High-End we Frankfurcie, 1996 (część 1 - kolumny)
Frankfurcki High End zdobył sobie trwałą pozycję jednej z głównych europejskich wystaw sprzętu audio. W bieżącym roku dokonano jednej istotnej zmiany, termin imprezy przeniesiono z sierpnia na maj. Poza tym nie było jednak większych różnic. Wystawców znowu gościł hotel Kempinski znajdujący się w ładnej, zielonej okolicy kilka kilometrów za miastem. Wraz z High Endem termin przeniosły też dwie małe wystawy organizowane przez innych dystrybutorów. W hotelu Balance HiFonie Tage zorganizowała firma Audioplan, a w Holiday Inn odbyła się Scala '96, w której udział wzięło 13 wystawców. Małe wystawy satelitarne same w sobie nie mają dużej rangi ale trzeba przyznać jedno - jakość pomieszczeń do demonstracji była wyraźnie lepsza niż w Kempinskim.
W rozmowie z przedstawicielem organizatora wystawy (High End Society) otrzymaliśmy kilka podstawowych danych liczbowych. W pierwsze dwa dni (otwarte tylko dla handlowców i prasy) wystawę odwiedziło 1400 osób, na 6000 m kw. prezentowano wyroby 385 producentów. Tyle oficjalnej statystyki. Na oko wystawa wyglądała ja zwykle, podobny ruch, podobna ilość przestrzeni wystawowej. O ile w dwa pierwsze dni wystarczające były parkingi na terenach hotelu, to w dniach otwartych dla publiczności od skrzyżowania znajdującego się przy hotelu ciągnęły się długie sznury samochodów parkujących na poboczach dróg. Myślę, że impreza toczy się swoim utartym trybem, podobnie było też w ubiegłych latach.
Trochę informacji zza kulis. Odkryliśmy na wystawie przykłady nieuczciwości naszych rodzimych handlowców. Właściciel pewnej niedużej, acz prestiżowej firmy europejskiej był bardzo zaskoczony tym, że ktoś podaje się za jego dystrybutora w Polsce. Przedstawiciel innej firmy poinformował, że akurat tuż przed wystawą znalazł dystrybutora. Natomiast nazwa tego producenta pojawiała się w ogłoszeniach jednego z krajowych importerów już wcześniej. Będąc za granicą można się przekonać, że szary (a może wręcz czarny?) import kwitnie. Dla klientów wynikają stąd dwa praktyczne wnioski. Trzeba z rezerwą odnosić się do prawdziwości informacji podawanych w ogłoszeniach prasowych i trochę bardziej uważać przy zakupie. Jak importer nie mający kontaktów z producentem, zaopatrujący się z niewiadomych źródeł zapewni naprawę usterki? Czy zagwarantuje części zamienne? Czy dysponuje instrukcjami serwisowymi? Ale te praktyczne wątpliwości nie są tu najważniejsze. Chodzi po prostu o to czy ktoś z nas chce kupować w firmie, która nie waha się przed oszustwem wobec klientów?
Ponieważ pojechaliśmy na wystawę w kilkuosobowym zespole, mogliśmy się podzielić pracą. Michał Kamiński zajął się źródłami, Marek Sawicki wzmacniaczami, a ja kolumnami i akcesoriami. Zapraszam do lektury. (GS)
Kolumny, słuchawki i kable
Słuchawki nie należą do podstawowego sprzętu hi-endowej klienteli i zbyt dużo ich nie wystawiano. Dwie prezentacje są jednak warte omówienia.
Na stanowisku Sennheisera znajdowało się urządzenie, które z tradycyjnymi słuchawkami wiele wspólnego nie miało. Miało postać kołnierza wkładanego na ramiona przez głowę. Głośniki umieszczone były zarówno z tyłu jak i z przodu. Jest to domowe kino bez kolumn! Odtwarzano ścieżkę dźwiękową (oczywiście wielokanałową) z "Parku Jurajskiego". Demonstracje nie miały na celu promocji nowego modelu. Urządzenie było prototypowe, a jego prezentacja miała głównie służyć zbieraniu opinii słuchaczy. Pracownicy Sennheisera pytali po zakończeniu demonstracji o wrażenia. Niewiele mam do powiedzenia na temat samej barwy dźwięku, skupiłem się na efektach przestrzennych. Zasadniczym problemem była nadmierna bliskość dźwięku, dialogi nie wydobywały się z okolic ekranu ale były bliższe, cała przestrzeń była w ogóle zbyt intymna, nieodpowiednia w stosunku do tego co było widać na ekranie. Podobno większość słuchaczy miała podobne zastrzeżenia jak i ja.
