Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

KEF Q-55


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/96
Wymiary: 837,202,244 mm
Efektywność: 91 dB
Impedancja: 6 omów
Moc: 150 W
Cena (12/1996): 2.495 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500, mbl 1511, LFD LS0/PA2M
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA2M

KEF konsekwentnie propaguje swe koncentryczne głośniki Uni-Q, które są chronione odpowiednimi patentami. Koncentryczna geometria stosowanego przez KEFa układu pozwala w zasadniczym stopniu zmienić charakterystykę kierunkową zestawu w stosunku do tradycyjnej konfiguracji z głośnikami rozmieszczonymi obok siebie. Jak napisano w firmowych prospektach celem było zasymulowanie źródła punktowego. Warto przypomnieć, że w Uni-Q nie tylko zachowana jest współosiowość, ale cewki sekcji niskotonowej i wysokotonowej są w jednej płaszczyźnie, czyli zsynchronizowane czasowo. Właśnie ta druga cecha wyróżnia rozwiązanie KEFa na tle innych systemów współosiowych.

Głośniki Uni-Q już od wielu lat są stopniowo udoskonalane. Przy zachowaniu tej samej koncepcji układu akustycznego zmieniane są same przetworniki. W Q-55 zastosowano czwartą generację Uni-Q. Najbardziej widoczna zmiana dokonana w stosunku do poprzedniego wariantu dotyczy membrany toru niskośredniotonowego. Polipropylenowe tworzywo ma kolor rozwodnionego mleka i błyszczącą powierzchnię. Cały głośnik jest opisany jako 16-centymetrowy. Znajdująca się w centrum kopułka ma 19 mm, jest wykonana z miękkiego materiału, a jej cewka jest chłodzona i tłumiona ferrofluidem. Z zewnątrz sekcja wysokotonowa jest chroniona przez metalową siateczkę. Częstotliwość podziału przypada na 3,3 kHz.

Oprócz Uni-Q, w Q-55 zastosowano jeszcze jeden głośnik niskotonowy o średnicy 16 cm. Jest to kolumna 2,5 drożna. Każdy z głośników ma osobną komorę. Są też dwa otwory BR, jeden na przedniej i jeden na tylnej ściance. Łagodne ujścia pomagają w redukcji szumów turbulencyjnych.

Przednia ścianka jest lekko zaokrąglona, co ma za zadanie zmniejszyć efekty dyfrakcyjne. Wątpię jednak w skuteczność tego rozwiązania. Aby zredukować dyfrakcję w poważnym stopniu należy zapewnić, że wszystkie powierzchnie wokół głośnika są gładkie, a wszelkie krawędzie są zaokrąglone i mają duży promień krzywizny (rzędu kilku centymetrów). W Q-55 są normalne, ostre krawędzie i niewątpliwie zachodzą na nich efekty dyfrakcyjne.

Skrzynka pokryta jest winylową okleiną dostępną w dwóch wariantach kolorystycznych. Od spodu znajdują się gniazda do wkręcenia kolców. Maskownica ma postać ażurowej, plastikowej powierzchni pokrytej materiałem. Podwójne zaciski pozwalają na połączenie dwukablowe.

Skrzynkę zestrojono na 46 Hz. Minimum impedancji wynosi 3,9 oma i znajduje się w wyższym basie. Na wysokich tonach impedancja spada jeszcze trochę niżej, ale w mniejszym stopniu wpłynie to na pracę wzmacniacza z typowym sygnałem muzycznym. Firmowe parametry mówiące o impedancji 6 omów są więc zbyt optymistyczne, jest to po prostu kolumna 4-omowa.

Zestawy mają ekranowanie magnetyczne, co ma za zadanie ułatwić ich zastosowanie w systemach kina domowego. W tym miejscu pozwolę sobie na dygresję na temat tego zagadnienia w ogólności - bez szczególnego związku z produktem KEFa. Otóż przeczytałem niedawno pewien artykuł na temat kina domowego. Po długim okresie eksperymentów autor doszedł do szeregu interesujących wniosków. Jeden z nich opiera się na bardzo prostym spostrzeżeniu, że płaskie, twarde powierzchnie, które dobrze odbijają dźwięk nie powinny znajdować się w pobliżu głośników. Ekran telewizora zaś jest właśnie taką powierzchnią i w oczywisty sposób szkodzi uzyskaniu dobrego dźwięku. Dla optymalizacji dźwięku tak czy tak należy oddalić głośnik od ekranu i wówczas ekranowanie magnetyczne nie jest wcale niezbędne. Wygląda więc na to, że ekranowanie magnetyczne potrzebne jest tylko tym klientom, którzy chcą mieć niezniekształcony obraz w połączeniu z kiepskim dźwiękiem! (GS)

Opinia 1
Zestawy KEF Q55 to przykład, że dźwięk brytyjski to przede wszystkim dobra równowaga tonalna i kultura przekazu. Po innych zestawach: ostrych, brzmiących ofensywnie, efekciarsko odsłuch modelu KEF przynosi jakby ulgę i chwile relaksu. Nie chodzi mi o to, że te zestawy są zbyt spokojne lub pozbawione życia, są po prostu bardzo wyważone.

