Totem Tott
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/98
Wymiary: 270,152,227 mm
Efektywność: 85 dB
Impedancja: 8 omów
Moc:
30 W (min.)
Cena (6/1998): 995 USD
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M
Ten model testowany w grupie wraz z: GLD Bryza/Tornado, Gradient Evidence, JMlab 808LE, Jean Marie Reynaud Offrande, Phonar P20, Tannoy D-700, Totem Tott, Visaton Experience V20
Wspominałem już wcześniej, że Vincent Bruzzesse - szef i konstruktor Totema - przywiązuje dużą wagę do pozornie drobnych szczegółów. Według niego udana konstrukcja kolumny to nie tylko dobre głośniki z kompetentnie zaprojektowaną zwrotnicą w byle jakiej skrzynce, zmontowane w przypadkowy sposób. I nie chodzi tu o zwykłą pieczołowitość wykonania, ale chodzi o dźwięk. Bruzzesse podkreśla, że szereg drobnych detali - pozornie nieistotnych - ma jednak znaczący wpływ na dźwięk.
W recenzowanych poprzednio Mite ograniczenia cenowe nie pozwoliły na zastosowanie wszystkich charakterystycznych dla Totema rozwiązań. Oględziny zestawów Tott pokazują w praktyce na czym polega specyfika filozofii projektowej firmy. Choć na pozór Tott to najzwyczajniejsza dwudrożna kolumna, to jednak kilka szczegółów nieczęsto spotyka się u konkurentów. Kiedy zdejmiemy głośniki to okaże się, że przymocowano je do obudowy na podkładkach z korka, zazwyczaj zaś stosowane są podkładki z tworzyw sztucznych. Głośniki wchodzą w podfrezowania bardzo ciasno. Uznałbym to za przypadek, ale narożniki kosza głośnika niskośredniotonowego noszą oznaki lekkiego opiłowania, ciasne pasowanie jest więc chyba celowe. Od wewnątrz ścianki pokryte są jasnymi, prawie białymi matami. Z opisu wynika, że jest to borosilikat, nie spotkałem tego materiału tłumiącego w żadnych innych kolumnach. W prospektach Totema specjalnie podkreślono jego wyjątkowo dobre właściwości. Materiał ten pierwotnie opracowano w NASA w ramach programu promów kosmicznych. Według Totema jest to najlepszy znany rozpraszacz energii. Wagowo głównym składnikiem brosilikatu jest tytan. Maty służą zarówno do redukcji drgań obudowy, jak też i do tłumienia fal akustycznych. Na świecie jest ponoć tylko jeden producent borosilikatu, a sam materiał jest drogi i jego zastosowanie pochłania sporo czasu w produkcji. Totem twierdzi, że jest to jednak jeden z ważniejszych czynników kształtujących dźwięk, i że warto ponieść wszystkie te dodatkowe koszty. Okleiny, które zazwyczaj traktujemy wyłącznie jako element kosmetycznego wykończenia, są w Totemach traktowane zupełnie inaczej. Okleinowanie ma zdaniem Bruzzesse liczący się wpływ na dźwięk. Tott ma okleiny nie tylko na zewnętrznych powierzchniach skrzynki, ale także na powierzchniach wewnętrznych. Zastosowano uniwersalne złocone terminale do połączenia dwukablowego. Zestawy nie są wyposażone w maskownicę.
Częstotliwość podziału przypada na 3,5 kHz. Topologia filtrów jest prosta. Typowy układ LC (filtr drugiego rzędu) w torze niskośredniotonowym i pojedynczy kondensator z tłumiącym rezystorem w torze wysokotonowym. W zwrotnicy zamiast pojedynczych kondensatorów i rezystorów stosowane są zestawy równolegle łączonych elementów - z wielu przyczyn jest to korzystna praktyka.
Same głośniki nie są zbyt egzotyczne. Wysokotonowy prezentuje się skromnie jak chodzi o wielkość układu magnetycznego. Membrana jest wykonana z tworzywa, w centralnej części ma kształt kopułki a zewnętrzna część ma profil stożkowy. Niskośredniotonowy pochodzi z tajwańskiej firmy Versatronics. Jak się wydaje jako materiał konstrukcyjny membrany wykorzystano włókno węglowe.