Po raz kolejny bardzo miłe były moje wrażenia z kontaktu ze słuchawkami Grado. Były zarówno recenzowane przez nas wcześniej SR-60 i SR-125, jak też słuchawki RS-1 z drewnianą obudową, wszystkie zasilane ze wzmacniaczy słuchawkowych Audio Alchemy. Mimo niewątpliwie dobrej jakości tańszych modeli, RS-1 były jeszcze o klasę lepsze. Zachowane były zalety SR-125, analityczność, dynamika, odtworzenie pogłosu pomieszczenia. Natomiast barwa była szlachetniejsza, bardziej słodka, ale wcale nie jakoś sztucznie złagodzona czy ocieplona. Nie miałem okazji do bezpośredniego porównania z elekrostatami, ale podejrzewam, że Grado mogłyby spokojnie z nimi rywalizować. A jako słuchawki dynamiczne mają przecież dużo lepsze walory praktyczne.
Giganci
Największymi zestawami w hotelu Kempinski były niewątpliwie Westlake Tower SM1. Z powodu braku jakichkolwiek drukowanych materiałów na ich temat nie jestem w stanie przytoczyć szczegółów liczbowych, ale widać było, że wysokość przekracza dwa metry, a szerokość i głębokość są znacznie większe niż 50 cm. Cena w Niemczech to 150.000 DM za parę! Górny skraj częstotliwości odtwarzał głośnik superwysokotonowy, resztę wysokich i średnie dwa kolejne głośniki, oba tubowe. Wyższy bas odtwarzał głośnik w obudowie zamkniętej i wreszcie sam dół pasma dwa ogromne głośniki w obudowie bass-reflex. Charakterystyka jest ponoć płaska do 20 Hz. Kolumny te miały do dyspozycji największe pomieszczenie na wystawie. Brzmienie wzbudziło w naszym gronie zróżnicowane komentarze. Osobiście określiłbym je jako koncertowe. Nie miałbym ochoty używać czegoś takiego do odsłuchu w domu, nawet gdybym dysponował odpowiednio dużym pokojem. Za równowartość ładnego domu można kupić kolumny, które wcale nie gwarantują przyjemności słuchania! Westlake ma też gamę mniejszych modeli serii BBSM, które wystawiano w jednym z mniejszych pokojów. Tak poważna obecność tej firmy była dla mnie zaskakująca, uważałem Westalke'a za specjalistę od kolumn studyjnych.
Niepowodzeniem była niestety prezentacja innych super drogich kolumn, JM Lab Grand Utopia. Na podstawie dotępnych już recenzji prasowych i naszych doświadczeń z innych demonstracji można je śmiało uznać za jedno ze szczytowych osiągnięć w konstrukcji zestawów na świecie. Niestety w hotelu Kempinski nie było szans by to właściwie docenić. Myślę, że duże znaczenie miała tu zmiana w organizacji dystrybucji produktów JM Lab/Focal w Niemczech. Od niedawna gotowymi zestawami zajmuje się firma in akustik. Dotychczasowy dystrybutor - Zoller Design - sprzedaje tylko głośniki oraz własne konstrukcje. Odnieśliśmy wrażenie, że kompetencja nowego dystrybutora w sprawach zestawów głośnikowych nie jest najwyższa. Ani jedna z obecnych na stanowisku osób nie sprawiała wrażenia zdolnej do prawidłowego ustawienia kolumn.
Niemcy
Z ciekawością przystąpiłem do odsłuchu kolumn Manger Zerobox 107 za 9.600 DM. Są one oczywiście wyposażone w słynne głośniki z falą bieżącą. Te szerokopasmowe przetworniki można bez problemów zastosować dla pokrycia całego pasma od 200 Hz w górę (firma Eurodesign stosuje je nawet jako całopasmowe dzięki zastosowaniu obciążenia tubą). Daje to konstruktorom bardzo ciekawe możliwości. W Zerobox użyto po trzy głośniki Mangera w każdej kolumnie, jeden na ściance przedniej i po jednym na ściankach bocznych. Bas odtwarzała para konwencjonalnych głośników. Niestety demonstracja przyniosła mi pewien zawód. W szczególności nie mogłem zaakceptować barwy skrzypiec. Był to mój pierwszy kontakt z tymi kolumnami, ale znajomy, który słuchał głośników Mangera na Musikmesse też nie był zachwycony średnicą. Za równowartość jednego głośnika Mangera (1.000 DM) można kupić wysokiej klasy głośnik średniotonowy i bardzo dobrą wysokotonówkę. W tym kontekście prezentacja nie była zbyt przekonująca.
