ilości waty wiskozowej. Bez wątpienia Mtyhosy prezentowały się bardziej elegancko.
600-tka to najwyższy model z gamy Odeon. Oprócz niego w tej serii znajdują się jeszcze mniejsze kolumny podłogowe, dwie dwudrożne kolumny na podstawki, głośnik centralny i głośnik efektowy - te dwa ostatnie oczywiście do systemów kina domowego.
Odeon 600 to trójdrożna konstrukcja bass-reflex z dwoma głośnikami basowymi. Głośniki basowe i głośnik średniotonowy z zewnątrz wyglądają co prawda tak samo, ale mają różne oznaczenia typów. Łączy je zastosowanie takiego samego materiału membrany - powlekanej celulozy.
Głośnik wysokotonowy to tekstylna 25-milimetrowa kopułka. Wszystkie głośniki są oznaczone marką Heco. Zwrotnica nie należy do konstrukcji minimalistycznych. Płytka przytwierdzona do tylnej ścianki łączy 4 cewki, 7 kondensatorów i 3 rezystory.
Podobnie jak wielu innych producentów Heco też nie jest firmą w pełni samodzielną. Należy bowiem do grupy Recoton, która skupia szereg europejskich i amerykańskich marek.
Skrzynka Odeonów zestrojona jest na 36 Hz. Niemal przez całe pasmo wartość impedancji oscyluje pomiędzy 4 a 8 omów, tylko w średnim basie wartość spada minimalnie poniżej 4 omów. Kolumny można zaliczyć do grona łatwych obciążeń 4-omowych.
Trzeba też dodać, że testy odsłuchowe Odeonów nie były przeprowadzone wraz z pozostałymi kolumnami prezentowanymi w tym wydaniu, ale wraz z grupą droższych kolumn prezentowanych w poprzednim numerze. Ze względu na przynależność do przedziału cenowego 1.600-4.000 zł recenzja publikowana jest jednak dopiero teraz. (GS)
Opinia 1
Zestawów Odeon 600 firmy Heco słuchałem w poprzedniej serii odsłuchowej, porównywane były wówczas z zestawami wyraźnie droższymi, min. GLD Milenium IV i Heco Mythos 500. Jakkolwiek trudniej odnieść ich opis do przedstawianych tu innych zestawów, to z pewnością można opisać ogólny charakter brzmienia bez uszczerbku na wiarygodności testu.
Przy bezpośrednim porównaniu z dużo droższymi zestawami Odeony cechowały się dobrą równowagą tonalną i bardzo dobrą dynamiką, w niektórych przypadkach nawet lepszą od droższych konstrukcji. Określona cena wiąże się jednak i z ograniczeniem jakości zastosowanych głośników. Dźwięk oferowany przez Odeony był równy, ale niestety mało kwiecisty, mało wyrafinowany. Zabarwienie tonalne było dość ubogie, barwy mało zmienne. Na skutek ogólnie niedrażniącego charakteru i braku ewidentnych podbarwień przekaz wydawał się jednak całkiem obecny i prawdziwy. W przypadku górnych zakresów efekt był taki jakby muzyk w nagraniu założył do swojego zestawu perkusyjnego blachy o wątpliwej jakości, mało barwne i nieco głuche. Słuchacz natomiast słyszał poprawnie i prawdziwie te właśnie blachy. Ogólnie przekaz zarówno na średnicy jak i górze nie miał ściśle określonego charakteru, nie był ani zbyt ciepły, ani przesadnie ostry, niewątpliwie jest to dobrą stroną Odeonów.
Dół pasma nie jest już tak wyrównany, choć mieści się jeszcze w granicach przyzwoitości. Ogólnie brzmienie niskich składowych było dość twarde i mało urozmaicone, barwy oszczędne. Najniższe składowe dodatkowo zostały nieco bardziej pogrubione, co wiązało się jedynie z większą ilością niskich składowych i ich mniejszą kontrolą. Nie zauważyłem nieprzyjemnych efektów przeciągania dołu, czy braku kontroli dynamicznej, Mikołaj w swoich spostrzeżeniach był jednak w tym przypadku dużo bardziej surowy. W utworach z dużą ilością najniższych dźwięków faktycznie mogą one dominować. W większości nagrań, zarówno zwartość jak i dynamika nie budziły jednak większych zastrzeżeń. Stopę w perkusji postrzegałem zazwyczaj jako silną i energetyczną, ze sporym wykopem. Nie było też większych problemów z oddaniem rytmiki utworów. Moje największe zastrzeżenia wzbudzało słabe nasycenie niskich składowych i ich nienajlepsza selektywność.
Bardzo dobrze dynamicznie prezentowały się utwory gitarowe jak "You Got Me" R.Pidgeon, miały sporo motoryczności i żywości. Podobnie kompozycje klasyczne były żeśkie i zwinne, miały dużo swobody. Utwory bardziej oparte na basie zostały obdarzone sporą masę i potęgę, ich brzmienie nie sprawiło zawodu. Dodatkowym dużym plusem zestawów Odeon był brak przykrych efektów towarzyszących dynamicznym impulsom, barwy i przekaz przestrzenny nie ulegały degradacji.
W aspekcie ostrości lokalizacji źródeł pozornych czy ich wydzielenia 600-tki zachowywały średni przeciętny poziom. Instrumenty miały swoje miejsce w przestrzeni, ale nie były nadzwyczajnie wydzielone czy super stabilne. Obraz został minimalnie ograniczony jeśli chodzi o szerokość, dźwięk został jakby wciśnięty między skrzynki zestawów głośnikowych. Dobrą stroną przekazu okazała się natomiast prezentacja głębi nagrań. Ładnie zaznaczona była wieloplanowość, scena przyzwoicie wypełniona została dźwiękiem, w dużym stopniu poprawiło to wiarygodność nagrań.
Odeon 600 nie są zestawami barwnymi ani wyrafinowanymi, wielbiciele gładkich ciepłych brzmień również nie znajdą rozkoszy w czasie odtwarzania przez nie muzyki. Niewątpliwie oferują one jednak przyzwoite, równe i dynamiczne brzmienie, bez większych wodotrysków ale i bez wyraźniejszych zniekształceń. (JD)
Opinia 2
Nie sądzę by wygląd tych kolumn mógł wzbudzić entuzjazm u typowego audiofila. Duża skrzynia, sporo głośników i umiarkowana cena. Wszystko to razem trochę trąci komercją i daje podstawy do spekulacji odnośnie braku neutralności brzmienia. Okazało się jednak, że obawy te były tylko w niewielkim stopniu uzasadnione.
Wbrew wszelkim domysłom jakie mógłby prowokować wygląd, bas wcale nie był przesadnie wyeksponowany. W najniższym zakresie charakteryzował się rozciągnięciem pasma plasującym go w czołówce testowanej grupy. Podbarwienia nie stanowiły poważniejszego problemu - tylko od czasu do czasu odzywały się lekko przedłużone wybrzmienia przy odtwarzaniu potężnie brzmiących nagrań Cassandry Wilson, czy czy też nieznacznego bumienia w przypadku niektórych nagrań z płyty "Aurora". W nagraniach pop-rock średni bas był wyraźnie słyszalny, ale także nie dominował. W stosownych momentach, zwłaszcza wtedy, gdy bas był szczuplejszy, pojawiała się ciekawie wyeksponowana motoryczność, o którą nie zawsze było łatwo w tak zrealizowanych utworach. Najogólniej mówiąc, bas prawidłowo równoważył się z resztą pasma.
Wysokie tony w swej masie były dobrze wyważone zarówno względem basu jak i średnicy. Barwy wysokich tonów były trochę syczące, ta drobna usterka nie pozbawiła jednak brzmienia przyzwoitej kultury. Nic szczególnie przykrego nie drażniło też na średnicy. Lekko przenikliwe przebarwienie w wyższym środku i nieco szczupła prezentacja w niższych partiach średnicy, a także lekko skrzynkowe, tubowe podbarwienie wokali - głównie te uwagi powtarzały się w notatkach. Brak było może jakichś barwowych smaczków, które by zachwycały, ale całościowo brzmienie sprawiało wrażenie bliskiego równowagi i poprawnego, a zauważone podbarwienia nie miały nachalnego charakteru.
Odeon 600 prezentuje muzykę w dość żywy sposób. Określenie "żywy" jest tu użyte celowo i proszę nie utożsamiać go ze słowem "szybki". Koncentrując się konkretnie na odtwarzaniu instrumentów perkusyjnych można było zauważyć, że zestawy nie były w istocie aż tak szybkie i jak by się mogło wydawać przy pobieżnym słuchaniu. Dominuje zaś zazwyczaj wrażenie żywości. Jest ono na tyle sugestywne, że nawet lekkie przeciąganie basu w nagraniu Little Warm Death (Cassandra Wilson) nie zmieniło odbioru muzyki. Całkiem nieźle zestawy poradziły też sobie z tworzeniem mięsistego brzmienia o sporej skali. Dobrze wpływało to zwłaszcza na reprodukcję muzyki rockowej, ale i forte orkiestry czy nagrania Marcusa Millera też wypadły okazale.
W sposobie reprodukcji przestrzeni i lokalizacji źródeł pozornych co prawda niczego niezwykłego nie było, ale w sumie pozytywnie został odebrany stopień poprawności z jaką odtworzone zostały podstawowe zjawiska, zwłaszcza w przypadku prostszych nagrań akustycznych. Perspektywa sceny została nieznacznie przesunięta do przodu przez co w pierwszym planie pojawiło trochę namacalności wspartej w miarę przyzwoitym pogłosem. Owszem, brak szczególnie sugestywnego kreślenia konturów czy bogatszego różnicowania akustyki sal oraz głębi sceny zwłaszcza w masywniejszych nagraniach muzyki klasycznej, zdradzał "średnioklasowy" charakter kolumn, ale przy lekkim obniżeniu krytycyzmu percepcji dominowały pozytywne wrażenia normalności obrazu stereofonicznego. Najsłabszą chyba stroną Odeonów okazała się analityczność. Przy próbach śledzenia różnych subtelności prawie zawsze miałem wrażenie obcowania z dźwiękiem niewysokiej klasy. Zróżnicowanie przestrzenności związane ze zmianą omikrofonowania, rozróżnianie głosów w chórkach czy szczegóły wybrzmień blach to akurat zjawiska, które po przejściu przez Odeony 600 ulegały z reguły zatarciu. Nie można co prawda zarzucać by kolumny te wprowadzały do dźwięku jakiś szczególny bałagan, ale mimo wszystko niczym szczególnym nie imponowały.
W sumie Odeon 600 to kolumny o dość przyjemnym charakterze, nieźle zrównoważonym dźwięku, niezbyt wyrafinowanych, ale i łatwo akceptowalnych barwach, dobrej dynamice, dość poprawnej stereofonii. Taka uniwersalna mieszanka zasługuje na pochwałę, właśnie przez swą wszechstronność. Faktem jest, że kolumny Heco nie wyróżniły się niczym szczególnie ciekawym, co pobudziło by wyobraźnię, ale przecież nieczęsto się to zdarza wśród kolumn z tego przedziału cenowego. Dźwięk okazał się mniej kontrowersyjny niż to było w przypadku droższych Mythosów 500. (GS)