I.Q Gent 606SL
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/96
Wymiary: 900,200,270 mm
Efektywność: brak danych
Impedancja: 4 omy
Moc: 100 W
Cena (12/1996): 2.085 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500, mbl 1511, LFD LS0/PA2M
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA2M
Po pozytywnych doświadczeniach z zestawami System 200T (recenzja w poprzednim wydaniu MHF) przyszła kolej na sprawdzenie co proponuje producent z Essen z cenę około sześć razy mniejszą.
Najmniej zmieniło się w gabarytach skrzynki. Znowu jest to średniej wielkości podłogowa kolumna. Zewnętrzne pokrycie stanowi winylowa okleina, kolumny są osiągalne tylko w czarnym kolorze. Jak widać postawiono na funkcjonalność i prostotę bez epatowania klienta wzorniczymi ekstrawagancjami. W środku skrzynki zastosowano materiał tłumiący. Krawędzie boczne i przednie są lekko zaokrąglone, ale w stopniu nie mającym znaczenia dla redukcji efektów dyfrakcyjnych. Maskownicę rozpięto na drewnianej ramce.
Membrany głośników niskośredniotonowych są wykonane z napełnianego polipropylenu i mają wklęsły profil na całej powierzchni, nie ma tu typowej wypukłej kopułki w części centralnej. Ich zewnętrzne zawieszenie wykonano z gumy. Cewka głośnika wysokotonowego jest chłodzona i tłumiona ferrofluidem, jego kopułka została wykonana z materiału tekstylnego. Co ciekawe, głośnik wysokotonowy widoczny na zdjęciu w prospekcie jest inny niż ten faktycznie zastosowany w kolumnie. Wygląda na to, że w międzyczasie dokonano jakiejś modyfikacji konstrukcyjnej. Częstotliwość podziału wynosi 2.800 Hz (według prospektu).
Strojenie przypada na około 35 Hz. Tunel bass-reflexu o średnicy 7 cm i głębokości 15 cm umieszczono na tylnej ściance. Kolumny te producent określa jako 4-omowe. Stanowią one dość trudne obciążenie, minimum impedancji wynosi bowiem 3,3 oma. Wskazana byłaby już zwiększona ostrożność przy wyborze wzmacniaczy (zalecane modele o dobrej elastyczności prądowej), zwłaszcza, że przy tej cenie kolumn zbyt droga elektronika raczej nie będzie stosowana. Niestety I.Q nie podaje efektywności swych zestawów, ale na podstawie odsłuchu można szacować, że jest to wartość nie odbiegająca wiele od 90 dB, a więc nie powoduje szczególnie dużych wymogów na moc nominalną. Swoją drogą niechęć I.Q do publikowania efektywności jest dla mnie zastanawiająca. Już kilka lat temu zwróciłem uwagę na ten szczegół i cały czas polityka firmy pozostaje w tym względzie niezmienna.
W spodniej ściance nie ma gniazd na kolce. Dystrybutor poleca zastosowanie stożków zakończonych kolcami i prowadzi dystrybucję takich akcesoriów firmy Sonab. Komplet takich stożków został dostarczony wraz z kolumnami i był wykorzystywany w trakcie odsłuchów. Pojedyncze złocone zaciski nie pozwalają na połączenie dwukablowe. (GS)
Opinia 1
Zestawy głośnikowe I.Q Gent mają sporo charakteru. I.Q grają bliskim, natarczywym dźwiękiem. Dużo się dzieje przed zestawami, na środku sceny. Ogólnie scena jest całkiem precyzyjnie oddana, ale jest trochę wąska i zbyt mało jej jest za zestawami głośnikowymi.
Tonalnie zestawy I.Q Gent nie są zbyt grzeczne. Dźwięk jest sztucznie ożywiony w wyższych rejestrach, nosi on też ślady wyostrzenia. Blachy perkusyjne brzmią zbyt głośno, bez umiaru. Wprowadzane lekkie zakolorowania w wyższych rejestrach nie wpływają jednak korzystnie na ożywienie brzmienia takich instrumentów jak trąbka, fortepian. Maciej określił, że wyższe harmoniczne instrumentów akustycznych zestawy odfiltrowują.
Przy odsłuchu muzyki jazzowej z płyty Label' Bleu za bardzo w brzmieniu dominował zakres średnicy. Przezroczystość tych zestawów jest w sumie wyraźnie ograniczona.
Ani mnie, ani Maciejowi nie przypadł do gustu bas. Ogólnie dół był kontrolowany nie najlepiej, barwa wyraźnie ograniczona. Pojedyncze impulsy basowe były całkiem szybkie, natomiast Gent nie radziły sobie z utrzymaniem równego rytmu.
Muszę powiedzieć, że zestawy I.Q Gent kojarzą mi się z niemieckim stereotypem brzmienia. Jest tu prezentowane wyostrzone, bezpośrednie brzmienie, z dość monotonnym basem. Nie jest łatwo za około 2.000 zł kupić neutralnie brzmiące zestawy, w takich przypadkach firmy często tak dobierają balans tonalny, aby zestawy brzmiały ciepło, przyjemnie, muzykalnie. Trudno mi do takiej grupy zaliczyć zestawy I.Q Gent. (ms)
Opinia 2
Barwa wydobywająca się z tych zestawów jest trochę swoista. Zwykle jest bowiem tak, że ofensywne, atakujące uszy słuchacza brzmienie wynika z podbicia wysokich lub średnich tonów. Brzmienie I.Q wydało się ofensywne, ale trudno im zarzucić wyraźne uwypuklenia w górnych rejestrach. Patrząc na barwę przez palce, bez wnikania w szczegóły, można by powiedzieć, że charakterystyka wydaje się płaska. Natomiast przyglądając się brzmieniu bliżej, w każdym zakresie znajdziemy całkiem wyraźnie zaznaczony własny charakter kolumn.