Ze szczególną uwagą przyglądałem się nowym kolumnom Elance firmy Audiodata. Powód mojego wzmożonego zainteresowania był wyjątkowy. Do zestawów, które projektuję na własny użytek kupiłem takie same głośniki jak te, które zastosowano w Elance! Choć zaplanowałem inne rozwiązania konstrukcyjne niż te, które wybrali konstruktorzy z Aachen, to muszę przyznać, że ich koncepcja projektowa jest bardzo interesująca, zwłaszcza sposób pracy na niskich tonach. Zestawy Audiodata mają dwie osobne zamknięte komory dla głośników niskotonowych, każda komora jest innej wielkości. Cała obudowa jest lekko pochylona do tyłu.
Przy okazji mała dygresja. W Elance zastosowano głośniki firmy Scanspeak: szczytowy model wysokotonówki o wyjątkowo niskiej częstotliwości rezonansu i szczytowe modele w rodzinie głośników 18-centymetrowych. Elance mają dość skomplikowaną obudowę z licznymi wręgami i kosztują 10.700 DM. Zastosowane tu głośniki można kupić w Niemczech za ponad 2.500 DM. W USA te same głośniki kosztowałyby zaś nabywcę sporo mniej niż 2.000 DM. Realcje cenowe są jak mi się wydaje bardzo wymowne. Chciałbym jednak podkreślić, że opisane tu proporcje są typowe! Kolumny Audiodata wcale nie wyróżniają się wygórowaną ceną. Na przykład kolumny Wilson Benesch Act One mają podobne głośniki niskośredniotonowe, tańszą wysokotonówkę, bardziej skomplikowaną obudowę i kosztują jeszcze więcej - ponad 6.000 funtów. Mógłbym z pamięci podać dziesiątki następnych przykładów tego typu. Wniosek jest oczywisty. To koszty dystrybucji, a nie koszty materiałów, stanowią ogromą większość końcowej ceny produktu.
Jak grały "moje" głośniki? Przyznam szczerze, że nie byłem powalony wyjątkową jakością, ale wytężając silnie uwagę nie dosłuchałem się żadnych złych cech brzmienia, które mogłyby wskazywać, że Scanspeaki deformują dźwięk.
Z uwagi na małą ilość kobiet zaangażowanych w produkcję sprzętu audio, trzeba chołubić te panie, które są. W Niemczech najbardziej znaną kobietą w audio jest chyba Eva Putz. Jej elektrostaty Audio Exclusive sprawdziły się równie dobrze jak w zeszłym roku. Niestety pomijając bardzo dobry dźwięk kolumny miały jedną ewidentną wadę - brak dynamiki. Nie chodzi mi tu wcale o spowolnienie czy leniwość brzmienia, te cechy były na dobrym poziomie. Przy głośniejszym poziomie odsłuchu niektóre transjentowe dźwięki zostały wyraźnie zniekształcone. Membranie zabrakło już większego zakresu wychyleń.
Całkiem udaną demonstrację przygotowała firma Audio Physic. Prezentowane rok wcześniej Sparki stały tym razem pod ścianą. Niestety nie można też było posłuchać Virgo, które bardzo chciałem lepiej poznać. Natomiast zaprezentowano nową, prototypową wersję Avanti. Ciekawostką jest zastosowanie głośnika firmy Seas z magnezową membraną. O głośnikach tych słyszałem już dość dawno, ale po raz pierwszy mogłem usłyszeć je w działaniu. Magnez ma małe tłumienie wewnętrzne i na charakterystykach głośników Seasa widoczny jest bardzo silny rezonans powstający przy łamaniu membrany, charakterystyka ma tam kilkunastodecybelowe wzniesienie. Pod tym względem magnez jest jeszcze bardziej kłopotliwy niż aluminium. Joachim Gerhard powiedział, że dość długo pracował na zaaplikowaniem tego głośnika w swoich zestawach. Konieczne było między innymi zastosowanie w zwrotnicy pułapki nastrojonej na częstotliwość rezonansu membrany.
Niemiecki przemysł głośnikowy silnie kojarzy mi się z dużymi kolumnami wytwarzającymi duże poziomu dźwięku, mającymi wysokie ceny i ekstrawagancki wygląd. Do tego stereotypu znakomicie pasują firmy A Capella i Avantgarde Acoustic. Obie wystawiały swoje kolumny w niezbyt dużych pomieszczeniach, obie wykorzystują tubowe głośniki. Obie stosują jaskrawą kolorystkę i duże poziomy odsłuchu do swych demonstracji.