Po zestawach I.Q i Sonab, KEF ukazał bardziej wycofaną scenę dźwiękową, mniej natarczywą. Dźwięk jest ogólnie wyraźnie uprzestrzenniony, lepiej oderwany od zestawów. Szumy sali koncertowej zostały tu podane całkiem wiarygodnie, bębny w jazzie zostały poprawnie rozstawione na scenie. Trafnie ujął charakter brzmienia Maciej: stwierdził, iż te zestawy w znacznym stopniu są pozbawione własnych manier.

Model Q-55 nieźle radzi sobie z rekonstrukcją instrumentów akustycznych. Improwizacje Garbarka zostały oddane z rzetelnym ładunkiem emocjonalnym, skrzypce wprowadziły odpowiedni klimat przed "burzą" w symfonii Beethovena. Przy nagraniach obfitujących w dużą ilość instrumentów ich selekcja jest całkiem dobra, stosunkowo jest mało efektu zlewania się dźwięków. KEFy nie mają poważniejszych podbarwień, uwagę jednak zwraca trochę zbyt wypchany do przodu dźwięk fortepianu z prawej strony klawiatury. Na mój gust skrzypce były też zbyt mocno "odchudzone" w barwie.

Dynamicznie KEFy sprawują się dobrze. Są też całkiem szybkie. Było to nawet dla mnie małym zaskoczeniem, po uprzednio poznanych modelach. Mamy tutaj całkiem sprawny bas, równy i witalny rytm. Bas z tych zestawów zebrał bardzo szeroki wachlarz ocen. Zależało to przede wszystkim jakie zestawy były odsłuchiwane uprzednio. Po innych modelach podłogowych bas z KEF odbieraliśmy jako bardziej selektywny, zwarty, rytmiczny. Natomiast po zestawach na podstawki nie mogliśmy uniknąć wrażenia, że jest pewna obszerność i ocieplenie barwy na basie. Dobrze wypada tu bas syntetyczny, przy akustycznym brakuje tych najostrzejszych konturów.

Jakość wysokich tonów jest poprawna, są w dobrych proporcjach z resztą pasma. Osobiście uważam, że większość firm brytyjskich stosuje w swych zestawach stosunkowo tanie głośniki wysokotonowe. W przypadku KEF, niestety to słychać. Ogólnie KEFy brzmią niezbyt żywo w dziedzinie barw. Tak jak w modelu Energy C-4 brakuje soczystości i słodkości barw. Niższe zakresy średnicy także są jakby przymglone.

Ogólnie model KEF prezentuje całkiem satysfakcjonujący poziom neutralności. Nie starano się tutaj na siłę uatrakcyjnić dźwięk w jakiś szczególny sposób. W sumie model 55 to całkiem udana propozycja na rynek podłogowych zestawów o umiarkowanej cenie. (ms)

Opinia 2
Nie po raz pierwszy praktyka użytkowania zestawów z głośnikiem Uni-Q okazała się odmienna od zapewnień z prospektu. KEF zapewnia, że kolumny te powinny dać dobry efekt w szerszym polu odsłuchu i że lepiej od konkurencji współpracują z pokojem. Moim zdaniem ich optymalne ustawienie jest tak samo trudne jak w przypadku konwencjonalnych zestawów. W ostateczności nie udało mi się znaleźć takiego położenia, w którym zarówno barwa jak i lokalizacja byłyby zoptymalizowane jednocześnie - Michał osiągnął chyba lepszy wynik w tym względzie.