Bas był całkiem obfity, nieźle rozciągnięty i w miarę zwarty. W basowych solówkach przebarwienia polegające na sztucznym podbiciu lub na przedłużonym wybrzmiewaniu niektórych nut nie ujawniały się zbyt mocno. Mimo to śledzenie basowych melodii przychodziło dość trudno.
Nie zabrakło najwyższych częstotliwości. Choć nie brakuje ogólnej jasności brzmienia to często miałem uczucie niedosytu. Zabrakło mi bardziej krystalicznej i czystej barwy. Wyższe harmoniczne trąbki i wibrafonu nie były uwypuklone. Nawet przeciwnie, brzmienie tych instrumentów zostało pozbawione składników odpowiedzialnych za charakterystyczne dla nich wyostrzenia. Ogólnie instrumenty te nie były jednak wcale stłumione czy wycofane. Podobnie wokale, nie udało się nam odnaleźć swobody i kolorytu barwy, brzmienie było bardzo konwencjonalne, ale jednak nie stłumione. Michał określił to w ten sposób, że barwy były zbyt suche, kreowane w sposób techniczny i pozbawione słodyczy. Obawiam się, że taki opis jest zbyt subiektywny i oparty na nie dość precyzyjnych terminach, ale chyba bliski prawdy.
I.Q. potrafią zagrać głośno. Wrażenie obfitości i potęgi brzmienie nie powinno nikogo zawieść. Nagrania z prostszym, miarowym rytmem zabrzmiały też w niezłym tempie, zapewne wystarczy to do imponującej prezentacji wielu płyt pop/rock. Natomiast nagranie takie jak La Folia, bazujące nie na mięsistości lecz na szybkości, wypadło stosunkowo blado i bez wyrazu. Transjenty wydobyte z instrumentów o widmie skupionym na średnicy i wysokich tonach nie były aż tak szybkie jak w JMlab Micron Carat. Pod tym względem Gent znajduje się gdzieś w środku stawki, bo w wielu kolumnach transjenty bywają jeszcze bardziej złagodzone. Mniej przekonująco brzmiały impulsy basowe co obniżyło walory emocjonalne błyskotliwej solówki Deana Peera (Lords Thundra).
Wytworzony obraz stereofoniczny był dość duży i ofensywny, a instrumenty całkiem pewnie poustawiane na swoich miejscach. Bliskość sceny w stosunku do słuchacza sprawia wrażenie powstawania dźwięku przed linią zestawów. Szerokość sceny była lepsza niż jej głębokość. Moim zdaniem źródła były trochę nienaturalnie powiększane, zbyt obszerne, ale trzeba przyznać, że pozostawały dobrze odseparowane i stabilne.
Dźwięk wydał się w miarę otwarty, a jedyna krytyka dotyczy słabego uwolnienia w głębi obrazu. Michał stwierdził, że nie udało się oddzielić płaszczyzny sceny od rozstawionych na niej muzyków, ale ten aspekt oceny jakości odtworzenia rzeczywistości nie wypadł pomyślnie w żadnym zestawie niniejszej grupy. Jest to trudny test, a osiągnięcie takiej precyzji możliwe jest dopiero w znacznie wyższych przedziałach cenowych.
Sztywnemu obrazowi towarzyszyła pewna przestrzenność, ilość rozproszonych dźwięków pogłosowych była całkiem duża. Szybko jednak okazało się, że jest to efekt wykreowany przez zestawy, a prawdziwa aura zawarta na nagraniach została zamieniona na nieco sztuczną.
Podstawowe zdolności analityczne były na dobrym poziomie. Instrumenty pozostawały odseparowane nawet w trudniejszych fragmentach. Kolejne nuty w melodiach basowych były dobrze oddzielone nawet w tych nagraniach, w których barwa ulegała zniekształceniu. W odtwarzaniu subtelniejszych niuansów lepsze były jednak kolumny Dynaudio Audience 5.
Ponownie powrócę jeszcze na chwilę do zestawów System 200T. Myślę, że przy projektowaniu drogich kolumn, kiedy ograniczenia finansowe nie są zbyt duże, projektant może pokazać swoje podejście do brzmienia. 200T stanowiły dla mnie dowód, że projektanci I.Q nie hołdują żadnej szczególnej szkole dźwięku, starają się raczej o poprawność i że znają swój fach, skoro ich konstrukcja nie ustępuje innym, powszechnie szanowanym i uznawanym produktom o zbliżonych cenach. Przy odsłuchu Gent 606SL odniosłem wrażenie, że tym razem firma uległa pokusie komercjalizmu i niepotrzebnie wprowadzono w brzmieniu pewne przerysowania, licząc pewnie, że tego oczekuje część klientów. Choć prywatnie nie byłem zbyt usatysfakcjonowany, to jednak myślę, że przy odpowiednim dopasowaniu gustu słuchacza do charakteru zestawów, Gent 606SL będzie się mógł podobać. Obszerny i ofensywny dźwięk na swój sposób jest efektowny. (GS)