O Avantgarde Acoustic w swych reportażach kilka razy pisał już MS i jak dotąd zawsze miał zastrzeżenia dotyczące brzmienia. Tym razem słuchaliśmy nowych kolumn Profile Uno (9.980 DM) bardzo podobnych do Profile Duo (dwa głośniki z okrągłymi tubami na stelażu i moduł basowy w osobnej skrzynce). Zanosiło się na to, że znowu wyjdziemy z demonstracji z mieszanymi uczuciami - dźwięk był niespójny, poszczególne zakresy pasma wydobywały się z różnych tub i nie chciały się skleić w jedną całość. Marek wpadł na pomysł dość nieoczekiwany, zażyczył sobie odtworzenie płyty AC/DC. Obsługujący sprzęt przedstawiciel firmy zrobił minę mającą wyrażać pewność siebie i powiedział: "OK, nie boimy się niczego". No i w ten sposób - słuchając tytułowego kawałka z płyty "Ballbreaker" - znaleźliśmy idealne zastosowanie dla kolumn Avantgarde Acoustic. Masa czystego i autentycznie rockowego brzmienia powinna zadowolić Angusa Younga, jego kolegów z zespołu i fanów grupy. Nie udało mi się wydobyć od wystawcy szczegółowych informacji o samych głośnikach. Avantgarde Acoustic zamawia je specjalnie do swoich kolumn, ale kto jest podwykonawcą i na bazie jakich standardowych elementów je wyprodukowano - nie wiem. Tego typu niezdrowa tajemniczość jest spotykana wszędzie, ale w Niemczech chyba częściej niż gdziekolwiek indziej.
Być może taka sama muzyczna dieta była potrzebna kolumnom A Capella. Demonstarcja nie była zachęcająca. Oprócz tego, że było bardzo głośno, niewiele mogę powiedzieć o dźwięku. A Capella jest jedną z nielicznych firm stosujących jonowe głośniki wysokotonowe.
Małe jest piękne! No może nie tak zupełnie małe, ale mniejsze niż w ubiegłym roku.Tak odebrałem demonstrację firmy Burmester. Pokazywano nowe kolumny bardzo podobne do 949, ale nieco mniejsze. Dźwięk był zbyt ofensywny i efektowny, ale nie aż tak bardzo jak w ubiegłym roku.
Firma W-vier (czyli po przetłumaczeniu na polski - W-cztery) zaprezentowała dość oryginalny subwoofer. Dwa duże głośniki zamontowano w stosunkowo niewielkiej otwartej przegrodzie. Co ciekawe, postanowiono wykorzystać rezonanse pomieszczenia do wspomożenia reprodukcji basu. Można było obejrzeć wyniki pomiarów, w których dla porównania przedstawiono pobudzanie pomieszczenia przez źródło dipolowe (czyli właśnie wspomniany subwoofer) i monopolowe. Dipole mogą dać większą ilość maksimów na charakterystyce i właśnie na tym zjawisku ma się opierać działanie kolumny. Inna niż zwykle jest też procedura ustawiania subwoofera. W przypadku W-vier potrzebne jest znalezienie położenia, które pobudzi jak najwięcej rezonansów pomieszczenia. W komplecie do subwoofera znajdowała się też para dwudrożnych zestawów satelitarnych. Oprócz kolumn W-vier produkuje też ustroje akustyczne do korekcji akustyki pomieszczeń.
Małym szokiem były dla nas zestawy Imagination (6.000 DM) firmy Zoller Design (Scala). Kolumny te są dalekim krewniakiem JM Lab Point Source 5.1, które z powodzeniem od dłuższego czasu używamy w redakcji. Na podstawie oględzin zewnętrznych można by sądzić, że w Imagination zastosowano ten sam komplet głośników co w Point Source, a inna jest tylko zwrotnica i obudowa. Można by też zarzucić, że kolumny te są zbyt drogie w stosunku do Point Source. W rzeczywistości kolumny Manfreda Zollera zawierają specjalne wersje głośników z podwójnymi magnesami. 13-centymetrowe głośniki niskośredniotonowe pracowały z wyjątkowo dużą amplitudą i całkiem przyzwoicie nagłośniły pokój o powierzchni 80 metrów kwadratowych! Właśnie to było dla nas tak dużym zaskoczeniem. Ilość basu i poziom jego wyrazistości były na bardzo przyzwoitym poziomie. Przez pewien czas zastanawialiśmy się nawet czy para smukłych słupków nie była wspomagana przez subwoofer. Sprawdziliśmy i okazało się, że Imagination grały same. Mimo że Zoller Design nie jest już dystrybutorem kolumn JM Lab, to ma w swojej ofercie własne wersje Point Source ze zmodyfikowanymi zwrotnicami.
Reszta Europy
Przyjemne wrażenia wyniosłem też z odsłuchu znanych już od wielu lat holenderskich elektrostatów Audiostatic ES-300 (10.000 DM). Mimo niewielkich wymiarów pokoju dźwięk miał bardzo dobrą przejrzystość i lokalizację. Wystawiano też większe ES-500 (13.000 DM), które od swego tańszego krewniaka różnią sie przede wszystkim większą szerokością membramy. Co ciekawe pasmo przenoszenie jest według danych producenta takie same dla obu modeli. W firmowym cenniku nie było już zestawów złożonych z dwóch czy trzech paneli na kanał. Są natomiast dwie całkiem zgrabne hybrydy z konwencjonalnym głośnikiem do odtwarzania basu. ESH 50 kosztuje 6.200 DM a ESH 100 8.000 DM.
Prototypowe zestawy Naim nie miały jeszcze nazwy, tylko orientacyjną cenę w wysokości 2.800 DM. Osiągalne mają być najpóźniej we wrześniu, a po nich jest spodziewany jeszcze jeden model na tych samych głośnikach z jeszcze niższą ceną na poziomie 2.000 DM. Głośniki w nich wykorzystane to ten sam komplet co SBL. A dźwięk? Typowy dla Naima i to aż do przesady. Dynamiczny, ofensywny, bardzo suchy, dość jasny, rytmiczny. Jak dla mnie była to prezentacja bardzo jednostronna. Obsługujący demo młody chłopak na co dzień pracował w sklepie i uzyskaliśmy od niego dość interesującą informację na temat niemieckich audiofili. Kiedy poprosiliśmy o "Sun don't Lie" Marcusa Millera demonstrator się ożywił, wyraźnie spodobał się mu nasz wybór. Jak nam potem powiedział, niemieccy audiofile są w swym wyborze muzyki do testowania sprzętu bardzo monotematyczni. Dominują nagrania Telarca takie jak Straussfest. Tym, którzy nie znają tej płyty polecam jej przesłuchanie - znacznie lepiej zrozumiecie niemiecki rynek audio.
Po raz kolejny mogliśmy posłuchać Leedh Nazca (na okładce poprzedniego wydania MHF). Konfiguracja sprzętowa była dokładnie taka sama jak w marcu w Paryżu (cała elektronika Audio Sculpture, co opisał MS w reportażu z Salon Hi-Fi). Tym razem pokój był stosunkowo nieduży. Jean Jacques van Leeuwen jak zwykle sam obsługiwał sprzęt, jak zawsze miał też bardzo duży i ciekawy wybór płyt. Nagrania Marcusa Millera, Douga Mc Leoda i wielu innych wypadły imponująco. Siedzieliśmy w pokoju długo po godzinie zamknięcia wystawy i pewnie bylibyśmy tam jeszcze dłużej gdyby nie dręczyły nas wyrzuty sumienia. Dla naszej przyjemności obsługa stanowiska musiała pracować w nadgodzinach. Zaczynam się już zastanawiać czy Nazca jest odpowiednio doceniona poza Francją. Cena tych kolumn jest co prawda bardzo wysoka (51.000 franków czyli ok. 26.000 zł) ale podejrzewam, że porównanie z renomowanymi zestawami amerykańskimi, choćby Wilson Audio, mogłoby wypaść całkiem korzystnie dla francuskiej konstrukcji. Po frankfurckiej demonstracji jestem już całkiem pewny, że wysokotonowy Audax HD-3P jest głośnikiem o dużej klasie. Wysokie tony były naprawdę szczegółowe, pełne blasku i wolne od szorstkości. W UK taka wysokotonówka kosztuje w detalu 225 funtów, a co gorsza z uwagi na dość wąskie pasmo pracy raczej nie nadaje się do zestawów dwudrożnych. Nie jest to więc głośnik tani i nie jest zbyt uniwersalny w zastosowaniu, ale ma klasę.
Na trzecim piętrze hotelu Holiday Inn w bocznym korytarzu schowano kolumny Harbeth z elektroniką Sugden Stemfort. Zwiedzających było niewielu, a szkoda. Co prawda obsługa demonstracji puszczała cicho bardzo rachityczne nagrania, ale w sztaplu kompaktów znalazłem ciekawsze pozycje. Poprosiłem o zmianę płyty, podkręciliśmy poziom i z HPL Compact 7 popłynęły całkiem przyjemne dźwięki. Ta dwudrożna kolumna bass-reflex wygląda trywialnie i trochę zbyt skromnie jak na swą cenę (3.700 DM). Harbeth jednak zastosował w tym modelu aż trzy opatentowane rozwiązania. Do wykonania membrany głośnika niskotonowego użyto nowego rodzaju polimeru o nazwie Radial. Obudowa STS (Super Tuned Structure) jest wyjątkowo oryginalna, celowo zastosowano w niej bardzo cienkie ścianki. Nie starano się jej usztywniać, ale dobrać masę, podatność i tłumienie tak by kontrolować drgania. Maskownica zaś nosi nazwę Frameless Frame (czyli bezramkowa ramka).
