Shan Aztec 110
recenzja opublikowana w maju 2000
Wymiary: 345,212,300 mm
Efektywność: 86,5 dB (1W/1m/100Hz-20kHz)
Impedancja: 8 omów
Moc: 120W
Cena (maj 2000): 1.590 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: Acoustic Energy Aegis One, Bose 201, GLD Dedykacje 0.2, JMlab Tantal 505, KEF Cresta 2, Mission 772, Shan Aztec 110, Tannoy Mercury M2
Shan jest firmą czeską. Dostarczona do redakcji wraz z zestawami instrukcja obsługi niestety dostępna była jedynie w języku czeskim. Na szczęście język naszych sąsiadów jest na tyle podobny do polskiego, że można się z grubsza zorientować w treści, nawet jeśli nigdy się go nie uczyło. Od czasu do czasu trafiają się jednak sformułowania, do zrozumienia których nie wystarcza podobieństwo języków i zdolności dedukcji. Instrukcja zawiera jedynie wzmianki odnośnie użytkowania zestawów, brak w niej natomiast opisów technicznych. Na temat samej firmy też mamy stosunkowo skromne informacje. Powstała ona w 1993 roku dzięki inicjatywie trzech założycieli. Od roku 1997 Shan obecny jest też na rynku polskim i słowackim. W 1998 jego wyroby zdobyły nagrodę na wystawie Top Audio w Pradze.
Aztec 110 jest małą, dwudrożną kolumną typu bass-reflex przeznaczoną do ustawienia na podstawki. Obudowa liczy sobie 10,9l objętości i wykonana została z płyty paździerzowej, grubości niespełna 20 mm. Skrzynka nie jest prostopadłościenną bryłą, ścianka przednia została bowiem lekko pochylona. W połączeniu z dość obfitym wytłumieniem ścianki tylnej powinno to zmniejszyć niekorzystny wpływ fal stojących powstających we wnętrzu obudowy.
Ścianki boczne skrzynki od zewnątrz pokryte są jasną okleiną z naturalnego drewna. Pozostałe ścianki też są okleinowane naturalnym drewnem, ale pomalowano je czarnym lakierem. Zewnętrzne, boczne rogi skrzynki zostały zaokrąglone i polakierowane na czarno. Całość wykonana została dość solidnie i starannie, sprawia przyjemne wrażenie wzrokowe. Kolumny są też stosunkowo ciężkie, masa zestawu to 9,2kg, wyraźnie więcej niż to się zwykle spotyka w niedrogich, dwudrożnych kolumnach.
Shan w konstrukcji Aztec 110 wykorzystał głośnik wysokotonowy znanej duńskiej firmy Vifa (D27TG-15). Jest to miękka, tekstylna kopułka, powlekana tworzywem sztucznym. Kosze obu głośników, zarówno wysoko jak i nisko-średniotonowego odlane zostały z tworzywa sztucznego. Głośnik nisko-średniotonowy prawdopodobnie również pochodzi od Vify (nie jest to jednak nigdzie napisane, jego oznaczenie fabryczne to: P17WJ-00-08). Membrana tego głośnika wykonana została z polipropylenu. Głośnik ma 14 cm średnicy, a jego układ magnetyczny jest chłodzony przez mały otwór w tylnej części.
Głośniki zasilane są ze zwrotnicy, która wykonana została na płytce drukowanej i przykręcona do tylnej ścianki obudowy. W zwrotnicy zastosowano trzy cewki bez rdzeni magnetycznych, cztery kondensatory (dwa elektrolity z Tesli i dwa MKT) oraz trzy rezystory.
Do zestawu można podłączyć jedynie jedną parę przewodów, za to gniazda terminala są złocone. Pozwalają one podłączyć zarówno standardowe wtyki bananowe, jak i gołe przewody o grubości do 6mm.
Tunel bass-reflexu został wyprowadzony z tyłu obudowy, ma średnicę około 5,5 cm i około 18 cm długości. Został zestrojony na 48 Hz. Instrukcja podaje, że trzydecybelowe pasmo przenoszenia rozciąga się od 50 Hz do 22 kHz.
Producent zaleca dość długie docieranie głośników. Pełnię swych możliwości brzmieniowych kolumny mają osiągnąć po około 70 godzinach pracy. (JD)
Opinia 1
Kolumny Aztec 110 okazały się niełatwym materiałem do oceny. Miałem sporo problemów z ustawieniem tych zestawów. Przede wszystkim ustawienie osi głośników wysokotonowych na ucho powoduje, że dźwięk jest ostry i natarczywy - dłuższe słuchanie w takim ustawieniu nie jest przyjemne. Odgięcie osi na boki pogorszyło ostrość lokalizacji źródeł. Ostatecznie najbardziej odpowiedni wydał mi się wariant ze skręceniem osi głośników wysokotonowych do środka, tak żeby krzyżowały się przed głową słuchacza. Mimo że ostrości było wyraźnie mniej nie udało się jednak całkowicie zniwelować pewnego niepokoju towarzyszącego reprodukcji dźwięku, nie było idealnie gładko i równo na wyższej średnicy. Mikołajowi udało się znaleźć chyba bardziej optymalne ustawienie, nie sygnalizował większych problemów z brakiem czystości, wręcz przeciwnie średnicę określił jako miłą, przyjazną, a nawet wręcz słodką. Trzeba przyznać że średnica była dobrze nasycona, pełna i miała solidną podstawę na dole. Barwa nie zawsze była jednak dobrze kontrolowana, nieczystości pojawiały się w nieskompresowanych utworach z Chesky'ego. Transjenty dźwiękowe powodowały wówczas bardziej ostry, mniej czysty dźwięk.
Mikołaj chwali małe Shany także za dobra jakość wysokich rejestrów. Podobnie jak ze średnicą i tu jest to zależne od kąta dogięcia osi głośników. Góra ma całkiem autentyczny charakter, sporo naturalnej metaliczności i swobody dynamicznej. Nie można się jednak zgodzić, że jest ekstremalnie czysta. Występują tam drobne nieczystości i zapiaszczenie, mimo wszystko ogólne wrażenie jest na tyle dobre że w przypadku porównania z konkurencją dźwięk Shana wypada zwykle bardziej naturalnie i obecnie. Nie bez znaczenia jest również fakt że kopułka Shana lepiej radzi sobie z głośniejszymi - bardziej transjentowymi dźwiękami. Barwa zyskuje wówczas więcej blasku i nasycenie, dźwięk jest odpowiednio jasny i swobodny.
Większych zastrzeżeń nie można mieć do niskich tonów. Co prawda nie pozbyto się tu efektu rezonansowego ale ogólnie dźwięk jest w miarę czytelny i zwarty. Lekkiemu przeciąganiu mogą ulegać niżej grające struny kontrabasu, również w nagraniu "Funny" Marcusa Millera dźwięk był bardziej obszerny i mrukliwy. Ale już takie utwory jak "Summertime" Ala Jarreau, czy "Mabel" Branforda Marsalisa, wypadały sprawnie, żwawo i co szczególnie istotne, selektywnie. Wyższe rejony basu mają sporo dynamiki i dobre nasycenie barwą. W nagraniach gdzie dużo jest najniższych dźwięków, przekaz ma sporo masy, ale niestety jest nieco zbyt miękki, dużo lepiej wypadają akcenty dynamiczne osadzone w wyższych rejestrach dołu. Ogólnie Shany nie są nadzwyczajnie dynamiczne, ale zapewniają czytelną rytmikę i dobrą selektywność dźwięku. Zróżnicowanie dynamiczne średnicy i góry również jest niezłej jakości. Shan lepiej radzi sobie z dynamiką w skali mikro niż makro. Dynamiczne akcenty głośnych utworów są lekko złagodzone, nie czuć tu prawdziwej mocy i potęgi, prawdopodobnie wynika to po części z lekkiego poszerzenia dołu i ocieplenia brzmienia. Aztec 110 wydają się też jakby spokojniejsze.
Aztec są kolumnami detalicznymi, dzieje się tak głównie za sprawą dobrej jakości głośnika wysokotonowego i lekkiego uwypuklenia wyższej średnicy. W brzmieniu jest sporo pogłosu, sporo dźwięków towarzyszących grze na instrumentach. Słuchając Aztec 110 słuchacz ciągle ma też wrażenie osadzenia dźwięku w pomieszczeniu, nie jest on oderwany od akustyki wnętrza. Całkiem obecna jest również sama scena, słychać że w tylnych planach nie jest pusto, coś się tam dzieje. Przekaz jest dość głęboki i całkiem przejrzysty. Dobra jest również stereofonia, źródła są czytelne i stabilne, mają swoje miejsce w przestrzeni. Dobry jest wgląd w scenę, ale przejrzystość źródeł ulega niestety minimalnemu pogorszeniu w transjentach. Shany mają jeszcze jedna drobną wadę, słabo znikają ze sceny. Słuchając ich po takich kolumnach jak Mission 772 czy nawet GLD Dedykacje 0.2 trzeba dłuższej chwili aby przyzwyczaić się do obecności skrzynek ograniczających scenę. Z tego powodu scena nie jest też tak szeroka jak u konkurencji.
W porównaniu z innymi zestawami dźwięk Shanów Aztec 110 ma sporo klasy i obecności, z drugiej strony zdarzają się też przybrudzenia. Mimo wszystko, mimo sporej ilości drobnych niedociągnięć - są one naprawdę drobne - ogólne wrażenie jest całkiem dobre. Małe niedoskonałości nie przysłaniają sporej uniwersalności tych zestawów, o czym dobitnie świadczy porównanie z konkurencją wśród której Shany wcale nie zostają w tyle! Mikołaj bardzo pochlebnie wyraził się zarówno o ich brzmieniu jak i wyglądzie, jest to z pewnością jedną z atrakcyjniejszych propozycji w tym pułapie cenowym. (JD)
Opinia 2
W pierwszej chwili Aztec 110 wydał mi się kolumną brzmiącą zbyt jasno. Wrażenie to nie było jednak prostą konsekwencję uwypuklenia wysokich tonów. Wysokie tony nie były bowiem wcale szczególnie wyeksponowane czy głośniejsze niż reszta pasma. W zakresie tym mało było cech wymagających szerszego komentarza. Nie odnotowałem ani poważniejszych problemów rodzaju szorstkości ani przesadnego wypłowienia barw. Talerze z płyty P.J. Harvey (Dry) brzmiały nie bardziej ostro niż zwykle.