Wewnętrzna objętość obudowy wynosi 5,6 litra. Tunel BR jest głęboki. Ma on średnicę 3 cm i sięga aż do głośnika wysokotonowego, gdzie jest skośnie ucięty. Daje to zaskakująco niskie -jak na tak małą kolumnę - strojenie BR na częstotliwość 40 Hz. Chrakterystyka impedancji nie ma żadnych anomalii, minimum wynosi około 6,7 oma, Tott jest dość łatwym obciążeniem 8-omowym. Jedynie niska efektywność może stanowić pewien problem dla słabszych wzmacniaczy. Producent podaje, że przy odpowiednim ustawieniu pasmo trzydecybelowe rozciąga się od 50 Hz do 20 kHz. (GS)
Opinia 1
Małych Tott, po raz pierwszy słuchałem bezpośrednio po agresywnych i narzucających się P20, przyznam że sposób prezentacji obu zastawów różni się diametralnie. Tott są wiotkie i delikatne bardziej powściągliwe, żeby odkryć ich dobre strony trzeba poświęcić więcej czasu i uwagi, ilość cech negatywnych (pomijając oczywiste ograniczenia wynikające z niewielkiej objętości obudowy) jest naprawdę nieduża. Wysokie tony są kulturalne i przejrzyste, przyzwoicie oddają zmiany barwy i charakteru. Blachy były jednak zbyt wiotkie i delikatne, brakowało im właściwego ataku, obecności. Małe Totemy nie posiadają wystarczającego fundamentu basowego, jest to zwłaszcza widoczne przy bezpośrednim porównaniu z większymi zestawami. Wrażenie spokoju, braku agresji, pewnej delikatności, wynika między innymi właśnie z tego odchudzenia, dodatkowo ograniczona została również makrodynamika i transjenty. Na szczęście ogólna równowaga tonalna została dobrze zachowana, przy dłuższym słuchaniu otrzymujemy zrównoważony i relaksujący dźwięk, ograniczenia nie powodują dyskomfortu i nie pomniejszają przyjemności ze słuchania. Tott należą do głośników których się słucha z przyjemnością, po włączeniu kolejnej płyty po prostu nie mamy ochoty jej wyciągać, przyłapałem się na tym kilka razy. Barwy poszczególnych zakresów są poprawne, należycie nasycone i zróżnicowane. Głos R.Pidgeon określiłem nawet jako liryczno-nostalgiczny. Bas pomimo ewidentnych ograniczeń jest w miarę równomierny i posiada możliwie niewiele przykrych cech, niestety przy tak niewielkich skrzynkach jest to związane z brakiem masy i nasycenia. Utwory rockowe i symfoniczne z silnymi impulsami na niskich częstotliwościach wypadały mniej efektownie bez właściwego uderzenia i potęgi.
Słabszym punktem z pewnością jest dynamika, zestawy nie są w stanie wytworzyć dużych poziomów ciśnienia, choć przypuszczam, że w mniejszych pomieszczeniach przy braku bezpośredniego porównania z większymi zestawami nie będzie to stanowiło żadnego problemu, szczególnie że zwiększeniu głośności nie towarzyszą żadne przykre efekty typu utrata kontroli nad barwami, stereofonią, tu przekaz pozostaje na wysokim stabilnym poziomie. Zaznaczona została gradacja dynamiki, co przy mniejszym pomieszczeniu powinno zapewnić właściwy komfort i dobre poczuci ogólnej dramaturgii.
Na zwiększenie pozytywnych wrażeń bez wątpienia ma wpływ poprawne oddanie stereofonii, źródła są dobrze odseparowane, nie dominują i nie zagłuszają się wzajemnie. Bez problemu można śledzić wydarzenia w głębi sceny. Ma ona przyzwoite rozmiaru i nie ulega redukcji przy trudnych i głośnych fragmentach - przejrzysty i kulturalny przekaz. Do pewnego stopnia oddany został klimat i akustyka poszczególnych nagrań. Do pełni szczęścia przydałoby się więcej powietrza wokół instrumentów, więcej swobody - lepsza obecność na scenie.
Małe Totemy wyraźnie zyskują w miarę upływu czasu, niezdrowe jest bezpośrednie porównywanie ich z dużo większymi i "głośniejszymi" zestawami, wtedy na pewno okaże się że są mało dynamiczne, mało obecne i pozbawione basu. W przeciwnym wypadku zapewnią nam przyjemny i komfortowy odbiór, który może okazać się wysoce satysfakcjonujący - szczególnie w mniejszych pomieszczeniach. Osobiście uważam jednak że postęp małych Tott w stosunku do tańszych krewniaków Totema jest niewspółmierny do ceny. (JD)
Opinia 2
Bardzo szybko w notatkach pojawiło się kilka pozytywnych komentarzy, które z upływem czasu tylko zyskały dodatkowe potwierdzenie. Już od pierwszych chwil Tott daje poczucie równowagi i wyważenia dźwięku. Kolumny nie dodają żadnych przykrych składników brzmieniowych i dźwięk zachowuje wysoką kulturę praktycznie niezależnie od materiału muzycznego. Mocną stroną są wokale. Mimo drobnych braków żywości i klarowności barw całościowe wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Nasycenie kolorytu jest wystarczające by właściwie przekazać różnice pomiędzy timbrem głosów różnych wokalistów. Totemy ograniczają też trochę drapieżność ostrzejszych nagrań elektrycznych, ale w stopniu nie budzącym poważniejszych obiekcji. Podobnie brzmią też wysokie tony. Ich główna zaleta to eliminacja nieporządanych zniekształceń. Lekkie braki w klarowności nie psują generalnie przyjemnego odbioru.
Głębokiego basu się nie spodziewaliśmy i oczywiście go nie było. Pasmo przenoszenia jest na tyle skromne, że pewne niskie dźwięki w znanych nagraniach prawie zupełnie giną. Mimo wszystko przy łagodnym charakterze średnicy i wysokich tonów basu wystarcza dla całościowego zrównoważenia dźwięku. Ten bas, który jest, ma dość dobrą wyrazistość i niezgorzej radzi sobie z przekazem melodii. Przy odpowiednio dobranych nagraniach Tott może nawet sprawić wrażenie kolumny większej niż nią jest w istocie.
Dźwiek oczywiście nie jest potężny - tego należało oczekiwać. Ale czy udało się zachować żywość brzmienia? Dużo tu zależy od materiału muzycznego. Niektórych nagrań rockowych po prostu nie da się dobrze odtworzyć bez silnego motorycznego basu, w tych przypadkach Tott brzmi anemicznie. W ogóle brzmienie jest raczej delikatne. Nie jest ono jednak pozbawione swoistej zwinności. Piszę "zwinności" bo szybkość kojarzy mi się głównie z błyskawicznym narastaniem transjentów i rytmem. Te cechy są postawione na średnim poziomie. Coś jednak pozostaje w dźwięku Totemów co powoduje, że nie są one nudne i powolne.
Tott całkiem nieźle radzi sobie z wydobycie subtelniejszych szczegółów z nagrań. Wyjątkiem jest bas - w tym zakresie możliwości kolumn są ograniczone, nie można oczekiwać zbyt dokładnego oddania zróżnicowania brzmień instrumentów basowych, ani sposobów artykulacji najniższych dźwięków. W wyższych rejestrach dźwięk jest jednak całkiem wyrazisty, choć wcale nie natarczywy. Mimo swych ograniczeń dynamicznych, Tott nieźle wypada przy odtwarzaniu dynamicznych utworów o bogatym instrumentarium. Nawet wówczas zachowana jest zazwyczaj niezła selektywność źródeł, odnosi się to zarówno do nagrań elektrycznych jaki akustycznych.
Stereofonię KK ocenił trochę wyżej ode mnie i nie zgłosił właściwie żadnych zastrzeżeń. Faktycznie wszystkie podstawowe zjawiska zostały odtworzone na co najmniej na średnim poziomie. Lokalizacja, przekaz akustyki, uporządkowanie i separacja źródeł - wszystko to wypadło nieźle, choć nie aż tak by szczególnie wyróżnić Totemy na tle konkurencji. Zabrakło mi natomiast namacalności w dalszych planach, przejrzystości obrazu.
Troszkę co innego sugeruje mi suche podsumowanie brzmieniowych cech tej kolumny, a trochę co innego subiektywne wrażenie ogólne. Beznamiętna ocena każe wytknąć zestawom Totema pewne braki, choćby w porównaniu z niewiele droższymi konkurentami takimi jak JMlab Daline 3.1 czy Celestion A1. Tott nie może się pochwalić głośnikiem wysokotnowym klasy podobnej do dwóch wymienionych tu kolumn, nie może też dorównać im w dziedzinie przenoszenia basu czy skali dynamiki. Mimo wszystko moim zdaniem nie ustępuje czołowym konkurentom kiedy w grę wchodzi przyjemność odsłuchu. Krótko mówiąc uważamy, że klienci poszukujący miniaturek w tej klasie cenowej powinni zainteresować się zestawami Tott. Po odsłuchach niniejszego testu wspominamy je bardzo dobrze. (GS)