Na Salon Hi-Fi w Paryżu nie trafiliśmy na demonstrację Jadis Eurythmie 11, a tylko na mniejsze Eurythmie 7. Tym razem wreszcie udało się nam posłuchać większych zestawów tubowych, zasilanych oczywiście z lampowej elektroniki Jadis. Wrażenia były trochę mieszane. Kontrowersje budził głównie bas. Dopóki stałem za ostatnim rzędem krzeseł w sali gdzie demonstrowano kolumny wrażenia były jeszcze w miarę dobre. Natomiast gdy zająłem jedno z miejsc siedzących, teoretycznie lepsze, efekty nie były już zbyt ciekawe.
Dłuższy czas spędziliśmy też na stanowisku Ensemble, co było spowodowane głównie dobrą jakością dźwięku. Był trochę złagodzony, ale ogólnie bardzo klasowy.
Nowe kolumny Spendora chyba trochę zaskoczą miłośników tej firmy. Seria 2000 wykonana jest zgodnie z współczesnymi tendencjami komercyjnymi. Moim zdaniem to kompletne nieporozumienie. To trochę tak jakby BMW zrezygnowało ze swojego charakterystycznego wzornictwa przedniej części samochodu i zaczęło się wzorować na Hyundai czy Toyocie. Co pięknego zauważyli projektanci Spendora w plastikowych pierścieniach wokół głośników nie jestem się w stanie domyślić.
USA
Bardzo tajemniczym człowiekiem okazał się Phil Jones, szef Platinum Audio. Wcześniej znaliśmy go jako założyciela angielskiej firmy Acoustic Energy. Natomiast jego nowa firma ma siedzibę w Stanach. Z niewielkich kolumn na podstawkach wypływał dźwięk o dużej dynamice i zaskakująco potężnym basie. Wprost trudno było uwierzyć, że coś takiego jest możliwe. Zadziwiająca była też relacja pomiędzy podanym przez producenta pasmem przenoszenia a częstotliwościami rezonansowymi głośników niskośredniotonowych. Powiedziano nam, że kolumny pracują jeszcze dużo poniżej częstotliwości rezonansowej głośnika. Na zewnątrz wyglądały na zwykły BR. Kiedy oglądałem zestawy z tyłu i zajrzałem w podwójny port, potężna fala wydmuchiwanego powietrza uderzyła mnie w twarz tak mocno, że odruchowo odskoczyłem od kolumny. Phil Jones z szelmowskim uśmiechem mówił, że sposobów projektowania basu w jego zestawach nie opisano w podręcznikach i do opisu ich pracy nie wystarczy klasyczna teoria Thiele-Smalla. Było to bardzo intrygujące, ale niestety nic więcej nie udało się od konstruktora wyciągnąć. Inna ciekawostka to zastosowanie koncentrycznych przetłoczeń na metalowych membranach stożkowych (podobne kształty membran wcześniej spotkałem w kolumnach Keswick Audio Research). Daje to łagodniejsze opadanie charakterystyki niż w przy gładkim profilu. Platinum Audio samodzielnie produkuje głośniki, ponoć żaden ze specjalistycznych podwykonawców nie był w stanie sprostać postawionym wymaganiom.
Tylko do pooglądania wystawiono słynne amerykańskie zestawy Dave'a Wilsona. Był X-1 Grand SLAMM, Tiny Tot 5 z subwooferem Puppy i najtańsze WITT. Wilson Audio ma w tej chwili znakomitą reputację. Zastanawiam się, czy znalazłby się ktoś kto miałby odwagę skrytykować któryś z produktów tej legendarnej już marki. Kiedy jeden z amerykańskich recenzentów wyżej od Wilsona ocenił JM Lab Grand Utopia starał się usilnie swoją opinię przedstawić w taki sposób, który nie dotknie zanadto zwolenniów X-1. W nieoficjalnych rozmowach konkurenci bez ogródek stwierdzają, że potrafią skonstruować równe dobre kolumny za mniejsze pieniądze. Być może w tych uszczypliwych uwagach innych producentów jest coś więcej niż tylko chęć pognębienia konkurenta. Z bliska produkty Wilsona faktycznie wyglądają mniej magicznie. Jeśli podejdziemy do sprawy na chłodno to okaże się, że nie wszystko jest aż tak wspaniałe. Głośniki wyglądają na przedostatnią generację Focala, a tłumiące gąbki na przedniej ściance byłyby uznane za przejaw braku profesjonalizmu, czy wręcz chałupniczej amatorszczyzny gdyby pojawiły się na kolumnach któregokolwiek z polskich producentów. Natomiast obudowy to faktycznie coś ekstra. W sumie nie mam do końca wyrobinego zdania, czy są to faktycznie kolumny aż tak wspaniałe jak to twierdzą ich zwolennicy, czy też nie. Bardzo bym chciał mieć okazję do posłuchania w redakcji Tiny Tot/Puppy.
