JPW ML-510
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/97
Wymiary: 330,195,222 mm
Efektywność: 89 dB
Impedancja: 6 omów
Moc: 70 W
Cena (12/1997): 800 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, YBA Integre DT
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M
Przyznam, że mam pewne kłopoty z identyfikacją poszczególnych kolumn produkowanych obecnie przez JPW. Seria Millenium liczy aż 9 zestawów, są one zunifikowane wzorniczo, ich nazwy to mało zapadające w pamięci oznaczenia cyfrowe, a różnice w cenach pomiędzy sąsiednimi modelami w serii też są niewielkie. O ile pamiętam oferta JPW zawsze koncentrowała się na niedrogich zestawach i firma mogła się pochwalić sukcesami w produkcji kolumn klasy podstawowej. Ale oprócz tego można też było spotkać ambitniejsze zestawy JPW, jak choćby kolumny serii Ruby. Jednak aktualnie w cenniku, który dotarł do nas od dystrybutora żadne kolumny JPW nie przekraczają pułapu średniej klasy cenowej. Jest to o tyle ciekawe, że opinie o serii Ruby były bardzo przychylne. Wynika stąd wniosek, że mimo opracowania dobrych zestawów nie osiągnięto sukcesu na rynku. Na decyzje klientów silnie wpływają utrwalone skojarzenia. Jeśli marka kojarzy się z sektorem popularnym, to trudno pod tą marką sprzedawać droższe produkty, nawet jeśli są one udane. Zresztą JPW nie jest wcale najbardziej jaskrawym przykładem tego zjawiska. Problem ten w większym stopniu dotyka dużych firm działających na rynku elektroniki konsumpcyjnej. Dla osób interesujących się marketingiem jest to obserwacja zupełnie banalna, po prostu stwierdzenie funkcjonowania określonego mechanizmu. Dla mnie jest to jednak powód do zmartwienia, bo w ten sposób uprzedzenia nabywców niekorzystnie zmieniają kształt rynku. Cóż, to Państwo przesądzacie o rozwoju wydarzeń wydając swe pieniądze.
Niewątpliwie spore nadzieje z serią Millenium związał polski dystrybutor JPW. Promocja tych kolumn jest bowiem bardzo aktywna. W prasie pojawia się wiele reklam i sporo jest też testów.
Instrukcja obsługi jest krótka, ale dość treściwa. Zaleca się podstawki o wysokościach w przedziale 40-60 cm, a rekomendowana odległość od tylnej ściany to 30-100 cm. Ta ostatnia porada może budzić pewne zdziwienie, bowiem ściana znajdująca się 30 cm za kolumną spowoduje całkiem wyraźne uwypuklenie basu, zaś przy odległości na poziomie 1 m można już mówić o ustawieniu wolnostojącym. Tak określone zalecenia każą się domyślać, że przy zachowaniu większej odległości od ścian jednak lepiej wydobędziemy prawdziwy potencjał ML-510. Pozostała część instrukcji to już zalecenia ogólne dotyczące użytkowania głośników w ogóle.
Konstrukcja skrzynki jest całkiem tradycyjna, nie zastosowano żadnych wzmacniających poprzeczek czy obejm. Przednia ścianka jest jednak podwójna, wierzchnia warstwa została wykonana z MDF, a warstwa wewnętrzna z płyty wiórowej. Pozostałe ścianki są wykonane z płyty wiórowej. Przednia ścianka jest pomalowana na czarno, a pozostałe ścianki pokryto winylową okleiną z nadrukiem zgrabnie imitującym drewno. Tylnia ścianka też jest czarna. Maskownica rozpięta została na drewnianej ramce. Krawędzie przedniej ścianki są skośnie sfazowane. Obudowa jest częściowo wypełniona tłumiąca watą. Tunel BR o średnicy 5 cm i długości około 13 cm ma łagodnie wyprofilowane ujście.
Zwrotnica została zmontowana na sporej płytce. Zawiera ona cztery kondensatory, dwie cewki i dwa rezystory. Płytka jest najprawdopodobniej wykorzystywana do innych modeli kolumn z serii Millenium, bo są na niej niewykorzystane miejsca pod elementy. Ciekawostką jest wykonanie terminali - takie rozwiązanie spotkałem pierwszy raz. Terminale umożliwiają podłączenie dwukablowe, ale zworki w postaci krótkich odcinków kabla znajdują się w środku obudowy. Aby je usunąć trzeba odkręcić terminal. Ktoś, kto będzie chciał wykonywać większą ilość porównań z połączeniem zwykłym i dwukablowym, będzie chyba musiał zrezygnować ze zworki w środku i samodzielnie łączyć zaciski na zewnątrz. Z drugiej strony, przy założeniu, że do tanich kolumn połączenie dwukablowe najczęściej nie będzie wykorzystywane, rozwiązanie JPW będzie dla klientów trochę bardziej wygodne niż standardowe.