Najżywiej i najbardziej ofensywnie brzmiącym zakresem była wyższa część średnicy, właśnie stąd w niektórych prostszych nagraniach akustycznych brało się wrażenie rozjaśnienia dźwięku. Zaakcentowane zostały sybilanty i wyższe rejestry damskich wokali, ofensywnie zabrzmiały instrumenty dęte, a także gitara. Jak sądzę właśnie te cechy w dużej mierze przesądziły o ocenie Piotra. Jego komentarze zawierały sporo krytycznych uwag dotyczących 'oziębienia' przekazu, nadmiernej sterylności jak również szklistości.
Wrażenie rozjaśnienia mogło być zredukowane poprzez obfitsze wypełnienia basu, ale uwypuklenie niskich tonów nie było chyba intencją projektanta. Mimo drobnych zastrzeżeń ze strony Piotra co do przytrafiającego się czasami zmiękczenia dźwięku, sumaryczna ocena niskich tonów były pozytywna. Miłym zaskoczniem było dla mnie, że nawet nagrania King Crimson (Thrak) i Cassandry Wilson (New Moon Daughter) nie ujawniły kłopotów z rezonansami, przeciągłymi wybrzmieniami, czy choćby uwypuklaniem niektórych nut. Odbyło się to jednak kosztem wyszczuplenia niskich tonów, które brzmiały według mnie zbyt lekko. Odczuwalne było też ograniczenie rozciągnięcia pasma w najniższych rejestrach. Potęga najniżej granych dźwięków kontrabasu była praktycznie niesłyszalna. Bas w naturalny sposób łączył się z niższymi partiami średnicy, które także brzmiały dość lekko i zwarcie. W szczególności dotyczyło to wokali, które generalnie miały niewiele ciepła.
Na tle pozostałych kolumn testu Shan w jednym aspekcie zaprezentował się atrakcyjnie - miał zauważalną swobodę dynamiczną. Pomijając brak ogólnej potęgi brzmienia wynikający bezpośrednio z ograniczeń przenoszenia basu, Aztec 110 brzmiał całkiem żywo i witalnie. Nie było kłopotów z zachowaniem rytmiki, przekazany był też kontrast pomiędzy cichszymi a głośniejszymi partiami, dźwięk wydawał się ogólnie dość otwarty.
Zestawy o ofensywnie podanym górnym skraju średnicy niemal zawsze mają pewien charakterystyczny rys dotyczący kreowania obrazu przestrzennego. Wokół wokali, instrumentów dętych i perkusyjnych pojawia się trochę dodatkowej otoczki pogłosowej - tak też było w przypadku zestawów Aztec 110. Właśnie na tym efekcie opierała się prezentacja przestrzenna w przypadku Azteca 110.
Kolumny Shan okazały się całkiem selektywne. W utworach o bardziej skomplikowanym charakterze nadal można było łatwo śledzić poszczególne źródła, a całościowe wrażenie czytelności też było dobre. Także dźwięki artykulacyjne, oddechy wokalistów, pociągnięcia smyczkiem, szarpnięcia strun, praca klapek pozostawały całkiem wyraziście oddane. Jedyne co można zarzucić tym zestawom to skłonność do przekazu muzyki z dość jednolitą manierą - ale to wynikało wyłącznie z charakteru tonalnego.
Przyznam się, że w pierwszych chwilach brzmienie zestawów Shan wywołało u mnie stosunkowo chłodną reakcję (zwłaszcza, że ich charakter tak bardzo kontrastował z bardziej miękko grającymi kolumnami Tannoya). Z czasem doszedłem jednak do wniosku, że kilka cech dźwięku było postawionych na niezłym poziomie i trzeba to docenić. Całościowo dźwięk miał jednak swój klimat, trochę zbyt jednolity i chłodny. Właśnie to w znacznej mierze przesądzało o subiektywnym odbiorze brzmienia tych kolumn. I na to chyba powinni w pierwszej kolejności zwrócić uwagę słuchacze by wyrobić sobie własną ocenę, własny stosunek do brzmienia Azteca 110. Piotr generalnie odniósł się do tych kolumn krytycznie, a rozbieżności w naszych ocenach były dość duże. Spodziewam się, że także poza naszym redakcyjnym zespołem Aztec 110 będzie zbierał różnorodne oceny, zarówno pochlebne jak i krytyczne. (GS)