Możliwość obejrzenia rozebranych zestawów Thiel była całkiem ciekawa. Szczególnie zaskoczyła mnie konstrukcja membran biernych, są one bardzo grube, wykonane z lekkiego materiału. Imponująca jest też technika wykonania ścianki przedniej. Kilka warstw MDF sklejonych ze sobą tworzy bryłę, z której wytoczony jest kształt widocznego na zewnątrz owalu. Zwrotnice też są unikalne, wyróżniają się wyjątkowo dużą komplikacją.
Domowe kino
Głównym powodem do dumy Manfreda Zollera nie są wcale opisane wyżej Imagination ani żaden z kitów, ale system domowego kina Metropolis. Zastosowano w nim wstęgowe głośniki robione specjalnie na zamówienie we Włoszech i niskotonowe Focale. Brzmieniowo Metropolis faktycznie sprawia bardzo dobre wrażenie. Natomiast w miejscu, w którym siedziałem w czasie demonstracji, dość daleko z tyłu, dźwięki z tylnich głośników były zbyt mocno wyeksponowane, istniały nieraz jako samoistna całość.
Niespodziankę dla audiofili zgotował Linn - zamiast klasycznego hi-fi prezentowano system kina domowego. Co by było gdyby można podróżować w czasie, przenieść się do roku powiedzmy 1985 i powiedzieć Ivorovi Tifenbrunowi, że zamiast gramofonów jego firma będzie wystawiać AV? Znając cięty język Ivora spodziewam się, że taki "prorok" usłyszałby w odpowiedzi kilka cierpkich uwag. A jednak komercjalizacja produktów Linna poszła już bardzo daleko. Tradycja jest może i piękna, ale jakoś nie mogę się w obecnej polityce firmy dopatrzeć wierności głoszonym wcześniej poglądom. Cóż "pecunia non olet" jak powiedział jeden z rzymskich cesarzy. Czy aby na pewno miał rację?
Patrząc na sprawę bardziej ogólnie, muszę przyznać, że się już oswoiłem ze zjawiskiem kina domowego. Słysząc dźwięki towarzyszące filmom akcji nie odczuwam takiego zdegustowania jak kiedyś. Nawet dochodzę do wniosku, że samo oglądanie filmów w takich systemach może być przyjemne. Obawiam się tylko, że na dłuższą metę byłoby to męczące. Ale też uważam, że wielokanałowy dźwięk towarzyszący filmom nie jest alternatywą dla tradycyjnego audio. W tym mniemaniu utwierdzam się wraz z upływem czasu coraz silniej. Audio i domowe kino to po prostu produkty innego rodzaju.
Krótkie wizyty
Szereg prezentacji mogliśmy zaliczyć w ekspresowym tempie. Na stoisku Cabasse, które skądinąd wyglądało dość obiecująco, były same znane modele. Mieliśmy okazję już wcześniej ich posłuchać.
Wciąż nie mogę natrafić na przyzwoitą demonstrację kolumn Dunlavy Audio Labs. We Frankfurcie nie tylko nie można było ich posłuchać, ale nawet nie dało się uzyskać najbardziej elementarnych informacji technicznych. Pan, którego spytałem o kolumny długo szukał wśród swych kolegów na stanowisku kogoś, kto wiedziałby cokolwiek na ich temat - w końcu bez powodzenia. W Stanach Dunlavy zdobywają najwyższe noty w recenzjach prasowych i na wystawach, a w Niemczech dystrybutor zachowuje się tak jakby nie wierzył, że ktoś może się nimi zainteresować, że o kupnie już nie wspomnę. Czyżby (skromna) ilość basu z zamkniętych skrzynek była aż tak wielką przeszkodą? Po co w takim razie w ogóle je eksponowano?
Nowe kolumny Castle Avon (2.600 DM) powinny już być w produkcji zanim ukaże się niniejszy numer MHF. W kolumnach tych zastosowano włókna węglowe w membranie.
Nic nowego nie znaleźlismy też na stanowisku Chario (Scala). Jak zwykle podziw budziła jakość stolarki, a chwila odsłuchu Academy 3 pozostanie w mej pamięci głównie dzięki obfitości basu.
Po raz kolejny nie wyniosłem też najlepszych wrażeń z przesłuchania klumn Rehdeko. Podobnie było też w przypadku Infinity. Nie zachwyciły ani Epsilon, ani Composition. Te drugie kolumny to pierwsze dzieło Laurie Finchama po przejściu do Infinity z KEF'a.
Expolinear wystawiał tradycyjnie kolumny (T-100, T-200, T-300, T-400, T-500), w których obficie występowały wysokotonowe wstęgówki Philipsa (Expolinear jest dystrybutorem tych głośników na Niemcy) oraz głośniki doktora Poszus'a o wielowarstwowej konstrukcji membrany.
Berlińskie kolumny Fisch (Scala) charakteryzowały się niecodziennym posadowienieniem. Zarówno podłogowy Fisch 3 jak też przeznaczony na podstawki Fisch 5 miały w dolnej części osobną płytę, na niej system sprężyn, a dopiero na sprężynach były właściwe skrzynki.
Firma IQ pokazywała półaktywne kolumny ze wzmacniaczami do napędzania basu i ciekawym kompletem głośników. Zastosowano ceramiczny głosnik średniotonowy i nową wersję słynnego wysokotonowego piezo Audaxa.
Ponownie można było spotkać Dicka Shahiniana. Prezentowano tym razem kolumny mniejsze niż w ubiegłym roku, ale ich konstruktor nadal pozostaje chyba najcięższym (dosłownie) człowiekiem wśród konstruktorów zestawów głośnikowych.
Było też wiele jeszcze innych kolumn, między innymi takich jak Klangwerk (Niemcy), Duson (Holandia), acoustics real (Niemcy), Rosinante (USA), trudno jednak wymienić je wszystkie.
Głośniki
Kilka interesujących konstrukcji można było znależć obserwując głośniki jako komponenty. Firma Thiel & Partner (nie mylić z amerykańskim Thiel'em!) robi intersujące głośniki z ceramicznymi membranami. Na papierze ich parametry prezentują się bardzo interesująco. Ciekawym szczegółem są specjalne półokrągłe wycięcia przy brzegach wklęsłych wysokotonowych kopułek.
Duńczycy z System Audio w swoich kolumnach mają kosze głośników z włókna węglowego. Na stanowisku producenta zafundowano mi unikalną demonstrację. Kosz po postawieniu na podłodze został zdeptany i skopany przez przedstawiciela firmy i nie uległ żadnym uszkodzeniom.
W stosunku do ubiegłego roku trochę spadła popularność głośników Audaxa z Aerogelowymi membranami, choć nadal jest ich sporo. Tym razem mamy sezon na głośniki Hexacone LPG (Lautschprecher Produktions Ges.), zauważalne były też Scanspeaki z papierowo-węglową membraną.
Odnoszę nieraz wrażenie, że wykorzystywanie określonych głośników ma na celu ułatwienie promocji. Można wówczas podkreślać fakt zastosowania nowoczesnych przetworników. Czy ma to sens? Pytanie nie jest retoryczne. Jak widać na przykładzie najlepszych niemieckich projektantów, takich jak Joachim Gerhard czy Manfred Zoller, pogoń za nowinkami nie jest wcale skuteczną metodą na tworzenie udanych zestawów.
Kable
Wystawiono wiele kabli, gniazdek i wtyczek. Były zarówno produkty masowe jak też ultra drogie, hi-endowe. Kimber, Monitor i wiele innych. Nie będę opisywał ich wszystkich. Uwagę warto zwrócić na jedną prezentację. Kabel głośnikowy z węgla The Third, oczywiście firmy van den Hul. Jest to pierwszy kabel głośnikowy bez metalu. O swoich pracach nad polepszeniem przewodności węgla wspominał van den Hul w wywiadzie, który przeprowadziłem we wrześniu ubiegłego roku. Od tego czasu nastąpił jak widać pewien postęp.
Trendy
Od paru miesięcy pomału pracuję nad kilkoma własnymi konstrukcjami kolumn. W wolnych chwilach wyszukuję głośniki, obliczam parametry obudów związane z pracą na basie i elementy zwrotnic, krótko mówiąc powstają różne projektowe przymiarki. Tak się złożyło, że niektórzy producenci obecni we Frankfurcie korzystali ze znanych mi głośników. Miałem więc pewne pojęcie o możliwych sposobach ich aplikacji. Płyną stąd dość ciekawe wnioski. Otóż zauważyli Państwo, że od dłuższego czasu w większości recenzji kolumn krytykuję bas, w numerze 6/95 znalazł się też mój felieton na ten temat. Obserwacje z wystawy potwierdziły słuszność mych obserwcji. Swoje obiekcje co do istnienia niekorzystnych trendów w projektowaniu kolumn mogę poprzeć argumentami technicznymi. Sposoby strojenia obudów powodujące rezonansowe podbicia na niskich tonach nie należały do rzadkości. Czy wynika z tego, że konstruktorzy są amatorami? Czy nie potrafią sobie poradzić z poprawnym wykonaniem projektu? Oczywiście nie o to tu chodzi. Ale widać wyraźnie, że projektowanie dla uzyskania efektów innych niż optymalne brzmienie nie należy do rzadkości. O decyzji projektowej może zadecydować chęć zaimponowania słuchaczom lub dopasowanie gabarytów skrzynki do potrzeb. Jakość dźwięku chyba nie jest zawsze na pierwszym planie. (GS)