Głośnik niskośredniotonowy ma papierową membranę o średnicy 9,5 cm powlekaną od przodu. Jego kosz wykonano z tworzywa sztucznego, zawieszenie z gumy. Głośnik wysokotonowy ma nasączaną, tekstylną kopułkę. Przy jego ujściu umieszczono płytką, okrągłą tubę o prostym profilu.
Rzeczywiste minimum impedancji znajduje się w okolicach 7,5 kHz, gdzie moc sygnału muzycznego jest już zwykle mniejsza. Ważniejsze minimum lokalne w zakresie wyższego basu wynosi 4,7 oma. Najwłaściwsze byłoby określenie tych kolumn jako łatwego obciążenie 4-omowego. Bass-reflex zestrojono tuż poniżej 60 Hz. (GS)
Opinia 1
ML-510 to bez wątpienia najbardziej uniwersalne i klarowne zestawy niniejszego testu. Pozbawione są poważniejszych wad i oferują bardzo kulturalne i zrównoważone brzmienie pod wieloma względami. Równowaga tonalna została zachowane na przyzwoitym poziomie. Jedynie podczas odsłuchu fortepianu da się dosłyszeć nieznaczne podbarwienie w zakresie wyższej średnicy. Odbija się ono negatywnie na dźwięku skrzypiec i wokali. Pomimo, że barwy tego zakresu są całkiem zróżnicowane, to na przykład skrzypce posiadają charakterystyczną manierę, trochę to pogarsza ich naturalność brzmienia. Reszta pasma jest już zupełnie poprawna, wysokie tony pozbawione są nieprzyjemnej ostrości. Zastrzeżenia może wzbudzać nasycenie i nie najlepsza dynamika, ale ogólnie są całkiem przyjemne i naturalne. Bas to kolejny silny punkt tych zestawów. Jest wolny od większych podbarwień i zupełnie dynamiczny. Kontrabas Danielssona tym razem miał zaznaczone zmiany barwy i dynamiki, co rzadko spotykane w tym przedziale cenowym cechował się pewnymi znamionami autentyzmu. Do pełni szczęścia zabrakło właściwej masy i oddechu, ale nie można wymagać zbyt wiele.
Dobra ogólna równowaga tonalna i brak własnego charakteru, powodują że reprodukcja dźwięku przez te zestawy jest całkiem naturalna, nagrania nie zmieniają właściwego im charakteru, do pewnego stopnia udaje się przekazywanie ich klimatu. W nagraniu "Evans above" Erskine'a słychać charakterystyczną zimną, skandynawską atmosferę. Pewne szczegóły z wnętrza kościoła (Best of Opus 3) również zostały pokazane. Dobra analityczność na wszystkich planach - Radek też zwrócił na to uwagę - owocuje niezłym wypełnieniem sceny mikrodźwiękami, oraz pewnymi informacjami na temat pogłosu czy wielkości pomieszczeń. Ogólny porządek i przejrzystość obrazu przestrzennego również zasługuje na uznanie. Źródła są stabilne, lokalizacja wystarczająco ostra, ich śledzenie na pierwszym czy dalszych planach nie powinno przysparzać większych trudności. Scena dźwiękowa jest szeroka, jedynie jej głębokość może budzić drobne zastrzeżenia.
Dynamika ma inny charakter niż w Codach, transjenty uległy lekkiemu złagodzeniu, za to można usłyszeć więcej drobnych szczegółów, lepiej np. oddane zostało zróżnicowanie dynamiczne szarpanych strun gitary. W skali makro również nie ma powodów do niezadowolenia, 510-ki dobrze radzą sobie z oddaniem potęgi dużych składów. W "Olympic Fanfare" Williamsa poprawnie zostało pokazane narastanie dźwięku, oraz efekty wybuchowe. Utwory rockowe miały właściwe uderzenie, lawina dźwięku nie powodowała jednak zlewania się instrumentów i braku nad nimi kontroli. Radek szczególnie podkreśla dobrą rozdzielczość dźwięku na niskich częstotliwościach.
Największym atutem 510-tek jest ogólna kultura i poprawność, a przy tym ich duża uniwersalność zdecyduje, że na pewno znajdą szerokie grono nabywców, choć konkurencja tu też spora. (JD)
Opinia 2
Średnica odtworzona przez te kolumny była całkiem poprawna, a KK nawet obdarzył ML-510 kilkoma pochwałami za odtwarzanie wokali (m.in. Tori Amos i Dave Gahan z Depeche Mode) czy gitar. Osobiście odebrałem ML-510 jako zestawy o dość ostrożnie zaprojektowanym brzmieniu, nastawione na to by nie razić słuchaczy przykrymi zniekształceniami. Średnica i wysokie tony są właściwie pozbawione bardziej wyszukanych atrybutów jak blask, melodyjność czy nasycenie kolorytu, ale przy tak niskiej cenie sam fakt zredukowania charakteru kolumn jest już godny uznania. ML-510 mogą się poszczycić dźwiękiem łatwo przyswajalnym, a przy tym nie pozbawionym niezbędnej ilości ekspresji. Właściwie nie było w brzmieniu składnika, który by mnie poważniej drażnił, a trudno to samo powiedzieć o wielu droższych kolumnach.
