AKG K-501
Typ: dynamiczne, otwarte
Masa: 235 g (bez kabla)
Impedancja: 120 omów
Efektywność: 94 dB 1mW
Pasmo przenoszenia: 16 - 30.000 Hz
Moc maksymalna: 200mW
Cena (1/2002): 812 zł
Testowano w grupie wraz z: AKG K-66, AKG K-105SRS, AKG K-501, Koss GT/5, Koss UR/30, Koss Sporta Pro, Koss PRO/4AA, Koss A/130, Philips SBC HP 900
K-501 wyglądają bardzo znajomo, ale nic w tym dziwnego. Są one obecne na rynku już od 1996 roku i w dodatku reprezentują wzornictwo typowe dla wyrobów AKG z lat 90-tych. Mogliśmy już nieraz zobaczyć je w sklepach czy też w reklamach. Są duże i solidne, wykończone dobrej jakości tworzywami. W firmowej literaturze AKG podkreśla się też fakt wykorzystania konstrukcji typu "varimotion system" (co polega na zróżnicowaniu grubości, centralna sztywna część membrany jest grubsza).
Otwarta konstrukcja sprawia, że izolacja od dźwięków z zewnątrz jest bardzo mała, tak więc zapewne nie kupią 501-ek prezenterzy (no nich będzie, że DJ'e) do pracy w dyskotekach. W warunkach domowych jest to już kwestia gustów i potrzeb. O ile niektórzy wolą pełną izolację, inni jednak preferują zachować jakiś kontakt ze światem zewnętrznym, choćby po to by usłyszeć dzwonek do drzwi.
Jak się okazało sprawa oceny komfortu użytkowania też w pewnej mierze subiektywna. Nie twierdzę, że AKG są wzorcowe, ale całkowity brak kontaktu słuchawek z małżowiną uszną oraz otwarta budowa dała mi uczucie swobody wokół małożowiny ucha, którą trudno znaleźć w innymi modelach. Ze względu na kolisty przekrój obudowy i stosunkowo twardy materiał okrągłych gąbek, Krzysztof preferował jednak słuchawki Sennheiser'a czy Beyer'a z bardziej pluszowym wykończeniem. Faktem jest bowiem, że 501-ki nie dają tak delikatnego dotyku jak choćby testowane równolegle Philipsy. Układ automatycznego dopasowania do wielkości głowy słuchacza działa dobrze i niewątpliwie poprawia komfort użytkowania. Okrągłe gąbki są wymienne.
Pojedynczy kabel ma długość 3m i okrągły przekrój. Wychodzi z lewej słuchawki i zakończony jest wtykiem 1/8 cala. Można też zainstalować przejściówkę zakończoną wtykiem typu duży jack (1/4 cala). Inaczej niż w tańszych słuchawkach, przejściówka nie jest jednak tylko wsuwana, ale nakręcana na gwint. Takie rozwiązanie należy uznać za optymalne - obsługiwane są w rezultacie obydwa typy gniazd a zarazem nie ma większego ryzyka, że przypadkowo wyciągnięty zostanie wtyk z przejściówki.
Podobnie jak w przypadku Koss'ów A/130 stosunkowo niska jest efektywność i niejeden nabywca K-501 będzie zapewne zmuszony do zakupu osobnego wzmacniacza słuchawkowego.
Opinia 1
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Rotel RDD 980/dpa dx32, Diora CD-504, wzmacniacz Struss Q (sekcja wzmacniacza słuchawkowego).
Słuchacze: JD i MD
Firma AKG jest dobrze znaną i cenioną nie tylko na rynku hifi. Trudno wyobrazić sobie studio nagraniowe w którym nie było by słuchawek i mikrofonów tej marki. Na większości zdjęć z nagrań studyjnych muzycy zaopatrzeni są właśnie w słuchawki AKG K141, notabene pierwsze egzemplarze tego modelu powstały w 1990r. Model 501 jest najwyższym z serii hifi w ofercie firmy. Mamy zatem do czynienia z najbardziej zaawansowaną techniką studyjną z aspiracjami do górnej półki hifi. Muszę tu Państwu zdradzić, że oprócz słuchanych w tym teście trzech modeli słuchawek AKG, miałem również okazję zapoznać się z brzmieniem typowych słuchawek studyjnych tej marki K240. Bez cienia wątpliwości muszę stwierdzić, że wszystkie modele AKG mają zbliżony charakter. Cechuje je przede wszystkim bardzo wyrównana charakterystyka. AKG posiadają znikomą ilość podbarwień, a w szczególności model 501. Jak to ujął mój znajomy są proste jak drut.
W trakcie testów słuchawkom tym poświęciłem bodajże najwięcej czasu. Niewątpliwie było warto, prezentują najbardziej dojrzałe i neutralne brzmienie z wieloma cechami wybitnymi. Oferowany dźwięk jest niesłychanie klarowny i czysty, barwy są prezentowane w sposób dyskretny, można nawet powiedzieć powściągliwy, mimo to posiadają sporo delikatności i finezji.
Brzmienie jest oszczędne, bez upiększeń, ociepleń i podobnych zabiegów mogących podnieść atrakcyjność odbioru muzyki. Barwy instrumentów akustycznych zwracają uwagę przede wszystkim swoją neutralnością i czystością. Bez problemu można delektować się wszelkimi odcieniami brzmienia instrumentów, niezbędna jest jednak odrobina koncentracji, słuchawki same nie narzucają się z kwiecistą prezentacją dźwięku, są raczej dystyngowane i eleganckie. Wymagają zainteresowania od słuchacza który chce odkryć ich prawdziwe atuty. Brzmienie jest bardzo spójne w całym zakresie częstotliwości, w przypadku fortepianu dźwięki z każdego rejestru mają podobny charakter, barwa dźwięku, nasycenie czy dynamika zależą tylko od nagrania. Homogeniczność brzmienia tych słuchawek postawiona jest na bardzo wysokim poziomie i naprawdę trudno się tu do czegoś przyczepić, dotyczy to zarówno barwy, dynamiki jak i rozdzielczości szczegółów. Z taką samą łatwością można delektować się niuansami brzmienia kontrabasu, fortepianu czy wchodzącego w najwyższe rejestry saksofonu sopranowego.
Dźwięk okraszony jest też sporą ilością detali. Z łatwością można wyławiać zarówno szczegóły w dziedzinie wybrzmiewania instrumentów jak i detali akustycznych pomieszczenia. Cała filozofia tych słuchawek opiera się na ekstremalnie płaskiej charakterystyce przenoszenia. Z tego powodu ani wysokotonowe detale, ani transjenty dynamiczne w najwyższych zakresach nigdy nie są nienaturalnie ostre i natarczywe ani słodkie i ugładzone. AKG oferuje po prostu bardzo czyste, detaliczne i zarazem czytelne brzmienie.
W tym miejscu muszę przedstawić jeszcze jedną istotną cechę brzmienia tych słuchawek. Otóż w niektórych nagraniach, szczególnie elektrycznych rockowych i popowych, okazywało się że 501'ki brzmią zbyt lekko, nie mają wystarczającej potęgi na basie. Wielu nagraniom brakowało masy i ciśnienia w zakresie najniższych częstotliwości. Po wysłuchaniu nagrań z takich płyt jak "M2" Marcusa Miller, "Mas Borracho" Infectious Grooves czy "Tenderness" Ala Jarreau pozostało wrażenie niedosytu, bas nie miał właściwej swobody, brakowało mu energii i zdecydowania, podany został zbyt delikatnie, zbyt nieśmiało. Na pewno również posiadacie Państwo w swoich płytotekach pozycje z nagraniami w trakcie słuchania których odczuwacie przemożną chęć zwiększania głośności, żeby wydobyć bardziej twardy energetyczny i atakujący bas. Niestety w trakcie odsłuchu takich nagrań za pomocą słuchawek AKG K501 te potrzeby nie zostaną spełnione. 501'ki zawsze grają dźwiękiem lekkim. Sama firma AKG do słuchania muzyki jazzowej i rockowej bardziej poleca model K401, może tam jest więcej basu?
W innych aspektach ocena basu pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Barwy są czytelne i przejrzyste, szybkość i kontrola najniższych składowych jest na najwyższym poziomie. Brak masy może powodować jednak, że akcenty rytmiczne choć szybkie będą niewystarczająco atakujące i zdecydowane. Nie będę ukrywał, że zarówno w czasie testów jak i pisania recenzji cały czas świadomie i podświadomie porównywałem 501'k do recenzowanych niegdyś w MHF Sennheiser'ów HD580. 580'ki oferują przekaz mniej przejrzysty ale barwy są bardziej nasycone, a prezentacja basu w ich przypadku to chyba niedościgniony ideał dla konkurencji. Sennheiser'y prezentują niskie składowe z prawdziwym rozmachem i swobodą, dźwięk jest tam bardzo energetyczny i obecny, a taka szybkość ataku w dynamice, siła i kontrola rzadko spotykana jest nawet w najdroższych systemach audio.
Charakterystyka przenoszenia słuchawek AKG opisana jest linią prostą, która jest nieznacznie przechylona, nieco obniżona w niskich rejestrach podnosi się liniowo do góry wraz ze wzrostem częstotliwości, nieznacznie eksponując najwyższy zakres. Wysokich tonów było dużo w nagraniach. Było to słychać zarówno w ilości wybrzmień jak i w ilości detali oraz powietrza w przekazie. Dźwięk nie był nienaturalnie jasny, ale emanowało z niego sporo powietrza i otwartości. Scena była bardzo czytelna i przejrzysta. Łatwo zauważalne byłe szczegóły akustyczne pomieszczeń. Bardzo przejrzysta była również stereofonia z łatwością można było lokalizować i separować pojedyncze źródła nawet w tylnich planach nagrań. Scena była niezwykle obszerna, instrumenty wyraźnie oderwane od głowy, miały sporo swobody i przestrzeni. Prezentacja akustyki nagrań to cecha wyraźnie wyróżniająca AKG na tle konkurencji.
Również inna cecha wyróżnia 501'ki na tle konkurencji, mianowicie bardzo precyzyjna kontrola nad dźwiękiem w dynamice. Słuchawki potrafią zagrać dynamicznie, głośno i czytelnie i nawet w najtrudniejszych nagraniach przejrzystość i kultura dźwięku pozostają na wysokim poziomie.
Nie chciałbym używać oklepanych określeń, ale dla mnie słuchawki AKG prezentują studyjny charakter brzmienia w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Doskonale nadają się do odsłuchu kontrolnego, wyławiania wszelkich najdrobniejszych szczegółów z nagrań. Dla akustyka znającego ich charakter mogłyby być idealnym narzędziem pracy (pomijając fakt że są to słuchawki typu półotwartego). Od tańszych typowych słuchawek studyjnych (K 240) wyróżnia je bardziej aksamitny i klarowny charakter barw, oraz bardziej otwarta i obszerna prezentacja przestrzeni nagrań. Głównym ich atutem jest ekstremalnie płaski, przezroczysty i czytelny charakter dźwięku, pozbawiony wszelkich podbarwień. Bez wątpienia pod wieloma względami słuchawki te mają cechy wybitne, nie ma jednak ideałów, a każdy słuchacz musi znaleźć go we własnym zakresie. Osobiście ciągle jednak pozostanę wierny modelowi HD-580 firmy Sennheiser. (JD)
Opinia 2
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Arcam Alpha 9, Kenwood DP-7060, wzmacniacz słuchawkowy CSR HAD-1
Brzmienie tego modelu miało wyraźnie zaznaczony charakter. Było rześkie, często wydawało się nazbyt lekkie. Subiektywna obecność basowego fundamentu była chyba najmniej zauważalna spośród całej testowanej grupy. Dolne zakresy to przede wszystkim szybkość i kontrola. Krzysztofowi K-501 przypominały w dużej mierze bardziej radykalną, doskonalszą odmianę jego byłych słuchawek Sennheiser HD 540 II. Właściwe dla nas obu charakter brzmienia K-501 był pewnym zaskoczeniem.
Bas był bardzo szybki, aż czasami trudny do zarejestrowania. Słuchawki te mają wbrew pozorom spore możliwości w zakresie odtwarzania niskich częstotliwości, ale wymagają odpowiednio dobrze zrealizowanych nagrań. Bas był nie tyle raptownie obcięty, co zbyt silnie opadał. Niższe składowe pozostały więc obecne, lecz ściszone. Zarówno w muzyce klasycznej (Prokofiew - "Romeo i Julia", Mussorgski - "Obrazki z Wystawy") jak i tanecznej (Madonna - "Power Of Goodbye", Sneaker Pimps - "6 Underground") K-501 pokazały na co je stać. Niestety przeważająca część użytych przez nas płyt zabrzmiała zdecydowanie za lekko i przez to mało przekonywująco. Mimo wielu innych, pozytywnych cech K-501, można nawet zatęsknić za skądinąd gorszymi słuchawkami o cieplejszym brzmieniu.
Odtwarzanie średnicy to nie tylko absolutna czołówka testowanej grupy ale i bardzo dobry poziom w skali bezwzględnej. Ponieważ swe odsłuchy zacząłem od akustycznych płyt takich jak "Just Like Love" Erica Bibba i "Blue Camel" Rabiha Abou-Khalila to moje pierwsze wrażenia były bardzo korzystne. Nie tylko taka muzyka sprawdza się na 501-kach. Wokal Madonny z płyty "Ray Of Light" wręcz zachwyca swą czystością i swobodą, choć przy bardziej krytycznym nastawieniu łatwo posądzić K-501 o nadmierną kliniczność czy sterylność. Można doszukać się takich tendencji zwłaszcza przy wokalach nagranych blisko mikrofonu (Anna Maria Jopek - "Ja wysiadam", Morcheeba - "Part Of The Process"). Instrumenty smyczkowe i dęte zabrzmiały żywo i swobodnie, choć trochę chłodno.
Wysokie tony były co prawda bardzo dobrej jakości, lecz ich nasycenie zdawało się być przesadne. Po części na pewno wynikło to z braku odpowiedniej ilości basu z drugiej strony pasma. Od razu przypomniały się nam testowane przed laty, jasno brzmiące słuchawki Revox Synergy (będące zresztą w istocie Beyer'ami DT-990 z inną metką). Nie mamy niestety możliwości porównania tych dwóch par słuchawek, a po niespełna 10 latach wrażenia jednak słabną. W przypadku nagrań zrealizowanych już z wyraźnie podbitą górą (Nick Cave & PJ Harvey - "Henry Lee", Eric Clapton "Pilgrim") wysokie tony zaczynają po prostu dominować. Znacznie lepiej dzieje się w muzyce klasycznej, ale i niektóre nagrania rockowe wypadają dobrze. Choćby "Chocolate Starfish..." Limp Bizkit dzięki bardzo poprawnej realizacji brzmi nieźle, choć i tu brakowało też siły basu. Wyrazista góra dodaje swobody i żywości prezentacji, ułatwia też precyzyjną lokalizację pozornych źródeł dźwięku.
Fani szybkiego basu, błyskotliwie odtwarzaych impulsów perkusyjnych mogą być zadowoleni, bo słuchawki grają właśnie szybko, głośno i bez kompresji nawet przy wysokich poziomach głośności. Jednak bardzo często brakowało basowego fundamentu, by nadać nagraniom właściwej potęgi i skali.
W żadnym z przesłuchiwanych nagrań nie mieliśmy problemu ze śledzeniem najdrobniejszych niuansów muzyki, łącznie ze zdarzeniami na dalszych planach, rozmaitymi dźwiękami towarzyszącymi muzyce (szelesty, kaszel, chrząknięcia, itd.). K-501 nie miały też problemów z dokładną separacją wszystkich dźwięków nawet w nagraniach o bardzo gęstej fakturze (Garbage - "Supervixen").
Bardzo pozytywne wrażenia mieliśmy jak chodzi o stereo i przestrzeń . Dźwięk nie wydaje się sztucznie uprzestrzenniony, a jednak ma się uczucie istnienia prawdziwej, dużej sceny, choć są to nadal tylko słuchawki z ich oczywistymi ograniczeniami w budowaniu realistycznej przestrzeni. K-501 radzą sobie jednak w tej dziedzinie znakomicie. Ciekawe, jak na tych słuchawkach wypadłoby przesłuchanie nagrań zrealizowanych techniką "sztucznej głowy".
Przystąpiliśmy do słuchania tego modelu z dużymi oczekiwaniami. W końcu to słuchawki dobrze znane i uznane, zbierające od kilku lat pozytywne recenzje w specjalistycznej prasie. I faktycznie AKG K-501 to konstrukcja wysokiej klasy, o bardzo solidnym wykonaniu. Oferują przestrzenny, bardzo szybki, analityczny, jednak kosztem braku wyraźniejszego basowego fundamentu. Ta koncepcja lepiej sprawdza się zwłaszcza na dobrze nagranej klasyce, ale na typowym, nieaudiofilskim materiale muzycznym bywa różnie, czasami dobrze, a czasami źle. Słuchawki nie tylko obnażają nagraniowe niedoskonałości, ale wręcz je eksponują. Mimo uznania i szacunku dla K-501 trudno obdarzyć je bezwarunkową rekomendacją. W końcu muzyki słuchamy jednak głównie dla przyjemności a nie tylko dla analizowania poszczególnych brzmień. Osobiście dość czesto byłem stanie zaakceptować taką równowagę tonalną, ale Krzysztof jednak nie chciał zrezygnować z odrobiny ciepła w brzmieniu. (GS)