Spora jest ilość basu. Nie dominuje on przesadnie nad całością pasma, ale każde pojawienie się dużego bębna, kotła czy kontrabasu daje wyraźny basowy akcent. Znaczne wydaje się być rozciągnięcie dolnych rejestrów. Niewątpliwie przyczynia się to do efektownej prezentacji muzyki. Jak stwierdził Michał, właściciel Q-55, który zorganizuje imprezę techno może spodziewać się, że będzie uznany wśród przyjaciół za odlotowca. Motoryczność basu opiera się głównie na jego sile. W kategoriach absolutnych reprodukcja dźwięku nie jest zbyt szybka. W solowych partiach basowych równomierność jest w miarę przyzwoita, skłonności do przeciągłego wybrzmiewania ujawniają się w umiarkowanym stopniu. Mimo to melodyka i bogactwo barwy basu nie imponują niczym szczególnym. Często spotyka się ocieplenie barwy. Brzmienie bardzo niskich dźwięków kontrabasu stawało się momentami nieczytelne. Nawet dźwięki pochodzące z gitary basowej Marcusa Millera nie posiadały większego zróżnicowania.

Co do drugiego skraju pasma, nie mam zbyt wielu uwag. Wysokie tony zostały podane w normalnych proporcjach do średnicy. Ich brzmienie nie było zbyt urozmaicone, ale za to wolne od przykrych zniekształceń. O takich pozytywnych cechach jak krystaliczność czy swoboda nie ma tu mowy.

Na przeciętnym poziomie jest też sugestywność średnicy. Generalnie zakres ten się nie narzuca. Nie odnaleźliśmy w nim szczególnie ciekawego zróżnicowania barw, czy naturalistycznego kolorytu. Poważniejszych przerysowań też na szczęście nie było. Michał wyraził zastrzeżenia co do schematyzmu różnych nagrań skrzypiec, ale pozytywnie ocenił wokale, chwaląc ich czystość i precyzję intonacji. W stosunku do głosów męskich gotów jestem podzielić tą opinię, ale głosy żeńskie wydawały mi się zbyt łagodne i zbyt mało ekspresyjne.

Duża rozpiętość dynamiki tych zestawów pozwoliła na łatwe osiąganie znacznych poziomów. Fragmenty grane pianissimo były czytelne. Transjentom nie brakowało dobrej swobody dynamicznej. Moim zdaniem miały one jednak zbyt zaokrąglony charakter. Szarpnięcia strun gitary, kontakt pałeczki z membraną bębna - mimo sporej skali dźwięku - nie miały właściwej sobie szybkości. Kompresja dynamiki występowała tylko w przypadku osiągania wysokich poziomów w niskich rejestrach. Jak widać w tym przedziale cenowym jest to jednak poprzeczka nie do pokonania.

Całkiem dobrze kształtował się obraz dźwiękowy. Duży, w pełni widoczny, posiadał on odkrytą scenę o zaznaczonych konturach. Z łatwością można było określić rozstawienie źródeł na scenie. Scena rozbudowana została za zestawami, z dość silnie zaznaczonym pierwszym planem występującym na linii zestawów. Na scenie przedstawiał się w miarę pełny zarys artystów. Należy zwrócić uwagę na szerokość sceny, wyróżniała się ona w grupie rozpiętością. Lokalizacja była dobra w każdej części sceny. Źródła były dobrze odseparowane i niezależne. Wyczuwalna swoboda pozwalała na łatwy wgląd w scenę. Obrazy były zawsze stabilne. Osobiście byłem trochę zawiedziony nadmierną obszernością źródeł, ale tym razem chyba Michał lepiej zoptymalizował ustawienie, bo nie spotkał tego typu problemów.

Przestrzenność została częściowo odtworzona. Przydałoby się bardziej dobitne i wyrazistsze przekazanie pola rozproszonego, można by precyzyjniej zasymulować akustykę pomieszczenia, w którym dokonano nagrania. Nie odnotowaliśmy zamglenia obrazu dźwiękowego, przejrzystość prezentowała średni poziom.

Michał uznał, że Q-55 oferują charakterystyczne firmowe brzmienie. Sięgając pamięcią do poprzednich modeli serii Q można faktycznie znaleźć szereg podobieństw. W trakcie odsłuchu koncentruję się dość mocno na analizie poszczególnych składników brzmienia, i tak też staram się przedstawić swoje obserwacje w ramach recenzji. Nie zawsze mechaniczne podsumowanie cząstkowych ocen daje jasny obraz całości. Jak sądzę w Q-55 starano się połączyć efektowną prezentację muzyki z poprawnością, brakiem agresji i kulturą brzmienia. Jak na swoją cenę Q-55 dość przyzwoicie spełniły te trudne do pogodzenia zadania. KEFy nie wciągnęły mnie zbyt mocno w samą muzykę, ale całościowo słuchało się ich całkiem przyjemnie. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl