Tonsil Tango 200
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 3-4/97
Wymiary: 1000,260,370 mm
Efektywność: 83 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: 200 W
Cena (08/1997): 3.800 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, YBA Integre DT
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M
Tonsil przyzwyczaił nas przede wszystkim do tego, że produkuje wiele różnych zestawów klasy podstawowej i średniej, wypełniając wszelkie możliwe segmenty rynku masowego. Jest to poniekąd naturalna polityka w przypadku producenta dominującego na danym rynku. Nie pretenduję do roli fachowca w dziedzinie wzornictwa i marketingu. Podejrzewam jednak, że jakiś dobrze wyglądający, ambitniejszy i droższy model jest przydatny dla dużych firm choćby właśnie ze względów marketingowych, nawet jeśli jego produkcja sama w sobie nie przynosi żadnego (a przynajmniej żadnego znaczącego) dochodu. Choć Tango 200 nie są jeszcze zestawami szczególnie drogimi, właściwie jeszcze można je zaliczyć do klasy wyższej średniej, to w ofercie Tonsilu są one produktem bardziej prestiżowym. Wyraźnie widać wysiłki zmierzające do stworzenia wyrobu wyższej klasy, odróżniającego się od większości standardowej oferty. Jest to kolumna duża i ciężka - 25,5 kg to już całkiem sporo. Klient kupujący Tango 200 będzie miał przynajmniej kilka dodatków nieczęsto spotykanych u konkurencji.
Najprzyjemniejszym gestem producenta jest bezterminowa gwarancja, o ile wiem dotychczas nikt w polskim przemyśle audio czegoś takiego nie oferował. Pierwszy nabywca ma do gwarancji prawo przez cały okres użytkowania kolumn, niezależnie od tego jak byłby on długi. W przypadku odsprzedaży gwarancja zostaje skrócona do 24 miesięcy od daty pierwotnego zakupu. Drugim znakiem ekskluzywności jest lakierowanie obudowy na wysoki połysk.
Tango 200 mają aż trzy warianty posadowienia na podłodze: na plastikowych kołkach, na krążkach lub na kolcach. Odpowiednie elementy trzeba wkręcić w gwintowane gniazda od spodu obudowy. Podwójne terminale pozwalają na połączenie dwukablowe.
Poza tym do kolumn załączona jest też charakterystyka z pomiarów danego egzemplarza i schemat zwrotnicy. Szkoda, że praktyka dołączania takich informacji technicznych nie jest szerzej stosowana, osobiście bardzo ją lubię. Pasmo przenoszenia 28-20k Hz jest podane bez określenia tolerancji. Z załączonego wyniku pomiaru wynika, że dolna granica jest podana dla spadku 10 dB. Widać też podbicie średniego basu w rejonie 50-70 Hz.
Choć na zewnątrz widać tylko dwa głośniki, to Tango 200 jest kolumną trójdrożną i w sumie ma cztery głośniki. Wnętrze obudowy jest podzielone na 5 komór. Jedna z nich mieści głośnik średniotonowy i wysokotonowy, jest ona wypełniona materiałem tłumiącym. Natomiast cztery pozostałe komory są wykorzystywane przez dwa głośniki basowe. Każdy z nich jest z jednej strony obciążony komorą zamkniętą, a z drugiej komorą z otworem. Mamy tu więc układy akustycznych filtrów pasmowoprzepustowych. Każdy głośnik ma filtr pracujący na innej częstotliwości co ma za zadanie uzyskać równomierniejsze odtwarzanie basu. Niskie częstotliwości są więc promieniowane przez dwa pokaźne otwory o średnicy 7 i długości 12 cm. Tylna ścianka jest przykręcona śrubami w pokaźnej liczbie 18.
Głośnik wysokotonowy ma miękką tekstylną kopułkę. Stosunkowo duży głośnik średniotonowy ma membranę stożkową o średnicy 12,5 cm wykonaną z tworzywa sztucznego. Jego kosz wytłoczono z blachy.
Według opisu, zbocza filtrów zwrotnicy mają nachylenie 12 dB, ale jak widać z wykreślonych charakterystyk filtrów i ze schematu, charakterystyki filtrów są bardziej skomplikowane. Składająca się z 18 elementów zwrotnica jest zmontowana na dużej płytce drukowanej umieszczonej na płask na dolnej ściance obudowy.
Minimum impedancji wynosi 5,8 oma, zestawy mają też małe wahania fazy impedancji i generalnie są dość łatwym obciążeniem. W załączonej karcie informacyjnej jest też jeszcze opisana druga, cztero-omowa wersja zestawów. (GS)
Opinia 1
Coraz bardziej zaciera się różnica w cenach dóbr produkowanych w Polsce i na Zachodzie. Przykładem tej tendencji są prezentowane zestawy Tonsil Tango 200. Pierwsze wrażenia po ujrzeniu zestawów są związane z wielkością obudowy i wysokiej jakości lakierem ją pokrywającym. W sektorze cenowym tu dyskutowanym - około 4.000 zł - Tango 200 prześcigają konkurencję, jeżeli oceny dokonamy na podstawie objętości, ciężaru, solidności skrzyń. Niestety, emocje szybko ulegają ostudzeniu, gdy zawiesimy wzrok na głośnikach. W zestawach Tonsil mamy głośniki Tonsil. Zobaczmy, czy firma zbliżyła się już do konstrukcji opartych na Focalach, Dynaudio, Seas itp., które można już nabyć w różnych formach już nawet za 1.000 zł.
Pierwsze chwile z Tango 200 wypadły całkiem przyjemnie. Zestawy cechują się miękkim, spokojnym, zgrubsza wygładzonym brzmieniem. Pomimo dużej obudowy bas jest ekonomiczny - jego ilość jest rozsądna. W miarę posuwania się odsłuchu zaczyna brakować ekspresji dynamicznej, zarówno w mikro i makro skali zestawy określiłbym jako grzeczne i powściągliwe.
Tango 200 sprawują się zupełnie przyzwoicie z prostym materiałem audiofilskim (nagrania Chesky). Wokale żeńskie z akompaniamentem brzmią ogólnie higienicznie i kulturalnie. Uwagę w tych zestawach zwraca satysfakcjonująca jakość wokali. Są one otwarte i w budzącym stopniu szacunek pozbawione zakolorowań typu "nosowych" - złączone dłonie zakrywające nos i usta przy mówieniu.
Głośnik wysokotonowy jest rzeczywiście w przypadku firmy Tonsil "przełomowy" - bez rażących granulacji, czysty i interesujący barwowo. Przysłuchując się instrumentom o spektrum zajmującym szerokie pasmo, okazuje się, że dźwięki nie mają wysokoczęstotliwościowych detali, mikrotransjenty są stłumione. Wyczuwalna też jest pewna niespójność barwowa pomiędzy średnicą, a górą. Mamy na początku lekko przygaszoną średnicę, która później przechodzi w drobne, wąskopasmowe rozjaśnienia. Przy pewnym nagraniach wysokie tony określiłbym jako otwarte i całkiem żywe. Przy porównaniach z innymi konstrukcjami, okazuje się, że wysokim tonom brakuje przede wszystkim kolorytu barwowego (a raczej możliwości jego urozmaicania). Dynamika transjentów też jest zubożona. Głośnik wysokotonowy nie nasyca też wyraźnie średnicy. Słuchając Tango 200 miałem wrażenie subiektywne, że częstotliwość podziału wypada w tej konstrukcji bardzo wysoko. Nie wiem jaka jest w rzeczywistości.
Teraz przenoszę się na przeciwny kraniec pasma akustycznego - do basu. Reprodukcja basu przez obudowę pasmowo-przepustową wydaje się być ciekawa. Tango 200 to w zasadzie konstrukcja dwudrożna z zintegrowanym subwooferem. Znamy to z wielu zestawów, które zdobyły uznanie.
W Tango 200 zaskoczył mnie pozytywnie fakt, iż bas jest serwowany bez przesady. Nawet wydawało mi się, że jest go mało w niektórych nagraniach (szczególnie o szybkim tempie). Bas w sumie zebrał określenia jako obszerny, chwilami tłusty. Największy mój zarzut to brak integracji basu z woofera i głośnika niskośredniotonowego. Chwilami jest słyszalne rozszczepienie, efekt przełączania - znane mi nagrania z kontrabasem miały poszerzone niektóre najniższe dźwięki, ich wyższe harmoniczne były z kolei zbyt słabo nakreślone. Innym razem brakowało mi najniższych składowych, słyszalne były tylko wyższe. Bas jest energetyczny, ale nie łamie żadnych barier w tej kategorii cenowej jeśli chodzi o pociągnięcie w dół. Barwa instrumentów basowych jest bardzo syntetyczna i zgrubna. Przy nagraniu, w którym obok siebie odtwarzany jest kontrabas i fortepian zacierana była separacja pomiędzy dźwiękami basowymi obu instrumentów. Szybkie solo kontrabasu jest spowalniane, słyszalne jest "zaciąganie rezonansowe" niskich dźwięków. Tak ważne składniki brzmienia jak rytm&swing i zawsze analizowane w recenzjach publikowanych przez MHF określiłbym jako mierne. Obserwuję zjawisko, że wiele osób (w tym polskich recenzentów) nie przywiązuje uwagi do jakość rytmu. Liczy się często uderzenie, zjawiska tektoniczne, "zawiesistość" basu w pokoju odsłuchowym. Dynamika basu w Tango 200 nie pozwala zaspokoić nawet takich pragnień. Do zalet Tango 200 należy natomiast poprawna równowaga tonalna, brak rażących przerysowań w poszczególnych pasmach widma.
Scena dźwiękowa jest poprawna, określiłbym jednak prezentację Tango 200 jako powściągliwą lub wycofaną. Efekty holograficzne są raczej nie do uzyskania na tych zestawach, ale ogólne poczucie przestrzenności nie jest specjalnie ograniczane. Słyszalne są spłycenia sceny i ograniczenia w regeneracji powietrza otaczającego instrumenty. Po zapoznaniu się ze spostrzeżeniami Macieja wypada stwierdzić, ze Tango 200 brzmią 2.5 wymiarowo.
Przyznaję, ze niezmiernie ciekawym wydarzeniem w moim audio-życiu byłby odsłuch Tango 200 i innych tu testowanych modeli w towarzystwie osoby z firmy Tonsil odpowiedzialnej za opracowanie konstrukcji. Czy w ogóle istnieje płaszczyzna, dająca zazębienie się poglądów na hi-fi.
Trudno zaprzeczyć - Tango 200 to najbardziej udane zestawy jakie powstały do tej pory we Wrześni. Wiele osób nie mających zbyt wspólnego z audiofilią ma wiele powodów, aby uznać Tango 200 za bardzo dobry produkt, warty swej ceny. Ja natomiast wciąż dostrzegam różnice, pomiędzy produktami Tonsil i prezentowanymi konstrukcjami audiofilskimi. Zastanawiam się, czy w ogóle ma sens porównywanie Tango z innymi markami tu prezentowanymi. Jak wiemy rynek audiofilski jest mały, a Tonsil do tej pory raczej zaspokajał szeroką rzeszę odbiorców. Tango 200 reprezentują poziom umożliwiający zarekomendowanie tej konstrukcji w miejsce importu w stylu IQ, Sonab, Quadral. Tango 200 mogą być uznane za zestawy wszechstronne w pewnych środowiskach melomanów. Moim zdaniem ich ograniczenia wynikają z zastosowanych głośników. (ms)
Opinia 2
Pierwszy kontakt z Tango 200 nie przyniósł żadnych mocniejszych przeżyć. Prostsze nagrania akustyczne zaprezentowane zostały w spokojnej, mało ofensywnej formie. Barwy wokali, gitar, fortepianu czy skrzypiec były trochę matowe, nie miały zbyt żywego kolorytu. Dość łatwo jest z taką prezentacją spędzić więcej czasu, ale trudno jest się wciągnąć w muzykę, trudniej o przeżycie w trakcie odsłuchu emocji. Do średnicy dopasowane charakterem były wysokie tony. Również brzmiały spokojnie, a nawet były zbyt przygaszone, JD narzekał, że są one zbyt przygaszone. W bardziej agresywnie zrealizowanych nagraniach zabrakło potrzebnej nieraz dozy metaliczności. Natomiast bardziej obfita była prezentacja basu, można nawet mówić o przerysowaniu w tym zakresie. Bas nie był aż tak silnie forsowany by zmienić charakter kameralnych nagrań o małej skali. Kiedy jednak zaczynały się partie kontrabasu, gitary basowej lub bębnów czuło się ciężkość dolnych rejestrów. Bas niestety nie był zbyt precyzyjny barwowo. Na skali częstotliwości występowały uwypuklenia połączone z nazbyt przeciągłymi wybrzmieniami. Co bardziej zaskakujące w przypadku tak dużych kolumn, niektóre nuty były z kolei stłumione. Jest to maniera trochę niebezpieczna, bo zależnie od materiału muzycznego możemy otrzymać zarówno bas nadmiernie obfity i dominujący, lub też zbyt skromny.
Dynamika - rozumiana w klasyczny sposób - jest dobra. Potężnie zabrzmiały te wszystkie utwory, które charakteryzują się obfitym basem i dużą rozpiętością głośności. Nagrania takie jak "Funny" Marcusa Millera czy fragmenty symfoniki miały spory rozmach. Z uwagi na dość niską efektywność trzeba jednak troszkę mocniej przekręcić pokrętło głośności. W niezbyt szybkich utworach udało się też zachować miarowy rytm. Jednak ogólnie co do szybkości brzmienia można mieć zastrzeżenia. Zauważalne jest łagodzenie transjentów. Nie mają one szybkiego wybuchowego narastania, ale są zmiękczone. Brakuje też życia, ekspresji drobniejszych zmian dynamiki. Mimo dużej nieraz obfitość i ogólnej skali brzmienie pozostaje nadal na swój sposób spokojne.
W ogólnych zarysach stereofonia jest dość poprawna. Lokalizacja ma zazwyczaj jednolitą ostrość w całym paśmie, zaznaczony jest układ źródeł z ich rozmieszczeniem wszerz i wgłąb. Choć JD miał zastrzeżenia co do głębokości sceny, to jednak udało mi się ustawić kolumny tak by dalsze plany były rozłożone z odpowiednim dystansem. Precyzja zogniskowania nie jest jednak zbyt imponująca, pod tym względem Tango prezentuje co najwyżej średni poziom. Ostrość konturu jest przeciętna, a źródła są często trochę powiększone. Mało sugestywnie wypada przekaz akustyki pomieszczeń. Nie odczuwa się akustycznej otoczki wokół instrumentów, brak jest przejrzystości obrazu. Nawet instrumenty perkusyjne, najlepiej wzbudzające pogłos, wydawały się zawieszone w wytłumionych pomieszczeniach.
Dość skromne są możliwości Tango w dziedzinie odtwarzania subtelniejszych szczegółów. Właściwie żaden zakres pasma nie wyróżnia się pod tym względem. Próby dokładniejszego śledzenia sposobu artykulacji dźwięków, łatwość wyłuskiwania drobniejszych szczegółów niestety nie są zbyt dobre. Również możliwości w zakresie różnicowania barw nie wykraczają poza skromną paletę. Zachowanie Tango 200 jest jednak stabilne, nie obserwuje się pogarszania reprodukcji detali przy bardziej dynamicznym materiale muzycznym.
Brzmienie Tango 200 jest oparte na trzech filarach: silnym basie, sporej dynamice i eliminacji drażniących podbarwień. Stereofonia, koloryt barw czy szybkość są wolne od poważnych zniekształceń, ale jednak mało imponujące. W stosunku do czołowych kolumn po tysiąc kilkaset złotych dźwięk Tango 200 nie zyskuje na wyrafinowaniu, ale zyskuje głównie na swej skali. Trzeba docenić, że zadbano tu o kulturę brzmienia, choć szkoda, że przy okazji odfiltrowano też z muzyki sporą dawkę emocji.
Z reguły jest tak, że osobom postronnym nie są znane założenia projektowe, którymi kierował się konstruktor. W przypadku Tango 200 też jestem skazany na domysły. Podejrzewam jednak, że chodziło o zrobienie okazałej, dobrze wykończonej kolumny o dużym, a zarazem niekrzykliwym dźwięku. Jeśli tak było, to zamiar się powiódł. (GS)