Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Sonab B1


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2-3/96
Wymiary: 443,260,265 mm
Efektywność: 90 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: 10-80 W
Cena (06/1996): 630 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1

Z kolumnami Sonaba wcześniej nie mieliśmy osobistego kontaktu. Przygotowanie niniejszej recenzji było dla nas pierwszą okazją do zapoznania się z produktami tej szwedzkiej firmy.

Głośnik wysokotonowy o średnicy 19 mm wygląda znajomo. Przypomina on konstrukcje spotykane w kilku niedrogich zestawach brytyjskich. Membrana ma kształt kopułki w części centralnej i stożka po obwodzie. W przeciwieństwie do innych podobnie wyglądających głośników ten ma inny materiał membrany. Głośnik niskośredniotonowy ma membranę z papieru i przednie zawieszenie z pianki. Zwrotnica jest bardzo prosta, głośnik niskośredniotonowy jest podłączony zupełnie bez filtru.

Przednia ścianka przykryta jest plastikową kształtką, pozostałe ścianki poryto winylową okleiną z przetłoczeniami imitującymi fakturę drewna. Do połączenia ze wzmacniaczem służą niestety zwykłe sprężynowe zaciski. Tunel BR ma ujście z tyłu, częściowo tworzy go plastikowy pierścień, a wewnętrzna część wykonana została z grubej tektury.

W prospekcie producent poleca zastosować firmowe podstawki S110 o wysokości 48 cm.

Połączenie niezłej efektywności oraz łatwej do wysterowania impedancji powinno zapewnić bezproblemową współpracę ze wzmacniaczami. Bass-reflex zestrojono na 40 Hz.

Opinia 1
Testy grupowe zestawów głośnikowych mają tą właściwość, że bardziej wyeksponowany jest charakter brzmienia danego modelu na tle innych. Po odsłuchu zestawu Audiowave 17 miałem sesję z zestawem Sonab. To co mnie natychmiast uderzyło to zupełnie odmienna średnica.

Wyższy środek w zestawach Sonab jest trochę wycofany. Inne określenia: szczupły, chudy, tonalnie suchy. Nie ma w Sonabach soczystego, harmonicznego nasycenia brzmienia instrumentów. Prawdę powiedziawszy średnica w zestawach Sonab ma dwa oblicza. Brzmienie płyty Harmonia Mundi (Handel - "Messiah") cechowało się wycofaniem dźwięku. Natomiast instrumenty akustyczne w jazzie potrafiły być natarczywe. Zjawisko to łączy się z brzmieniem wysokich tonów. Nadawały one ostrości brzmieniu saksofonu, wokalom żeńskim.

Michał bez wahania wskazuje, że wysokie tony są dosadne i cały czas podkreślane w przekazie. Ja dodam, że wibrafon był bardzo przejmujący. Z całą pewnością zestawy Sonab nie są ciemne.

Scena dźwiękowa jest dość obszerna. Jednak brak w nagraniach rekonstrukcji akustyki pomieszczeń koncertowych. Dźwięki są sensownie oderwane od zestawów, ale wieloplanowości, rozwarstwienia nie czuć. Bardzo dobrze Sonaby radzą sobie z separacją instrumentów w prostych nagraniach. Wokale zawsze były ładnie lokalizowane, oderwane od zestawów.

Basu mamy sporo z tych zestawów. Jest to zapewne celowe podbicie i uwypuklenie tego zakresu. Efektem tego jest bas energetyczny, silny, zamaszysty, rockowy. Jest on też podbarwiony. Zawsze suchy, bez płynności, lekko urywany. W nagraniu "Bird Alone" (Mark Isham - "Romeo is Bleeding") odnotowałem na kontrabasie Charlie Haydena poważne podkreślenia niektórych częstotliwości, szczególnie tych najniższych.

