Triangle Zephyr
recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 3/95
Wymiary: 860,220,294 mm
Efektywność: 91 dB
Impedancja: 4 omy
Moc: 80 W
Cena (06/1995): 2.164 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, Artline
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, YBA Integre
Triangle to kolejna firma mająca swój debiut na naszych łamach. Francja może się poszczycić grupką interesujących firm produkcyjnych, które w Polsce są stosunkowo mało znane poza kręgiem bardziej zaawansowanych audiofili interesujących się sprzętem high-endowym. W konsekwencji Triangle jest u nas w dalszym ciągu relatywnie mało znany. Co ciekawe Francja ma też dobrze rozwiniętą specjalistyczną prasę, która w Polsce jest jeszcze mniej znana niż francuski sprzęt. Warto wspomnieć, że średni poziom specjalistycznej prasy francuskiej jest (oczywiście moim zdaniem) zdecydowanie wyższy od poziomu skomercjalizowanych do przesady czasopism niemieckich. Niestety oddziaływanie opinii z rynku niemieckiego jest w Polsce dużo bardziej widoczne. Zapewne wynika to z bariery językowej.
Na rynku francuskim Triangle należy do grupy producentów, których można określić jako firmy średniej wielkości. Pierwszą ligę tworzą trzej potentaci czyli Bose, Cabasse i Focal.
Zewnętrznie Zephyr prezentuje się dość ciekawie, choć nie ma w zasadzie żadnych ekskluzywnych elementów wykończenia. Całą przednią ściankę pokrywa lekko zaokrąglona płyta z tworzywa sztucznego. Pozostałe części obudowy pokrywa zwyczajna winylowa okleina bez żadnych przetłoczeń czy nadruku wzoru drewna. Do spodniej ścianki przymocowane są cztery metalowe półkule, na których stoi kolumna. Mają one nagwintowane otwory i można w nie wkręcić załączone do kompletu kolce. Dwie pary złoconych wtyków do połączenia dwukablowego znajdują się u dołu tylnej ścianki i są zamocowane na wierzchu, bez wgłębienia.
Głośnik niskośredniotonowy T16 ma membranę papierową o średnicy 11,5 cm. Dość oryginalne jest zawieszenie przednie. Typowo spotykane tworzywa to pianka lub guma. Natomiast w tym przypadku zastosowano nasączany materiał. Przypomina to nieco sposób w jaki zwykle wykonuje się zawieszenia tylne. Zawieszenie tego głośnika jest dla mnie źródłem pewnych rozterek. Mam pewne obawy czy taka konstrukcja nie powoduje wydłużenia okresu wstępnego docierania głośnika. Nie wiem dokładnie jak długo kolumny pracowały przed dotarciem do redakcji. Zaaplikowaliśmy im tradycyjną dawkę dwóch dni pracy i na tym skończyły się nasze możliwości czasowe.
Głośnik wysokotonowy TZ20 ma 25-milimetrową metalową kopułkę.
Wokół obu głośników znajdują się pierścienie z twardej gumy, co powinno zredukować efekty dyfrakcyjne, a w przypadku głośnika wysokotonowego dać efekt szczątkowej tuby. Częstotliwość podziału przypada stosunkowo wysoko, na 4 kHz.
Tunel bass-reflexu ma wymiary 6x6 cm. Wewnątrz obudowy zastosowano wytłumienie.
Jeśli mielibyśmy szukać jakichś wyróżników kolumn francuskich, to zapewne byłaby to duże efektywność i Zephyr potwierdza tą regułę.
OPINIA 1
Wiele firm audio produkuje urządzenia z własnym charakterem. Czasami są to tylko pewne subtelności, które zabarwiają emocjonalnie przekaz (np.: Quad - słodkie i nasycone harmonicznie barwy, Naim - prężny i wibrujący rytm). Niekiedy jednak narzucenie własnej szkoły brzmienia na urządzenia jest przesadzony. GS swego czasu opowiedział mi o zestawach głośnikowych Rehdeko, które cechują się ponoć suchym i szybkim dźwiękiem. Tak też można w sposób uproszczony określić brzmienie zestawów głośnikowych Zephyr.
Zacznę opis od zakresu tonów wysokich, gdyż tu od razu słychać indywidualny styl. Góra brzmi sucho, występuje brak soczystości. Talerze są stępione, transjenty są jakby głuche i matowe. Po zakończeniu tej serii testów (odsłuchu Triangl'i), aż do przesady słuchałem jazzu na żywo. W trakcie wędrówki pałek perkusisty po blachach natychmiast przypominały mi się Zephyr'y. Niestety brzmienie góry nie jest zgodne z tym co słyszymy w trakcie koncertu, ani też z referencyjnymi zestawami głośnikowymi (Monitor Audio Studio 20, JM Lab PS 5.1). Głośnik wysokotonowy nie potrafił przekazać metalicznego brzmienia talerzy, strun gitary Paco De Lucii, nie nasycał też harmonicznymi brzmienia instrumentów takich jak chociażby skrzypce. Odniosłem wrażenie jakby w blachy uderzano słomkami, a nie drewnianymi pałkami. Dźwięk był tu czysty i gładki, bez ostrości, jednak o wyraźnym papierowym zabarwieniu. Michał stwierdził, że na górze brak jest jedwabistych powierzchni i ciepła jakie występuje w Meridian'ie 500/563. Wysokie tony nie są na szczęście pozbawione detali i klarowności. Podsumowując, góra brzmiała tak jakby kopułka była pobudzana do drgań przez drobnoziarnisty piasek znajdujący się w głośniku wysokotonowym.
Opisany wyżej problem jest też przypisany średnicy. Wokal Laverne Butler miał nienaturalnie przerysowane sybilanty, które czasami nabierały nawet chropowatego charakteru. Barwy były dość poważnie zniekształcone. MK nazwał brzmienie skrzypiec profanacją. Instrumenty dęte pozbawiono blasku, ogólnie barwa była tępa i matowa. Tutti orkiestrowe odbierałem często jako suche i wręcz jasne. Brakowało pełni i ciepła.
Skoro jestem przy średnicy, teraz trochę o efektach przestrzennych. Wokale, szczególnie ich wyższe składowe były lekko wypychane do przodu na planie. W jazzie wokal żeński był nawet zbyt głośny. Zestawy faworyzowały na scenie średnicę i górę. Jeśli chodzi o efekty stereofoniczne, są one przeciętne. Mocny jest tylko pierwszy plan. Tu skala dźwięku nie odbiegała od konkurencji. Głębia była uboga. Poczucie akustyki słabo zaznaczone, osadzenie kotłów w konkretnym pomieszczeniu mizerne. Bardzo słabo ogniskowały się wyższe rejestry, w zasadzie był słyszalny podział sceny na prawo i lewo, z dziurą dźwiękową na środku sceny. Taka projekcja była korzystna w nagraniu Metheny/Scofield, gdzie każdą z dwóch gitar rozmieszczono w jednym z kanałów.
Bas także nie uzyska pochwał. Z jednej strony jest on bardzo szybki i niesie dobry puls na prostych nagraniach, jednak nie zostały tu rozsupłane rytmy w jazzie. Kontrabas Ron'a Carter'a w "A Tribute to Miles" był pogmatwany i pourywany. Efekt był pogarszany przez wyraźne wspomaganie przez port bass reflex. Brakowało sprężystości i zwarcia. W klasyce zaniepokoił mnie sposób oddania rewerberacji pomieszczenia. Poszczególne mikrofazy zaniku dźwięku zostały mocno uproszczone. Tak jak w reszcie pasma barwy były nieciekawe. Michał określił brzmienie basu jako syntetyczne, wskazał też na podbicie wyższego basu.
Do cech pozytywnych Triangli należy dobra dynamika i żywość. Nazwę to też zwinnością. Bardzo sprawnie zabrzmiała gitara Paco de Lucii. W połączeniu z obszernym planem bliskim pierwsze chwile z Zephyrami mogą nawet oczarować.
Obaj z MK jesteśmy fanami dobrej stereofonii, neutralności oraz gitary basowej i kontrabasu. Trzy wymienione aspekty brzmienia nie stawiają zestawów Triangle w dobrym świetle. Chcąc być obiektywnym pragnę stwierdzić, że oceny Zephyr'ów z MK dokonaliśmy nie poprzez pryzmat własnych upodobań tylko poprzez porównanie z innymi zestawami głośnikowymi, które uzyskały uznanie w międzynarodowej prasie audio, jak i mając na uwadze dźwięki 'live' na scenie jazzowej. Firma Triangle przygotowała opisany model zestawów głośnikowych dla konkretnego amatora hi-fi lubiącego dźwięk z charakterem. Jeśli wśród Państwa jest ktoś taki, warto udać się do salonu odsłuchowego. Być może to co usłyszycie pokryje się z tym, czego poszukujecie od lat. (MS)
OPINIA 2
Pierwsze wrażenie przy przesłuchaniu Zephyr'ów może być nawet imponujące. Mięsisty, ofensywny, lub jak to określił KK ciężki, dźwięk przykuwa szybko uwagę, ale równie szybko staje się też oczywiste, że kolumny odciskają na brzmieniu swoje piętno.
Problematyczna jest naturalność barwy basu, który ma dość łatwo wychwytywalne podbarwienie. Ekspozycja tego zjawiska silnie zależy od muzyki. Ktoś kto lubi śledzić pracę basistów będzie zapewne miał zastrzeżenia. Czasami bas ma przez to charakter trochę pomrukujący (Dire Straits), czasami rezonujący (Fourth World), zjawisko jest też w szkolny sposób obnażane przez Bass Resonance Test z drugiego samplera Chesky Records, warto tego posłuchać dla celów edukacyjnych. Ciekawe i pozytywne dla kolumn jest natomiast to, że mimo wspomnianego podbarwienia bas pozostaje dość dobrze artykułowany, kontrolowany i krótki. Mimo wszystko KK stwierdził wręcz, że bas się narzuca.
Średnica z reguły jest odtwarzana żywo i ofensywnie. Dość przenikliwie odtworzone zostały skrzypce czy górne rejestry organów Hammonda. Pomaga to w zwiększeniu ogólnej ekspresji dźwięku, ale niestety też jest połączone z pewnymi podbarwieniami. Ponieważ na płytach wykorzystywanych przez KK było dużo żeńskich wokali jego ocena była jeszcze bardziej krytyczna od mojej. Wysokie tony nie pozostają w tyle, talerze brzmią w sposób pełny, z nietłumioną jasną barwą. Mimo braku ewidentnych wad takich jak piaszczystość czy szorstkość brzmienie górnego zakresu też nie wydawało się naturalne.
Możliwości dynamiczne można z kolei opisać w superlatywach. Nie jest to żadną uniwersalną regułą, ale efektywne kolumny zwykle radzą sobie trochę lepiej ze stworzeniem dźwięku o swobodnej dynamice i takie też jest wrażenie przy słuchaniu zestawów Triangle Zephyr. Czy to przy odtwarzaniu perkusyjnego solo (Fourth World) czy w dobrym nagraniu rockowym (Heavy Fuel) z głośników wypływa masa dźwięku. Nieźle jest też z szybkością i tempem, co też potęguje wrażenie żywości oraz dynamiki.
Wyraziście wyeksponowane są transjenty. Dobra jest separacja poszczególnych źródeł. Trochę podobnie jak Arcusach kolumny robią dobre wrażenie dobitną ekspozycją wszelkich gwałtowniejszych wydarzeń dźwiękowych, ale nie zapewniają subtelniejszego różnicowania barwy i sposobu artykulacji. Brzmienie przy pobieżnym słuchaniu zdaje się mieć bardzo dobrą selektywność, ale na dłuższą metę jest po prostu monotonne w swym charakterze.
Ofensywne brzmienie wyższych rejestrów, dość dosadna ekspozycja pogłosu sali w nagraniach powoduje, że wrażenie przestrzeni jest uwypuklone. Zephyr nie jest jednak kolumną uniwersalną. Przy znacznym wybudowaniu planów wgłąb scena jest skracana. Pierwszy plan jest dość bliski słuchacza. KK stwierdził poszerzenie panoramy, a ja miałem pewien niedosyt co do ogniskowania źródeł, i jak sądzę obie te obserwacje dobrze się zazębiają. Pogłos o zabarwieniu raczej średnio i wysokotonowym nie tworzy realistycznego wrażenia dużej sali, co może doskwierać przy nagraniach symfonicznych, gdzie żywa akustyka narzuca skojarzenie, że sala jest mniejsza niż w rzeczywistości. W przypadku zespołów mniejszych, charakter brzmienia kolumny nakłada się na zawartość nagrań dając dość sugestywny rezultat (Folia, sampler Opus 3).
Podsumujmy więc. Największe zastrzeżenia można mieć do ogólnego poziomu podbarwień i nawet bardzo atrakcyjna cena (kolumny te są w Polsce tańsze niż we Francji!) nie ratuje sytuacji. Być może osoba przykładająca mniejszą wagę do neutralności, ceniąca sobie natomiast brzmienie żywe, ekscytujące i efektowne znajdzie w Zephyr'ach to czego szuka. (GS)