Bas może się podobać z uwagi na zupełnie dobrą kontrolę. Nie doszukaliśmy się kłopotów z przerysowanymi i przeciągłymi wybrzmieniami. Natomiast niektóre dźwięki są podane zbyt nieśmiało, trochę stłumione, przez co nisko grane melodie basowe pozostają raczej bez wyrazu. Przytłumienie niektórych nut pozbawia muzykę płynności, subiektywnie brzmiało to dla mnie tak jakby zabrakło pewności i zdecydowania w grze. ML-510 nie mają też prawdziwego uderzenia, ale czy w odniesieniu do kolumn za 800 zł w ogóle warto podnosić tego rodzaju krytykę, zazwyczaj bardziej podstawowe problemy trapią tak tanie zestawy.
O kolumnach tych można powiedzieć, że lekko zaokrąglają transjenty, że nie mają zbyt obfitego brzmienia w niskich rejestrach, a rytmika jest nieco spowolniona. Ale można też powiedzieć, że nie wprowadzają one znaczącej kompresji, że nigdy nie brzmią całkiem wolno i ślamazarnie, że w rockowych utworach przekazują pewną dawkę emocji. Co właściwie chcę w ten sposób powiedzieć? Czy to jest krytyka czy pochwała? Otóż chodzi mi o to, że taktyka poszukiwania równowagi i tu przyniosła dobry efekt. Szereg drobnych niedociągnięć nie psuje całościowego efektu. JPW nie są być może zbyt porywające, ale całościowo dźwięk pozostaje raczej żywy i dynamiczny. Dość przychylne komentarze pojawiały się przy zróżnicowanym materiale muzycznym.
Ostrość lokalizacji nie budzi poważniejszych zastrzeżeń, rozmycie konturów jest nieduże, wykonawcy pozostają stabilnie osadzeni. Prezentacja pogłosu osiągnęła przyzwoity średni poziom. Nie sądzę by ostrość lokalizacji i kreowanie akustyki można porównywać z wynikami uzyskanymi przez Radmory LS10, ale mimo wszystko osiągi ML-510 nie są złe jak na tą klasę cenową. Bardziej rockowy zestaw nagrań KK wypadł zresztą lepiej niż moje nagrania akustyczne.
W dziedzinie odtwarzania subtelniejszych szczegółów i ogólnej czytelności przekazu liderem były w tej grupie Monitor Audio Monitor 1, ale JPW jednak przewyższyły w tej materii zestawy KEF i Celestion. Zazwyczaj w tanich kolumnach mamy do czynienia z zacieraniem artykulacji szczegółów wysokotonowych i tym razem również to wystąpiło, choć pewne ślady modulacji subtelniejszych dźwięków jeszcze się zachowały. Uporządkowanie całego przekazu jest jednak konsekwentnie utrzymywane na niezłym poziomie. W gęstszych miksach nie wszystkie partie były łatwo czytelne (na przykład żeńskiej chórki na płycie B52's), ale nigdy nie mieliśmy wrażenia, że ML-510 tworzą dźwięk zgiełkliwy czy chaotyczny. Zresztą KK wystawił w tej materii jeszcze wyższą ocenę niż ja.
ML-510 ma oczywiście swoje niedostatki jak każda tania kolumna. Zarówno suche podsumowanie poszczególnych cech dźwięku jak też subiektywny odbiór brzmienia tych kolumn pozwala zaliczyć je do czołówki swej klasy cenowej.
Przy projektowaniu tanich zestawów stosuje się nieraz pewne zabiegi w przyjemny sposób koloryzujące brzmienie. Pierwszą popularną sztuczką jest podkreślenie średnicy przy jednoczesnym zachowaniu niezbędnej gładkości brzmienia, a drugą lekkie podbicie w średnim basie. Takich zabiegów wcale nie odbieram zbyt krytycznie. W przypadku ML-510 postawiono zaś na równowagę tonalną i równomierny poziom wielu cech brzmienia. Ten sposób prezentacji zdobył u nas obu jednakowo wysokie uznanie. Jak widać można zrobić niedrogie kolumny, które są pozytywnie odbierane przez słuchaczy o różnych gustach. Według jednego z moich znajomych tańszy model 410 jest jeszcze bardziej atrakcyjny. Za tą opinię nie biorę odpowiedzialności, ale jest to jednak jakiś argument przemawiający za tym, że JPW ma w postaci Millenium udaną rodzinę zestawów. (GS)