Zestawy Sonab mają trochę zaburzoną równowagę. Jest tu sporo basu, lekko też są faworyzowane wysokie tony, średnica z kolei nie jest zbyt obfita. Charakter tych zestawów to suche barwy, wręcz szeleszczące. Otwartości brzmieniu nadaje spory bas i pikantne górne rejestry. Sonabów nie zaliczyłbym do łagodnie brzmiących dla ucha. W trakcie odsłuchu często ściszałem wzmacniacz. Podsumowując: jest to produkt w miarę udany. Michał szczególnie podkreśla rozsądną cenę. (MS)

Opinia 2
Obok Radmora były to w niniejszej grupie drugie kolumny, w których nie stłumiono wysokich tonów. Jest to posunięcie dość odważne, bo przy zastosowaniu tanich komponentów zawsze powstaje ryzyko nadmiernego uwypuklenia nieprzyjemnych zabarwień, które zwykle posiadają tanie głośniki. W przypadku Sonaba nie udało się uniknąć wyostrzeń brzmienia. Ich dokuczliwość zależy od rodzaju instrumentu, największa jest w przypadku talerzy zestawu perkusyjnego. W szczególności silnie ujawniło się to w nagraniach KK, który generalnie negatywnie odebrał brzmienie góry Sonabów. W klasyce, gdzie nie ma zwykle perkusyjnego zestawu z talerzami, sytuacja wyglądała lepiej. Nagranie takie jak La Folia, w którym nie brak przecież wysokich tonów, wypadło całkiem przyzwoicie.

Średnica też nie jest wolna od podbarwień. W dolnej części średnicy kolumny grały trochę zbyt nieśmiało, w efekcie wiele instrumentów brzmiało trochę zbyt sucho, nie dość pełno.

Bas jest w miarę równomierny. Rozciągnięcie pasma jest ograniczone w stopniu podobnym jak w innych kolumnach klasy podstawowej. Brakuje więc potęgi brzmienia i rozmachu, ale równowaga nie jest zachwiana w sposób drastyczny. W niższych partiach bas brzmi trochę głucho i jest nieznacznie przeciągły, ale wielkość podbarwień tego zakresu nie jest szczególnie duża na tle konkurencji.

Analityczność wydaje się dobra dopóki nie odtwarzamy zbyt trudnych dynamicznych i bogato zinstrumentowanych nagrań. Więcej zarzutów zgłosił tu KK. W większości mojego programu nie odnotowałem poważniejszych problemów, ale w przypadku samplera South Africa, niektórych fragmentów P.J. Harvey miałem obserwacje zbieżne z wrażeniami Krzysztofa. Trochę podobnie wygląda też sprawa stereofonii. Uporządkowane nagrania akustyczne wypadały dobrze, ale nie zawsze udawało się utrzymać poziom kiedy przychodziła pora na trudniejsze nagrania. Dolne rejestry fortepianu nie były tak dobrze zlokalizowane jak wyższe, rockowa ściana dźwięku była zbyt rozmyta.

Mimo licznych zastrzeżeń, po uwzględnieniu ceny, można spojrzeć na Sonaba dość przychylnie. W przeciwieństwie do większości konkurentów B1 nie stosuje sztuczek w rodzaju basu opartego wyłącznie na rezonansie, czy też przytłumiania wysokich tonów dla uzyskania "przyjemnego" brzmienia. Ograniczenia w jakości głośników są jednak słyszalne. Jeszcze rok temu pozycję B1 można by ocenić wysoko. W międzyczasie pojawiły się takie kolumny jak KEF Coda 7 i Radmor LS-10. W moim prywatnym odbiorze Sonab nie jest aż tak udany jak dwa wspomniane modele, a różnice ceny w ramach tej trójki są w zasadzie pomijalne. Jeśli jednak charakter kolumn, które my uważamy za faworytów nie będzie Państwu odpowiadał, to wówczas B1 jest jednym z pierwszych kandydatów wartych zainteresowania. Jak zwykle w przypadku tanich kolumn mamy tu poważne kompromisy jakościowe, trzeba więc porównać zgodność swojego gustu z charakterem kolumn. Za 600-700 złotych naprawdę zrównoważonych i neutralnych kolumn po prostu kupić się nie da. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl