Koss PRO/4AA
Typ: dynamiczne, zamknięte
Masa: 650 g
Impedancja: 250 omów
Efektywność: 95 dB 1mW
Pasmo przenoszenia: 10 - 25.000 Hz
Zniekształcenia: <0,1%
Cena (1/2002): 799 zł
Testowano w grupie wraz z: AG K-66, AKG K-105SRS, AKG K-501, Koss UR/30, Koss GT/5, Koss Sporta Pro, Koss PRO4/AA, Koss A/130, Philips SBC HP 900
A co to takiego, eksponat muzealny? - tak chciałoby się zawołać po wypakowaniu tych słuchawek z pudełka. Pragniemy uprzedzić, że nie są to typowe słuchawki hi-fi przeznaczone do domowego słuchania muzyki. Ich wygląd przypomina raczej radiowe lub telewizyjne słuchawki reporterskie, jakie widzimy na uszach komentatorów telewizyjnych prowadzących relacje z imprez sportowych. PRO4/AA u Krzysztofa przywołały wspomnienia słuchawek znanych z dzieciństwa (początek lat 70-tych), które użytkowali sąsiedzi posiadający bardzo ambitny jak na tamte lata zestaw hi-fi, złożony z amplitunera Aiwa, gramofonu Pioneer z napędem bezpośrednim i kolumn Kenwood z ozdobną maskownicą typu "Kumiko", posiadającą podobno jakieś korzystne cechy akustyczne, a stosowaną przez kilku japońskich producentów, m.in. Sansui. Słuchawki zaś były firmy Koss właśnie....
Zresztą jest faktem, że PRO4/AA mają swój historyczny rodowód sięgający bardzo dalekich czasów. Protoplaści PRO/4AA należą do słuchawkowej klasyki i nie jest wykluczone, że ów zapamiętany sprzed lat model to właśnie poprzednik obiektu naszego testu.
Profesjonalne słuchawki Koss'a wyglądają na tle testowanej grupy jak wojskowa ciężarówka wśród współczesnych samochodów osobowych. Są bardzo ciężkie (ok. 650 g), wykonane z ciężkiego tworzywa sztucznego i metalu. Konstrukcja pałąka i montowanie słuchawek do niego są oparte o solidne elementy metalowe. Nawet wewnątrz samych słuchawek zamiast typowej dla oddzielenia przetwornika od ucha tkaniny zastosowano solidną siateczkę z tworzywa. Taki sposób wykonania sugeruje natomiast niemal wieczną trwałość. Są to oczywiście słuchawki typu zamkniętego, a twarde tworzywo przylegające do uszu przypomina imitację grubej skóry. Trzeba przyznać, że izolacja od dźwięków z zewnątrz jest faktycznie wysoka.
Spiralny kabel połączeniowy ma długość 2,5 m. Jest pojedynczy i wychodzi z lewej słuchawki. Zakończony jest niezłoconym wtykiem 1/4 cala bez dodatkowej przejściówki. Jego niewielka długość i duża sprężystość powodują że słuchacz cały czas musi znajdować się blisko wzmacniacza, w przeciwnym razie albo wyrwie kabel z gniazda, albo pociągnie wzmacniacz za sobą. Jarkowi zdarzyło mi się kilkakrotnie, że słuchawki zsuwały się z uszu i prawie upadały na podłogę. PRO/4AA mają też możliwość zamontowania mikrofonu na specjalnym przewidzianym do tego zaczepie.
Sztywny pałąk ma co prawda od strony głowy cienką warstwę gąbki, ale tak czy tak na podstawie samego wyglądu i masy należało się spodziewać, że słuchawki będą mało wygodne. Tak też było w istocie. Zamknięte szczelnie uszy nagrzewają się szybko, nacisk na małżowiny jest spory. Jak to określił Mikołaj trzeba często wietrzyć uszy. Ponieważ dość często przy słuchaniu rytmicznych utworów lubię wykonywać drobne ruchy w takt muzyki, natychmiast odczułem też spory ciężar PRO/4AA. Trochę zaskoczyło mnie, że KK był nawet umiarkowanie zadowolony z komfortu oferowanego przez Koss'y. Osobiście przy dłuższym słuchaniu zacząłem też odczuwać nacisk pałąka na czubek głowy, co było zjawiskiem niespodziewany i dla mnie nowym. Jeśli z takich słuchawek muszą korzystać komentatorzy, a prawdopodobnie tak, to należy im szczerze współczuć. W redakcji niestety nie przeprowadzamy crash-testów urządzeń, w tej materii profesjonalne Kossy prawdopodobnie byłyby bezkonkurencyjne.
Opinia 1
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Rotel RDD 980/dpa dx32, Diora CD-504, wzmacniacz Struss Q (sekcja wzmacniacza słuchawkowego).
Słuchacze: JD i MD
Walory soniczne profesjonalnych Koss'ów niestety nie przystają do oczekiwań jakie może mieć słuchacz wydający 800 złotych na słuchawki służące odtwarzaniu muzyki. Po pierwsze PRO4/AA mają ograniczone pasmo z obu krańców, po drugie dźwięk ma zachwianą równowagę tonalną oraz podbarwienia, po trzecie dynamika jest skompresowana.
Zaczynając od dołu, najniższych częstotliwości nie ma, średni bas jest obecny ale mocno skompresowany, niższa średnica jest wycofana, natomiast najbardziej dominującym zakresem w przekazie jest wyższa średnica.
Słuchawki zachowują się różnie w zależności od materiału muzycznego. Ich braki najwyraźniej uwidaczniają się w bardziej złożonych i dynamicznych materiałach dźwiękowych. Zdecydowanie niekorzystnie wypadła muzyka z nowego krążka Marcusa Millera "M2". W przekazie wyraźnie dominował zakres wyższej średnicy, dokładniej niż zwykle słyszalne były werble, wyższe składowe gitary, saksofonu, klawiszy. Niestety już podstawowe składowe harmoniczne instrumentów na średnicy były wyraźnie wycofane, brakowało gitary w tle, wyższych składowych basu itp. Z kolei sam bas, pomijając to że pozbawiony najniższych składowych, był bardzo monotonny. Bas grał przede wszystkim średnim zakresem, był skompresowany, buczący i jednostajny. Bas z Koss'ów pozbawiony jest dynamiki i barwy, jest praktycznie cały czas obecny. Niezależnie czy gra pojedynczy kontrabas w nagraniu akustycznym, czy dźwięk złożony jest z elektrycznej gitary basowej, niskich klawiszy i stopy, niskie składowe cały czas jednostajnie mruczą. Nie ma tu miejsca na wyraźne skoki dynamiki ani szybki atak, przekaz pozbawiony jest dramaturgii. Najbardziej dynamicznym zakresem jest wspominana wyższa średnica, z oczywistych względów dominuje.
Niestety nasycenie barw, detaliczność czy naturalność przekazu średnicy to walory, których zabrakło w dźwięku PRO4/AA. Dźwięk jest raczej ubogi, nieco przyciemniony i pozbawiony cech o zabarwieniu emocjonalnym.
Najwyższe składowe są nieobecne w przekazie. Słychać to zarówno w reprodukcji blach perkusyjnych jak i w ilości mikrodetali na scenie. Blachy grają jedynie środkowym zakresem, mniej słyszalne są zarówno ich niskie składowe jak wysokotonowe wybrzmienia, nie sposób tu mówić o perlistości, blasku czy barwie przekazu.
Z kolei scena dźwiękowa była poszarpana. W wielu nagraniach miałem wrażenie, że instrumenty są porozrzucane w przestrzeni, a ich wybrzmiewanie nie stanowi spójnej całości, tak jakby każdy instrument grał w innym pomieszczeniu, w innych warunkach akustycznych. Drugą cechą wyraźnie degradująca stereofonię jest ograniczona przestrzeń w nagraniach. Scena jest mało obecna i skompresowana, ma pomniejszone wymiary, wszystko toczy się bardziej na środku głowy. Oczywiście jak już wcześniej wspomniałem, nie ma tu mowy o mikrodetalach akustycznych, mikroklimacie pomieszczeń.
Słuchawki Koss PRO4/AA nie są słuchawkami hi-fi i odradzam ich używanie do słuchania muzyki w warunkach domowych. Natomiast ich cechy mogą być atutami w trudnych warunkach terenowych, gdzie liczy się bardzo dobra izolacyjność od dźwięków otaczającego środowiska, odporna na urazy mechaniczne obudowa, jakość dźwięku może być natomiast ograniczona do tzw. pasma radiowego gdyż chodzi przede wszystkim o zrozumiałość mowy i odsłuch kontrolny. (JD)
Opinia 2
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Arcam Alpha 9, Kenwood DP-7060, wzmacniacz słuchawkowy CSR HAD-1.
Słuchacze: KK i GS
Duże słuchawki typu zamkniętego kojarzą się z przesadnie "przebasowanym" dźwiękiem i cofniętą średnicą. W przypadku PRO/4AA taki efekt również wystąpił, ale w stopniu subtelnym. Równowaga tonalna jest przesunięta w stronę ocieplenia, jednak ocena tego charakteru jest zmienna zależnie od przesłuchiwanego materiału muzycznego. Na ogół dźwięk jest jednak solidny i poważny.
Basu było sporo, lecz bez przesady. Nie mieliśmy zastrzeżeń do nadmiaru lecz do monotonii brzmienia w tym zakresie (Grzegorz z Ciechowa - "Piejo kury piejo", Graża T - "Świerszcze"). Tam, gdzie w nagraniu bas schodzi niżej (Madonna - "Power Of Goodbye", Sneaker Pimps - "6 Underground", E.Badu), PRO/4AA prezentują go trochę specyficznie, jakby "osobno". Podobny efekt dają niekiedy zestawy głośnikowe typu sub/sat.
Środek był lekko wycofany i trochę zbyt szary, poza tym jednak prezentował się nieźle. Efekt nosowości przy odtwarzaniu żeńskich wokali wystąpił w małym stopniu (Anna Maria Jopek - "Ja wysiadam"). Trąby i inne instrumenty dęte (Prokofiew - "Peter und der Wolf") zabrzmiały dość ekspresyjnie.
PRO/4AA przesłuchiwane bezpośrednio po AKG K-501, brzmią jakby miały po prostu za mało wysokich. W istocie jednak nasycenie górnych rejestrów jest prawie satysfakcjonujące. Można usłyszeć wszelkie dzwoneczki, talerze, miotełki, itp. Łatwo uchwytna pozostaje różnica pomiędzy łagodniejszymi nagraniami o tymi bardziej agresywnymi jak choćby "Pilgrim" E.Claptona.
PRO/4AA mają stosunkowo niską efektywność, choć i tak wyższą od najdroższych słuchawek z tej grupy. Nie przeszkadza to na szczęście w bezproblemowym uzyskaniu wysokich poziomów głośności. Dopiero A/130 pokazały, że można pójść dalej. Brakowało jednak elementów zwinności, szybkości i tego co nazywam wewnętrzną żywością poszczególnych dźwięków. W przypadku PRO/4AA dość dobrą metodą na ożywienie jest po prostu zwiększenie głośności odsłuchu. Ale stosowanie tego sposobu ma swoje konsekwencje uboczne.
Analityczność nie może się równać z A/130 czy tym bardziej z K-501. Zwłaszcza w pierwszych chwilach brzmienie wydawało się wyraźnie stłumione. Po pewnym czasie można napotkać miłe niespodzianki. Zaskoczeniem było odkrycie, że doskonale słychać kaszel i przewracanie kartek (Czajkowski - "Dziadek do orzechów", Prokofiew - "Romeo i Julia"). PRO/4AA nie gubią się też w najbardziej "zagęszczonych" fragmentach nagrań (Madonna - "Frozen", Garbage - "Supervixen", Limp Bizkit) - można było śledzić każdy z instrumentów osobno.
Stereofonia nie była najmocniejszą stroną PRO4/AA. Scena generowana przez profesjonalne Koss'y była nieraz zbyt wąska, zaś część dźwięków dobiegała wręcz z tyłu głowy. O ile w znaczącej części nagrań przestrzeń była uporządkowana prawidłowo, to w innych - było dość dziwacznie, na przykład "wokal" w "Piejo kury piejo" został dość wyraźnie przesunięty w tył, podobne anomalie wykazywała sekcja rytmiczna w utworze "6 Underground". W kilku innych przypadkach również dokładna lokalizacja pozornych źródeł dźwięku nastręczała sporo trudności. Nie znaleźliśmy też zbyt sugestywnego oddania akustycznej otoczki.
Są to słuchawki, które wydają się dość przeciętne w pierwszej chwili, trochę zyskują po dłuższym słuchaniu. Nieco stłumiony, trochę schowany za zasłoną dźwięk, okazuje się z czasem dość przyjemny. Do tego dochodzi wybitnie archaiczny wygląd, potężna masa, wykonanie jak na ciężkie warunki bojowe i co by nie mówić, niski komfort noszenia. Krzysztof gotów jest nawet pochwalić ten model, ja jednak widziałbym jego zastosowanie w warunkach pro-audio gdzie cechy użytkowe PRO/4AA są autentycznie potrzebne. (GS)