Tonsil Maestro 130
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2/98
Wymiary: 910,223,302 mm
Efektywność: 87 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: 70 W
Cena (9/1998): 1.700 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M
Testowano w grupie wraz z: Ancient Audio Mini Monitor, Audiovector M1, Chorus A&K, Eco Bud Ton KM-2, FazAkustyka FA-10, Minima Audio Elixire Three, RLS Callisto, Tonsil Maestro 170, Vienna Acoustics Haydn, Vox 17
Zestawy z serii Maestro są chyba dość istotną nowością dla Tonsilu - przynajmniej tak to odbieram z punktu widzenia obserwatora śledzącego poczynania firmy z zewnątrz. Technologicznie odróżniają się one wyraźnie od starszych produktów bazujących niezmiennie na miękkich kopułkach wysokotonowych i papierowych membranach głośników nisko/średniotonowych. Wprowadzeniu kolumn Maestro na rynek towarzyszyły też zakrojone na szerszą niż zwykle skalę działania promocyjne.
Maestro 130 to jeden z czterech modeli serii, którą tworzą jeszcze: największe w tej grupie Maestro 170, mniejsze od 130-tek, ale także przeznaczone do ustawienia na podłogę Maestro 80 i wreszcie najmniejsze kolumny Maestro 70 - już regałowe. Wszystkie mają ujednoliconą szatę wzorniczą. Oznaczenia cyfrowe w nazwach biorą się od wartości mocy maksymalnych.
W zestawach Maestro 130 zastosowano 13-centymetrowe głośniki niskośredniotonowe z polipropylenową membraną. Polipropylenowa jest też wklęsła kopułka osłaniająca, przyklejona do zasadniczej części membrany. Zawieszenia zostały wykonane z gumy o składzie mieszanki dobranym specjalnie dla uzyskania wysokiego tłumienia, kosze wytłoczono z blachy. Głośnik wysokotonowy o średnicy 25 mm ma membranę tytanową. Z zewnątrz chroni go metalowa siatka. Ten sam głośnik wysokotonowy jest wykorzystany we wszystkich zestawach serii.
Skrzynki są prawie w całości pokryte ładną, winylową okleiną zgrabnie imitującą wzór drewna. Natomiast ścianka przednia jest oklejona materiałem tekstylnym. Materiał ten jest też w podfrezowaniach na głośniki tworząc podkładkę pod kosze głośników. Zaokrąglenie krawędzi ma według opisu z karty informacyjnej służyć redukcji dyfrakcji, ale mam obawy co do skuteczności zastosowanego rozwiązania. Przejście przedniej ścianki w krzywiznę nie jest płynne, a też ma swoją krawędź, a więc jednak będą powstawać efekty dyfrakcyjne. Wewnątrz nie ma żadnych wzmacniających wręg czy półek. Natomiast cała powierzchnia ścianek jest wyłożona tłumiącą watą w celu redukcji fal stojących. W dolną ściankę można wkręcić solidne kolce w postaci metalowych stożków.
Za głośnikami znajduje się płytka ze zwrotnicą. Na podstawie zewnętrznych oględzin trudno było sprawdzić topologię filtrów. Zwrotnica jest 7-elementowa, najprawdopodobniej wszystkie głośniki pracują z filtrami drugiego rzędu. Częstotliwości podziału przypadają na 800 oraz 3.500 Hz - głośniki niskośredniotonowe pracują razem tylko w dolnej części pasma, choć karta informacyjna określa Maestro 130 jako zestawy dwudrożne.
Firmy tak duże i popularne jak Tonsil mają niewątpliwie spore oddziaływanie informacyjne. Z tego względu należy się cieszyć, że instrukcja obsługi w przystępny sposób objaśnia podstawowe reguły ustawienia kolumn i dobierania mocy wzmacniacza. Na pewno dobrze posłuży to popularyzacji podstawowej wiedzy o sprzęcie elektroakustycznym.
Na koniec jedna informacja dodatkowa. Kupując zestawy Tonsilu można wziąć udział w cyklicznym konkursie. Aktualna edycja trwać będzie do 15 lutego przyszłego roku. Wśród nabywców, którzy odeślą kupony dołączane do zestawów losowane są rodzinne wycieczki i szereg drobniejszych upominków. (GS)
Opinia 1
Maestro 130 należy do tanich zestawów, ale w teście są też tańsze. Można więc dokonać sprawiedliwego porównania. W gruncie rzeczy zachowują dobrą równowagę tonalną, nie ma przykrych podbarwień, ogólny balans nie jest przesunięty w żadną stronę. Charakter brzmienia jest może nieco rozjaśniony. Niestety jakość barw jaką oferują jest trochę poniżej przeciętnej, chodzi głównie o średnicę i wysokie. Skrzypce i wokale grają głównie swoimi środkowymi składowymi, w dźwięku brak jest składowych o wyższej i niższej częstotliwości, nie są ani ciepłe ani ostre - pospolity dźwięk.
O ile sama średnica jest może mniej interesująca, to góra jest nieciekawa. Blachy nie były podbarwione, ale ich charakter wyjątkowo jednostajny. Dawno nie słyszałem w nagraniu Herscha "Con Alma" brzmienia tak pozbawionego blasku, taki charakter może pasować jedynie do co bardziej jazgotliwych kawałków rockowych.
Bas również jest bardziej szybki i zwarty niż melodyjny czy nasycony barwą. Mimo wszystko należy tu pochwalić zachowanie kontroli, w zakresie niskich składowych nie zdarzają się przeciągania czy buczenia. Dźwięk stopy jest bardzo krótki i impulsowy, mimo wszystko ma za mało masy. Kontrabas wypada mało atrakcyjnie, jest zbyt suchy i twardy.
Dynamika Tonsili jest w pewien sposób skompresowana, głośniki mają skłonność do wyrównywania głośności, słabo oddane jest narastanie czy mikrodynamika, ale ogólny poziom głośności może być na stałym, wysokim poziomie. Do prawdziwej potęgi brakuje jednak lepszego fundamentu basowego. Dobrze wypadło ogólnie bardzo głośne nagranie Pearl Jam z jazgotliwymi gitarami i bardzo szybką stopą. Niestety śledzenie poczynań wokalisty wymaga większego wysiłku, ogólnie panuje lekki harmider, chyba zbyt wiele niepotrzebnych dźwięków.
Zastrzeżenia wzbudza także stereofonia, źródła są czytelnie zogniskowane, szkoda tylko że bez rozróżnienia planów. Nie udało mi się tak ustawić głośników aby w utworze z płyty R. Pidgeon usłyszeć wyraźnie różną głębokość ustawienia gitar. Każde następne akustyczne nagranie to kolejne rozczarowanie. Dźwięk stanowi jakby jednolitą całość, słychać jedynie dźwięki instrumentów, zupełnie brak ich pudeł, swobody, powietrza. Wyczucie głębi, obecności pomieszczeń wymaga naprawdę dużej wyobraźni.
Tonsile są nieco droższe od EBT i nieco tańsze od Chorusów, osobiście szybciej zdecydowałbym się na któreś z tych zestawów niż na Maestro 130, ale to w dużej mierze kwestia indywidualna.
Trzeba przyznać, że są to bardzo wyrównane zestawy, nie posiadają ewidentnych wad mogących uprzykrzyć słuchanie, ale też brak im zalet. Wbrew temu co może sugerować nazwa, są mało wyrafinowane, poniżej średniej w teście, warte polecenia chyba głównie do cięższego rocka. (JD)
Opinia 2
Większość dźwięków ze środka pasma (wokale, dolne rejestry skrzypiec, znaczna część widma fortepianu) ma ograniczoną prezencję. Nie jest to brzmienie zbyt otwarte, nie ma tu większego nasycenia barw. Dopiero w nieco wyżej - na przykład w górnym rejestrze sopranu - są słyszalne ostrzejsze akcenty. W rezultacie, mimo ogólnego braku ofensywności, niektóre partie wokali czy instrumentów dętych są bardziej ożywione i eksponowane. Z kolei przełom basu i średnicy, a także wyższy bas jest prezentowany dość skromnie, co z kolei można stwierdzić obserwując niezbyt obfitą i pozbawioną ciepła prezentację niżej schodzących wokali (na przykład Cassandra Wilson). Inną konsekwencją subiektywnego pofalowania charakterystyki jest zmniejszenie nasycenia wyższych składowych instrumentów basowych. Kontrabas czy gitara basowa nie mają zbyt dużo informacji o zarywaniu strun, nie za dużo jest też wyższych alikwotów. Przez to bas sam w sobie zdaje się jakby niższy i cieplejszy - odebrałem to jako charakter jego barwy. Ogólnie jest zaś głuchy i przypomina dźwięk wydobywający się z bass-reflexowego tunelu. Nie ma jednak charakteru dudniącego i jest dość szybki.
W wyższych rejestrach po prostu niewiele się dzieje. Na plus można policzyć nie męczący charakter wysokich tonów. Owszem, nawet agresywne nagrania rockowe czy elektroniczne nie rażą brzmieniem jasnym czy nazbyt ostrym. Ale też i niewiele dowiemy się o barwach blach zestawu perkusyjnego. Po odfiltrowaniu metaliczności i blasku pozostał dość matowy i mało wciągający dźwięk. Także skrzypce miały wyraźnie zbyt ubogą ilość wyższych harmonicznych.
W przypadku Maestro barwa średnicy i wysokich tonów nie jest czynnikiem ożywiającym brzmienie. Aż nazbyt spokojnie wypadają przez to utwory kameralne, delikatne i łagodne już ze swej natury. Zabrakło im drobnych gradacji dynamiki, zwinności, były zbyt matowe. Na pozór wyda się to paradoksem, ale jednak dla oddania lirycznych klimatów też trzeba odpowiedniego przekazu żywości i zmian dynamiki. Z drugiej strony ostro grane rockowe kawałki też miały trochę złagodzoną drapieżność. Natomiast trzeba odnotować, że zestawy nie wprowadzają poważniejszej kompresji, a nawet chwilami tworzą wrażenie dźwięku o sporej skali, przy odpowiednio dobranych nagraniach daje to całkiem atrakcyjne wyniki.
Stereofonia Tonsili jest raczej przeciętna, w miarę poprawna przede wszystkim na pierwszym planie. Czasami można nawet znaleźć nagrania, w których główne źródła są w miarę obecne. Ale instrumenty w głębi brzmiały już mniej konkretnie. Radek nie zdołał wyodrębnić poszczególnych planów nawet na precyzyjnie zrealizowanych płytach. Moje wrażenia były podobne - brakowało mi przestrzeni za linią zestawów, słabo odczuwalna pozostawała akustyka pomieszczeń.
Skromne były też zdolności analityczne. Przy ostrzejszym i gęstszym materiale elektrycznym (D.Straits utw.7, A.Parsons utw. 7, Rammstein utw.4, P.J. Harvey) Tonsile miały problem z selektywnym przekazem wielu źródeł. Drobne szczególiki artykulacyjne też pozostawały słabo czytelne. Patrząc na to zagadnienie bardziej całościowo muszę powiedzieć, że przy odsłuchu Maestro 130 analityczność jako zjawisko samo w sobie nie przyciągnęła zbytnio mej uwagi. Niewiele komentarzy na ten temat pozostało w notatkach.
Z suchego zbioru obserwacji, z beznamiętnego opisu kolejnych cech brzmienia często niełatwo jest wyłowić ten ostateczny i decydujący wniosek - ocenę przyjemności odsłuchu. W przypadku Maestro 130 nasze ogólne wrażenie było całkiem pozytywne, wbrew temu co wynika z wcześniejszej części tekstu. Choć lista wyszczególnionych przez nas niedociągnięć jest dość długa - to efekty te nie są zbyt drażliwe czy krzykliwe. Radek zasugerował, że Maestro najlepiej czują się w towarzystwie muzyki syntetycznej, tworzonej bez udziału instrumentów akustycznych (na przykład przy płycie "Everything but the Girl" mogły pokazać swoje możliwości basowe, a dźwięk nie był wyostrzony). Moje odczucia są podobne. Z odsłuchiwanych przez mnie płyt najefektowniej wypadły nagrania Petera Gabriela czy Bjork. Przy powszechnej dominacji muzyki elektrycznej Maestro 130 mają szansę zadowolić niemało odbiorców. (GS)